Wieczorem,kiedy dzieci już spały,kiedy zasypiał cały Bełchatów ja
stałam przy oknie i nie mogłam się napatrzeć.Nie było mnie tydzień,a
czuję jakby cały rok mnie ominął.Nie mogę pojąć co ja ze sobą
zrobiłam,mając dwójkę dzieci,kochającego narzeczonego doprowadziłam się o
mało do śmierci.
- Do spania kochanie.-usłyszałam szept
Bartka i jego silne ramiona,które objęły mnie mocno wokół pasa.Wtuliłam
się w niego bardziej.
- Jeszcze nie.-szepnęła i odwróciłam się do niego.
- Lekarz kazał ci odpoczywać.-spojrzał mi w oczy.
-
Wiem,ale troszkę sobie pospałam i nie chce mi się teraz,wolę zająć się
czymś innym.-zaśmiałam się i wspięłam się na palcach i delikatnie
musnęłam jego usta.
- Czym skarbie?-zapytał łapiąc mnie za biodra.
-
Może dokończymy tą konwersację w sypiali?-zapytałam i złapałam go za
rękę i zaczęłam ciągnąć do sypialni.Kiedy zamknęłam drzwi to rzuciłam go
na łóżko i wręcz zrywałam z niego ubrania,ale sam zachowywał się
podobnie.Nasze rzeczy latały po całej sypiali,kiedy chciałam z niego
ściągnąć bokserki,usłyszałam płacz Kubusia.Niechętnie się od niego
oderwałam.
- Zaraz wrócę.-powiedziałam,ale on postanowił,że ze
mną pójdzie.Weszliśmy do pokoju syna,a on nagle przestał płakać,wzięłam
go na ręce,a on się we mnie wtulił.Pokazałam Bartkowi by się położył,a
ja do niego za chwilę dołączę.Chodziłam z Kubusiem po całym pokoju i po
godzinie wreszcie zasnął,delikatnie go położyłam do łóżeczka i wróciłam
do sypialni.
- Zasnął?-zapytał.
- Tak,musiało mu się coś przyśnić.-powiedziałam siadając okrakiem na Bartku.-Więc na czym skończyliśmy?-zapytałam.
- Nie myszko,jest już po 1:00 idziemy spać,jutro też jest dzień.-pocałował mnie,a ja zrobiłam smutną minę.
- Bartuś no.-zaczęłam całować jego szyję,zostawiając tak lekko mokre ślady.
-
Lenka.-szepnął wiedziałam że zaczął się przełamywać i jak na zawołanie
zaczął oddawać pocałunki.Znów zrobiliśmy się strasznie na siebie
napaleni.Kiedy byliśmy już nadzy to Bartek delikatnie złączył nasze
ciała w jedność.Wiem,że wyszłam dopiero ze szpitala,ale nie trzeba się
ze mną obchodzić jak z jajkiem.Więc to ja dziś nadawałam tępo naszej
namiętnej nocy,spać poszliśmy dopiero nad ranem.
Spałam sobie
spokojnie,kiedy usłyszałam śmiechy dobiegające z salonu,obróciłam głowę w
stronę szafki na której stał zegarek.Kiedy ujrzałam godzinę 14:09
szybko się zerwałam z łóżka i ubrałam na siebie szlafrok.
- Mama.-ucieszyła się Maja i przytuliła się do mojej nogi.
- Cześć żabko,a co tu tak wesoło?-zapytałam patrząc na to na Maję,to na Bartka i Kubusia.
- A nic bawimy się klockami.-powiedział Bartek.
-
Właśnie mamusiu musisz prezenty odpakować.-pociągnęła mnie w stronę
zielonego drzewka pod którym stało kilka ładnie zapakowanych pudełek.
-
Dobrze to podawaj.-uśmiechnęłam się.Pierwsze pudełka,które mi podała
było od rodziców moich i Bartka a w nich piękne zestawy kosmetyków,które
uwielbiam bardzo mi się podobają.Kolejny był od Poli i Darka.Tam piękna
szkatułka na biżuterie,którą jej pokazywałam,świetny prezent dała mi
Iza z Sebą,całe pudełko słodyczy plus liścik że strasznie schudłam i mam
przytyć.Nadszedł czas na prezent od Bartka,delikatnie rozwijałam
pudełko,a w nim ujrzałam piękny naszyjnik.Było to złote serduszko,takie
jakie kocham i zawsze chciałam dostać.
Spojrzałam na Bartka,a on puścił do mnie oczko.
- Podobają ci się mamusiu prezenty?-zapytała Maja.
- No jasne słońce.-pocałowałam ją w czółko.
- Zapiąć ci go skarbie?-zapytał Bartek stając za mną,a ja kiwnęłam głową.
- Jest piękny,kochanie.-powiedziałam i go pocałowałam.
-
Ja też dziękuje za prezent.-puścił mi oczko,postanowiłam coś
zjeść.Udałam się do kuchni i co zrobiła Lena,ależ oczywiście zaczęłam
gotować obiad bo moja trójka skarbów zaczęła o sobie dawać
znać.Przygotowałam więc zupę pomidorową z ryżem na którą sama miałam
ochotę.Kiedy tylko zawołałam OBIAD zlecieli się do kuchni jak stado
wygłodniałych lwów.Nałożyłam każdemu porcję obiadu i zjedliśmy ją ze
smakiem,tą pyszną zupkę.Później Bartek poszedł z dziećmi do salonu,a ja
zajęłam się zmywaniem.Kiedy sobie tak spokojnie zmywałam do kuchni
wleciała Maja.
- Mamo,a możemy iść na dwór?-zapytała mnie.
-
No ale zapytaj się taty czy pójdzie z tobą i Kubusiem.-powiedziałam,a
ona poleciała do swojego ojca.-Zgodził się mamo.-krzyknęła a ja się
zaczęłam śmiać.Poszłam więc ubrać Kubusia stosowanie do pogody.
- Skarbie może z nami pójdziesz?-zapytał Bartek kiedy ubierał kurtkę w przedpokoju.
- Nie misiu muszę troszkę mieszkanie ogarnąć,a w ogóle troszkę odpocznę.-powiedziałam poprawiając mu szalik.
-
No dobrze,ale telefon cały czas przy sobie.-powiedział i mnie
pocałował.Po naszym czułym pożegnaniu wziął dzieci i oczywiście Rafiego
na spacer,a ja poszłam troszkę ogarnąć mieszkanie.Nie zajęło mi to dużo
czasu może z 30 minut bo mam takie świetne mamy że sprzątały mieszanie
pod moją nieobecność.Więc szybko ogarnęłam mieszkanie i położyłam się w
salonie na kanapie.Tak mi się nudziło,że zasnęłam.Nie wiem ile
spałam,ale przebudziłam się kiedy do domu wszedł Bartek z dziećmi i
psiakiem.Poszłam więc na przedpokój i się przeraziłam.
- Co się stało?-zapytałam kiedy Bartek miał rozwalony nos.
- Nic się nie stało.-powiedział i podał mi Kubę i poszedł do łazienki.
- Maju co się stało?-zapytałam córki.
-
Taki pan stał pod naszym blokiem i tata powiedział że ma sobie stąd iść
i zaczął się z tym panem bić.-powiedziała.Szybko rozebrałam Kubę i
poprosiłam Maję by się z nim pobawiła w salonie,a sama udałam się do
łazienki.
- Bartek co się stało?-zapytałam kiedy tylko zamknęłam drzwi pomieszczenia.
- Przecież ci powiedziałem że nic.-powiedział ocierając krew.
- Bartek to był Damian prawda?-zapytałam,a on westchnął.
- Tak.-szepnął.
- I zacząłeś się bić przy dzieciach oszalałeś?-zapytałam zła.
- Wkurzył mnie.
-
Ale trzeba było mu powiedzieć że ma spadać,a nie rzucać się na
niego.Bartek były z tobą dzieci.-powiedziałam i wzięłam od niego gazik i
zaczęłam mu ocierać tą krew.
- Przepraszam Lenka.-powiedział,a ja go pocałowałam.
- Oj Bartuś,mam nadzieję że nic mu nie zrobiłeś?-spojrzałam mu w oczy.
- Nie tylko też ma rozwalony nos.-uśmiechnął się.
-
Pokaż ten nos.-powiedziałam i szybko mu go opatrzyłam.Wyszliśmy z
łazienki i poszliśmy do salonu.Maja siedziała z Kubusiem na kanapie i
oglądali bajkę,znaczy Maja oglądała a Kuba jej dokuczał.
- Mamo powiedz mu coś.-powiedziała.
-
Kubuś,chodź do mamy.-powiedziałam i wzięłam go na ręce.-Zbudujemy
wielki zamek klocków.-zaczęłam więc swoją budowlę,ale jak coś powstawało
to Kuba to burzył i śmiał się z tego.
- Bam.-powiedział i znów się zaśmiał,a wszyscy razem z nim.
-
Oj Kubuś.-powiedziałam i zaczęłam go gilgotać.Usłyszeliśmy w pewnym
momencie dzwonek do drzwi.Wstałam i poszłam otworzyć.Za drzwiami stał
Damian.
- Czego chcesz?-zapytałam zamykając drzwi.
- Chciałem dziś pogadać,ale twój narzeczony mnie nie wpuścił.
- I bardzo dobrze.-powiedziałam.
- Wszystko już w porządku ze zdrowiem?-zapytał.
- Tak,a w ogóle nie życzę sobie żebyś bił się z Bartkiem na oczach moich dzieci.
- Posłuchaj umówimy się i spędzimy ze sobą noc.
- Co?-krzyknęłam.
- To co słyszałaś,masz czas do piątku.
- Jesteś popieprzony.Nigdy rozumiesz.-powiedziałam.
- Ty dalej twierdzisz,że Bartek jest tobie wierny w tych Włoszech.Przebiera w każdych dziewczynach.-zaśmiał się i poszedł.
Wiem,że
teraz mnie znienawidzicie ale zmartwiło mnie ostatnie zdanie
Damiana.Teraz zaczęło mi się to układać w całość,nie miał czasu bo
wychodził z kolegami do klubów gdzie jest dużo dziewczyn,jeszcze na
dodatek ta Clara.Nie Lena,Bartek nigdy cię nie zdradził,i nie zrobi
tego.Stałam na tym korytarzu dobre 20 minut,kiedy weszłam do mieszkania
to od razu przy mnie pojawił się Bartek.
- A co ty tak długo gadałaś?
- Przyszła sąsiadka i nie chciała wchodzić,pytała o zdrowie.-skłamałam.
-
No dobrze,ja idę zadzwonić do klubu,muszę się dowiedzieć kiedy mam być
już na treningach.-powiedział i poszedł do sypialni.I co przeszło przez
moją głowę,że idzie zadzwonić do Clary,a czemu nie może pogadać w
salonie tylko pd razu się zamknął w sypialni.Boże,Lena
przestań.Siedziałam jak na szpilkach w salonie i nie wytrzymałam i
poszłam pod drzwi sypialni.Wiem,że nie powinnam ale zaczęłam
podsłuchiwać jego rozmowę.
- Tak kocham bardzo
mocno.-mówił.-Tak Clara,jak wrócę to się spotkamy,jak zawsze u mnie.Znów
się zapowiada świetna noc.-kiedy to usłyszałam,zrobiło mi się
słabo,Damian miał racje Bartek mnie zdradza i do tego z Clarą.
Oczami Bartka:
Poszedłem
zadzwonić do klubu by dowiedzieć się kiedy mam wstawić się na
treningach.Wybrałem numer i czekałem.Po chwili usłyszałem głos Clary.
- Tak słucham?-zapytała.
- Cześć Clara.
- O Bartek,a co się stało że dzwonisz?
- Pytanie kiedy mam się wstawić na treningach?
- A poczekaj już sprawdzam.Wy macie być 3 stycznia na treningu o godzinie 9:00.
- Dzięki.-zaśmiałem się.
- A jak Lena?-zapytała.
- Już od wczoraj jest w domu,wszystko w porządku.
- I bierzesz rodzinkę do Włoch?
- Tak,muszę ją namówić na tą przeprowadzkę.-powiedziałem.
- Widzę że bardzo ją kochasz.-zaśmiała się.
- Tak kocham bardzo mocno.
- Właśnie miałam ci przypomnieć,szykuje ci się sesja i wywiad,więc jeden wieczór musisz mieć wolny dla prasy i fotografów.
- Tak Clara,jak wrócę to się spotkamy,jak zawsze u mnie.
- Tylko nie zapomnij w mieszkaniu mieć czysto,jak przyjdę z nimi.-zaśmialiśmy się.
- Znów się zapowiada świetna noc.-powiedziałem.
- Oj tak długo cię będą trzymać na mikrofonach i aparatach.Dobra Bartek ja kończę,jakby coś to dzwoń.
- No cześć pa.-rozłączyłem się i poszedłem do salonu.
Oczami Leny:
Moje
oczy powoli zaczynały mnie szczypać.Cholera jednak to prawda,Bartek ma
romans z Clarą.Nie słuchałam jego dalszej rozmowy tylko poszłam do
salonu.
- Mamusiu a pomożesz mi namalować taki ładny duży balonik?-zapytała mnie Maja.
- Tak myszko.-powiedziałam i zajęłam się rysowaniem,wtedy też do salonu wszedł Bartek.
- A co tu robicie?-zapytał,całując mnie w policzek.
- Możesz mi nie przeszkadzać?-zapytałam,skupiając się na rysunku.
- Przepraszam pani malarz.-zaśmiał się i usiadł obok.Nagle zaczęła mi jego obecność przeszkadzać.
- I kiedy musisz być na treningach?-zapytałam.
- 3 styczeń,Lenka musimy pogadać.-powiedział.
- To chodź do kuchni,muszę zrobić kolacje.-powiedziałam,a on podążył za mną.Zaczęłam szykować kanapki.
- Lena,bo ja właśnie 2 stycznia wylatuje.-powiedział.
- Dobrze,jedź przecież musisz.
- Lena tu chodzi o coś innego.-powiedział.
- Mów jestem przygotowana na najgorsze.-powiedziałam,a po moich policzkach zaczęły kapać łzy.
- Ty i dzieci jesteście dla mnie ważni i ja nie mogę już tak żyć.-mówił.
- Powiedz mi tylko dlaczego?-zapytałam odwracając się do niego przodem.
- Musimy Lena,tak już postanowiłem.
- W czym ona była lepsza?-kolejny raz zapytałam.
- Kto był lepszy?-zapytał.
- Nie ukrywaj się już,rozumiem że nie pojechałam z tobą i tam znalazłeś szczęście.-mówiłam.
- O co ci chodzi kotek?-zapytał,a ja nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
- Nie zostawiaj mnie dla niej.-przytuliłam się do niego,a on mnie przytulił.
- Lenka nie płacz przecież nie zostawiam cię,wręcz przeciwnie zabieram cię i dzieci.
- Co?-oderwałam się od niego.-Chcesz zabawić się w trójkąt i jeszcze dzieci do tego wciągasz.
- Jaki trójkąt,Lena czy ty chcesz mi zarzucić że mam romans?-zapytał.
- A nie masz?-zapytałam wycierając łzy.
- Nie i nigdy nie miałem.-spojrzał na mnie z takim rozczarowaniem w oczach,a mi zrobiło się strasznie głupio.
- Boże Bartek przepraszam.-powiedziałam.
- Jasne nic się nie stało.-powiedział i usiadł przy stole.
- Skarbie przepraszam ja po prostu usłyszałam strzępki rozmowy twojej i tak jakoś wyszło.-powiedziałam siadając mu na kolanach.
- Podsłuchiwałaś?-zapytał.
- Nie ale przechodziłam i tak wyszło,przepraszam.-popatrzyłam mu w oczy.
- Chce żebyś ty i dzieci polecieli ze mną do Włoch.-powiedział,a ja wstałam z jego kolan.
- Po co?
- Lena wylądowałaś w szpitalu,nie dajesz sobie rady,musisz ze mną polecieć.
-
Nie ja sobie daje radę,i nie polecę nigdzie.Bartek nie warto
przeprowadzać się tam na ostatnie kilka miesięcy.-uśmiechnęłam się.
- Nie Lena,pojedziesz ze mną albo ja zostanę tutaj.-powiedział poważnie.
- Wiesz,że nie możesz zostać.
- Wiem,ale ja powiedziałem tak i tak będzie.
- Bartek a moje zdanie się nie liczy?-zapytałam.
- Niestety raz się liczyło i o mały włos cię nie straciłem.-powiedział i wyszedł z kuchni.
I
znów to cholerne uczucie,nie ja chyba nie nadaje się na takie życie.Co
ja mam teraz zrobić,przeprowadzić się na 5 miesięcy i znów wracać do
Polski,widywać codziennie Clarę.Nie ja powiedziałam,że na ten pierwszy
sezon zostanę i poradzę sobie.Dokończyłam przygotowywanie kanapek i
zawołałam ich na kolację.Nakarmiłam Kubusia i poszłam go wykąpać,nie mam
ochoty na jedzenie dziś.Kiedy Kuba już smacznie spał,to poszłam położyć
Maję spać,ale zaskoczenie ona już spała więc nie pozostało mi nic
innego jak pójść wziąć prysznic.Spłukałam z siebie cały dzisiejszy
dzień,miałam taką ochotę żeby on już się skończył.Wchodząc do sypialni
zdziwiłam się nieobecnością Bartka.Odłożyłam rzeczy na krzesło i poszłam
go szukać.Nie szukałam długo bo stał na balkonie i rozmawiał przez
telefon.Nie wiem z kim i o czym ale znów w głowie pokazały mi się dziwne
myśli.Udałam się więc z powrotem do sypialni i położyłam się po swojej
stronie łóżka.
Co chwilę patrzyłam na zegarek,mijała minuta za
minutą,sekunda za sekundą.Nie wiem ile czasu minęło,ale do sypialni
wreszcie wszedł Bartek.
- Czemu nie śpisz?-zapytał.
- Czekałam na ciebie,z kim rozmawiałeś?-spojrzałam na niego.
- Ze swoją kochanką o wywiadzie i sesji.-powiedział i się położył do nie plecami.
-
Bartek ja na prawdę,cię przepraszam.-mówiłam,a on się w ogóle nie
odzywał.-Bartuś,proszę porozmawiaj ze mną.-szturchnęłam go lekko w bok.
-
Lena ja nie chcę o tym gadać bo jest 2:00 w nocy i jestem
śpiący.-wkurzył się lekko.Położyłam się też do niego plecami i patrzyłam
w ścianę.Sen niestety nie przychodził.Wierciłam się strasznie,nie
wytrzymałam i wstałam udając się do kuchni.Zrobiłam sobie mocną kawę i
usiadłam na parapecie.
Spędziłam tak całą noc,kiedy otworzyły się drzwi sypialni szybko się ogarnęłam.
- O której wstałaś?-zapytał Bartek na wstępnie.
- A cześć to nie łaska powiedzieć?-spytałam.
- Cześć o której wstałaś?-poprawił się.
- Godzinę temu.-skłamałam.
- Fajnie tylko szkoda że tak nie było.Lena,nie spałaś całą noc.
- No i co dziś mi się nie chciało.
-
Lena przez to mi się nie chciało wylądowałaś w szpitalu,gdzie walczyli o
twoje życie.-powiedział i podszedł do mnie i po prostu przytulił.
- Bartek ja nie chce lecieć do Włoch.-szepnęłam.
-
Mamy jeszcze tydzień,teraz o tym nie myśl.-pocałował mnie w czubek
głowy,a ja się w niego mocniej wtuliłam.-Ale teraz idziemy spać,jest
dopiero 6:00 rano.-poszliśmy do sypialni i położyliśmy się do łóżka
zasypiając wtuleni w siebie.
Kilka dni później:
Dziś jest 31 grudnia,czyli sylwester.Igła zapraszał do Rzeszowa,ale nie miałam ochoty jechał więc co wymyślił Igła?
Tak
sylwester odbędzie się w Bełchatowie,gdzie w naszym mieszkaniu.Po
prostu świetnie,wczoraj zostały zabrane mi dzieci.Otóż moi rodzice
stwierdzili że się będą nudzić i jadą do Nysy,a po drodze zabierają nam
dzieci żebyśmy mogli się wybawić.Powiem wam szczerze,nie czuję się za
dobrze.Nikomu o tym nie mówię,bo to pewnie dlatego że nie odzyskałam
jeszcze siły po mojej dłuższej zapaści z tego świata.
Od samego rana siedzę w kuchni z dziewczynami.Brakuje jeszcze całego Rzeszowa,ale dzwonili że będą około 16:00.
- Lenka,a co ubierasz?-zapytała Daga.
- A normalnie spodni i bluzkę,nie mam ochoty na sukienki.-powiedziałam.
- Dobra co się dzieje?-zapytała Iza.
- Nic tylko od samych przygotowań odechciewa się zabawy.
- Oj Lena dlatego tu jesteśmy wcześniej,żeby pomóc.-zaśmiała się Pola.
- Wy tak ale Iza nie powinna nic robić.-stwierdziłam patrząc na ciężarną przyjaciółkę.
- Oj tam.-usłyszałam dzwonek do drzwi.Poszłam więc otworzyć,bo Bartek oczywiście zajęty z kolegami rozstawianiem alkoholu.
- Monia,Michał.-pisnęłam i przytuliłam Kubiaków,znaczy jeszcze nie ale za niedługo.
-
Też się stęskniliśmy.-oczywiście Michał szybko zmył się do męskiego
grona,więc ja wzięłam Monikę do żeńskiego grona.Oczywiście żeńskie grono
jest lepsze niż męskie.
- No jak Pola?-zapytała Iza.
- Dobrze teraz jest u dziadków w Wałczu,sami po nią przyjechali.-zaśmiała się Monia.
- A ja musiałam zmusić Miśka żeby chłopaków zawiózł do do moich rodziców.-powiedziała Daga,a my się zaśmiałyśmy.
Przygotowania
szły dość szybko,jak też Rzeszów wspomniał byli o 16:00 w naszych
skromnych progach.Jak tylko Igła wszedł do mieszkania zaczęła się
zabawa.My dziewczyny okupowałyśmy łazienkę i sypialnie.Już brałam swój
naszykowany strój kiedy dziewczyny wepchnęły w moje ręce sukienkę.
- Nie ma wszystkie dziś jesteśmy w kieckach.-zaśmiała się Iwona.
- Dziewczyny,ja was proszę przecież nigdzie nie wychodzimy.-powiedziałam,ale nic nie podziałało.Ubrałam się więc w sukienkę.
Włosy ułożyłam w kłosa.Kiedy wszystkie byłyśmy
wyszykowane,oznajmiłam że sylwestra czas zacząć.Myślałam,że w naszym
mieszkaniu,które nie jest ogromne,tylko lekko duże nie pomieści
wszystkich,a tu jeszcze parkiet do tańca się zrobił.Jestem wzruszona
moje mieszkanie ma tyle zalet.Muzyką zajmował się oczywiście Winiar,bo
kto inny by puszczał tak świetnie muzykę,Igła latał ze swoją kamerą i
wszytko nakręcał.
- A jednak to miłość.-powiedziała Iza.
- Oj tak,cieszę się jej szczęściem.-mówiłam patrząc na tańczącą Polę i Darka.-A gdzie twój mąż?-zapytałam brunetkę.
- Pije z twoim narzeczonym.-zaśmiała się.
-
Dobra idę po jakieś jedzenie do kuchni.-powiedziałam i poszłam do
kuchni.Co chwili przynosiłam jakieś zakąski,bo szybko znikały,tak komuś
smakuje moje jedzenie.
- A tu jest moja narzeczona.-zaśmiał
się Bartek i mnie pociągnął na parkiet,akurat zaczęła lecieć wolna
piosenka.Więc objęłam go wokół szyi,a on złapał mnie w pasie.- Zatrzymaj
mnie nie daj mi odejść.-zaczął mi szeptać refren piosenki zespołu
IRA.Uwielbiałam jak to robi,wtedy świat się zatrzymuje,nie ma nic tylko
ja i on.
- Kocham się Bartuś.-szepnęłam mu na ucho.
- Ja ciebie też Lenka.-pocałował mnie,a ja się zaśmiałam.-Z czego się śmiejesz?-zapytał.
- Z niczego,po prostu cię kocham.-piosenka zamieniła się na bardziej żywszą,więc ja spasowałam i poszłam usiąść.
- No Lenka dawaj tańczyć.-pociągnął mnie Igła.
-
Nie Krzysiu,nie mam siły.-mówiłam,ale na marne i tak mnie zaciągnął na
parkiet.Przetańczyłam 5 piosenek i nie czułam nóg.Usiadłam koło
Izy,która siedziała na kanapie i sączyła soczek przez rurkę.
- Co Lenka zmęczona?-zapytała.
- Poszłabym spać najchętniej.-zaśmiałam się.
- Co ty taka blada jesteś?-zapytała mnie Pola dosiadając się do nas.
- Ja,wydaje ci się.-pokręciłam głową.
- Źle się czujesz?
- Nie spokojnie,zmęczona jestem.Wszystko gra.-zaśmiałam się.
- A ty kochana czemu pijesz drinki?-zapytała teraz Izy.
- Nie piję.To soczek.
- Tak,ja też piję tylko soczek.-zaśmiała się Pola.
Zabawa
trwała dalej w najlepsze,niektórzy byli już lekko mówiąc podpici,znaczy
niektórzy oczywiście że chodzi o męską część.My kobiety trzymamy rękę
na pulsie.Kiedy na zegarze pojawiła się godzina 23:57 wyszliśmy z
mieszkania na dwór by powitać nowy rok.
- Uwaga zaczynamy odliczanie.-krzyknął Igła.
-
10,9,8,7,6,5,4,3,2,1 i Szczęśliwego Nowego Roku.-krzyknęliśmy na całe
gardła.I tak wszyscy zaczęliśmy składać życzenia.Oczywiście każdy mi
życzył zdrowia,szczęścia Bartkiem i zajebistego wesela na które chce
każdy zaproszenie dostać.
- No kotek zostałaś tylko ty
mi.-powiedział Bartek obejmując mnie.-Więc życzę ci żebyś zawsze była
uśmiechnięta,żebyś wytrzymała ze mną do końca życia,żebyśmy jeszcze
pomyśleli o dzieciach i bardzo mocno cię kocham Lenka.
-
Dziękuję,tobie również życzę tego samego,a do tego żebyś się rozwijał
zawodowo.Kocham się Bartuś.-szepnęłam,a później złączyliśmy się w
ciepłym i bardzo namiętnym pocałunku.Tak oto powitaliśmy nowy rok.......
I jest kolejny,przepraszam że tak późno ale dopadła mnie grypa i nie miałam siły nawet laptopa otworzyć,ale na szczęście jest już lepiej i stworzyłam taki oto rozdział.Mam nadzieję że wam się spodoba,dziękuję za wszystkie komentarze i obiecuje że nadrobię wszystko na waszych blogach.Następny pojawi się za tydzień.
Pozdrawiam Aga