wtorek, 30 września 2014

Rozdział 28:

- O czym ty chcesz ze mną rozmawiać?-zapytałam siadając.
- Lena o tym co się dzieje między nami.-powiedział dalej stojąc koło drzwi.
- Między nami nic się nie dzieje.Możesz wyjść chcę spać.-powiedziałam znów się położyłam ale poczułam jak łóżko po drugiej stronie się ugina.
- Ja też jestem zmęczony więc dobranoc.
- Ej spadaj stąd ty śpisz w gościnnym.-powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę.
- To mnie zmuś żebym wyszedł.-popatrzył w moje oczy.
- Zacznę krzyczeć.-powiedziałam.
- Krzycz wszyscy poszli do kościoła.-uśmiechnął się.
- Na dole jest sam piesek.-powiedziała i chciałam otworzyć drzwi ale były zamknięte,spojrzałam na Bartka a on pomachał mi kluczykiem.
- Nie ma na dole pieska bo Maja kazała go wziąć ze sobą.-podszedł do mnie.
- Otwórz te drzwi bo na prawdę zacznę krzyczeć.-szepnęłam próbując nie zmięknąć patrząc w jego oczy.
- Krzycz a ja cię wtedy uciszę.-zbliżył twarz do mojej.
- Ciekawe jak to zrobisz?-zapytałam.
- Znam swoje sposoby.-szepnął.Odsunęłam się od niego i otworzyłam okno w pokoju.
- Nie chcesz otworzyć to wyjdę przez okno.-powiedziałam.
- Przypominam ci że jesteś w ciąży.-zaśmiał się a ja pod nosem przeklęłam.
- Oddaj mi ten pieprzony kluczyk.-podeszłam do niego,a on podniósł wysoko rękę.
- Przecież ci nie bronię go wziąć,proszę.-wkurzona podeszłam do drzwi i zaczęłam krzyczeć.
- Pomocy!!!-nagle poczułam jak odwraca mnie do siebie i popycha na ścianę wpijając mi się w usta.Na początku nie oddawałam pocałunku ale w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam je oddawać.Było przyjemnie,nie poprawka było zajebiście,ale co z Anką??Kiedy oderwaliśmy się od siebie odeszłam szybko od niego.
- Co się stało?-zapytał podchodząc do mnie.
- Lecisz na dwa fronty,przecież wczoraj byłeś z Anką.-krzyknęłam,a on się zaśmiał.
- Wczoraj to było udawane,poprosiła o podwózkę a że ma rodzinę koło Nysy to się zgodziłem,poprosiłem ją o to byś była zazdrosna i wydusiła że tęsknisz.
- To było chamskie zagranie.-szepnęłam i spojrzałam groźnie na niego.
- Inaczej byś nie powiedziała że tęsknisz.
- Nie tęsknię za tobą.-krzyknęłam.
- A słyszałem co innego.Lena proszę cię daj mi drugą szansę.-usiadł na łóżku.
- Drugą już dostałeś,jak posądziłeś mnie o zdradę i wylądowałam w szpitalu.-powiedziałam.
- Będziesz mi wypominać to?-zapytał.
- Nie tylko mówię że pomyliłeś się w obliczeniach.
- Dlaczego taka jesteś,chcę naprawić swój błąd,a ty mi to utrudniasz?-zapytał załamany.
- Myślisz że przyjdziesz i od razu ci to wybaczę i jeszcze wystawiasz mnie na próbę kłamiąc że jesteś z dziewczyną która zepsuła wszystko między nami.-powiedziałam i poczułam kopnięcie co oznaczało że mam stopować.
- Nie daj mi wszystko naprawić jeżeli stwierdzisz że nic z tego to mi to powiesz ale daj mi szansę.-powiedział wstając i łapiąc mnie za rękę spojrzałam w jego oczy i ten cholerny błękit zmiękczył mnie.-Dasz mi szansę?-zapytał i zbliżył swoją twarz do mojej,a ja nie mogłam nic wydusić i kiwnęłam głową,znów poczułam jego usta na swoich ale przerwał nam dźwięk ze wrócili z kościoła.Otworzyliśmy drzwi i zeszliśmy na dół.
- Mamusiu ale było fajnie,wiesz że Rafi był ze mną w kościele i tak ładnie szczekał jak śpiewaliśmy kolędy.-podbiegła do mnie Maja tuląc się do nogi.
- Rafi?-zapytałam.
- No tak przecież to jest chłopiec więc będzie Rafi,nie podoba ci się?-zapytała.
- Nie skarbie jest śliczne,ale teraz żegnaj się z wszystkimi bo idziemy spać.-złapałam ją za rękę,pożegnała się z wszystkimi i wzięła psiaka i poszłyśmy do pokoju.Długo nie mogła zasnąć bo opowiadała mi jak się cieszy,kiedy wiedziałam że zasnęła to wyszłam z pokoju,piesek położył się koło niej więc nie zabierałam go.Zeszłam do kuchni pomóc mojej mamie i mamie Bartka z naczyniami.
- Lenka a jak z ciążą?-zapytała pani Iwona.
- Dziękuję wszystko w porządku,ale już mi ciężej jest z niektórymi rzeczami.
- No tak,ale wiedz że możesz na nas liczyć.-kiwnęłam głową około 1:00 w nocy wszyscy zgarnęliśmy się spać.Położyłam się do łóżka i nie mogłam spać,ale nie za długo byłam sama bo po 10 minutach przyszedł Bartek.Myślał że śpię,zamknęłam oczy i czekałam co zrobi,a on położył się obok i mnie przytulił.
- Co ty tu robisz?-szepnęłam.
- Idę spać.
- Masz gdzie indziej pokój.-powiedziałam i się odwróciłam do niego twarzą.
- Mam ale wolę koło ciebie,więc dobranoc kochanie.-musnął moje wargi,a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Bartek ale obiecaj mi ze jeżeli masz jakieś wątpliwości to najpierw przyjdziesz do mnie.
- Obiecuję.-szepnął a ja się w niego wtuliłam.
- Dobranoc Bartuś.-odszepnęłam i zmorzył mnie sen.
Rano obudził mnie delikatne muskanie mojej szyi.Mruknęłam i otworzyłam oczy.
- Dzień dobry.-uśmiechnął się.
- Dzień dobry,czemu nie śpisz?-zapytałam.
- A bo była tu Maja i powiedziała że mamy zejść na śniadanie i idziemy na dwór.-klasnął w dłonie.Poszłam się ubrać.
 
I razem zeszliśmy na śniadanko,choć za wiele nie zjadłam bo Kuba nie mógł się doczekać z Mają spaceru.Wyszliśmy wszyscy razem,a co tam rodzinny spacerek w święta marzenie.
- Mamusiu zobacz złapałam płatek śniegu.-podbiegła do mnie Maja.
- To świetnie,tylko pilnuj Rafiego bo się nam zgubi.-poprawiłam jej szalik.Rodzice rozmawiali ze sobą,a ja przystanęłam na chwilę bo poczułam mocne kopnięcie.
- Coś się stało?-podbiegł do mnie Bartek.
- Nie,ała ale mocno dziś kopie.-uśmiechnęłam się krzywo.
- Może wróćmy do domu a oni niech zostaną.-powiedział a ja pokiwałam przecząco głową.
- Nie zaraz przestanie kopać,idziemy.-załapałam go za rękę.Dogoniliśmy resztę i tak spędziliśmy czas do południa,później wróciliśmy do domu na obiad.Nie za dobrze się czułam więc przeprosiłam wszystkich i poszłam się położyć.Kiedy tak sobie leżałam zadzwonił mój telefon.
- Halo?-zapytałam.
- No cześć kochania co tam.-usłyszałam głos Poli.
- Cześć a nic ciekawego,mały strasznie kopie i leżę a u ciebie?
- Nic ciekawego tylko odwiedził mnie Czarek.-powiedziała a ja aż się podniosłam.
- Czego chciał?
- Pogadać.-powiedziała.
- Mam nadzieję że go wywaliłaś za drzwi?-zapytałam,a ona nic nie odpowiedziała.-Pola?
- Lena tak wyszło że.....-zaczęła ale jej przerwałam.
- Nie powiesz mi że trafiliście do łóżka.
- Lena on się rozwiódł,a ja go kocham.-szepnęła.
- Pola ale on cię skrzywdził.-powiedziałam.
- Poprosił o drugą szansę ja wiem że jestem bardzo uległa ale wiesz jak to jest jak się kogoś kocha.
- Wiem bo sama dałam Bartkowi szansę.
- Lenka bo muszę ci się do czegoś przyznać,pamiętasz jak pytałaś kto dał Bartkowi adres twoich rodziców?
- No pamiętam,a co?-zapytałam.
- To ja go mu dałam ja chciałam żebyś była szczęśliwa,przepraszam.-powiedziała a ja się zaśmiałam.
- Kochana było minęło,a w ogóle co u Izy?
- A pojechała z Sebą do jego rodziców i chyba szykuje się weselicho.-zaśmiała się.
- Czemu?
- Wejdź szybko na skaypa.-rozłączyła się.Zrobiłam tak jak kazała więc szybko włączyłam laptop i pojawiło się okienko że dzwoni Iza i Pola więc wreszcie je zobaczyłam.
- Dziewczyny siedzicie?-zapytała Iza.
- No co się stało?-zapytałam.
- Sebastian mi się oświadczył.-pisnęła pokazując pierścionek,a my nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy krzyczeć.
- Jezu tak się cieszę.
- Wiem ja też zaskoczył mnie totalnie poszliśmy na spacer a tu on nagle klęka,ja sobie tak myślę cholera skurcz go złapał a on mi z tekstem " Czy wyjdziesz za mnie? ".
- Iza ty to masz szczęście.-szepnęłam.
- Dziewczyny przyrzeknijmy sobie teraz że będziemy zawsze szczęśliwe,że nigdy się nie rozstaniemy i zawsze będziemy blisko siebie,takie postanowienie noworoczne.-powiedziała Pola.
- Obiecuję.-powiedziała Iza.
- Obiecuję.-szepnęłam.-Kocham was dziewczyny.-powiedziałam i wszystkie się rozpłakałyśmy.
Taka przyjaciółki to najlepszy skarb jaki można mieć,można powiedzieć że są lepsze niż facet,bo zawsze zauważa że coś nie tak,zawsze kiedy masz doła przyjdą z butelką wina i nie pytają o nic po prostu są.Nie wiem czy poradziłabym sobie bez nic w końcu to one mnie wspierały gdy nie było Bartka.Są dla mnie jak siostry oczywiście różnimy się zainteresowaniami,charakterami ale zawsze kiedy przychodzi co do czego to łączymy się w jedność.
- Czemu krzyczałaś?-do pokoju wszedł Bartek.
- A gadałam z dziewczynami i Izie oświadczył się Seba.
- No to super,ja tobie też się oświadczę.-usiadł koło mnie.
- Na razie Bartek odbudujmy wszystko co się zniszczyło.-przytuliłam go.
- Dziękuję ci za szansę.
- A ja dziękuję że walczyłeś...........
 
 
 
 
 
Na samym początku przeprosiny że znów się spóźniłam i że taki krótki ale  po prostu wielka tragedia.Obiecuję że kolejny będzie dłuższy i ukaże się on w piątek :)
Minął miesiąc szkoły wielkie pocieszenie bo i tak jeszcze 9 miesięcy,boże daj mi cierpliwość.
Dziękuję za wasze komentarze,ja także staram się komentować wasze rozdziały i jak na razie mi wychodzi :) 
Do następnego!!!
Pozdrawiam Aga


 

sobota, 27 września 2014

Rozdział 27:

Cały dzień chodziłam poddenerwowana,niby to zwykłe spotkanie dorosłych osób a tak to na prawdę spotkanie dwójki zagubionych osób.Nadeszła 17:00,poszłam szybko się ubrać.


Maja jest u Poli więc nie muszę się martwić,wreszcie ruszyłam w drogę do kawiarni.Kiedy tam weszłam on już siedział.Moje nogi nie chciały się ruszyć,miesiąc bez niego to było piekło.
- Cześć.-szepnęłam kiedy wreszcie udało mi się dojść do stolika.
- Cześć.-wstał i odsunął mi krzesło,a następne usiadł naprzeciwko mnie.-Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki,Bartek ja przejdę do rzeczy co ty ze sobą robisz?-powiedziałam prosto z mostu.
- Ale o co ci chodzi?
- Bartek na treningach jest źle,wiecznie jesteś w kwadracie rezerwowych,to nie jest normalne.
- To że mam słabszy dzień nie oznacza że coś ze mną nie tak.
- Dzień?-zapytałam.-Chyba tygodnie.
- Lena spotkałaś się tylko dlatego czy coś jeszcze chcesz?-zapytał.
- Maja chce się z tobą spotkać,źle znosi nasze rozstanie.
- Nie ja się chciałem rozstać.-powiedział ledwo słyszalnie.
- Bartek ja już nas nie widzę razem,ale nie chcę żeby Mai było z tym źle.-szepnęłam.
- Dlaczego nas nie widzisz,chcę żebyś mi wybaczyła.-krzyknął.
- Nie krzycz,to co zrobiłeś mnie zabolało i nie chcę już do tego wracać,nas już nie ma ale jest Maja która potrzebuje rodziców.
- Dobra gdzie w ogóle ona jest?-zapytał.
- U Poli,może pójdziesz ze mną i...-zacięłam się.On nic nie mówił i tylko kiwnął głową.Ubrałam kurtkę i poszliśmy w kierunku jego auta.Kiedy byliśmy pod blokiem Poli zdzwoniłam do niej by puściła Maję.Po 5 minutach z bloku wyszła znów źle ubrana Maja.
- Żabko co ci mówiłam?-zapytałam wychodząc z auta.Kiedy obaczyła Bartka mocno się uśmiechnęła.
- Tatuś.-pisnęła i już była w jego ramionach.Później pojechaliśmy do mnie.Maja od razu porwała Bartka do pokoju i nie wychodzili z niego.Poszłam się umyć i kiedy wyszłam z pokoju wychodził akurat Bartek.
- Zasnęła a ja już jadę.-powiedział.
- Może zostaniesz na noc jest już ciemno,a na drodze ślisko.
- Nie pojadę w końcu łączy nas tylko Maja i ciąża.-powiedział i zaczął się ubierać.Smutno mi było widząc go takiego.
- Bartek a co ze świętami?-zapytałam łapiąc go za rękę żeby jeszcze poczekał.
- Jak to co ty pojedziesz do swoich rodziców a ja do swoich.
- A co z Mają?
- Nie będę ci przeszkadzał w życiu,wiem że było ci lepiej kiedy mnie nie było.-powiedział i wyszedł tak po prostu,a no co głupia liczyłaś na miłe słówka.Całą noc spać nie mogłam w ogóle nie dał znaku czy dojechał,ale uspokoiłam się kiedy Winiar napisał że jest na treningu.
Zbliżał się 24 grudnia,od wczoraj jestem w Zakopanym u dziadków,jak co roku to babcia z dziadkiem urządzają wigilię.Z Bartkiem nie miałam kontaktu od dwóch tygodni tyle co zadzwonił i chciał rozmawiać tylko z Mają.Jest mi tak głupio bo właśnie zauważyłam że w tym momencie ja go krzywdzę,ale postanowiłam z nim pogadać po świętach,na spokojnie sobie wszystko wyjaśnimy bo przecież my się kochamy.
- Mamusiu zobacz przyjechał tatuś z Anią.-do kuchni wpadła Maja,a mnie zatkało.Z Anką???
Ubrałam szybko kurtkę i wyszłam przed dom.
- Cześć Lena.-powiedział do mnie,stałam jak wryta kiedy Anka trzymała go a rękę.
- Co ty tu robisz tatusiu?-zapytała Maja wybiegając z domu.
- Przyjechałem dać ci prezent.-wyciągnął pudełko bagażnika.
- Ale fajnie.
- Cześć Lena dawno cię nie widziałam.-podeszła do mnie Anka.
- Co ty tu robisz?-zapytałam w końcu.
- Wiesz mówiłam ci że Bartek do mnie wróci i tak się stało.-uśmiechnęła się,a ja poczułam jak oczy zaczynają mnie szczypać.Zrobiło mi się strasznie niedobrze,straciłam go znów zawaliłam sprawę bo musiałam być mądrzejsza.
- To fajnie że wam się układa.-powiedziałam i do nas podszedł Bartek z Mają.
- Chciałem ci złożyć życzenia świąteczne.
- Mogę cię prosić na słówko?-zapytałam,a on kiwnął głową.Kiedy stwierdziłam że to odpowiednia odległość zaczęłam mówić.- Jesteś z Anką?-zapytałam.
- Tak daliśmy sobie szansę.
- Bartek a co z Mają,co ze mną?
- Ale sama powiedziałaś że nas już nie widzisz razem więc...-mówił ale mu przerwałam.
- Ale ona znów cię omotała,oczywiście mogłam to przewidzieć że dla ciebie najważniejszy w naszym związku był seks ty do mnie nic nigdy nie czułeś.-powiedziałam.
- Lena nie dopowiadaj sobie bardzo cię kocham ale ten związek nie miałby sensu.
- I poszedłeś do tej która wszystko zniszczyła,to ona zepsuła wszystko.Bartek ale ja ciebie potrzebuję.-szepnęłam.
- Spokojnie pomogę ci z dziećmi,my musimy już jechać do Nysy,więc życzę ci wesołych świąt.-powiedział i poszedł.Zaczęłam płakać.Odwróciłam twarz w stronę odjeżdżającego auta.
- Proszę nie zostawiaj nas.-krzyknęłam,ale nie usłyszał odjechał.Wróciłam do domu i spotkałam się ze spojrzeniem mamy.
- A nie mówiłam że tak będzie.-powiedziała i poszła do salonu,a ja do swojej sypialni.Przepłakałam całą noc i Kuba dawał strasznie o sobie znać.
Dziś wigilia,magiczny dzień kiedy ludzie powinni sobie wszystko wybaczyć,być ze sobą żyć razem w szczęściu,a u mnie wszystko się posypało.Żałuje że mu wcześniej nie wybaczyłam,przecież starał się a ja olałam to on potrafił mi wybaczyć a ja???
Znów muszę ciąże przechodzić sama,a myślałam że teraz będzie inaczej,a jest gorzej.Zmarnowałam szansę jaka mi się już nigdy nie powtórzy.Zawsze marzyłam że w czasie porodu będzie ze mną,potrzyma za rękę i na koniec doda że jest cholernie dumny.Jestem najgorszą matką na świecie bo potrafię zmarnować życie moim dzieciom.
- Lena chodź mi pomóc w kuchni.-do mojej sypialni weszła babcia.
- Dobrze już idę.-szepnęłam.
- Może stwierdzisz że jestem stara i głupia ale w każdej bajce wszystko się dobrze kończy.-usiała obok mnie.
- Wiesz tylko że życie to nie bajka.-przytuliła mnie.
- Uwierz mi że wszystko będzie dobrze,a teraz chodź mi pomóc.-poszłam z nią do kuchni gdzie spędziłam cały dzień wreszcie kiedy skończyłyśmy poszłam i włączyłam Skaypa i zadzwoniłam do dziewczyn.Kiedy odebrały opowiedziałam im o wszystkim.
- Zabiję go.-szepnęła Pola.
- Pola i co to da?-zapytała Iza.
- Nauczy się że nie traktuje się tak Lenki.
- Ale ja sama się tak potraktowałam,boże czemu ja nie potrafiłam mu wybaczyć?-zapytałam.
- Dlatego że to mogło cię cholernie zaboleć każdą kobietę to może zaboleć,bo my jesteśmy od rodzenia,a nie oni oni mogą sobie nami pomiatać.Mogą zdradzać i nikomu to nie przeszkadza,a jak kobieta zdradzi to od razu jest dziwką,można powiedzieć że mężczyźni myślą tylko jedną częścią ciała.-swoje zdanie wyraziła Pola.
- Ale on taki nie jest.-powiedziałam.
- Czarek też miał taki nie być,Lena jedynie układa się Izie.
- Oj dziewczyny znajdziecie swoich księciuniów a jak nie to podzielę się Sebą.-zaśmiała się Iza.
- Jasne podzielisz się,chyba jak ci zapłacimy pierwszą ratę.
- A co ty Pola myślałaś pobieram opłaty.
- Dobra dziewczynki ja lecę się szykować na rodzinną wigilię i Wesołych Świąt.-pomachała Pola i rozłączyła się.
- No Izka Wesołych i obyś z Sebą była jak najdłużej.-uśmiechnęłam się.
- Może to głupie ale ty z Bartkiem sobie wybaczycie wierzę w to.Wesołych słońce.-pożegnałyśmy się i poleciałam do łazienki.Robiąc sobie lekki makijaż do łazienki wpadła Maja z telefonem.
- Mamo,tata chce z tobą rozmawiać.-kiwnęłam głową że nie.
- Powiedz tacie żeby zajął się swoją dziewczyną a nie wydzwaniał do mnie.-powiedziałam na tyle głośno żeby usłyszał.
- Ale tata chce.
- Ale ja nie chcę,Maja wyjdź bo chcę się ubrać.-kiedy zamknęła drzwi ja wbiłam się w moją sukienkę.
 
Wyszłam do sypialni gdzie siedziała zapłakana Maja.
- Co się stało?-usiadłam koło niej i ją przytuliłam.
- Bo ja chciałam żeby te święta była fajne,ale z tatusiem i z tobą.-wtuliła się we mnie i łkała.
- Przepraszam żabko to wszystko moja wina.
- Mamusiu a kiedy będzie tak jak było?-spojrzała na mnie.
- Maju niestety już tak nie będzie.Ja z tatą już się nie kochamy,on kocha Anię i musi tak być ale wiedz że tata bardzo mocno kocha ciebie i twojego braciszka.-powiedziałam a ona wybiegła z pokoju.Żal mi jej ona ma 7 lat i już musi tyle przeżywać.Wreszcie zawołała mnie mama na dół.
Zaczęliśmy dzielić się opłatkiem,co dla mnie zawsze było tragiczne bo nie chciałam kolejny rok z rzędu słuchać stały teks " wszystko będzie dobrze ". Nigdy nie będzie,bo co zbudowane to przyjdzie taka psuja jak ja i zepsuję.Zasiedliśmy do kolacji i kosztowaliśmy wigilijnych potraw.Były genialne i bardzo dobre.Kiedy Maja wypatrzyła pierwszą gwiazdkę to rozpakowywała prezenty.Dużo tego jak sobie pomyślę że muszę to później targać do Katowic to się odechciewa.Na samym końcu został jej prezent od Bartka.Rozpakowała go i wyjęła z niego różne rzeczy dla psa???
W tej chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć a tam stał Bartek z rodzicami,Kuba i szok nie było Anki.Wpuściłam ich,a jak Maja zobaczyła kto przyszedł to zaczęła piszczeć.
- Maja mam jeszcze jeden prezent dla ciebie.-powiedział i podał jej pudełko które zaczęło szczekać,nie tylko nie to.
- Mamo tu jest piesek.-skakała ze szczęścia w takiej chwili zaczęłabym się wydzierać że nie chcę psa ale kiedy go zobaczyłam sama go zapragnęłam,psiak był cudowny.
- Podoba się prezent?-zapytał Bartek.
- Skąd pomysł na psa?-spojrzałam na niego.
- Chciałem z tobą o tym rano pogadać ale nie miałaś czasu.
- Mamo możemy go wziąć?
- No dobrze.-uśmiechnęłam się,jak się okazało moi rodzice zaprosi rodziców Bartka.Około 23:00 poszłam się położyć,strasznie źle się czułam.Nie minęło 5 minut kiedy ktoś wszedł do środka.
- Lena śpisz?-szepnął Bartek.
- Nie coś się stało?
- Musimy porozmawiać.........
 
 
 
 
I jest kolejny,no to się porobiło jest Anka nie ma Anki :)
Następny pojawi się w poniedziałek,dziękuję za wasze komentarze.
Wczoraj Igła w tańcu z gwiazdami no no może w następnej edycji będzie Krzysiu :D
Do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga


 

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 26:

Oczami Bartka:
Całą noc odchodziłem od zmysłów,nie potrafiłem się skupić na niczym.Nie wiem gdzie jest Lena z Mają.Zawaliłem całą sprawę,dlaczego byłem taki głupi i uwierzyłem jej.Jeżeli ich nie znajdę to moje życie straci sens,a czuję że powoli je traci.
- Bartek jesteś?-z rozmyśleń wyrwał mnie Winiar.
- Tak,co się stało?-zapytałem.
- Co jest widzę że coś nie gra.-usiadł koło mnie na ławce.
- Głupi uwierzyłem że Maja i Kuba to nie moje dzieci i Lena się o tym dowiedziała i wyjechała a ja nie wiem gdzie.-wytłumaczyłem.
- Czekaj jak się o tym dowiedziała,przecież musiałeś jej powiedzieć.
- Nie,kupiłem takie testy i chciałem je wykonać,ale wczoraj dowiedziałem się że to głupie zagrania Anki a Lena je znalazła i nie wiem gdzie są.
- Sorry Bartek ale nie pochwalam twojego zachowania,uwierzyłeś swojej byłej.....-zaczął mówić ale mu przerwałem.
- Dobra wiem jestem idiotą,proszę poproś Dagę żeby się z nią skontaktował ja muszę wiedzieć gdzie są i czy nic im nie jest.-poprosiłem padając na kolana.
- Dobra poproszę ale wstań i idź do domu,czekaj na telefon ode mnie.-poklepał mnie po ramieniu.Więc wziąłem swoje rzeczy i pognałem do mieszkania i czekałem na choćby najmniejszą informację.
Oczami Leny:
Otworzyłam oczy i chciałam żeby to był tylko zły sen,ale niestety się zawiodłam.Może źle zrobiłam że na niego nie poczekałam.Może powinnam z nim porozmawiać,ale ja oczywiście zawsze pierwsza byłam do ucieczki.Usłyszałam pukanie.
- Proszę.-powiedziałam a do środka weszła Maja.
- Cześć.-powiedziała smutna.
- Co się stało?-zapytałam kiedy usidła koło mnie i się przytuliła.
- Tęsknię za tatusiem.-szepnęła i się rozpłakała.
- Nie płacz,obiecuję że jeszcze się z nim spotkasz.
- Mamo ale tata jest pewnie smutny że sobie pojechałyśmy a on został sam.
- Córeczko musiałyśmy wyjechać,obiecuję że wrócimy do Polski.-głaskałam ją po plecach.
- Ale mogę zadzwonić do tatusia?-spojrzała na mnie i wahałam się bo z jednej strony nie chciałam żeby wiedział gdzie jesteśmy ale z drugiej widzę że krzywdzę w ten sposób Maję więc uległam i podałam jej telefon.Szybko wykręciła numer i czekała aż odbierze.
- Cześć tatusiu.-zaświergotała i od razu na jej ustach pojawił się uśmiech.
- ..........
- Tak,jesteśmy u babci i dziadka w Berlinie.
- ..........
- Mamusia mówi że za niedługo przyjedziemy.
- ..........
- Chcesz ją do telefonu?-zapytała a ja pokazywała że nie,ale podała mi telefon.
- Halo?-zapytałam i wyszłam z pokoju przed dom.
- Lena boże gdzie wy jesteście?-zapytał.
- Przecież Maja ci powiedziała,a nie przepraszam inaczej się wyrażę nasza córka ci powiedziała.-powiedziała złośliwie a on westchnął smutny.
- Lenka przepraszam,ale ona przyszła pod halę zaczęła gadać głupoty.....-zaczął ale mu przerwałam.
- Ona czyli dalej spotykasz się z Anką no świetnie wiedzieć.
- To nie tak,sama przyszła,a ja głupi uwierzyłem.Lenka proszę wybacz mi.-szepnął.
- Wybaczyć,człowieku wybaczyłam ci ten durny pocałunek,wybaczyłam ci to co zrobiłeś 7 lat temu,ale nigdy nie wybaczę i nie zapomnę że zwątpiłeś w to że Maja nie jest twoją córką i to że posądziłeś mnie o zdradę i nosze nie twoje dziecko.-krzyknęłam.
- Lena ja wiem że zawaliłem ale proszę ja bez was nie wytrzymam.
- Dziwne bo jakoś te lata wytrzymywałeś bez nas,a poza tym masz Ankę i wiesz co idealnie do siebie pasujecie.
- Lenka proszę...-ale znów mu przerwałam.
- Tu nie ma o co prosić,z Mają zobaczysz się dopiero za jakieś dwa tygodnie nie wcześniej.Żegnam.-rozłączyłam się.Próbował się jeszcze raz połączyć ale odrzuciłam połączenie.Weszłam do domu i poszłam się ubrać.
 
Położyłam telefon w moim pokoju i poszłam do kuchni.Zjadłam śniadanie z Mają i mamą a tata był na delegacji.Kiedy Majka odeszła do salonu zaczęłam rozmawiać z mamą.
- Lenka powinnaś z nim porozmawiać.-powiedziała.
- Mamo ale wiesz jak to jest,mogę z nim porozmawiać i głupia ulegnę patrząc na niego.
- Córeczko życie musi się toczyć dalej,popełnił błąd ale ty też masz ich na koncie kilka.
- Błędem było w ogóle iść na ten mecz wtedy by Mai nie poznał i wszystko byłoby idealnie.-powiedziałam.
- Wiesz że w tym momencie myślisz o sobie,wiesz co Maja by czuła,pierwszy raz w życiu zobaczyłam jak ona potrafi szeroko się uśmiechnąć,a to tylko dlatego że dowiedziała się że nie ma tylko ciebie że ma też ojca.
- Mamo rozumiem co do mnie mówisz ale jak ty byś się zachowała?-zapytałam.
- Po pierwsze porozmawiałabym bo jeżeli się kogoś kocha to się mu wybacza.-spojrzała na mnie.
- Tak samo nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki.-szepnęłam.
- Co znajdziesz innego ojca dla dzieci?
- Nie,ale nie podam imienia i nazwiska ojca przy porodzie.-powiedziała a moja mama uderzyła ręką o stół.
- Chcesz znów się w to bawić,Lena dziecko ja ci przysięgam z tego miejsca że jeżeli nie podasz informacji to ja to zrobię nawet gdybyś miała mnie znienawidzić bo nie chcę patrzeć jaki marnujecie sobie życie.
- Przepraszam mamo ale to moja decyzja ja i Bartek już nigdy nie będziemy razem.-powiedziałam i wróciłam do jedzenia.
Oczami Bartka:
Ucieszyłem się jak zobaczyłem zdjęcie Leny na telefonie odebrałem od razu okazało się że dzwoniła Maja.Porozmawiałem z nią i wiem że są w Berlinie.Poprosiłem żeby podała telefon Lenie i wreszcie i ją usłyszałem ale nie był to przyjemy ton,ale czego ja się spodziewałem.Kiedy chciałem jeszcze coś powiedzieć rozłączyła się.Niewiele myśląc znów pojechałem do Katowic.Kiedy znalazłem się pod barem w którym pracowała Lena to szybko tam wszedłem.
- Nie wyjdę stąd dopóki nie powiecie mi adresu rodziców Leny.-powiedziałem do Poli i Izy.
- To będziesz tu siedział bardzo długo bo ja nie zamierzam nic mówić.-powiedziała Iza i poszła do stolika.
- Pola błagam chociaż ty mi pomóż.-szepnąłem.
- Wiesz dziwię się że będąc na straconej pozycji dalej walczysz,mogę ci podać ten adres ale Lena ci tego nie wybaczy.-powiedziała i zapisała coś na kartce.Podała mi ją.
- Dzięki.-powiedziałem.
- Bartek tylko jeszcze jedno jeżeli ona powie koniec to koniec.-popatrzyłem na nią i kiwnąłem głową ale i tak prawda jest taka że nie odpuszczę bo ja nigdy nie odpuszczam.Załatwiłem sobie wolne u trenera i udałem się w drogę do Berlina.
Oczami Leny:
Było niewiele po 23:00 kiedy usłyszałam wołanie mamy z dołu.Zdziwiona zeszłam na dół wcześniej zaglądając czy Maja zasnęła.Zeszłam na dół i koło drzwi zobaczyłam Bartka.
- Co ty tu robisz?-zapytałam zła.-I w ogóle skąd masz adres?
- Nie ważne skąd chcę z tobą porozmawiać.-powiedział stanowczo.Wzięłam kurtkę i ubrałam buty.Wyszliśmy przed dom.
- Czego chcesz?-spojrzałam na niego.
- Lenka proszę cię wybacz mi.-złapał mnie za rękę.
- Ty to masz tupet.-zaśmiałam się i wyrwałam mu moją rękę.
- Lena przecież za 4 miesiące będziemy rodzicami....-powiedział ale mu przerwałam.
- Nie ja będę matką a ty będziesz nikim bo sam stwierdziłeś że to nie twoje dzieci.
- Każdy ma prawo do błędu.-krzyknął.
- Nie to nie jest błąd,to wasza najgorsza męska wada,bardzo szybo wierzycie komuś co nagada bzdury,mogłeś przyjść porozmawiać,ale nie wolałeś wyżywać się na mnie i zaczął odpychać od siebie Majkę.Pomyślałeś jak ona się czuła jak ją odtrącałeś?-krzyknęłam.
- Wiem zawaliłem,ale proszę wróćcie ze mną do domu.-szepnął.
- Nie jeżeli mam wrócić do domu to wrócę ale do Katowic bo tam jest nasz dom.
- Nie on jest w Bełchatowie.-podszedł do mnie.
- Bartek odpuść bo ja już do ciebie nie wrócę.Zraniłeś mnie i koniec.Jedyne co nas łączy to dzieci,choć nie wierzysz że to twoje dzieci więc poprawka nic nas nie łączy więc wracaj do Bełchatowa i daj mi święty spokój.Najlepiej gdybyś zapomniał o moim istnieniu.-powiedziałam choć ciężko mi było to powiedzieć.
- Lenka.-szepnął ale musiałam być nieugięta.
- Wyjedź stąd.-szepnęłam powstrzymując się od płaczu i weszłam do domu kiedy zamknęłam drzwi całe emocje spłynęły mi do oczu.
- Zobaczysz że jeszcze pożałujesz tej decyzji,nie ładnie się zachowałaś nie tak cię wychowałam.-powiedziała mama i poszła do sypialni.Boję się że ja już żałuję tej decyzji,w tym momencie chciałam wyjść zatrzymać go powiedzieć że się nie gniewam ale to boli,niestety to zawsze zostanie moim sercu.
Nie mogłam spać kolejną noc,Kuba dziś strasznie się wiercił,a jak kopnął to od razu pojawiałam się w pozycji siedzącej.Mały pewnie wie że trafili mu się strasznie rodzice a w szczególności matka.Źle to Lena rozegrałaś.
Minął miesiąc od naszego rozstania wczoraj wróciłam do Katowic,z Mają jest coraz gorzej kiedy dowiedziała się że mamusia i tatuś się już nie kochają zamknęła się w sobie.
- Maju jesteś głodna?-weszłam do jej pokoju.
- Nie,pójdę spać bo jestem zmęczona.-powiedziała i obróciła się na drugi bok.Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.Jest 1 grudnia,ja w 6 miesiącu ciąży,z tego co wiem Bartkowi coraz słabiej idzie w klubie.Wszystko się sypie,za 23 dni Wigilia a ja mam to totalnie w dupie.Wszyscy się cieszą,magiczny miesiąc w całym roku.Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.Powoli wstałam i poszłam otworzyć.
- Monia,Misiek a co wy tu robicie?-zapytałam przytulając ich.
- No chyba musimy odwiedzać przyjaciół.Jak się czujesz ale masz brzuszek.
- Ja dobrze,dziękuję zapraszam.-weszliśmy do salonu i poszłam zrobić kawę.Rozmawialiśmy,ale nurtowało mnie jedno pytanie i musiała zapytać Miśka o to.
- Michał co się dzieje w klubie u Bartka?
- No wiesz,trener jest na niego wściekły nic mu nie wychodzi i dlatego jest wiecznie kwadracie rezerwowych.Nikt nie ma z nim kontaktu,przyjeżdża na trening,później wychodzi nawet się nie żegnając i siedzi zamknięty w czterech ścianach.-mówił a ja z każdym zdaniem gorzej się czułam.
- To moja wina.-szepnęłam wycierając łzy.
- Nie to nie twoja wina,on zawalił sprawę miałaś prawo się tak zachować.-powiedziała Monia.
- Może gdybym z nim porozmawiała ale nie ja muszę być mądrzejsza.
- Nie mów tak,wszystko się ułoży zobaczysz.-do domu zebrali się po 18:00,cały czas chodziły mi po głowie słowa Michała.Po długich za i przeciw chwyciłam telefon.Wykręciłam bardzo znany mi numer.Odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo-usłyszałam jego smutny głos.
- Bartek?
- Lenka,coś się stało?
- Nie a właściwie tak,chciałabym się z tobą spotkać.-ustaliliśmy dokładne miejsce i już jutro o 17:30 w kawiarni Bristo mamy się spotkać.......
 
 
 
 
I jest kolejny :) 
Na szczęście się wyrobiłam od razu ze szkoły i wstawiam rozdział.Następny będzie w piątek.
Czy Lena się złamie i wybaczy Bartkowi????
Do następnego.
Pozdrawiam Aga


 

niedziela, 21 września 2014

POLSKA MISTRZEM ŚWIATA !!!!!!

21.09.2014
NOWA DATA DO ZAPAMIĘTANIA,MOŻNA RZEC:
ZNÓW HISTORIA RODZI SIĘ NA NASZYCH OCZACH :D
DZIĘKUJEMY CHŁOPAKI JESTEŚCIE WIELCY

SPRAWILIŚMY ŻE BRAZYLIJCZYCY BĘDĄ JESZCZE DŁUGO PŁAKAĆ!!!!!

Rozdział 25:

Nie było go całą noc,próbowałam się do niego dodzwonić ale nie odbierał,ale za to dostałam wiadomość od Winiara że Daga urodziła w nocy synka Antka.Byłam szczęśliwa ale z drugiej strony smutna.Zmęczona niestety zasnęłam i nie mam pojęcia o której wrócił i czy w ogóle wrócił.
Rano obudził mnie skrzypienie szafy.Otworzyłam oczy i zobaczyłam Bartka który wyciąga jakieś ubrania.
- Co ty robisz?-zapytałam zaspana.
- Pakuję się na trening nie widzisz?-zapytał ironicznie i mój dzień znów rozpoczął się płaczem.Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki.Płacząc zerknęłam w lustro i myślałam sobie co ja zrobiłam że on mnie tak traktuje.
- Lena otwórz drzwi.-zapukał lekko.
- Wynoś się nie chcę cie widzieć.-krzyknęłam dławiąc się łzami.
- Otwórz bo spóźnię się na trening.-wkurzona otworzyłam drzwi i zaczęłam go bić pięściami po torsie.
- Po co zjawiłeś się znów w moim życiu?-krzyczałam.
- Przestań.-sam krzyknął i łapiąc mnie za nadgarstki.
- Możesz mi powiedzieć co się tobie stało?.-zapytałam dalej dławiąc się łzami.-Przecież sam chciałeś żebyśmy z tobą zamieszkały,sam chciałeś drugiego dziecka,sam dałeś mi nadzieję.Bartek co się stało?
- Lena pogadamy jak wrócę z treningu.-tylko tyle usłyszałam z jego ust,wszedł do łazienki i później jakby nigdy nic poszedł na trening.Zmęczona tym wszystkim poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel.Później się poszłam ubrać.

 
Robiąc śniadanie do kuchni weszła Maja.
- Mamusiu też dostanę tosta?-zapytała.
- Tak nawet dwa.-pocałowałam ją w czółko.Dałam jej śniadanie i poszłam do sypialni.Nie powiem był niezły bałagan więc postanowiłam posprzątać.
Sprzątając szafkę nocną Bartka napotkałam się na testy DNA.Były to patyczki którymi pobierało się ślinę.
- Nie to nie możliwe.-szepnęłam,nie mogę wam powiedzieć co w tamtym momencie czułam.Bartek mi nie wierzy że nasze dzieci to jego dzieci.Cała w nerwach złapałam za kartkę i długopis.
Drogi Bartku!
Nigdy nie sądziłam że zwątpisz w moje słowa.Boli mnie że nie potrafiłeś mi powiedzieć prosto w oczy że nie wierzysz w to że Maja i jeszcze nienarodzony Kubuś to twoje dzieci.Ułatwię ci zadanie i znikniemy z twojego życia.Nie będziesz musiał się nami przejmować,nie sprawimy ci już żadnej twojej niewiedzy.Zastanawia mnie jeden fakt kto nagadał ci takich bzdur?
Od 7 lat nie miałam innego faceta tylko dlatego że to ty zaprzątasz moją głowę,ale jak widać ty nie potrafisz mi uwierzyć.Wolisz wierzyć we wszystkie kłamstwa,świetnie nadajesz się na męża Anki,a może ona ci tak nagadała wiesz zapomnij że kiedy kol wiek mnie znałeś.
Żegnaj Lena
Spakowałam nasze rzeczy.
- Mamusiu dlaczego pakujesz rzeczy?-zapytała Maja.
- Pojedziemy do babci i dziadka.-powiedziałam wycierając łzy.
- A tatuś nie będzie nas szukał.?-spojrzałam na nią i kucnęłam.
- Obiecuję że ci to wszystko wytłumaczę.-wzięłam powoli znosiłam do samochodu walizki kiedy wszystko spakowałam to ruszyłyśmy w drogę do Berlina.Postanowiłam zajechać jeszcze do Katowic żeby pogadać z dziewczynami.Były w szoku i nie popierały zachowania Bartka,ale mojego też można powiedzieć że wybrałam najgorszą drogę UCIECZKĘ.
W Berlinie byłyśmy około 22:00.Rodzice byli w szoku,kiedy Maja zasnęła wytłumaczyłam im wszystko.
- Córeczko jak ty to widzisz,dzieci w ogóle nie będą widywały Bartka?-zapytała mama.
- Mamo wiesz że to zabolało jak zobaczyłam te testy.-rodzicielka mnie przytuliła.
- Nie martw się pomożemy ci a jak tego chłopaka zobaczę to ciężko będzie.-powiedział tata i wyszedł z pokoju.Zasnęłam dopiero po 00:00.
Oczami Bartka:
Cały trening nie mogłem się skupić.W głowie miałem tylko to że nieźle dałem się wrobić Ance.Właśnie zrozumiałem że kłamała,stwierdziłem to po tym że pod halą czekała na mnie i chciała się zbliżyć.
- Okłamałaś mnie z tymi podejrzeniami.-krzyknąłem.
- Oj skarbie małe kłamstewko,skąd miałam wiedzieć że mi uwierzysz a nie swojej Lence,a to chyba znaczy że mnie dalej kochasz.-chciała mnie pocałować ale ją odepchnąłem.
- Nie zbliżaj się więcej do mnie i masz zostawić w spokoju moją rodzinę.
- Dobra ale wiedz że wygrywam z Leną.-krzyknęła a ja wsiadłem do samochodu i pojechałem do mieszkania przeprosić moje dwie najukochańsze dziewczyny,ale spotkał mnie tam jeden wielki szok.W środku nikogo nie było,panowała tam wielka pustka.Zabrały swoje rzeczy a w kuchni leżała kartka i nasze wspólne zdjęcie które było podarte.Z każdym słowem płakałem że spieprzyłem to co niedawno udało mi się odbudować.Niewiele myśląc wsiadłem w samochód i pojechałem do Katowic może wróciła do mieszkania.Po cholerę ja kupiłem te testy?
Niestety tam ich nie było,dziewczyny też mi nie chciały powiedzieć,jeszcze na dodatek s powyzywały mnie,ale należało mi się.Może pojechała do rodziców,ale najgorsze jest to że nie odbiera ode mnie telefonu,świetnie Kurek straciłeś najważniejsze osoby w życiu......
 
 
 
 
AAAA POLSKA W FINALE :)
Po prostu zawał serca,boże nie wierzę że to się dzieje.
Przepraszam za mój wystrzał ale to jest dla mnie coś na co czekałam tyle czasu.
Co do rozdziału to zaczyna się robić nie przyjemnie Lena wyjechała,Bartek nie wie gdzie.Jak myślicie jak oni się odnajdą i czy w ogóle się jeszcze spotkają???
Następny pojawi się we wtorek troszkę musicie poczekać ale jak widzicie po prostu nie wyrabiam.Mam tylko nadzieję że to wszystko się ustabilizuje,jak na razie kibicujemy naszym chłopakom.
Pozdrawiam Aga

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 24:

- Słucham?-krzyknęłam aż do drzwi podbiegł Bartek.
- Piter co ty tu robisz?-zapytał zszokowany.
- Co zrobiłeś Oli?-zapytałam.
- No ten mała sprzeczka była i wyrzuciła mnie z mieszkania.-spuścił głowę.
- A co zrobiłeś?-spojrzałam na niego bo Ola by się tak nie zachowała.Wpuściliśmy go do salonu i poczekaliśmy kiedy Maja pójdzie spać.O 22:00 usiadłam sobie naprzeciw Piotrka i czekałam kiedy wreszcie coś powie.Zaczął wszystko opowiadać.
- I Ola chcę mieć dziecko a ja jeszcze nie jestem gotowy.-wytłumaczył.
- Ale co w tym złego przecież sam powiedziałeś że też chcesz.-powiedział Bartek.
- No ale wiecie żyję ciągle na walizkach,nie mamy tyle czasu dla siebie,a ona wyskakuję z dzieckiem.
- Piotrek a nie pomyślałeś że Ola chce dziecko dlatego żeby właśnie nie zostawała sama?-spojrzałam na niego a on przyjął minę myśliciela.
- Nie zastanawiałem się nad tym.-powiedział.
- To pomyśl w końcu,wiecie dobrze że kobiety nie lubią samotności.Piotrek posłuchaj możesz nie być gotowy ale nie powinieneś na nią od razu krzyczeć,wszyscy faceci jesteście tacy sami.-krzyknęłam.
- Wiem że przegiąłem,tylko ty na mnie nie krzycz.-szepnął.
- Ja idę się położyć bo mały się odzywa a ty pogadaj z kolegą w końcu znacie się na wylot.-powiedziałam wkurzona do Bartka.
Wychodząc usłyszałam jeszcze słowa przyjmującego.
- Widzisz przez ciebie ja też oberwałem.-zaśmiałam się i poszłam do sypialni.Porządnie się nie położyłam gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu.Spojrzałam na wyświetlacz OLA:
- Halo?-zapytałam.
- Cześć Lenka chyba cię nie obudziłam?-zapytała.
- Nie,jeszcze nie spałam.
- Powiedz mi że Piotrek jest u was.-szepnęła i się rozpłakała.
- Jest u nas spokojnie nie płacz.
- Tak mnie zranił a ja się o niego martwię.Jestem głupia.
- Nie Ola nie jesteś on nie miał prawa tak powiedzieć.
- Przecież każda kobieta chce zostać matką i ja też.Nie chcę zostawać sama jak on wyjeżdża,miałabym zajęcie,towarzystwo.On nie chce pewnie dzieci ze mną bo uważa że się nie nadaję.-łkała.
- Nie mów tak Ola.On żałuje posłuchaj przyjedź jutro do nas i pogadaj z nim.
- Nie nigdzie nie będę jeździć,to on mnie obraził a ja nie zamierzam być posłuszną narzeczoną.
- Ola....- zaczęłam ale mi przerwała.
- Przepraszam Lena ale wiesz dobrze że mam rację,dobra kończę i przekaż mu że ma przestać zachowywać jak dziecko i wrócić do domu.-powiedziała i się rozłączyła.
- No chyba dziewczyna ma te dni.-szepnęłam i położyłam się spać.Przebudziłam się kiedy poczułam jak łóżko ugina się z drugiej strony.
- Bartek?-zapytałam zaspana.
- Cii,śpij kochanie.-pocałował mnie w czoło.Przytuliłam się do niego i znów odleciałam do krainy morfeusza.
Rankiem około 10:00 usłyszałam dźwięk tłuczącego się szkła,zerwałam się na równe nogi i poleciałam do kuchni gdzie stał Piotrek.
- Przepraszam nie chciałem cię obudzić,Bartek poszedł na trening.-powiedział.
- Piotruś wiesz że bardzo cię lubię?-spojrzałam na niego a on kiwnął głową.-No właśnie,Ola wczoraj dzwoniła.
- I co mówiła?-zapytał.
- Raczej płakała niż mówiła,martwiła się o ciebie.Piotrek ja wiem że może wystrzeliła z taką propozycją za szybko ale zrozum ją.-powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Wiem.-szepnął.
- Drugiej takiej nie znajdziesz Oli bo ona jest wyjątkowa.-uśmiechnęłam się.
- Wiesz co ja muszę jechać do domu.-zerwał się szybko z krzesła.-Muszę ją przeprosić.-powiedział i pożegnał się ze mną i pojechał do domu.Zaśmiałam się i poszłam wziąć prysznic,w trakcie kąpieli poczułam niezłe kopnięcie.
- Ała.-syknęłam jeżeli mój syn ma mnie tak kopać to wolę już urodzić.Po długim prysznicu poszłam zrobić praktycznie już obiad bo była 12:00,ale wolałam zajrzeć jeszcze do Mai.
Spała sobie smacznie,niech śpi wreszcie się wyśpi.Ugotowałam obiad i do kuchni weszła Maja.
- Cześć mamusiu.-uśmiechnęła się.
- A cześć,wyspałaś się?-zapytałam biorąc ją na kolana.
- Tak,mamo a mogę jutro iść do szkoły?-zapytała.
- Zobaczymy jak będziesz się czuć,a teraz pomóż mi nakryć stół na obiad bo za chwilę tata przyjdzie.-pomogła mi i razem czekałyśmy na przyjmującego.Kiedy się zjawił to nie miał za ciekawej miny.
- Cześć.-rzucił oschle.
- Cześć co się stało?-zapytałam.
- Nic się nie stało.-krzyknął i zamknął się w łazience.Dałam Mai obiad a sama udałam się do łazienki.
- Bartek co się stało?-zapytałam kiedy on stał owinięty tylko ręcznikiem,no tak wyszedł spod prysznica.
- Lena proszę nie zaczynaj.-powiedział i wyszedł do sypialni.Poszłam za nim.
- Ja już zaczęłam a ty masz zakończyć.-złapałam go za rękę.
- Wkurzyłem się w klubie i teraz schodzą ze mnie emocje.-powiedział i wyszedł.Wiedziałam że coś kręci ale gdybym wiedziała wcześniej to bym zapobiegła wszystkiemu co się wydarzy.
Oczami Bartka:
Trening jak zwykle był męczący,wreszcie mogliśmy iść do szatni,ja wręcz pobiegłem.Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu koło Lenki i Mai.Wychodząc już do samochodu spotkała mnie niespodzianka.
- Cześć Bartek.-uśmiechnęła się do mnie Anka.
- Cześć czego chcesz?-zapytałem podchodząc do niej.
- Wiesz powinieneś zrobić Majce badania DNA.
- Co?-krzyknąłem.-Co ty bredzisz?
- Nie chcę cię martwić ale wczoraj byłam z koleżanką w tym barze którym pracują jej przyjaciółki i mówiły że Lenie świetnie udało się ciebie przekonać że jesteś ojcem Majki.
- Nie wierzę w to-szepnął.
- Wiesz nie mówiłabym ci takich rzeczy,one szybko wyjadą na jaw.Chcę żebyś nie zrobił jakiegoś głupiego błędu.I z tego co wiem to drugie dziecko tez nie jest twoje.
- Anka jeżeli chcesz rozbić nasz....-zacząłem ale mi przerwała.
- Ona spędziła noc z Damianem a dwa tygodnie później dowiedziała się o ciąży i powiedział o tym tobie bo wie że z tobą nie musi pracować.-powiedziała,a ja nie mogłem w to uwierzyć.
- To nie prawda skąd o nim wiesz?
- Bartek słyszałam rozmowę jej przyjaciółek.-powiedziała.Niestety zrobiłem to uwierzyłem.Cały wkurzony pojechałem do mieszkania.Zacząłem szczególnej przyglądać jej Mai i zaczęła wydawać się nie podobna do mnie.
Oczami Leny:
Od wczoraj Bartek strasznie dziwnie się zachowuję,w niektórych momentach mam świadomość że on przygląda się Mai i jest do niej tak jakby odsunięty,ostrożniejszy.Co się dzieje???
To pytanie zadaję sobie od samego rana.Poszłam się ubrać.
 
I obudzić Majkę do szkoły.O 7:40 wyszłyśmy z mieszkania.Kiedy wróciłam Bartek siedział już w kuchni.
- A ty treningu nie masz?-zapytałam dając mu buziaka w policzek.
- Nie dziś mamy wolne.-odpowiedział oschle.
- Dlaczego mnie tak traktujesz,to nie przeze mnie cię wkurzyli w klubie.
- Musisz drążyć ten temat,daj mi do cholery spokój.-krzyknął.
- Nie krzycz na mnie.Bartek proszę cię jesteśmy rodzicami Mai a za kilka miesięcy naszego synka a ty nie mówisz mi takich rzeczy jak co się stało że masz taki zły humor.-usiadłam na przeciw niego.
- Nie mam złego humoru,rozumiesz.-powiedział i poszedł do salonu.Zrobiło mi się przykro,nic nie zrobiłam a tak mnie traktuje.Przez resztę dnia się do siebie nie odzywaliśmy,o 15:00 wyszłam po Maję,go wolałam nie prosić.Wracałyśmy a ona opowiadała mi co dziś robiła,no strasznie się uśmiałam.
Weszłyśmy do mieszkania a on dalej siedział przed telewizorem.
- Cześć tatusiu.-podbiegła do niego i go przytuliła.
- Cześć.-powiedział i dalej patrzył w telewizor a we mnie się zagotowało.Maja smutna poszła do siebie,a ja wkurzona złapałam za kable od tv i wyrwałam je z kontaktu.
- Co ty robisz kobieto?-krzyknął.
- Co ja robię a co ty robisz,jakim prawem swoje emocje wylewasz na Mai.-teraz to ja krzyknęłam.
- Dlaczego nie powiesz że na naszej córce?-zapytał.
- O co ci chodzi?
- O nic.-powiedział i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami........
 
 
 
 
 
No i jest kolejny :)
Troszkę się porobiło w ich związku,do akcji znów wkracza Anka i sporo namiesza.Dziękuję wam za wszystkie komentarze,boże nie sądziłam że trudno tak pogodzić szkołę z czasem wolnym.Mam go tak nie wiele że znów spóźniłam się o jeden dzień ale wiecie jak to jest.
Następny pojawi się w sobotę wieczorem.
Dziś trzymamy kciuki za POLSKĘ :)
Pozdrawiam Aga


 

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 23:

- Co?-zapytałam.- To jest żart,ty żartujesz sobie ze mnie prawda?-spojrzałam na niego ale on pokiwał przecząco głową.
- Pocałowała mnie i chciała czegoś więcej ale ją odepchnąłem.-powiedział.
- Wiedziałam że ona miała takie zamiary,a ty mi nie chciałeś wierzyć.-powiedziałam i wstałam z łóżka.Podeszłam szafy i ubrałam bluzę.Musiałam ochłonąć i wyszłam na balkon.Z jednej strony cieszę się że mi o tym powiedział,ale z drugiej boję się że on sam chciał tego pocałunku.
- Lenka wejdź do środka na dworze jest zimno.-szepnął.
- Chciałeś tego?-odwróciłam twarz do niego.
- Nie,ale później chwila nie uwagi i....-powiedział a ja mu przerwałam.
- Dobra nie kończ.-weszłam do środka i poszłam do kuchni
- Lena ja kocham ciebie nie ją.
- Bartek prawie wylądowaliście w łóżku,to jest twoja miłość do mnie,nie wiem chcesz coś osiągnąć tym,chcesz mnie poniżyć?-zapytałam.
- Nie.-zaprzeczył.-Proszę nie mów tak.-podszedł do mnie.Chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go.
- Daj mi czas muszę wszystko przemyśleć.-usłyszałam wołanie Mai więc poszłam do niej.
- Mamusiu główka mnie boli.-szepnęła,zmierzyłam jej gorączkę i znów była wysoka.Podałam jej leki przepisane od lekarza i położyłam się koło niej,a ona przytuliła się do mnie mocno.Serce łamie mi się jak widzę ją taką chorą,ale każdej matce tak się dzieje kiedy wie że jej dziecko cierpi a nie może mu pomóc,musi czekać dopóki leki nie zaczną działać.Po jakiejś godzinie leki podziałały i zasnęła.Lekko wyswobodziłam się z jej uścisku i wyszłam z pokoju.
- Zasnęła?-zapytał Bartek.
- Tak,czemu nie śpisz jutro masz trening.-powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Nie mam treningu,Lenka proszę cię porozmawiaj ze mną.-złapał mnie za rękę.
- Bartek proszę daj mi pomyśleć.-powiedziałam.
- O czym,chyba nie chcesz mnie zostawić?-spojrzał na mnie przerażony.
- Zgłupiałeś gdzie ja znajdę takiego samego faceta,którego kocham i jednocześnie jestem zła że nie powiedział mi o tym wcześniej,bo już dawno Anka miałaby wydrapane oczy.-uśmiechnęłam się,a on mnie przytulił.
- Przepraszam cię.-szepnął i mnie pocałował.
- Z jednej strony fajnie by to musiało wyglądać jak ma tak wydrapane oczy,żadna operacja plastyczna by jej nie pomogła.
- Masz świetne pomysły,ale chyba trochę śpiąca jesteś.-zaśmiał się i poszliśmy spać.I tak musiałam wstawać do Mai co godzinę,przy trzecim razie położyła się z nami w sypialni.
O godzinie 8:00 usłyszałam dzwonek do drzwi,niechętnie wstałam i poszłam otworzyć.
- Dzień dobry przepraszam że tak za samego rana ale mam przesyłkę dla Leny Witkiewicz.-powiedział kurier.
- To ja.-uśmiechnęłam się,podpisałam co trzeba i zamknęłam drzwi.Weszłam do kuchni i zabrałam się za otworzenie paczki.W niej zobaczyłam piękną biżuterię.Było to czyste złoto.Otworzyłam szeroko oczy przecież to musiało kosztować fortunę.
- Co tam masz kochanie?-objął mnie od tyłu Bartek.Nic nie mówiąc pokazałam mu prezent,bo tak to nazwałam prezent.
- Powiedź mi że to od ciebie.-spojrzałam na niego.
- Muszę cię zmartwić ale gdybym miał dać ci biżuterię to dostałabyś ją osobiście a nie w paczce.-powiedział i poszedł.
- Bartuś proszę cię nie bądź zły na mnie.-przytuliłam się do niego.
- Nie jestem zły na ciebie tylko wkurza mnie że ktoś daje ci takie prezenty które ja powinienem ci dawać.
- Przestań nie potrzebuję takich prezentów,wolę mieć ciebie bo jesteś najdroższą osobą którą mam no i jeszcze Maja.-przytuliłam go.
- A Kuba w drodze.-zaśmiał się.
- Bartek a twoi rodzice nie są źli że....-przerwał mi.
- Ucieszyli się że będzie Kuba.
- Patrzyłeś co z Mają?-zapytałam.
- Śpi nie ma gorączki,biedna jest.
- Tak co roku jej się to zdarza w listopadzie.Bartuś a co ze świętami?
- Wiesz myślałem o tym,może my urządzimy je tutaj.
- No ale jak ich tu pomieścimy?-zapytałam myśląc nad tym poważnie.
- Wiesz możemy im wynająć pokoje w hotelu,ale nie przejmuj się coś wymyślimy.
- A co robimy z tym?-pokazałam na biżuterię.
- Wiesz co można zrobić takie coś jak oddanie nadawcy więc wezmę to i po treningu pójdę na pocztę.-poszedł się ubrać a ja zrobiłam mu kanapki.Z mieszkania wyszedł po 8:00.
Poszłam się jeszcze położyć,ale po 20 minutach znów usłyszałam dzwonek.Ciekawe czego zapomniał.
- Cześć ty jesteś Lena?-zapytał jakiś chłopak.
- Tak a ty to?-spojrzałam na niego nie mogłam sobie przypomnieć twarzy.
- Nazywam się Czarek.-podał mi rękę.
- Lena ale o co chodzi?
- Chodzi mi o Polę,nie wiem czy ci opowiadała o mnie?-zapytał a we mnie się zagotowało.
- Opowiadać o tobie miała.-krzyknęłam.-Posłuchaj mnie ona przez ciebie usunęła ciążę,oszukałeś ją,masz żonę dzieci,zabawiłeś się.-wyszłam na korytarz.
- To nie tak ja miałem się rozwieść z żoną.-powiedział.
- Posłuchaj masz się do niej nie zbliżać rozumiesz,miało jej w życiu namieszałeś,człowieku nie wstyd ci tak traktować kobiety?-zapytałam.
- Żona sama mnie zdradza....-przerwałam mu.
- Ale to nie dało ci prawa bawić się uczuciami mojej przyjaciółki.Jeżeli dowiem się że byłeś u niej to własnoręcznie się wykastruję.-powiedziałam i weszłam do mieszkania zamykając drzwi.
Wkurzona podeszłam do okna i patrzyłam co się dzieje w Bełchatowie.Nawet nie wiem kiedy koło mnie zjawiła się Maja.
- Cześć mamusiu.-przytuliła się do mnie.
- Cześć żabko,wszystko w porządku?-zapytałam.
- Tak.Mamo a czemu krzyczałaś?-zapytała spoglądając na mnie.
- Troszkę się zdenerwowałam ale już wszystko w porządku,co chcesz na śniadanie?
- Naleśniki.-krzyknęła i usiadła przy stole.
- O widzę komuś wraca apetyt.-zrobiłam dla niej śniadanie i oczywiście dla siebie ale to mały szczegół.Bartek wrócił do domu około 16:00 przez ten cały czas Maja oglądała telewizję a ja siedziałam i myślałam.
- Jestem już.-krzyknął,spokojnie głucha nie jestem.Poszłam na przedpokój gdzie Majka tuliła się już do Bartka.
- Tato a ja już się dobrze czuję.-krzyknęła mu do ucha.
- No widzę to jutro do szkoły?-spojrzał na nią,a ona pokręciła głową przecząco.
- Mama powiedziała że dopiero w poniedziałek więc nie idę.
- Ty szczęściaro.-pocałował ją w czoło.
- Pójdę włączyć bajkę obejrzysz ze mną?-zapytała a on pokiwał głową.Maja poleciała do salonu a ja z nim do kuchni.
- Co się stało?-zapytał.
- Był tu dziś Czarek,ten od Poli.-szepnęłam.
- Co chciał?
- Nie wiem wkurzył mnie,więc mu wygarnęłam i zamknęłam drzwi.
- Może zrozumiał...-przerwałam mu.
- Bartek nikt tego nie zrozumie a tym prędzej taki facet który zabawia się dziewczynami.
- Dobra nie było tematu,teraz panią zapraszam do salonu bo nasza córka czeka.-uśmiechnął się.
- Ok,chodźmy ała twój syn mnie kopnął.
- Synek bo się pogniewamy.-położył swoje dłonie na mój brzuch.Znów usłyszałam dzwonek,no kurwa zacznę pobierać opłaty.Poszłam a za drzwiami stał Piotrek.
- Piotrek?-zapytałam.
- Hej przenocujecie mnie?-spojrzał na mnie.
- A co się stało?
- Ola mnie wyrzuciła.........
 
 
 
 
Przepraszam że taki krótki ale wróciłam dziś z wczorajszego meczu,te emocje.Bardzo się cieszę że chłopaki w III rundzie :)
Następny pojawi się w środę.Dziękuję za wasze komentarze,wiem że ostatnio nawalałam ale obiecuję poprawę.Kibicujemy naszym jutro :D
Pozdrawiam Aga

piątek, 12 września 2014

Rozdział 22:

Pola wyjechała,nikt nie wie gdzie?
Z tego co mówiła Iza pojechała do niej ją przeprosić,mieszkanie było zamknięte i akurat schodziła sąsiadka która oznajmiła że Pola wychodziła z dwoma wielkimi walizkami.Próbowałyśmy się dodzwonić ale nic nie wiadomo.
- Iza ale nie masz pojęcia gdzie pojechała?-zapytałam.
- Nic mi nie przychodzi do głowy,może powinnam zadzwonić do jej mamy?-zapytała.
- Nie może lepiej nie denerwować jej bo jak nie pojechała do niej.
- Zostawiłam numer tej sąsiadce powiedziała że zadzwoni jak wróci Pola.Czekaj ja mam klucze do jej mieszkania.-zerwała się z kanapy.
- To jedziemy do niej.-powiedziałam ubierając buty.
- A co z Mają?
- Maja jest z Bartkiem w Bełchatowie bo Oliwer chciał się z nią pobawić.-uśmiechnęłam się.Wyszłyśmy z mieszkania i kierowałyśmy się do bloku blondynki.Po jakiś 10 minutach byłyśmy na miejscu.Weszłyśmy na odpowiednie piętro i za pomocą kluczy które miała Iza weszłyśmy do jej mieszkania.
Wszystko było na miejsc czyli musi tu wrócić bo zostały jej rzeczy.Może to niegrzeczne ale trochę jej poszperałyśmy po kątach.
- Lena zobacz.-krzyknęła Iza z kuchni więc tam się udałam.
- Co się stało?-zapytałam i stanęłam koło brunetki.Wskazała ręką na kalendarz w którym było zapisane wielkimi literami FRANCJA.
- Poleciała do Francji?-zapytała,a raczej stwierdziła.
- Po co tam miała lecieć?
- Może się odstresować,dobra czyli coś wiemy teraz musimy czekać aż wróci.-powiedziała.Później się zwinęłyśmy do swoich mieszkać i czekałyśmy.
Tydzień później:
Wczoraj zawieźliśmy prawie ostatnie rzeczy do mieszkania Bartka a tak na prawdę do naszego mieszkania.Dziś ostatni kurs wykonywał Bartek.Było niewiele minut po 10 kiedy Iza napisała mi SMS'a że Pola wróciła.Czym prędzej poleciałam się ubrać.
 
I pojechałam do jej mieszkania,pod blokiem spotkałam się z Izą i razem podążyłyśmy do środka.Dzwoniłyśmy dzwonkiem,waliłyśmy w drzwi pięściami i wreszcie nam otworzyła.
- Dziewczyny co wy tu robicie?-zapytała,płakała miała strasznie podkrążone,zaczerwienione,zmęczone oczy.
- Pola po co pojechałaś do Francji?-zapytałam,a ona rozpłakała się.Weszłyśmy do środka i mocną ją przytuliłyśmy.
- Poluś proszę powiedz nam.-zachęcała Iza,weszłyśmy do salonu i czekałyśmy na całą prawdę.
- Usunęłam ciąże.-szepnęła a ja znieruchomiałam.
- Co?-powiedziałam sama dławiąc się łzami.
- Byłaś w ciąży?-zapytała Iza,a ona kiwnęła głową.
- Poznałam go w Wałbrzychu jak byłam u mamy,wszystko było piękne.Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i w końcu poszliśmy do łóżka.Codziennie powtarzał mi jak mnie kocha,a tydzień temu dowiedziałam się że jest żonaty i ma dwójkę dzieci.Wykorzystał fakt że ona była na jakiś wakacjach z dziećmi a on zabawiał się mną.Kiedy dowiedziałam się o ciąży to poszłam mu powiedzieć a wtedy wykrzyczał mi że mam ją usunąć bo on....-przymknęła oczy,a ja ją przytuliłam z Izą.
- Cii wszystko będzie dobrze pomożemy ci.-powiedziałam.
- Twoja mama wiedziała?-zapytała Iza a ona kiwnęła przecząco głową.
- Nie bo by ją to dobiło że tak postąpiłam.Ja na prawdę go kochałam,ba ja dalej go kocham.-łkała.
- Skarbie dlaczego nam nie powiedziałaś?-zapytałam.
- Nie chciałam zawracać wam głowy same macie swoje problemy.
- Pola ty jesteś z takimi problemami na pierwszym miejscu u nas.
- Przepraszam,boże czemu ja to zrobiłam.Mogłam je urodzić a tak zabiłam je.-złapała się za głowę.
- Pola nie zabiłaś nikogo bo tam jeszcze ono się nawet nie rozwinęło miało dwa tygodnie miałaś tam tylko małą fasolkę,więc nie mów tak.Jeszcze będziesz miała dzieci i to z takim facetem że każda takiego by chciała.-uśmiechnęłam się do niej.
- Zostaniecie dziś ze mną?-zapytała szeptem,a my się zgodziłyśmy.
Rozpoczął się kolejny miesiąc listopad.Zimno jak cholera niestety zaczęło się najgorsze co mogło być i powtarzało się to co roku.
- Pokaż kochanie zmierzę ci gorączkę-powiedziałam siadając obok Mai.
- Mamusiu boli mnie gardło.-powiedziała zachrypniętym głosem.Termometr wskazał 39'C.Kazałam jej poczekać i poszłam do kuchni po leki.Bartek siedział i jadł śniadanie.
- A gdzie Maja,miałem ją za chwilę zawieść do szkoły.-powiedział patrząc na mnie.
- Maja nam się rozchorowała,zawieziesz nas ale do lekarza.-powiedziałam.
- Bardzo źle?-zapytał wstając i udał się ze mną do pokoju córki.
- Gorączka,boli ją gardło,Maju chodź się ubierzemy i pojedziemy do lekarza.-tak mi zawsze żal kiedy jest chora bo nie mogę jej pomóc,musimy czekać kiedy wirus się odczepi.Bartek zawiózł nas do lekarza i obiecał poczekać najwyżej się spóźni na trening.Okazało się moje przeczucie zapalenie krtani.Dostaliśmy masę leków które od razu wykupiłam w szpitalnej aptece.Bartek odwiózł nas do domu i pojechał na trening.Kiedy Mai udało się usnąć zadzwoniłam do Poli.Muszę powiedzieć że jej stan się poprawił,ale nie jest jeszcze dobrze.Cały czas oskarża się o usuniecie ciąży,wiem że zrobiła to w stanie załamania i dlatego musimy jej pomóc.Gdybym tego drania dorwała to bym go wykastrowała łyżeczką do herbaty.
- Halo?-zapytała smutnym głosem.
- Hej kochanie jak się czujesz?
- Dobrze.-powiedziała.
- A tak na prawdę?
- Był u mnie dziś.-szepnęła.
- Czego chciał?-zapytałam wkurzona.
- Przeprosił mnie i powiedział żebym urodziła dziecko on mi pomoże,a jak mu powiedziałam że usunęłam to on mnie....-rozpłakała się.
- Co ci zrobił?-krzyknęłam.
- Uderzył mnie,a później mnie przeprosił.
- On jest jakiś chory.Ała.-powiedziałam.
- Co się stało Lenka?-zapytała.
- Nic tylko mały mnie kopnął.-pogłaskałam się po brzuchu.
- Lenka ja kończę bo muszę do pracy lecieć.
- Pola proszę uważaj na siebie i nie widuj się z nim.-powiedziałam.
- Obiecuję.-czuję że się uśmiechnęła.
- To pa.-rozłączyłam się.Usłyszałam wołanie Mai więc tam się udałam.
- Mamusiu przyniesiesz mi soczek?-zapytała lekko się uśmiechając.
- Już a jak się czujesz-pogłaskałam ją po główce.
- Dobrze ale jeszcze boli.-przyniosłam jej sok i pół godziny później do mieszkania wszedł Bartek z wielkim misiem i bukietem.
- Cześć kochanie.-pocałował mnie.
- Cześć a co tu masz?-zapytałam.
- No bukiet dla pięknej kobiety w ciąży,a miś dla mojej chorej księżniczki.-poszedł do Mai i usłyszałam jak ucieszyła się z prezentu.
Około 22:00 poszłam się położyć,ale Bartek nie chciał mi na to pozwolić.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć.-powiedział siadając po drugiej stronie łóżka.
- Co?-zapytałam.
- Kochanie tylko się nie denerwuj,bo wtedy gdy pojechałem na Mazury to....-przerwałam mu.
- To co?-szepnęłam trochę zdenerwowana.
- Bo wtedy Anka mnie pocałowała.......



I jest kolejny :)
Nareszcie piątek,przepraszam ze tak późno dodany ale dopiero co wróciłam do domu.Zakręcony dzień.Bartek się przełamał i powiedział Lenie o pocałunku jaka będzie reakcja???
Następny w niedziele.Dziękuję za wszystkie komentarze.Trzy punkciki dla nas wygraliśmy z Włochami.
Jutro kolejny,trzymamy mocno kciuki :)
Pozdrawiam Aga


 

środa, 10 września 2014

Rozdział 21:

Około 14:00 dostałam wiadomość że za jakieś trzy godziny powinni dojechać,super bardzo mnie uszczęśliwiło.Wiedząc że ona jest obok niego to można dostać szału.Co godzinę wysyłam mu SMS'a z treścią czy tęskni i czy mnie kocha,i zawsze odpisywał że tak i tak czyli jestem spokojna.
Oczami Bartka:
Jechaliśmy na te Mazury już kolejną godzinę,wczoraj zadzwoniłem do rodziców i powiedziałem o naszych planach co do imienia i śmiali się że będzie kolejny Kubuś.
- Bartek a Lena nie jest zła że jedziemy na te Mazury?-zapytała mnie Ania.
- Nie no jasne wie że musimy załatwić tą sprawę.-uśmiechnąłem się.
- Ale nie chcę żebyście się później pokłócili.-złapała mnie za rękę.
- Nie pokłócimy się spokojnie.-przez całą drogę gadaliśmy,śmialiśmy się i wspominaliśmy sobie nasze wspólne przygody.Kiedy dotarliśmy na miejsce to do Ani zadzwonił kupiec że dziś nie da rady przyjechać ale jutro z samego rana będzie,trochę się wkurzyłem bo przemierzyłem tyle drogi po nic a z samego rana chciałem ruszać do Katowic.
- To chodźmy do środka zjemy coś.-zaproponowała więc weszliśmy do środka i zrobiliśmy kanapki.Później postanowiliśmy napić się wina.Ja wypiłem jeden kieliszek a ona resztę.Siedzieliśmy w salonie kiedy ona nagle wstała i zaczęła przede mną tańczyć.
- Co ty robisz?-zapytałem.
- Bartuś ja wiem że zawaliłam sprawę ale teraz możemy wszystko naprawić.-usiadła okrakiem na moich kolanach.
- Anka zostaw mnie ja kocham Lenę.-powiedziałem i zepchnąłem ją z moich kolan,ale ona się nie poddawała i zaczęła mnie całować.Odepchnąłem ją.
- Ja wiem że tego chcesz.-powiedziała i została w samej bieliźnie.
- Nie.-powiedziałem kiedy znów do mnie podeszła i chciała zdjąć ze mnie bluzę.
- Nie wiem co ty widzisz w Lenie przecież to zwykła szmata która wpadła z innym i ciebie naciąga i mogę się założyć że Majka też twoim dzieckiem nie jest.
- Nie masz prawa tak o niej mówić,rozumiesz.-podeszła do mnie i znów mnie pocałowała ale tym razem jej nie odepchnąłem dlaczego nie wiem.
- Widzę że możemy sprawę załatwić w sypialni.-szepnęła i pociągnęła mnie tam.W głowie zapaliła mi się czerwona lampka.
- Nie Anka,ja taki nie jestem.Kocham ją i nigdy nie zdradzę.
- Bartek już ją zdradziłeś całując się ze mną i wiedz że ona się o tym dowie kochanie,a teraz życzę miłej nocy.-powiedziała i wyszła z sypialni a ja zacząłem na siebie wyklinać po jaką cholerę ja tu przyjechałem.Z takimi myślami zasnąłem.
Oczami Leny:
Następnego dnia Bartek pojawił się w mieszkaniu o 15:00 zadowolona rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam namiętnie całować.
- Tak się za mną stęskniłaś?-zapytał z uśmiechem.
- Ja się stęskniła i nasze dzieci też.-powiedziałam i znów go pocałowałam.
- Maja już po szkole?-zapytał.
- Nie jeszcze ma dziś basen to opowiadać podpisaliście wszystko?-zapytałam a jego mina nagle zrobiła się przerażona.
- Tak,ale nie ma o czym gadać.
- Bartek coś się stało?-zapytałam.
- Nie ale wiesz jak bardzo mocno cię kocham?
- No coś tam mi się o uszy obiło,chodź mi pomóc spakować resztę rzeczy w końcu za niecałe dwa tygodnie możemy się sprowadzać do Bełchatowa.Posłucha ja pójdę do Witka i muszę z nim pogadać a ty idź się położyć.-pocałowałam go i poszłam się ubrać.
 
Wyszłam z mieszkania i skręciłam w uliczkę do parku i nagle przede mną stanął Damian.
- No witamy długo się nie widzieliśmy.-uśmiechnął się.
- Co ty tu robisz?-szepnęłam.
- Posłuchaj mnie teraz nie spodobało mi się to że Bartek do mnie przyjechał,ale wybaczę ci w końcu nasza gra toczy się dalej.
- Jaka do cholery gra?-krzyknęłam.
- Zobaczysz za kilka dni,a teraz żegnam cię skarbie.-pocałował mnie w rękę i poszedł a ja stałam w miejscu i nie mogłam się ruszyć.
Poszłam wreszcie do baru i pogadałam z Witkiem o moim niestety wypowiedzeniu,bo wyprowadzam się.Dziewczyny nie były zadowolone z tego.
- Lena wiesz co Bartek pojawił się w twoim życiu 5 miesięcy temu i już się do niego wyprowadzasz.Przecież to nienormalne.-powiedziała Pola.
- Ale same powiedziałyście żebym dała mu szansę.-powiedziałam.
- Ale to nie oznaczało się od razu do niego wyprowadzać.
- Nie wiem o co wam chodzi?-powiedziałam wkurzona.
- Lena po prostu się martwimy o ciebie.-powiedziała Iza.
- Cieszę się że troszczycie się o mnie ale ja go kocham i dlatego postanowiłam się do niego wyprowadzić.
- Boże kobieto przemyśl to i zostań.-krzyknęła Pola.
- Pola mogę wiedzieć o co tobie chodzi?-teraz to ja krzyknęłam.
- Ty i Iza macie kogoś a o mnie już zapomniałyście.Zawsze wam pomagałam gdy coś się działo a teraz głupia Pola może znikać bo mamy już facetów i jesteśmy szczęśliwe.Wiecie ja na prawdę chciałam mieć przyjaciółki na zawsze a nie tylko dla pocieszenia myślałam że wy mnie za taką uważacie i jak widać pomyliłam się,uważacie że macie problemy a zapytałyście kiedyś o moje.Świetne jesteście przyjaciółki.
- Poluś to nie tak...-zaczęłam,ale ona mi przerwała.
- Przykro mi że tak się kończy nasza niby przyjaźń.Cześć.-powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami baru.Zrobiło mi się strasznie głupio,ale miała rację.Przez cały czas pocieszała mnie i Izę kiedy miałyśmy zły okres w życiu nie pozwalała nam się dołować a my tak ją olałyśmy.
- Boże jak mi głupio.-szepnęła Iza.
- Mi też,boże a ja uważałam że mam problemy.-powiedziałam zła na siebie.Próbowałyśmy się do niej dodzwonić ale nie odbierała.Wróciłam o domu gdzie była już Majka i razem z Bartkiem oglądali bajkę.
- Cześć jestem już.-powiedziałam wchodząc do salonu.
- Co się stało?-zapytał Bartek.
- Nic,pójdę coś zjeść.-udałam się do kuchni ale wiedziałam że on przyjdzie,poczułam jak obejmuje mnie od tyłu.
- Co się stało kochanie?-pocałował mnie w ramie.
- Pola zerwała z nami przyjaźń.-szepnęłam i się rozpłakałam.
- Dlaczego?
- Ona zawsze nas pocieszała jak miałyśmy złe dni a my ani razu nie zapytałyśmy się do u niej.
- Nie płacz żabko,przejdzie wam,powiedziała to w złości.
- Bartek ale ona powiedziała prawdę zawsze byłam ja i Iza a ona na drugim planie.Muszę ją odzyskać.
- Odzyskasz.-szepnął.Całą noc nie mogłam spać ale najgorsze było to jak dostałam telefon od Izy.
- Ale jak to wyjechała?
- .....
- Gdzie?
- .....
- To gdzie on jest?.......
 
 
 
 
 
 
 
I jest kolejny.Od razu mówię że nie wiem co do was napisać.Dziś miałam zebranie i posypały się pierwsze skargi po prostu MASAKRA :(
Następny pojawi się w piątek,i obiecuję że będzie dłuższy.
Widać że Anka i Damian nie odpuszczają.
Pozdrawiam Aga


 

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 20:


Rano obudził mnie przyjemny dotyk po moim policzku.Otworzyłam oczy i nad swoją twarzą zobaczyłam twarz Bartka.
- Wstawaj słońce,zrobiłem śniadanie.-uśmiechnęłam się.
- Musisz poczekać bo muszę obudzić Majkę do szkoły.-powiedziałam siadając.
- A jak ci powiem że Maja od dwóch godzin jest w szkole to zjesz śniadanie?
- Co zaspałam ale jak zaprowadziłeś ją?-zapytałam.
- Co to takie dziwne wstawaj i ubieraj się.-poszłam do łazienki i się ubrałam.
 
Weszłam do kuchni i zobaczyłam smacznego omleta którego uwielbiałam i odkąd pamiętam zawsze Bartek potrafił go zrobić.
- No wspomnienia wracają.-zaśmiałam się i usiadłam do stołu.
- Tak pamiętam po naszej pierwszej bardzo przyjemnej nocy zaserwowałem ci oto takie śniadanie do łóżka.-pocałował mnie w skroń.
- No tak tylko akurat jak sobie spokojnie znów leżeliśmy to do domu wpadli twoi rodzice bo wrócili od cioci.-zaśmiałam się.
- Słuchaj wiesz jak się wtedy zdenerwowałem twoje ubrania zostały wtedy w salonie,a ja głupi w samych bokserkach poleciałem je zabrać i co tak się spieszyłem że twoje figi tam zostały.-powiedział a ja się śmiałam bardzo komiczna sytuacja.
- Ale kochanie popatrz zostały tam ale i tak ich nie znaleźli,więc nie przyłapali nas.
- No ale dziwnie że była 8:35 i w mojej sypialni siedziałaś sobie ze mną,w ogóle się nie domyślili.-spojrzał na mnie.
- Kotku ale mnie dalej dziwi fakt że ty się mną zainteresowałeś.
- Dlaczego?-zapytał.
- W naszej klasie to ja miałam z dziewczyn najmniejszy biust,a podobno faceci to wzrokowcy i zawsze zwracają na to uwagę.-powiedziałam.
- Nie miałaś niezły biust a tak na prawdę dalej skarbie masz.-puścił mi oczko i pociągnął mnie do siebie na kolana.
- Co ty przestań przecież byłam typową deską i na dodatek miałam niezłe krągłości.-powiedziałam uśmiechnięta.
- Ale co zrobić jak ja pokochałem te krągłości?-pocałował mnie.
- Bartuś a nie sądzisz że mi się ostatnio przytyło?-zapytałam patrząc na swoje uda.
- Nie sądzę jak na ciąże jesteś za chuda więc dlatego siadaj a ja zrobię jeszcze jednego omleta.-wstał i podszedł do kuchenki.
- Kocham cię i cieszę się że ty jesteś tutaj ze mną.-szepnęłam.
- Ja ciebie też kocham i zawsze będę.-pocałował moje czoło i zrobił mi obiecanego omleta.
Około 15:00 wyszliśmy z domu i udaliśmy się pod szkołę Mai,usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na nią.Wybiegła jako pierwsza ale oczywiście źle ubrana no ręce mi odpadają.
- Cześć.-powiedziała i przytuliła mnie i Bartka.
- Co ci mówiłam na temat ubioru?-zapytałam a ona się uśmiechnęła.Poprawiłam jej ubiór i postanowiliśmy iść coś zjeść na mieście.Do mieszkania wróciliśmy o 17:00 i niestety Bartek musiał wracać do siebie.
Później pomogłam Mai w lekcjach i o 22:30 już spałam.
Wiele myślałam na temat naszej przeprowadzki do Bartka widać ze bardzo tego chciał,ale też nie chcę mu przeszkadzać.Bo są momenty kiedy wraca z treningu i musi odpocząć a przy Majce tego nie można zrealizować,ale też z jednej strony są momenty kiedy potrzebuje kogoś bliskiego.Na kartce pisałam wiele rzeczy na nie i na tak i w końcu się zdecydowałam,przecież musimy dorosnąć będziemy mieć drugie dziecko ja go potrzebuję a to już początek 5 miesiąca.Dziś jak dowiemy się płci dziecka to mu powiem o swojej decyzji.
Wizytę miałam na 16:00,Bartek przyjechał do Katowic zaraz po treningu,a Maja została u Poli.Kiedy wyczytano moje imię i nazwisko złapałam przyjmującego za rękę i podążyliśmy do gabinetu.Lekarz kazał mi się położyć i rozprowadził zimny żel po moim brzuchu.
- Z ciążą wszystko w porządku,dziecko rozwija się prawidłowo.Tutaj mamy rączki,nóżki.Teraz posłuchamy sobie bicie serduszka.-po chwili w pomieszczeniu było słychać lekkie bicie serca.Mimowolnie się uśmiechnęłam i spojrzałam na Bartka który miał w oczach łzy ale to było urocze.-Chcą państwo znać płeć?-zapytał lekarz a my kiwnęliśmy głowami.
- Tak.-szepnęłam.
- Więc uwaga na świecie powitacie państwo synka.-powiedział,a ja się zaśmiałam.O tak miałam rację,a raczej Maja miała rację.-Proszę na siebie uważać i zażywać te witaminy co pani przepisałem bo teraz zmienia się pogoda i żeby dbała pani o odporność.Widzimy się za miesiąc.-pożegnaliśmy się i wyszliśmy na parking.
- Bartuś cieszysz się?-zapytałam bo od dłuższej chwili nic nie mówił.
- Tak,bardzo mocno tylko jak usłyszałem jego serce to zatkało mnie.-powiedział a ja go objęłam rękami wokół szyi.
- Bartek bo jest jeszcze jedna sprawa.-powiedziałam.
- Jaka?-zapytał.
- Czy twoja propozycja z przeprowadzką jest jeszcze aktualna?-spojrzałam w jego oczy a on wziął mnie na ręce i kręcił w kółko.-Co ty robisz wariacie?-krzyknęłam.
- Kocham cie skarbie,jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi.-gdy mnie postawił wpił mi się w usta i wiem że lepszego faceta nigdzie nie znajdę.
Wróciliśmy do domu po drodze zabierając Majkę.Przyjęła bardzo pozytywnie nowinę że za praktycznie miesiąc będzie mieszkać w Bełchatowie.Wieczorem postanowiłam zrobić gyrosa,a oni siedzieli w salonie i oglądali bajki.Kiedy kroiłam paprykę w kuchni zadzwonił telefon Bartkowi,oczywiście znów ciekawska ja zobaczyłam kto to.Mogłam się domyślić ANKA.
- Kto dzwoni?-zapytał wchodząc do kuchni.
- Twoja przyjaciółka.-uśmiechnęłam się sztucznie i podałam mu telefon.On się zaśmiał i odebrał.Gadali nawet nie wiem o czym,ale za chwilę się dowiem.Kiedy zakończył rozmowę uśmiechnął się do mnie.
- Muszę jechać na Mazury.-powiedział.
- Kiedy?-zapytałam odwracając się do niego.
- Z Anką musimy jechać do tego gościa żeby nam zapłacił za domek.-wytłumaczył.
- Kiedy?-zapytałam trochę wkurzona.
- Jutro i wróciłbym po jutrze.-powiedział a ja się odwróciłam i dalej kroiłam warzywa.Nagle poczułam jego ręce na moich biodrach.
- Bartek zostaw chcę dokończyć sałatkę.-powiedziałam.
- Skarbie,nie bądź zła i zazdrosna.-pocałował mnie w ramie.
- Nie jestem i zostaw mnie w spokoju.-wyrwałam się z uścisku i podeszłam do lodówki.
- Lena przecież wiesz że chcę mieć to z głowy.
- Powiedziałeś że już wszystko załatwione i nagle znów akcja zaczyna trwać?-zapytałam.
- Chcesz żebym zakończył tą sprawę to muszę jechać,gościu chce podpisać umowę a ja jestem też właścicielem i dlatego też muszę jechać.-podszedł do mnie i przytulił.
- Zrozum że i tak nie ufam Ance i masz mi zdawać relacje z drogi,rozumiesz?-spojrzałam na niego.
- Rozumiem skarbie.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Tato miałeś przyjść za chwilę a ominąłeś całą bajkę.-do kuchni wpadła Maja.
- Maju miałem bardzo ważną sprawę.-powiedział.
- Mamo a w ogóle jak będzie nazywał się mój braciszek?-zapytała i przytuliła się do mojego brzuszka.
- Jeszcze nie wiem ale wiecie co chodźmy coś wymyślić,Maja przynieś trzy kartki i długopisy.-mała poleciała i po chwili wróciła z rzeczami.-Dobra każdy pisze kilka imion jeżeli na naszych listach pojawi się to samo imię tak będzie miał.-powiedziałam.I zaczęliśmy w skupieniu pisać.Po jakiś 15 minutach mogliśmy czytać.Było ich na prawdę dużo i wreszcie natrafiliśmy na jedno wspólne imię.
- Więc maluszku będziesz miał na imię Jakub.-powiedziałam.
- Kuba ale fajnie.-klasnęła w dłonie Maja.Więc wszyscy oczekujemy na Jakuba Kurka.
Rano Bartek pojechał na te Mazury,nie powiem denerwowałam się w końcu pojechał tam ze swoją byłą,która stała się bardziej natrętna chodź ona zawsze taka była.
Od samego rana miałam dziwne przeczucia czekałam na znak od niego.........





I jest myślałam że się nie wyrobię :)
Wyjazd na Mazury z Anką,myślicie że ona coś wykombinowała???
Będzie gorąco!!!!
Następny pojawi się w środę i obiecuję będzie dłuższy.
Dzięki za komentarze.
Pozdrawiam Aga

 


 

sobota, 6 września 2014

Rozdział 19:

Otworzyłam oczy i ujrzałam że jestem u siebie w sypialni.Powoli usiadłam na łóżku,byłam cała zalana potem.Nie mogłam się pozbierać.Chwyciłam telefon i zobaczyłam że dzwoniła do mnie mama szybko oddzwoniłam.
- Halo?-zapytała zaspanym głosem.
- Mamusiu nic ci nie jest?-zapytałam.
- Lenka dziecko spać nie możesz o 2 w nocy?-zapytała.
- Przecież mieliście z tatą wypadek.-powiedziałam.
- Lena to chyba był koszmar bo tata śpi koło mnie i nie mieliśmy wypadku.-powiedziała,a ja zaczęłam płakać nie straciłam ich,nic się nie stało to był tylko zły sen.To znaczy że Bartek wcale mi nie śpiewał i nie pogodziliśmy się.
- Mamo przepraszam ucałuj tatę,dobranoc.-powiedziałam.
- Dobranoc i ucałuję.-rozłączyłam się.Na moją twarz wkradł się wielki uśmiech,głupie sny potrafią zrobić tak że człowiek może zgłupieć.
- Boże to tylko zły sen.-szepnęłam.Wstałam i poszłam do pokoju Mai.Spała sobie smacznie,położyłam się koło niej i zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek do drzwi.Zaspana poszłam otworzyć,za drzwiami stał Bartek z wielkim bukietem kwiatów.
- Lenka proszę daj mi wytłumaczyć wszystko,ja na prawdę spotkałem się z nią tylko dla tego głupiego domku na Mazurach.Nie chciałem cie bardziej martwić że się z nią spotykam dlatego ci nie powiedziałem.Błagam minął tydzień a ja nie potrafię się skupić na grze,wiem że cię zraniłem ale wróć do mnie.-podeszłam do niego i mocno pocałowałam.
- Chodź do środka.-pociągnęłam go do salonu i zaczęłam opowiadać mu o moim idiotycznym śnie.Kiedy powiedziałam mu o tym niby wypadku to mocno mnie przytulił.
- To był tylko koszmar.-pocałował mnie w czoło.
- Bartek ale to było tak realistyczne,chyba za to że ci nie uwierzyłam Bóg chciał mnie pokarać.-powiedziałam.
- Nie mów tak też pewnie bym się tak zachował.Nie budzisz Mai do szkoły?-zapytał spoglądając na zegarek.
- Nie dziś sobie zostanie w domu.-powiedziałam,a on obrócił mnie na plecy i podniósł koszulkę odsłaniając mój już spory brzuszek.No w końcu 4 miesiąc.
- Skarbie jesteś tam,ciekawe czy na wizycie poznamy płeć.-zapytał.
- Nie wiem jeżeli zechce się nam ukazać to czemu nie,ale ja ci mówię że to będzie chłopiec.
- Nie to będzie dziewczynka bo jak pierwsza była dziewczynka to teraz też będzie.
- Oj wy faceci na niczym się nie znacie,ale dobrze że znasz się na siatkówce.-pocałowałam go w policzek.
- Bardzo cię kocham.-przerwał nam jego telefon spojrzał na wyświetlacz i pisało ANIA.
Odebrał i wyszedł na balkon.
- Jeszcze ta wiedźma zadzwoniła.-powiedziałam i poszłam do kuchni i poczułam lekkie kopnięcie.Zadowolona położyłam rękę na brzuchu.- Oj moja ty kruszynko,dajesz wreszcie o sobie znać.To na co masz ochotę,na ogórki i na pączki i na jogurt też o tym myślałam.-powiedziałam wyciągając wszystkie rzeczy.
- Lenka co ty jesz?-zapytał Bartek wchodząc do kuchni po jakiś 20 minutach.
- Jem bardzo zdrowe śniadanie.-powiedziałam maczając ogórka w nutelli.- Czego chciała ta blond wiedźma?
- Powiedziała zazdrośnico że domek sprzedany.No i powiedziałem żeby sobie wzięła całą kasę.-usiadł koło mnie a ja się zakrztusiłam.
- Czy ty zdurniałeś,przecież ona wcale żadnych pieniędzy w to nie zainwestowała,cały domek był za twoje pieniądze.
- Ale mi one nie potrzebne.
- No kurwa trzymajcie mnie,faceci są na prawdę tępi jak ołówki.Ile za ten domek dostała?-spojrzałam na niego.
- No 20 tysięcy.-szepnął a ja uderzyłam dłonią o stół.
- I dałeś jej to wszystko,powinieneś to zabrać,to wszystko jest twoje.
- Lena ale jej są potrzebne a ja zarobię tyle w klubie.-powiedział.
- Dałeś jej w jakimś sensie rekompensatę za zerwanie z nią,wiesz co jakbyś pomyślał to inaczej byś to rozegrał.-powiedziałam.
- A co cie te pieniądze obchodzą?-krzyknął.
- To że ona nie zarabia i ty jej jeszcze dajesz swoje pieniądze które ciężko zarabiasz.Taki trudne do myślenia.-powiedziałam i wzięłam paczkę żelków i zaczęłam jeść.
- Uznałem że nie są mi potrzebne i zakończmy ten temat.-powiedział i do kuchni weszła Maja.
- Tata a co ty tu robisz?-zapytała siadając mu na kolanach.
- A przyjechałem cię odwiedzić bo bardzo się stęskniłem.
- Ja za tobą też,mamusiu zrobisz mi płatki z mlekiem?
- Zrobię skarbie.-podałam jej miskę z posiłkiem i wyszłam się ubrać.
 
Później poszłam do salonu i czytałam książkę,a Majka z Bartkiem się bawili.No kurcze wkurzył mnie,jak takiej idiotce można zostawić tyle kasy.Dobra i tak zrozumiałam jego aluzję że mam się nie wtrącać bo to jego i jej sprawa no ale w końcu mógłby mnie zapytać o to co ja myślę.Kiedy sobie tak czytałam,ktoś mi zabrał ją z ręki.
- Oddaj mi to do cholery.-powiedziałam wkurzona nie lubię jak ktoś mi przeszkadza w czytaniu.
- Kotku nie gniewaj się proszę.-szepnął.
- Jak mam się nie gniewać,skoro popełniłeś największy błąd,co jak będzie potrzebowała kasy to przyleci do ciebie.
- Ale co w tym złego,kolegujemy się.
- Ale ty nie masz na czole napisane bankomat.
- Lena nie wyolbrzymiaj sprawy,w końcu zraniłem ją i dlatego teraz się kolegujemy i raczymy do siebie pomocą to chyba normalne.
- Dla ciebie to normalne,ale dla niej nie,ona cię tylko wykorzystuje dałeś się nabrać.-powiedziałam.
- Wiesz mam prawo pomagać komu chcę i nawet jej,więc daj sobie spokój.-powiedział i poszedł do Majki.
No i mnie wkurzył matoł,bałwan,małpa,idiota.Nic tylko kopnąć go i niech w końcu pomyśli.Ja nie rozumiem dlaczego po rozstaniu dwójki ludzi zawsze to faceci darzą pomocą swoje byłe które nawet zraniły ich bardzo mocno.Może dlatego że dalej je kochają,a jak Bartek dalej ją kocha?
Nie przecież powiedział że kocha mnie,nie ją cholera właśnie w tym momencie włączyła mi się panika w głowie bo co jak ona chce mu uświadomić że wiele stracił zostawiając ją i teraz chce go odzyskać.Przecież ja mu nic nie mogę zaoferować,bo ja jestem teraz brzydka,przytyłam i jestem brunetką a ona szczupła,długie nogi i do tego blondynka.Boli mnie jak sobie o tym pomyślę ale muszę być przygotowana na najgorsze,muszę być przygotowana że pewnego dnia on może przyjdzie i powie że wraca do niej.Nie Lena nie myśl o takich rzeczach przecież będziecie mieli drugie dziecko,ale dziecko można wychować nawet bez naszego związku.
Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju córki.Drzwi były lekko uchylone nie weszłam do środka słuchałam ich rozmowy.
- Tato a ty kochasz mamę?
- Jasne że tak całe życie ją kochałem.-zaśmiał się.
- A dlaczego nie mieszkałeś z nami i nie odwiedzałeś mnie?
- Maju posłuchaj to trudno wyjaśnić tak żebyś ty zrozumiała,ale kiedyś popełniłem taki błąd że mama była na mnie zła,i nie odzywaliśmy się do siebie.Nie wiedziałem że jesteś na świecie,ale jak tylko się dowiedziałem to bardzo cię pokochałem.
- A dlaczego mama nie powiedziała ci o mnie?-zapytała znów.
- Mama miała prawo ale nie przejmuj się tym co było tylko ciesz się z tego co jest.-zapukałam i weszłam do środka.
- Jesteście głodni?-zapytałam,a oni kiwnęli głowami uśmiechnęłam się lekko i poszłam do kuchni.Jak Majka troszkę podrośnie to muszę jej powiedzieć całą prawdę o tym dlaczego nie widziała ojca przez 7 lat,w jakimś stopniu Bartek jej wyjaśnił ale muszę jej powiedzieć że nie tylko po jego stroni leżała wina.Obiad był już na stole po 30 minutach tak jestem wielka ale co tam spaghetti szybko się robi.
Zjedliśmy w ogóle się nie odzywając tylko cały czas słuchaliśmy Mai ta to lubi gadać.Kiedy mała poleciała do pokoju,ja wykorzystałam moment kiedy Bartek chciał wstać i szybko usiadłam mu na kolanach mocno się do niego tuląc.
- Przepraszam skarbie,ale wiesz podczas ciąży buzują hormony.-powiedziałam a on się zaśmiał.
- Skarbię ja wiem że cię zraniłem ale uwierz mi drugi raz tego nie zrobię.-szybko odnalazłam jego usta i tak się w tym zatraciliśmy że przerwała nam Maja która przyszła się napić.
- Daruj sobie komentarz Majka.-powiedziałam kiedy otworzyła już buźkę.
- Oj mamusiu chciałam zapytać czy mogę trochę pepsi?-zapytała i zrobiła śliczne oczka.
- A jak będzie cię brzuszek bolał?-zapytałam z uśmiechem.
- Mamusiu no troszkę.
- Żartowałam proszę.-powiedziałam podając jej nalane picie.Zadowolona poszła do salonu oglądać bajkę a my znów się zatraciliśmy w pocałunku ale tym razem przerwało nam nasze drugie dziecko znów mnie kopnęło.
- Bartuś popatrz.-powiedziałam biorąc jego rękę i kładąc na brzuch.
- To ono tak kopie?-zapytał z wielkimi oczami a ja kiwnęłam głową.
- Pewnie ćwiczy zagrywkę bo pójdzie w stronę siatkówki.-powiedziałam.
- A jakżeby inaczej.-zaśmiał się i wreszcie troszkę zaczęło nam się układać ale czy to koniec naszych problemów?......
 
 
 
Jak obiecałam troszkę dłuższy, muszę was jeszcze raz przeprosić za moje krótkie rozdziały,al one skutkują niestety szkołą,a co do rozdziału nie mogłam uśmiercić jej rodziców ponieważ będą oni potrzebni w następnych rozdziałach taki mały mój wymysł snu :)
Mam nadzieję że mnie dalej lubicie,następny rozdział pojawi sie w poniedziałek w godzinach popołudniowych jak wrócę ze szkoły :)
Do boju chłopaki w pięknym stylu pokonaliśmy trzy drużyny ze stanem 3:0.Oni powodują że na mojej twarzy jest wielki uśmiech,ale również wasze komentarze,dziękuję za nie.
Pozdrawiam Aga