środa, 29 października 2014

Rozdział 36:

Nareszcie dziś pierwszy mecz polaków,w Katowicach byłam już od wczoraj.Kubuś został z Izą i Sebą,a ja wraz z Mają maszerowałyśmy do Spodka.Oczywiście byłam ubrana narodowo.


- Mamusiu,a pójdziemy kupić popcorn?-zapytałam mnie kiedy weszłyśmy na halę,pokiwałam głową i po chwili byłyśmy już w swoim sektorze z jedzeniem i piciem.
- Cześć dziewczyny.-usłyszałam i się odwróciłam,a tam zobaczyłam grupę dziewczyn chłopaków.
- Cześć myślałam że nie będziecie dopingować chłopaków.-zaśmiałam się.
- No co ty nie przegapiłybyśmy tego.-zaśmiała się Monika,dziewczyna Fabiana.
- Dobra teraz robimy sobie selfi.-krzyknęła Iwona.Ustawiłyśmy się i muszę powiedzieć że mimo iż na zdjęciu pojawiło się 14 osób to wyszło rewelacyjnie.Nareszcie po dwóch tygodniach widzę Bartka.Boże to była katorga,rozmawiałam z nim jedynie na skeypie,albo przez telefon.Zaczęli grać hymny,na początku USA,a następnie nasz.Oczywiście kiedy kibice zaczęli śpiewać poczułam uścisk w gardle,zawsze chciałam stać na boisku i patrzeć jak wokół mnie kilka tysięcy Polaków śpiewa Mazurka Dąbrowskiego.Później przedstawili wyjściowe szóstki i zaczął się mecz.
- Moniś powiedz jak się czujesz?-zapytałam.
- Jak ciężarówka,boję się porodu.
- Spokojnie,ja też się bałam a tu już był drugi.
- No ale wiesz boję się że Michała nie będzie ze mną,a bardzo tego chcę.-powiedziała,a ja posmutniałam.
- Wiem jak bardzo tego pragniesz,ja też chciałam żeby Bartek był ze mną ale los chciał inaczej.-powiedziałam.Zaczęłyśmy kibicować,nigdy nie bolały mnie tak ręce jak teraz,moje gardło całkowicie zdarte ale było warto dla takiego zwycięstwa 3:0.Chłopcy się rozciągali więc poszłam z Mają do band reklamowych.Standardem musiałam się wkurzyć na Sabinę,ale tak już mam.Wreszcie Bartek nas zauważył i ruszył swój tyłek w naszą stronę.
- Tata.-krzyknęła Maja i rzuciła się mu w ramiona.
- Ale się za tobą stęskniłem.-postawił ją na ziemi,a ona poleciała na boisko grać z innymi dziećmi.
- A za mną się trochę stęskniłeś?-zapytałam.
- No pewnie że tak.-podszedł do mnie.-Za tobą nie da się nie tęsknić.-objął mnie w pasie.
- Bardzo śmieszne,czy jestem aż tak nachalna że o mnie pamiętasz?-zapytałam.
- Oj skarbie.-mruknął i przyssał się do moich ust i to dosłownie ale mi to nie przeszkadzało bardzo za tym tęskniłam.
- Gratulacje byłeś świetny.-szepnęłam.
- Dziękuje.-przyłożył swoje czoło do mojego.-Kocham cię.-szepnął.
- Ja ciebie też,a tak poza tym tak z innej beczki czy aby Sabina nie jest nachalna jak tak mogę to załatwić.-powiedziałam na serio,a on zaczął się śmiać.
- Nie zazdrośnico.
- Tak pewnie ci się to podoba,ja cię znam kolego.-zaśmiałam się.
- Ale ja gustuje w brunetkach i taka jedna zawróciła mi w głowie.-szepnął mi do ucha i znów pocałował.
- Powiedz że ta brunetka jeszcze kilka miesięcy temu jakoś wyglądała a teraz wszystko się bokami wylewa.-powiedziałam.
- Lenka proszę nie zaczynaj znowu,jesteś piękna i zawsze będziesz.-powiedział.
- Nawet gdy będę stara,pomarszczona i będę ważyła 100 kg?-zapytałam a on się uśmiechnął.
- Tak nawet wtedy.Dobra ja muszę lecieć,mam nadzieję że będziecie po jutrze na meczu?-zapytał.
- Postaramy się ale nie obiecuję.-pożegnaliśmy się i zgarnęłam po drodze Kubę,a później poszłam do mojego starego mieszkania.
Następnego dnia wstałam sobie około 10:00,dobra żart już o 6:00 byłam na nogach a wszystko dzięki Rafiemu który koniecznie musiał wyjść na dwór.Szybko z nim wyszłam i chciałam się jeszcze położyć ale teraz zabronił mi telefon.
- Halo?-zapytałam.
- Cześć kochana dziś jest imprezka w klubie Ozzy i chcę cię tam widzieć.-wydarła się do telefonu Pola.
- Sorki kochana ja mam dwójkę dzieci w domu więc odpada.
- Nie kochana z dziećmi zostanie Witek z Ulą,Lenka musisz w końcu iść się rozerwać,cały czas siedzisz z dziećmi.
- No ale jak Bartek się dowie to mnie zabije.-powiedziałam.
- Lena on nie jest twoim ojcem jesteś dorosła trochę rozrywki ci się przyda,a dzieci nie zostają same.
- No dobra o której mam być gotowa?-zapytałam.
- O 18:00 a i pamiętaj ubierz się seksi.-powiedziała i się rozłączyła.I tak na początku pomyślałam że źle zrobiłam zgadzając się ale w końcu mogę też raz sobie pozwolić na imprezkę.
Cały dzień spędziłam przy szafie i pytałam się siebie w co mam się ubrać.
- Mamusiu mogę ci pomóc.-powiedziała Maja.
- Ja będziesz tak kochana.-zaśmiałam się.
- A gdzie idziesz?-zapytała.
- Idę się spotkać z ciocią Izą i ciocią Polą.-w końcu nadeszła godzina 17:00.Poleciałam się szybko ubrać.
 
Włosy pozostawiłam sobie rozpuszczone.O 17:30 przyszedł Witek z Ulą.Chwilkę pogadaliśmy i czas było się zbierać.Pożegnałam się z wszystkimi i jeszcze setny raz powtórzyłam co trzeba zrobić przy Kubusiu i Mai no co tak już matki mają.
Wyszłam przed blok gdzie stały już dziewczyny.
- Idziemy laski?-zapytała Pola.
- Tak a co cię wzięło na imprezę?-zapytałam.
- A co nie można chodźmy.-pociągnęła nas trochę dziwnie się zachowywała jak nie ona,ale wolałam nie wnikać.
Weszłyśmy do środka,klub był duży i przyjemny.Zajęłyśmy stolik i zamówiłyśmy sobie po drinku.Zabawa była fajna,poczułam się wreszcie jak za dawnych czasów.Pośmiałyśmy się,pogadałyśmy i wreszcie nadszedł czas na tańce.Byłyśmy troszkę wstawione ale ja trzymałam się najbardziej no w końcu później wracam do dzieci.Tańczyłam z kilkoma facetami,którzy po tańcu podarowali mi swój numer,schowałam je do torebki i bawiłam się dalej.Około 2:00 wyszłyśmy z klubu i podążyłyśmy do mnie do mieszkania.
- Dziewczyny wiecie wróćmy tam.-powiedziała Pola.
- Po co na dziś starczy.-zaśmiałam się.
- Ale tam się człowiek niczym nie przejmuje.-powiedziała i przystanęła.
- Co się stało Pola?-zapytała Iza.
- Rozstałam się z Czarkiem i na dodatek nie mogę mieć dzieci.-rozpłakała się.
- O czym ty mówisz?-zapytałam.
- Byłam przed wczoraj u lekarza,powiedział że nie będę miała dzieci,nie mam żadnych szans a Czarek jak się dowiedział to wstąpił w niego jakiś demon powiedział że nie po to rozstawał się z żoną i teraz nie mogę mieć dzieci.A na sam koniec wypomniał mi że nie mogę mieć dzieci dlatego że jedno już swoje zabiłam.-usiadła na ławce i płakała,jak spotkam go to po prostu zabiję.
- Pola nie mów tak,nikogo nie zabiłaś,tam jeszcze nikogo nie było,nie masz prawa się oskarżać,a wiedz jak go spotkam to zabiję.-powiedziałam i ją przytuliłam.
- Ale ja chcę mieć dzieci,tak ci Lena zazdroszczę,ty pewnie Iza też z Sebą się staracie a ja mogę się starać i nic.
- Pola ale możesz zawsze zaadoptować porzucone dziecko,a najważniejsze nie poddawaj się.-powiedziała Iza.
- Dziewczyny ja muszę wam coś powiedzieć.Bo ja przed wczoraj chciałam się no wiecie.-powiedziała a mi zrobiło się słabo.
- O boże Pola.-powiedziałam i zaczęłam płakać,przed wczoraj mogłam stracić przyjaciółkę.
- Przepraszam.-szepnęła.
- Posłuchaj mnie ty masz żyć rozumiesz,jeszcze nie jedno się wydarzy,nie możesz rezygnować nie możesz.-krzyczała Iza.
- Iza spokojnie.-powiedziałam bo Iza strasznie się zdenerwowała.
- Nie będę spokojna jeżeli jakiś dupek skrzywdził moją przyjaciółkę,a ona chciała.-i tak płakałyśmy wszystkie trzy.Właśnie zdałam sobie sprawę jak mamy podobne życie,każda ma okres w niż że ma wszystkiego dosyć wylewa nocami tonę łez ale tez mamy szczęście kiedy wylewamy tonę łez ale ze śmiechu.Trzeba żyć tym co mamy bo nasz dzień jeszcze nadejdzie i pokażemy całemu światu na co nas stać......
 
 
 
 
 
I jest kolejny,mam nadzieję że wam się spodoba,dziś problemy nie ma Lenka tylko Pola.Czy uda jej się wszystko uporządkować w życiu???
Następny pojawi się w sobotę,także do zobaczenia wielka szkoda że Matt Anderson kończy karierę,ale Matt wiedz że jestem z tobą.
Pozdrawiam Aga


 



poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 35:

Jak zawsze obudziłam Maję do szkoły i oczywiście Bartka na trening,na który ja sobie później zawitam.Kiedy wyszli z domu,ja postanowiła się jeszcze zdrzemnąć.Nie trwało to za długo bo Kubu się obudził.Nakarmiłam go,przebrałam.I sama poszłam się ubrać.
Z mieszkania wyszliśmy o 11:00,spacerkiem dotarłam na halę,ochroniarz bez trudu mnie wpuścił w końcu mnie zna.
- Przepraszam gdzie jest gabinet statystyków?-zapytałam sprzątaczki.
- Musi iść pani do końca korytarzem i drzwi po lewej,a czy to jest Kubuś?-zapytała z uśmiechem.
- Tak,a skąd pani wie?-zaśmiałam się.
- Pan Bartek dużo opowiada mi jaką to on ma wspaniałą rodzinę.-ucieszyło mnie to że,w sercu zrobiło mi się strasznie ciepło.Chwilkę pogadałam z panią Basią później zajrzałam do Pauliny i poprosiłam by zajęła się Kubą przez chwilkę,a następnie ruszyłam do pokoju Sabiny.Zapukałam i kiedy usłyszałam słowo "PROSZĘ" to weszłam.
- Cześć.-powiedziałam.
- Lena,a co cię tu sprowadza?-zapytała zszokowana.
- Chciałam pogadać,masz czas,a co się głupio pytam dla mnie znajdziesz czas.-usiadłam sobie wygodnie.
- Więc czego chcesz?-zapytała.
- Posłuchaj może się powtórzę,ale czego nie zrozumiałaś po mojej ostatniej wizycie u ciebie?
- Nie rozumiem o czym do mnie mówisz.-zaśmiała się a ja miałam ochotę ją walnąć.
- Dobrze więc porozmawiamy jeszcze raz,masz raz na zawsze odczepić się od Bartka,a jeżeli zobaczę że jesteś za blisko niego to porozmawiamy sobie inaczej.-powiedziałam stanowczo.
- Posłuchaj Bartek mi mówił że ostatnimi czasy olewasz go,chciał zabrać cię na kolację ale ty go olałaś więc to tylko twoja wina.
- Wiesz mam w dupie to co do mnie mówisz,ale Bartek nie jest twoim służącym i nie będzie na każde twoje wezwanie.-powiedziałam zła.
- Oj Lena,Bartek ma tylko we mnie jakieś oparcie,tylko mi potrafi się wygadać.Ty nie jesteś dla niego odpowiednia.-zaśmiała się.
- Ale Bartek jest ze mną i ty tego nie zmienisz.
- Ze względu na dzieci,gdybyście ich nie mieli to szybko by cię zostawił.
- Wiesz że nie masz racji,my z Bartkiem byliśmy już w liceum więc nie zniszczysz między nami nic.-powiedziałam.
- Po co mam niszczyć skoro sama to robisz,bo nie potrafisz mu zaufać.-powiedziała.
- Ja mu ufam to tobie nie ufam,i ja cię proszę nie zbliżaj się do niego,to tylko dla twojego dobra.-wstałam.
- Posłuchaj ja jadę z nimi do Spały,więc będę zawsze blisko.-zaśmiała się,a ja do niej podeszłam.
- Zrobisz coś co rozwali mój związek to cie zabiję.-szepnęłam i wyszłam z pokoju bo gdybym została dużej to bym jej coś zrobiła.Nędzna suka,potrafi tylko niszczyć szczęście,ale ja się nie poddam.
- Już jestem.-uśmiechnęłam się do Pauliny.
- On jest taki cudowny.Załatwiłaś sprawę?-zapytała.
- Mam nadzieję ze tak.-powiedziałam i do pokoju wszedł Mariusz z Bartkiem.
- A co wy tu robicie?-zapytał Bartek i najpierw mnie pocałował a później wziął synka na ręce.
- Przyszliśmy po ciebie,taki spacerek.-zaśmiałam się.W hali spędziliśmy jeszcze godzinę bo chłopaki brali prysznic i w ogóle.Później spacerkiem udaliśmy się pod szkołę,skoro Maja kończyła lekcje.
- Lenka a tak na serio co robiłaś na hali?-zapytał kiedy usiedliśmy na ławce,powiedzieć mu prawdę czy raczej ominąć ten wątek.
- Paulina zadzwoniła że ma małą sprawę do obgadania i wiesz przyszłam,a co nie cieszysz się.
- Ja bardzo.-pocałował mnie ale to nie trwało za długo bo Kuba zaczął przypominać że też z nami jest.
- Musimy się kiedyś dzieci pozbyć na max dwa dni.-zaśmiał się a ja razem z nim.
- No wiesz jak nasi rodzice nie będą mieli nic przeciwko to czemu nie.-i rozległ się dzwonek,a chwilę później Majka wybiegła z budynku.
- Mamo nie uwierzysz,dostałam jedynkę.-powiedziała smutna i zaczęła płakać.
- Skarbie nie płacz mi też się zdarzały jedynki.-powiedziałam i wzięłam ją na kolana.
- A za co?-zapytał Bartek.
- Za sprawdzian z matematyki.
- Oj myszko nie przejmuj się nauczymy się dobrze i napiszesz poprawę.-uśmiechnęłam się,a on wytarła łzy.
- Kubuś.-pisnęła i teraz zauważyła że jej brat też tu jest.-Idziemy już?-zapytała,a ja pokiwałam głową.
Resztę dnia spędziliśmy razem,ale wieczór już nie bo zadzwoniła Sabina.
- No ty chyb nie chcesz iść?-zapytałam kiedy skończył gadać.
- Szybko to załatwię spokojnie.-zaśmiał się,ale mi do śmiechu nie było.
- Bartek przecież mieliśmy wieczór spędzić razem.-powiedziałam.
- Kochanie wrócę szybciej niż myślisz.-pocałował mnie i wyszedł.No świetnie,ona się ze mną w tym momencie bawi.Wkurzona poszłam wziąć prysznic i położyłam się do łóżka,wcześniej zostawiając mu pościel w salonie.Jeżeli dla niego na prawdę ważna jest Sabina to niech z nią będzie,a nie ze mną.Nawet nie wiem o której zasnęłam wiem tylko że Bartek długo nie wracał.
Rano obudził mnie budzik o 7:00,wstałam i wyszłam do salonu.Szok,Bartek nie wrócił na noc,jego pościel nie była tknięta.Zaczęłam się trochę denerwować,może mu się coś stało.Chwyciłam telefon,ale nie odbierał.Nie minęło 5 minut kiedy otworzyły się drzwi wejściowe.Pognałam szybko na przedpokój i kiedy ujrzałam Bartka całe zmartwienie no dobra nie całe zeszło.
- Gdzie ty byłeś?-zapytałam wkurzona.
- Śpieszę się na trening pogadamy później.-powiedział i chwytając torbę wyszedł.Przez moją głowę przelatywały głupie myśli,a co jeśli Sabina dopięła swojego i nawet nie chcę o tym myśleć.Zapomniałam o wszystkim,ale w miarę szybko się ocknęłam bo Majkę do szkoły musiałam zaprowadzić.
O 10:00 odwiedziły mnie Pola i Iza,z czego bardzo się ucieszyłam bo musiałam się wygadać.
- Co się stało Lenka?-zapytała Pola,kiedy stłukłam kolejną filiżankę.
- Bartek chyba ma romans.-powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Jak to chyba,nie jesteś tego pewna.-powiedziała Iza.
- Wczoraj zadzwoniła Sabina,czegoś chciała on pojechał i nie wrócił na noc.-łkałam.
- Skąd wiesz może wrócił.-stwierdziła Pola.
- Nie bo wszedł do domu dopiero o 7:00.
- Lenka ale to nie znaczy że on cię zdradza.
- Same w to nie wierzycie,nie wiem co mm robić.-opadłam na krzesło.
- Posłuchaj mnie,jak będzie brał prysznic sprawdź mu telefon.-powiedziała Iza.
- Mam mu grzebać w telefonie?-zapytałam.
- To jest jedyne wyjście,chyba że potrafisz zapytać się go prosto w twarz?
- Nie,dobra sprawdzę,ale jak mnie przyłapie?-zapytałam.
- To udasz że ktoś dzwonił,albo sprawdzałaś godzinę.-powiedziała Pola.
Jak dla mnie to nie był dobry pomysł ale ja muszę znać prawdę,czemu Bartek dziś na noc nie wrócił.Była godzina 16:00 kiedy do domu wszedł Bartek z Mają.Ja byłam w salonie z Kubą,kiedy przekroczył próg łazienki,zrobiłam to wzięłam jego komórkę i zaczęłam ją przeglądać.Nie zobaczyłam żadnych niepokojących wiadomości,więc byłam jakoś spokojna,ale gdzie on był???
- Maja chodź na obiad.-zawołałam córkę do kuchni,gdzie na stole stał dzisiejszy obiad.Jadłyśmy sobie spokojnie,i o kilku minutach dołączył do nas Bartek.Nic się nie odzywał,więc sama nie zaczynałam tematu.
- Mamusiu a wiesz że poprawiłam jedynkę na czwórkę.-powiedziała Maja,a ja się uśmiechnęłam.
- To super,a nie mówiłam teraz idź odrobić lekcje.-powiedziałam sprzątając talerze.Kiedy zajęłam się zmywaniem naczyń,poczułam jak przytula się do moich pleców.
- Kocham cię.-szepnął i poczułam że to dobry moment o zapytanie gdzie spędził noc.Więc zakręciłam wodę i odwróciłam się do niego.
- Bartuś gdzie ty byłeś całą noc?-zapytałam.
- Wszędzie,wracając od Sabiny zadzwonił Winiar że są w barze,więc poszedłem tam do nich,a później po całym mieście szukaliśmy Wrone bo gdzieś wyszedł i nie mogliśmy go znaleźć,a później okazało się że zasnął pod stołem w tym barze.-powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- To dlaczego nie zadzwoniłeś?-zapytałam.
- Bo wiedziałem że już śpisz.-uśmiechnął się.
- Boże,nawet nie wiesz jak mi ulżyłeś.-powiedziałam.
- Dlaczego?-zapytał.
- Kiedyś ci powiem,ale teraz idź do Kubusia a ja dokończę zmywanie.-pokiwał głową,a ja z uśmiechem zmywałam dalej.Teraz męczy mnie jedna sprawa,czego chciał Sabina.Po sprzątaniu udałam się do salonu.
- Bartuś mogę mieć jeszcze jedno pytanko?-zapytałam siadając koło niego i głaskając Kubusia po plecach.
- No jasne.
- Co chciał wczoraj Sabina?-zapytałam w końcu.
- Chciała bym jej pomógł z poskładać nowe meble.
- Bartek czy ona ma kogoś?
- Nie sądzę,ale może się mylę a co?-zapytał.
- Nic nic tylko się pytam,a następnym razem daj znać jak nie wracasz na noc bo martwię się o ciebie.
I niestety nadszedł ten dzień kiedy muszę go oddać Spale.Wstaliśmy bardzo wcześnie,bo o 5:00.Zanieśliśmy wszystkie jego rzeczy do samochodu i wyruszyliśmy w drogę do Spały.Około 9:30 byliśmy pod ośrodkiem,przywitaliśmy się ze wszystkimi i czekaliśmy na trenerów i sztab.
- Cześć Lenka.-usłyszałam za sobą i zobaczyłam Monikę.
- No cześć,ale już masz brzuszek.-powiedziałam przytulając ją.
- No tak w końcu za cztery miesiące będę rodzić.-zaśmiała się.
- A macie imię?-zapytałam.
- No Pola.-powiedziała.-A gdzie Kubuś z Mają?-zapytała.
- Z moimi rodzicami,a przyjechałam tylko coś zobaczyć.
- Nawet wiem co,to tlenione coś co idzie w naszą stronę.-spojrzałam w tamtą stronę i myślałam że mi oczy wylecą,ubrała się jak tania dziwka.Starałam się być grzeczna ale nie wychodziło mi to,wreszcie przyjechała reszta sztabu i nadszedł czas by się pożegnać.
- To widzimy się dopiero na meczu w Katowicach.-uśmiechnął się.
- Nawet tak nie mów,nie wiem czy wytrzymam.-zaśmiałam się.
- Wierzę w ciebie,kocham cię słonko.-szepnął.
- Ja ciebie też.-zauważyłam że w naszą stronę zmierza Sabina,więc szybko wiłam się Bartkowi w usta.Nie powiem bo spodobała mu się ta reakcja.
- Masz o nas myśleć-szepnęłam.
- Zawsze będę.-odszepnął i znów mnie pocałował.I niestety musiałam już jechać,co było chyba najtrudniejsze bo nie chciałam go zostawiać.
- Chodź Monia odwiozę cię.-powiedziałam.
- Przestań pojadę autobusem.-spojrzałam na nią.
- Chodź,i tak jadę do Katowic więc odwiozę cię.-uśmiechnęła się i pojechałyśmy do Jastrzębia,a ja później do Katowic.I wiecie co cholernie za nim tęsknie a minął dopiero jeden dzień......




I jest kolejny,przepraszam za taki poślizg ale problemy robią swoje,ale wszystko jest dobrze i mamy go :)
Jak wam się podoba,jak obiecałam jest dłuższy i trochę się w nim działo,jak myślicie czy w Spale wydarzy się coś co nie powinno mieć miejsca?
Następny w środę.
Pozdrawiam Aga




niedziela, 26 października 2014

Opóźnienie:

Rozdział pojawi się tutaj jutro,albo dziś wieczorem,przepraszam nie mogę podać powodu.
Mam nadzieję że ktoś czeka :)
Pozdrawiam Aga

środa, 22 października 2014

Rozdział 34:

Rano obudziło mnie delikatne muskanie mojego ramienia,otworzyłam oczy i zobaczyłam że to był Bartek.
- Czego dusza pragnie?-zapytałam.
- Kochanie jest 9:00,Maja już w szkole a ja wychodzę na trening.-zaśmiał się.
- O matko zaspałam,a Kubuś nie płakał?-zapytałam szybko się zrywając z łóżka.
- Spokojnie śpi sobie,bo byłem u niego.-powiedział i zaczął mnie całować.Kiedy chciał ze mnie ściągnąć koszulkę złapałam jego ręce.
- Miałeś iść na trening.-zaśmiałam się.
- Oj zawsze mogę powiedzieć ze zaspałem i dostanę karne kółka.-znów mnie pocałował.
- Nie ma spadaj na trening,a jak będziesz grzeczny to dostaniesz nagrodę.
- Właśnie skarbie dziś dzieci będą u Winiara,a ja zapraszam cię na randkę.-puścił mi oczko.
- Czekaj chcesz powiedzieć że pozbyłeś się dzieci na wieczór?-zapytałam,a on kiwnął głową.
- Właśnie tak.
- Czy ty zgłupiałeś,Kuba ma być sam u Winiara,przecież on mnie potrzebuje.-wkurzyłam się trochę.
- No ale kotku,spędzimy czas sami.
- Sami możemy spędzić czas kiedy Kuba podrośnie,więc wybij sobie tą randkę z głowy.
- Chciałem sprawić ci przyjemność,ale ty musisz być na nie.-powiedział i wyszedł z mieszkania po drodze biorąc torbę.Trochę poczułam się źle że go tak potraktowałam.Około 11:00 napisałam mu sms'a.
Przepraszam za to co powiedziałam,mam nadzieję że randka dalej aktualna.
Kocham cię!
Odpowiedź nie przychodziła już drugą godzinę,więc to ja postanowiłam mu zrobić przyjemność i sama zawiozłam dzieci do Dagi.Było po 16:00 kiedy poszłam się ubrać.
Czekałam na niego z kolacją w salonie,zrobiłam romantyczny nastrój.Niestety on nie przyjeżdżał,więc dzwoniłam do niego jak głupia ale nie odbierał.Czekałam całą noc,nie było go.
Oczami Bartka:
Chciałem zrobić jej przyjemność,ale jak zawsze wyszło na głupi pomysł.Wsiadłem do samochodu i pojechałem po Sabinę.Kiedy stanąłem pod jej blokiem ona już czekała.
- Cześć.-pocałowała mnie w policzek.
- Hej.-uśmiechnąłem się krzywo.
- Co się stało?
- Nic takiego.-chciałem odpalić auto,ale ona mnie powstrzymała.
- Nie ruszymy dopóki mi nie powiesz o co chodzi.
- Pokłóciłem się Leną,wiesz chciałem ją zabrać na kolację a wyszło jak zwykle.-zacząłem jej wszystko opowiadać.Była świetną osobą zawsze potrafiła mnie wysłuchać.
- To nie dobrze,powiem ci że Lena źle się zachowała,ale mam propozycję.-powiedziała więc kiwnąłem głową żeby mówiła dalej.-Pojedziemy razem do galerii,później na jakąś kolację.Co ty na to?-zapytała.
- Nie wiem,przecież muszę wrócić do Leny.
- Bartek ona przecież stwierdziła że woli pobyć sama,a takie zakupy trochę cię rozruszają.No zgódź się.-zgodziłem się a co mi tam,skoro Lena powiedziała że nie chce iść na kolację to nie.
Trening minął dość szybko,więc około 16:00 zamiast do domu pojechałem z Sabiną do galerii.Chodziliśmy po niej około 4 godzin.Było fantastycznie,gadaliśmy o wszystkim.Później pojechaliśmy do niej na kolację,oczywiście wypiłem lampkę wina i zaproponowała mi zostać na noc,ale stwierdziłem że wrócę do domu.
Oczami Leny:
Siedziałam zapłakana na kanapie w salonie i czekałam kiedy on wróci.Mój piękny makijaż już dawno spłynął po moich policzkach.Cholernie mnie bolało że nie dał znaku życia,było niewiele po 1:00 usłyszałam szczęk otwieranych drzwi.Nie ruszyłam się tylko czekałam kiedy wejdzie do salonu.
- Lena?-zapytał.
- A co spodziewałeś się Świętego Mikołaja?-zapytałam.
- Czemu płaczesz?
- Jeszcze się pytasz,mogę wiedzieć gdzie byłeś?-krzyknęłam.
- Nie krzycz bo obudzisz dzieci.-złapał mnie za rękę,ale ją szybko wyrwałam.
- Nie ma dzieci,chciałam cię przeprosić i urządziłam romantyczną kolację,ale ty oczywiście urażony nie wróciłeś do domu i nawet nie odpisałeś mi na sms'a.Gdzie byłeś?-nie mogłam opanować emocji.
- Byłem z Sabiną w galerii.-powiedział i wtedy totalnie mnie poniosło.
- A oczywiście ze swoją kochanką się spotkałeś.To trzeba było napisać czy wam całej noc to nie zajmie.
- Jaką kochanką,boże chciałem ochłonąć.-sam krzyknął.
- Jasne ona ci w tym pomogła,wiesz co może my się zastanówmy nad tym związkiem?-zapytałam.
- O czym ty mówisz?
- Powinniśmy dać sobie czas,odpocząć od siebie.Ty akurat za chwilę jedziesz do Spały,odpoczniemy i zobaczymy co dalej.-powiedziałam i poszłam do sypialni.Kiedy zamknęłam drzwi to wybuchałam płaczem,wiem że znów wszystko spieprzyłam.Może taka przerwa dobrze nam zrobi,przemyślimy wszystko,ja go bardzo kocham ale ten nie chcę żeby nas związek tak wyglądał że jak coś się między nami psuje to on leci do Sabiny.Siedziałam tak i nawet nie wiem kiedy on wszedł do środka.
- Przepraszam,bardzo cię kochanie przepraszam ale proszę nie zostawiaj mnie.-usiadł koło mnie i mocno przytulił,a ja się w niego jeszcze bardziej wtuliłam.
- Nie chcę żebyś z każdą sprawą leciał do niej,możesz zrozumieć że jej nie lubię,a jak sobie pomyślę ze ona z wami do tej Spały jedzie to mnie szlag trafia.-powiedziałam.
- Wiem ale ona jest tylko koleżanką,moim szczęściem i moją kochanką możesz być tylko ty.-uśmiechnęłam się.
- Wiem że to przeze mnie się kłócimy,ale Bartek ja już się nie czuje atrakcyjna.Kiedy widzę cię w pobliżu jakiejś ładnej szczupłej dziewczyny to od razu mi odbija.-zaczęłam płakać bo wreszcie wyrzuciłam z siebie to co trzymałam od kilku tygodni,a nawet miesięcy.
- Lenka jesteś śliczną dziewczyną,wyglądasz świetnie i jak dla mnie bardzo pociągająco i jeszcze w tej sukience.-zaśmiał się,ale mi teraz do śmiechu nie było.-Posłuchaj gdybym miał wybrać najpiękniejszą kobietę na ziemi albo ciebie choć piękniejszej niż ty nie ma to ty jesteś zawsze na pierwszym miejscu.
- Na prawdę?-zapytałam.
- Jasne,ciebie bym nigdy nie okłamał.-pocałowałam go.
- Możemy nadrobić teraz to co zaczęliśmy rano.-przygryzłam dolną wargę.
- Ja jestem na tak.-i tak się zaczęło a skończyło się nad ranem.
Rano obudziło mnie światło wpadające do sypialni.Przeciągnęłam się i przykryłam szczelniej kołdrą,no co nie miałam na sobie żadnego ubrania.
- O już wstałaś to dobrze bo mam śniadanko.-zaśmiał się.
- To bardzo dobrze bo jestem głodna,a za chwilę musimy po dzieci jechać.-powiedziałam ale on zatkał mi usta pocałunkiem.
- Skarbie spokojnie,Daga powiedziała że nam je przewiezie,a my teraz zjemy śniadanie.-położył się obok mnie i zaczęliśmy jeść.
- Co kupiłeś wczoraj w galerii?-zapytałam.
- Nic,pojechałem tam tylko z Sabiną,ona kupowała.
- Aha a może my się wybierzemy na jakieś zakupy?-zapytałam z nadzieją.
- Teraz?-zapytał.
- No nie le Maja wyrosła z ubrań i muszę jej nowe spodnie kupić,a może bym coś dla siebie znalazła.
- A mi się najbardziej podobasz teraz w tej kołdrze,choć przypuszczam że ci nie potrzebna.-zaśmiał się i jednym ruchem ściągnął ją ze mnie i tak nasza zabawa trwała do południa.
Daga przywiozła moje dzieci i psiaka bo jeszcze Rafiego jej dałam około 16:00.Nie powiem stęskniłam się za nimi.Resztę dnia spędziliśmy razem,ale mam dość jutro przejdę się na trening Bartka.Muszę w końcu delikatnie wytłumaczyć Sabinie że ze mną się tak nie pogrywa więc będzie się działo....
 
 
 
 
Dziś jeden z krótszych ponieważ no mało czasu było by coś dłuższego wystrugać,ale kolejny będzie długi.Dziękuję za wasze komentarze,miło jest patrzeć jak jest ich tak licznie :)
Następny tak jak było mówione w sobotę.
Do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga


 

sobota, 18 października 2014

Rozdział 33:

Oczywiście standardem jest że w nocy wstawałam więcej niż spałam,ale rano nie byłam tak strasznie zmęczona.W piżamie poszłam do kuchni i usiadłam na parapecie.Zaczęłam myśleć nad nową dietą i zdrowym trybie życia,muszę się wziąć za siebie.Nie wiem czy to jest jakaś schiza,ale teraz częściej zaczęłam się porównywać z Sabiną.Ona zgrabna,długo noga blondynka,po prostu jest ładna,skończyła studia ma dobrą pracę,a ja gruba brunetka bez wykształcenia i bez pracy.Może powinnam znów być blondynką???
- Tu jesteś?-odwróciłam głowę w stronę wejścia i zobaczyłam Bartka.
- Jestem,już jedziesz?-zapytałam odwracając wzrok w szybę.
- Postaram się być jak najszybciej.-podszedł do mnie i chciał przytulić ale zeszłam z parapetu i usiadłam przy stole.
- Jeżeli po drodze nie będziesz musiał zaliczyć jeszcze z nią solarium albo fryzjera.-zaśmiałam się.
- Lenka.-szepnął.
- Co Lenka,prosiłam cię że też chcę spędzić z tobą czas,a ty lecisz do niej,Bartek pragnę ci przypomnieć że masz dwoje dzieci,które też chcą spędzić czas z ojcem,a ciebie wiecznie nie ma.-powiedziałam,a on nic nie odpowiedział i po prostu wyszedł.-Oczywiście,najlepiej wyjść.-szepnęłam do siebie.Poszłam się ubrać.
Bo paradować w same piżamie nie chciałam.Wychodząc z łazienki usłyszałam swój telefon.
- Halo?-zapytałam.
- Cześć Lenka,posłuchaj mam do ciebie ogromną prośbę.-usłyszałam głos Dagi.
- Jasne o co chodzi?
- Mogłabyś zająć się dziś Oliwerem,bo musimy z Antkiem do lekarza jechać i nie wiem ile to potrwa i nie chcę żeby Oliemu się nudziło.-poprosiła.
- Jasne nie ma problemu to o której mi go przywieziecie?
- Za jakąś godzinkę.-dogadałyśmy się,więc ja poszłam obudzić Majkę.Jak tylko usłyszałam że młody Winiarski do nas przyjdzie to szybko wstała.I tak jak było ustalone godzinę później zjawił się u nas Oli.Nie było wielkiego problemu bo ja zajmowałam się Kubą,a oni bawili się u Mai w pokoju.Kiedy siedziałam sobie z Kubusiem w salonie,do mieszkania wszedł Bartek.Nareszcie pomyślałam żeby z nią 5 godzin siedzieć,to małe przegięcie.
- Cześć,już jestem.-powiedział.
- Rychło w czas.-powiedziałam bawiąc się z małym.
- Trochę duża kolejka była.
- Nie musisz się tłumaczyć,przecież nic się nie stało,nie pierwszy raz siedzę z dziećmi sama w domu.-uśmiechnęłam się do niego.
- Lena proszę czy my musimy się kłócić?-zapytał.
- Przecież ja się nie kłócę,ja wyrażam swoją opinię a z tego co wiem to nie jest kłótnia.
- Lena,Sabina jest moją koleżanką i poprosiła mnie o pomoc,a każdy jej odmówił więc pomogłem.
- Jasne bo każdy odmówił więc Bartek pomoże,też mogłeś odmówić.-powiedziałam i do salonu wbiegła Maja z Oliwerem.
- Mamo chcemy jeść.-powiedziała.
- Już,na co macie ochotę?-uśmiechnęłam się.
- Na pizzę.-krzyknęli równocześnie.
- No dobra,Bartek zamów im jaką będą chcieli,a ja pójdę położyć małego.-powiedziałam,a on pokiwał głową.Kubę szybko zmorzył sen,więc ja także szybko wyszłam z pokoju żeby go nie obudzić.
- Zasnął?-zapytał mnie Bartek.
- Tak,ja też pójdę się położyć.-szepnęłam i chciałam pójść do sypialni,ale on złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę,a chwilę później poczułam jego usta na swoich.
- Kocham cię.-powiedział,a ja się uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też.-powiedziałam i poszłam do sypialni.Pospałam sobie może z godzinkę,bo później przyjechała Daga odebrać Oliego.Oczywiście nie mogłam się znów położyć bo musiałam nakarmić Kubę,umyć go i ponownie uśpić.Kiedy Kuba zasnął musiałam zająć się Majką.I oto takim sposobem z całego domu to ja poszłam spać najpóźniej bo o 1:00 w nocy,nic tylko się po prostu radować.
Dziś niedziela,dzień kiedy wreszcie będę mogła nacieszyć się Bartkiem.Wstałam sobie o 9:00 wyjątkowo mały dał mi pospać tak samo psiak i Maja.Postanowiłam zrobić słodkie śniadanie ale od jutra dieta.Zjedliśmy i postanowiliśmy iść na spacer bo akurat trafił nam się piękny słoneczny dzień.Poleciałam się więc ubrać.
 
Następnie ubrałam Kubusia i wyszliśmy razem do parku,oczywiście Rafi też.Chodziliśmy sobie i było miło,wreszcie poczułam jakie to przyjemne uczucie,ale wszystko co dobre szybko się kończy.Bartek dostał telefon od Sabiny z prośbą o przyjazd do niej.No szlag mnie trafił.
- Nigdzie nie jedziesz.-powiedziałam kiedy skończył rozmawiać.
- Ale....-przerwałam mu.
- Nie ma żadnego ale,albo lepiej daj mi adres ja jej pomogę.-uśmiechnęłam się sztucznie.
- Lena.-skarcił mnie.
- No co spędzisz czas z dziećmi,a ja pomogę dziewczynie w potrzebie.-i postawiłam na swoim to ja udałam się do mieszkania Sabiny,zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam kiedy ona się doczłapie do drzwi.
- O Lena przyjechałaś z Bartkiem?-zapytała z uśmiechem.
- A jak ci powiem że tylko ja przyjechałam to co?-zapytałam.
- No trochę dziwna sprawa bo prosiłam Bartka,bo ty nie jesteś mi do niczego potrzebna.
- To ja co powiem tylko tyle nie zapominaj że Bartek ma rodzinę i nie będzie wiecznie na twój telefon tu przybiegać.Proś sobie o pomoc kogoś innego,ale nie waż się zadzwonić do niego bo nie wytrzymam i zrobię ci krzywdę.-powiedziałam.
- Będę dzwonić do kogo mi się podoba,także żegnam panią.-zamknęła mi drzwi przed nosem.Wkurzona wróciłam do mieszkania,Maja siedziała i oglądała bajkę,a Bartek spacerował po domu z małym.
- Jestem.-uśmiechnęłam się.
- I co chciała?-zapytał.
- Nic potrzebnego,nie chce spać?-zamieniłam temat.
- No jakoś nie chce.-zaśmiał się.
- Maja a ty lekcje odrobiłaś?-poszłam do salonu.
- Tak tylko muszę sobie jeszcze wierszyk powtórzyć.
- To po bajce pójdziesz powtórzyć a później mi go powiesz.-i tak zleciał nam czas,dobrze że już dziś nie zadzwoniła.
Następnego dnia Bartek zawiózł Maję do szkoły i pojechał na trening,trochę się nudziłam bo praktycznie dziś był spokój z Kubą.Czas bardzo szybko mi zleciał do tej 16:00.Nim się obejrzałam to przyjmujący był z powrotem z Majką.
- Mamusiu a wiesz że jutro jest mecz,i tata powiedział ze mnie ze sobą weźmie.-od razu przy mnie znalazła się Maja.
- Jaki mecz?-zapytałam nie będąc w temacie.
- Taki charytatywny wiesz gramy dla dzieci i w ogóle.O 17:30 zaczynamy,później będą jakieś zabawy dla dzieciaków więc wezmę Majkę.-podszedł do mnie i wyjaśnił mi całą sytuację.
- No dobrze,ale nie wrócicie chyba późno?
- Nie spokojnie,dobra co dziś ugotowałaś?-zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Same dobre rzeczy.-podałam im porcję pysznej ryby,a sobie nałożyłam samą sałatkę.
- Dlaczego nic nie jesz,tylko tą sałatę?-zapytał Bartek.
- Odchudzam się,więc będę żyła na samych sałatkach.
- No chyba nie,nie pozwalam ci się odchudzać rozumiesz.-spojrzał na mnie i nałożył mi na talerz rybę.
- Nie wiedziałam że gustujesz w grubych słonicach.-zaśmiałam się ironicznie.
- Lena proszę cię nie denerwuj mnie,jesteś bardzo ładna i mi się taka podobasz.
- To chyba sobie kup okulary skoro tak źle widzisz.-powiedziałam i poszłam do salonu,tak teraz on będzie miał ze mną ciężko,ale ja obiecuję sobie z tego miejsca że ja zrzucę te kilogramy które nabyłam i będę jeszcze ładniejsza niż przedtem.
- Lenka.
- No co Bartek,wiesz że dużo przybrałam w ciąży.Chce wyglądać tak jak kiedyś.-powiedziałam i zaczęłam układać ubrania do szafy.
- Skarbie,wyglądasz pięknie,nie potrzebujesz żadnych diet.Nie chcę żebyś wyglądała jak wieszak.-zaśmiał się.
- Bartek ale tu nie o to chodzi że chcę być wieszakiem ale chcę wglądać tak jak przed ciążą.-powiedziałam a on mnie przytulił.
- Zawsze będziesz dla mnie najpiękniejsza,pamiętaj o tym.-szepnął mi na ucho,a mi zrobiło się tak ciepło na sercu bo wiem że na niego zawsze będę mogła liczyć.
Nadszedł czas na mecz charytatywny,ja niestety oglądnę go w telewizji bo z Kubą nie pójdę na halę.O 17:30 wszystko się zaczęło i muszę przyznać że dzieci były zadowolone.Niestety ta małpa też była,rzygać mi się chce jak widzę jej wytapetowaną twarz.Znów łasiła się do Bartka.Czy ona nie rozumie że igra w tym momencie z ogniem ,któregoś dnia się wkurzę i zrobię jej krzywdę.
- Widzisz Rafi,taka głupia blondynka a całe Skrzaty są pod jej władzą.-mówiłam głaskając psa po głowie.Oderwałam się od telewizji kiedy usłyszałam płacz Kubusia.Mały teraz przechodzi tak zwane kolki które są cholernie bolesne i dość często się budzi.
Bartek z Mają zjawili się po 22:00,zabawa musiała być niezła bo Majka miała pomalowaną całą twarz.
- Widzisz mamo to jest maska tygrysa.-powiedziała i przytuliła mnie.
- Dobra tygrysku teraz do łazienki,i się umyć.-poszła a ja przytuliłam się do Bartka.
- Co się stało?-zapytał.
- A coś się musiało stać,po prostu cię kocham.-zaśmiałam się.
- Ja ciebie też,najmocniej na świecie.-szepnął.
- Tak na całym wszechświecie.........
 
 
 
 
I jest kolejny :)
No nareszcie wychodzę na prostą i mam nadzieję że w końcu przestanę zaniedbywać was i bloga.Dziękuję wam za wasze komentarze i zapraszam serdecznie w środę na kolejny.Czyżby Sabina miała jakiś szatański plan???
Do następnego!!!
Pozdrawiam Aga 
 
 


 

 

czwartek, 16 października 2014

Rozdział 32:

Wieczorem nastała wielka akcja,czyli kąpiemy Kubusia.
- Dobra Bartek daj rękę pod jego głowę,a drugą ochlapujesz jego ciało.-powiedziałam.
- Że jak?-zapytał przerażony.
- Boże skarbie,tak jak mówię.-powiedziałam i ułożyłam mu ręce jak powinien je dać.Wreszcie zaczęła się kąpiel,muszę stwierdzić że mały bardzo lubi wodę,bo jak już go wyciągnęliśmy z wody to zaczął płakać.Następnie musiał go ubrać tu to była jazda.
- Ale ja mu nic nie złamię,prawda?-zapytał,nie mogą włożyć jego nóżki w śpioszki.
- Bartuś spokojnie nic mu nie złamiesz.No działaj.-miałam wrażenie że Kubuś to się z Bartka śmieje,wreszcie po godzinie nasz synek był ubrany.
- No i gotowe,to ja teraz idę...-nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Przecież musisz jeszcze go uśpić.-zaśmiałam się.
- Ale ty w tym jesteś lepsza.-powiedział.
- Ja idę do Mai a ty go uśpij.Wierzę w ciebie.-pocałowałam go w usta i poszłam do pokoju Mai.Zapukałam kulturalnie.
- Można?-zapytałam wkładając głowę do środka.
- Tak,mamusiu zobacz co narysowałam.-pokazałam mi rysunek.
- Ale śliczne,a to my?-zapytałam wskazując osoby na obrazku.
- Tak,to ja kibicuję tatusiowi na meczu,a to ty z Kubą na trybunach,a tata stoi na boisku,a koło niego Rafi.-pokazywała po kolejny każdą postać.
- Śliczne,to co kolejny rysunek na lodówkę?-zapytałam,a ona kiwnęła głową.Poszłyśmy zatem do kuchni i przypięłyśmy rysunek naszej rodzinki.
- Mamo a Kubuś już śpi?-zapytała mnie.
- Nie wiem tata miał go uśpić.-powiedziałam.
- Mamo przecież to mu się nie uda,trzeba mu pomóc.-powiedziała i pobiegła do pokoju brata,więc i ja tam się udałam.
- O dobrze że jesteś Lenka,on spać nie chce.-powiedział załamany Bartek.
- Mówiłam mamusiu,dajcie mi chwilkę.-powiedziała Maja i wygoniła nas z pokoju,zdziwieni siedzieliśmy pod drzwiami i czekaliśmy na efekty.I jak na zawołanie po 7 minutach z pokoju wyłoniła się Maja.
- Śpi bardzo grzecznie,ja też idę spać.Dobranoc.-przytuliła nas i poszła do siebie,a my zajrzeliśmy jeszcze do Kuby,spał rzeczywiście.
Sami udaliśmy się do sypialni,ułożyłam się wygodnie na jego torsie.
- Kochanie jaki jestem zmęczony.-jęknął,a ja się zaśmiałam.
- Skarbie musisz ćwiczyć bo już codziennie będziesz wieczorem przejmował ode mnie Kubusia.-zaśmiałam się.
- No ale musisz powiedzieć że jak na pierwszy raz dobrze mi poszło.-powiedział.
- No muszę przyznać ci rację.-powiedziałam i go pocałowałam,całowaliśmy się bardzo namiętnie,ale przerwał nam to jego telefon.Spojrzał na ekran ale nie odebrał.
- Czemu nie odbierasz?-zapytałam.
- Bo mam ważniejszą sprawę do roboty.-znów mnie pocałował,ale telefon też się nie poddawał.
- Odbierz,bo będzie dzwonić cały czas.-powiedziałam,odebrał pogadał kilka minut i się rozłączył.
- Już.-szepnął i chciał mnie pocałować.
- Kto to był?-zapytałam nie dając się pocałować.
- Sabina chce żebym jutro przed treningiem po nią pojechał bo ona nie może prowadzić z tą nogą.
- Dobra idziemy spać bo ty rano na trening,a ja czuję że w nocy często będę wstawać.-położyłam się wygodnie na poduszce.
- Dobranoc Lenka.-przytulił się do moich pleców i szepnął na ucho.
- Dobranoc.odszepnęłam i udałam się do krainy morfeusza.Tak jak przewidziałam,w nocy wstałam 5 razy,z jednej strony jestem przyzwyczajona,ale za to cholernie zmęczona.Równo o 7:00,wstałam by obudzić Maję,ale Rafi zrobił to za mnie bo chciał żeby ktoś poszedł z nim na dwór.
- Maju ale tylko przed blok z nim żeby się załatwił i wracaj do domu.-powiedziałam,a ona poszła z Rafi na dwór.Zamknęłam drzwi,a z sypialni wyszedł Bartek.
- Cześć słońce.-pocałował mnie.
- Cześć.-powiedziałam ziewając.
- Nie wyspałaś się?-zapytał,a ja nie niego popatrzyłam jak na debila.-Dobra nie było pytania.
- I bardzo dobrze,zawieziesz dziś Maję do szkoły.-powiedziałam.
- No a później muszę jechać....-powiedział ale mu przerwałam.
- Tak do blond piękności,bo złamała nogę.-powiedziałam a on się zaśmiał.
- Zazdrośnica.-szepnął i mnie pocałował.
- Walczę tylko o swoje.Pójdę zrobić kanapki,też chcesz na trening?-zapytałam,a on pokiwał głową.
Równo o 7:30 wyszli z mieszkania,więc ja poszłam się ubrać.
 
Później poszłam sprawdzić do Kuby i oczywiście że nie spał,więc go nakarmiłam,przebrałam i zaczęłam do niego mówić.Około 9:00 usłyszałam dzwonek do drzwi,więc razem z Kubą na rękach poszłam otworzyć.
- Dzień dobry możemy się wprosić?-zapytała z uśmiechem Iza.
- O jejku zobacz Kubuś ciocie przyszły.-powiedziałam.
- Nie zapomnij dodać dwie brzydki i starzejące się ciocie.-powiedziała Pola,a ja pokręciłam tylko głową.Zaprosiłam je do salonu a sama poszłam zrobić herbatę,a Kubę przejęła Pola.
- No więc co się stało że takie z samego rana odwiedziny?-zapytałam stawiając na stoliku napoje.
- Chciałyśmy zobaczyć Kubusia,a ja jeszcze dać wam zaproszenie.-podała mi kopertę Iza.
- Jejku to już w sierpniu.-spojrzałam na datę.
- No tak,to źle?-zaśmiała się.
- Nie,to dobrze bo długo na żadnym ślubie nie byłam.-powiedziałam.
- Ale on jest słodki,też bym chciała mieć dzieci.-szepnęła Pola i w jej oczach zebrały się łzy.
- Pola przecież będziesz miała dzieci,skoro jesteś z Czarkiem to.-mówiłam a ona pokręciła głową.
- Byłam wczoraj u lekarza,powiedział że nie będę mogła mieć dzieci,a później okazało się że przy aborcji zostało coś uszkodzone.Moje szanse na dzieci to 20%.-powiedziała płacząc.
- Ale 20% że nie czy tak?-zapytała Iza.
- Mam 20% szanse na to ze w ogóle będę matką,boże po co ja robiłam tą aborcje.
- A Czarek wie?-zapytałam.
- Tak,powiedział że musimy próbować,nie możemy się poddać.-uśmiechnęła się,a my podeszłyśmy do niej i lekko ją przytuliłyśmy ze względu że trzymała Kubusia.
Dziewczyny posiedziały do 13:00,ja szybko nakarmiłam małego i poszłam go położyć bo zasnął.W kuchni pojawił się dylemat co ugotować na obiad bo Bartek strasznie z Majką marudzą.
- Rafi powiedz mi co mam ugotować?-zapytałam psiaka kucając,a on tylko się do mnie bardziej przymilał.
Postanowiłam zrobić zapiekankę,a co tam.Kiedy akurat wkładałam jedzenie do piekarnika do mieszkania wpadła Maja,a z nią zdyszany Bartek.
- Pierwsza,jest wygrałam czekoladę.-krzyknęła,to tak głośno że obudził się Kuba.
- Maja prosiłam żebyś była cicho.-powiedziałam i poszłam do synka.-Już nie płacz,cicho chodź pójdziemy do taty i Mai.-wyszłam z nim do salonu.
- O Kubuś.-podbiegła do nas Maja,a on przestał płakać.-Mamo mogę go wziąć na ręce?-zapytała,a kiwnęłam głową.
- Usiądź sobie tutaj i teraz trzymaj ale bardzo mocno.-podałam jej Kubę i to tak słodko wyglądało.Ja udałam się do kuchni zobaczyć co z naszym obiadem.Nałożyłam wszystkim i zawołałam.Zasiedliśmy do stołu.Znaczy oni zasiedli,a ja chodziłam po całej kuchni by Kuba zasnął.
- Kochanie posłuchaj musimy pomyśleć nad chrzcinami.-nagle wybuch Bartek.
- Bartuś spokojnie to dopiero drugi tydzień życia małego,musimy trochę poczekać.
- No wiem tylko wiesz ja pamiętam.-powiedział a ja się zaśmiałam.
- Mamo a ty i tata będziecie brać ślub?-zapytała Maja.
- A co cię tak napadło?-zapytałam.
- No chcę wiedzieć,więc jak tato?-spojrzała na Bartka.
- Kiedyś na pewno.-mruknął.
- Jak to kiedyś,przecież musicie mieć ślub,ja nawet widziałam w telewizji taką piękną sukienkę.-klasnęła w dłonie.
- Maju my musimy wszystko ustalić to nie jest takie proste,ale spokojnie ślub będzie.-powiedział Bartek,a ja zaczęłam się zastanawiać kiedy,skoro mamy już drugie dziecko,a on nawet mi się nie oświadczył,ale nie będę go pytać czy się narzucać jak na razie jest dobrze tak jak jest.
Wieczorem kiedy sobie leżeliśmy spokojnie w sypialni,przez moją głowę przeszło jedno pytanie.
- Bartek?-zapytałam.
- Tak?
- A ty mówiłeś na serio z tym ślubem?
- No tak tylko wiesz poczekajmy bo ten sezon jest długi i wiesz.
- A i jeszcze jedno mam nadzieję że jutro nie musisz jechać do Sabiny?-spojrzałam na niego.
- Właśnie Lenka bo....-powiedział ale ja mu przerwałam.
- Chyba mi nie chcesz powiedzieć że w sobotę też jesteś pod jej władzą?-zapytałam głośniej.
- Jutro musi jechać do lekarza i zapytała mnie,więc nie miałem wyjścia i się zgodziłem.
- No zaraz mnie szlag trafi,poświęciłeś dzień który powinien być przeznaczony dl rodziny na nią.Nich sobie pojedzie z kimś innym,ale ty jutro nigdzie nie pojedziesz.-powiedziałam i położyłam się na drugi bok.
- Ale Lenka,przecież obiecałem.-powiedział.
- Mi też coś obiecałeś.-powiedziałam i zgasiłam światło.Sen przyszedł bardzo szybko......
 
 
 
 
I jest dziś jeden z krótszych ale obiecuję że następny będzie dłuższy.Internet coraz bardziej mnie zawodzi,ale mam nadzieję że im to przejdzie bo zabiję.
Następny w sobotę.Dziękuję za wasze komentarze i za wielką motywację nie tylko do bloga ale także do życia :)
Pozdrawiam Aga


 

środa, 15 października 2014

Opóźnienie :(

Przepraszam ale dziś rozdziału nie dodam bo mam problemy z internetem .Obiecuje że jutro powinien się pojawić.
Pozdrawiam Aga

sobota, 11 października 2014

Rozdział 31:

Wstałam około 9:00,usiadłam i przeciągnęłam się na łóżku.Spojrzałam na miejsce obok,Bartka nie było.Trochę to dziwne.Wstałam i poszłam do kuchni,a tam znalazłam karteczkę.
Poszedłem na trening,będę około 15:00.
Bartek
No świetnie,ciekawe kiedy wrócił do domu oj ja go przemagluje jak wróci.Zrobiłam sobie słodkie śniadanie,bardzo słodkie no tak więc moje żelki pływały w nutelli i bitej śmietanie i do tego popijałam to sobie jogurtem.Kto bogatemu zabroni???
Po moim śniadanku poszłam się ubrać.
Było dziś strasznie zimno i jak na złość gdy wyszłam z łazienki podbiegł do mnie Rafi prosząc o spacer.Więc narzuciłam kurtkę i buty i wyszłam na ten mróz.Piesek jakby zrozumiał że mi zimno bo szybko załatwił swoją potrzebę.Kiedy wróciłam do mieszkania to akurat z pokoju wychodziła Maja.
- Mamusiu a pójdziemy dziś na sanki?-zapytała.
- Maju jak wróci tata to pójdziemy.
- Oj ale tata będzie późno.-powiedziała układając ręce po swoich bokach.
- Nie będzie,a teraz chodź na śniadanie.
Dość szybko zleciał czas do 15:00 nim się obejrzałam,w mieszkaniu pojawił się Bartek.Majka poleciała się z nim przywitać i prosić o pójście na sanki,a ja akurat nakładałam obiad.
- Cześć skarbie.-pocałował mnie w skroń.
- Cześć,dlaczego mnie nie obudziłeś że wychodzisz,trochę się zmartwiłam.-powiedziałam.
- Nie chciałem cię budzić.-usiadł do stołu.
- A o której wczoraj wróciłeś?-odwróciłam się do niego przodem.
- Chyba około 00:30 jakoś tak.
- Co ty tak długo robiłeś?-kolejne pytanie,no co ciekawa jestem.
- Kochanie autografy,wywiady.Przecież wiesz.-powiedział opierając się o oparcie krzesła.
- Tak w między czasie Sabinkę do domu odwiozłeś,może pomogłeś jej też w statystykach.-zaśmiałam się.
- Lenka dlaczego jesteś zazdrosna?
- Bo widzę że ona ci się podoba.-powiedziałam smutna.
- Ale ja już dawno temu przerzuciłem się na brunetki i blondynki tego nie zmienią.-podszedł do mnie i objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- To znaczy że jak zrobię sobie na głowie rudy to będą ci się rude podobać?-zapytałam.
- Nie zrobisz sobie rudego,bo tego kotku koloru zawsze nie znosiłaś.-zaśmiał się i mnie pocałował.Nie wiem ile to trwało ale przerwała nam Maja.
- No chodźmy na sanki.-pisnęła.
- Dobra idź się ubierz a tata zje obiad i pójdziemy.-tak jak było ustalone Bartek zjadł obiad nawet szybko,ale jak Majka stała mu nad głową i cały czas powtarzała "szybciej".To co miał robić?
Wyszliśmy z domu ciepło ubrani i oczywiście Rafi też bo jakże by inaczej.Psiak strasznie polubił Bartka,codziennie zostawia mu niespodziankę i sądzi że to panu się podoba.
- Dobra tato ciągnij mnie.-krzyknęła Maja,więc co musiał zrobić Bartek oczywiście spełnił zachciankę córki i oczywiście Rafiego bo też wskoczył na sanki i chciał by jego ciągnąć.Udał nam się ten psiak.Kiedy sobie tak spacerowaliśmy po parku spotkaliśmy Winiarskich z chłopakami.
- A co wy też na sankach?-zapytała Daga.
- No jasne,nie dałaby nam żyć.-zaśmiałam się.I tak oto sobie razem spacerowaliśmy,kiedy przechodziliśmy koło hali to niestety spotkaliśmy Sabinę.Schodziła po schodach i upadła,my z Dagą zaczęłyśmy się po kryjomu śmiać,a chłopaki od razu do niej podbiegli.
- No nie,oni serio pobiegli jej pomóc?-zapytała Daga,a ja kiwnęłam tylko głową.Widziałam jak ona gwiazdorzy,chłopaki stwierdzili że powinna jechać do szpitala i nie uwierzycie.Bartek wziął ją na ręce i razem z Winiarem poszli do jej samochodu i tak nadzwyczajnie odjechali.Zostawili nas pod halą i nawet na nas nie spojrzeli.
- Co to było?-zapytałam,bo dalej nie rozumiałam ich zachowania.
- Nie wiem.Dobra Oli zejdź z snaków i je ciągnij,a ja Antosia pociągnę idziemy do domu.Pa Lenka.-powiedziała Daga i się ze mną pożegnała.
- No Maju zejdź i idziemy do domu.-grzecznie mnie posłuchała,złapała mnie za rękę i poszłyśmy do domu.
Była 22:00 kiedy Bartek wszedł do domu.Byłam w sypialni i czytałam książkę kiedy do niej wszedł nawet na niego nie spojrzałam.
- Jestem już.-powiedział i chciał mnie pocałować ale odchyliłam się.
- Pościel masz przygotowaną w salonie.-powiedziałam i dalej czytałam.
- Czemu?-zapytał.
- Z nudów pośpisz sobie w salonie.
- Lena,przepraszam ale Sabina skręciła kostkę.Przecież musiałem jej pomóc.-powiedział.
- Nie oczywiście,jej pomogłeś a na mnie nawet nie spojrzałeś.Zostawiliście nas pod halą jak nawet nie powiem co.-powiedziałam zła.
- Lena każdy powinien się tak zachować.-powiedział.
- Tak,nawet gdybym to ja jej pomogła to miałabym ją wziąć na ręce jak rycerz i zanieść ją do karety,a później zawieść ją do szpitala psychiatrycznego.-krzyknęłam.
- Lena,przecież gdybyśmy jej nie pomogli to miałaby do nas żal.-szepnął.
- A myślicie że my żalu do was nie mamy,ona okazała się ważniejsza.-powiedziałam odrywając wzrok od lektury.
- Lenka nie gniewaj się to już się nie powtórzy.
- Nie powtórzy,ale dziś zapraszam do salonu.-powiedziałam gasząc światło i układając do snu.Bez słowa wyszedł z sypialni.Długo nie mogłam spać,cały czas myślałam jak takie kobiety potrafią zawrócić w głowach tylu facetów,a dobrze wie że zajętych.
Dwa miesiące później:
Niby wszystko było tak samo,ale jednak nie.Bartek cały czas pomaga Sabinie,nie poprawka cała Skra pomaga Sabince.Ja za kilka dni mam termin porodu,a ostatni raz z Bartkiem widziałam się tydzień temu.Ta idiotka kolejny raz sobie coś zrobiła,tym razem nie kostka a całą nogę złamała.Największej lebiody w Polsce nie widziałam.Jak tylko o niej pomyślę to szlag mnie trafia.Dziś Maję do szkoły zawiozła Pola,bardzo jej podziękowałam muszę się przyznać ze trochę się bałam wychodzić z domu.Była 12:00 kiedy oglądałam sobie telewizję,nagle poczułam że odeszły mi wody i ten przeraźliwy ból.
- O boże błagam nie teraz.-szepnęłam.Niestety telefon zostawiłam w sypialni,a nie mogłam wstać z kanapy.Zaczęłam głęboko oddychać.Bałam się że będę musiała sama rodzić,nikogo nie było w mieszkaniu.Wreszcie chyba usłyszeli moje prośby bo do mieszkania weszła Pola z Izą.
- Lena jesteś?-zapytały.
- Boże w salonie.-pisnęłam.Wbiegły tam szybko.
- Jezus Maria ty rodzisz,czemu nie zadzwoniłaś?-powiedziała Pola pomagając mi wstać.
- Telefon jest w sypialni.-bardzo powoli weszłyśmy do samochodu.I zaczęła się jazda.Stanęliśmy w korku.
- Boże idioci ruszajcie się.-krzyczała Iza.
- Lenka spokojnie oddychaj,nie denerwuj się.
- Pola zadzwoń do Bartka.-powiedziałam.Wykonała moje polecenie,ale niestety nie odbierał.Więc podała mi telefon i zadzwoniłam do rodziców swoich i jego.Wreszcie po godzinie dojechaliśmy do szpitala.Lekarze szybko się mną zajęli.Cholera chciałam żeby ze mną był,ale pewnie pomaga Sabince.
- Pani Leno mocno przemy.-wykonywałam polecenia lekarza.
- Nie mogę ku.. znaczy kurde.-krzyknęłam.
- Spokojnie podobno to pomaga jak kobieta sobie przeklnie.-uśmiechnął się do mnie choć mi nie było do śmiechu.
- Kurwa mać,no gdzie ten bałwan jeden.Zawsze jak coś was nie ma.-krzyczałam.Poród trwał już piątą godzinę,a on dalej nie przyszedł.Z bezsilności płakałam,ten poród jest o 100 razy cięższy od Mai.Wreszcie po 7 godzinach na świecie pojawił się mój synek.
- Proszę to pani synek.-podał mi go lekarz.
- O boże.-szepnęłam zmęczona.
- Bardzo była pani dzielna.Pójdę zawiadomić bliskich.-powiedział i wyszedł z sali.
- Możemy na chwilkę zabrać synka,musimy go zważyć i zmierzyć.-pokiwałam głową i zabrali mi go.Strasznie mi było ciężko.Najważniejszej osoby nie było przy mnie.Kiedy przewieźli mnie na normalną salę,to zjawili się u mnie nasi rodzice.
- Lenka jak się cieszymy.-przytuliła mnie mama.
- Ja też,a gdzie Bartek?-zapytałam.
- Już jedzie,dodzwoniliśmy się do niego.-powiedział jego ojciec,ucieszyłam się.Zapomniałam że dziś wtorek a to oznacza że miał trening i może dlatego odebrać nie mógł.
Rodzice posiedzieli tak do 19:00,wreszcie kilka minut po do sali wszedł Bartek.
- Cześć Lenka.-podszedł do mnie i pocałował w czoło.
- Gdzie ty byłeś?-zapytałam.
- Przepraszam byłem na treningu i rozładował się telefon,dopiero w domu się włączył.Gdzie mały?-zapytał.
- Zaraz przyjdzie.-zaśmiałam się.I tak jak powiedziałam po 5 minutach na sali pojawił się nasz synek.Kiedy był na rękach u Bartka,on nie mógł nic powiedzieć.
- I że ja go stworzyłem,dobry jestem nie?-spojrzał na mnie,a ja zaczęłam się śmiać.
- Tak jesteś dobry,postarałeś się już drugi raz,a powiedz mi co u Sabinki?-zapytałam.
- Ma złamaną nogę,jak czegoś potrzebuje to jej pomagamy,ale nie mówmy o niej lepiej powiedz gdzie Maja?
- U Poli,Bartuś kochasz mnie?-zapytałam,a on podszedł do mnie i położył koło mnie małego.
- Ciebie nie da się nie kochać,zawsze byłaś i będziesz ważna.-szepnął i złączył nasze usta w gorącym pocałunku.Niestety po 20 pielęgniarka wygoniła go do domu.Obiecał że przyjdzie jutro z Mają.
- Przepraszam że dopiero teraz,ale muszę wypełnić kartę.-powiedziała do mnie pielęgniarka.
- Dobrze nie ma problemu.-powiedziałam zmęczona.
- Jakie imię?-zapytała.
- Jakub.
- Imię i nazwisko ojca.-uśmiechnęłam się,teraz nie popełnię tego błędu.
- Bartosz Kurek.-szepnęłam.
- Ma pani cholerne szczęście mieć tak znakomitego faceta.-uśmiechnęła się do mnie i wyszła.
- No mam to szczęście.-zaśmiałam się i nawet nie wiem kiedy odleciałam,ale przed tym poczekałam aż Kubuś zaśnie.
Tydzień później:
Wreszcie wyszłam z małym ze szpitala.Czekałam aż Bartek z Mają po nas przyjadą.Najlepszy tekst Mai był wtedy kiedy przyszła pierwszy raz zobaczyć braciszka.Zapytała się dlaczego jej brat jest pomarszczony?
No i nareszcie się doczekałam,kiedy pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa.Tak zgodziłam się znów zamieszkać z przyjmującym bo przecież musimy stworzyć rodzinę dla Mai i Kuby.
Po przekroczeniu progu mieszkania od razu zauważyłam zmianę.
- Bartek jakieś przemeblowanie było?-zapytałam.
- Tak skarbie,chodź zobaczyć pokój Kuby.-pociągnął mnie za rękę.Kiedy otworzył drzwi zaniemówiłam.
- Boże jaki śliczny,sam to zrobiłeś?-spojrzałam na niego.
- Z małą pomocą Mai i rodziców,ale wszystko dla was.
- Mamusiu a ja układałam zabawki zobacz.-pociągnęła mnie Maja.
- Ślicznie skarbie,to co pomożesz mi przebrać Kubusia?-zapytałam,a ona pokiwała głową.Wreszcie można powiedziec stworzliśmy rodzinkę taką prawdziwą szczęśliwą rodzinkę........
 
 
 
 
 
 
 
I jest kolejny :)
Na potrzeby opowiadania na świecie pojawił się już Kubuś,jak wam się podoba?
Ja właśnie skończyłam oglądać galę " Polacy z werwą ".
Nasi chłopcy są tak przystojni w garniakach.
Następny w środę,a ja muszę podjąć kilka ważnych spraw w swoim życiu więc zostawiam was z rozdziałem do oceny.
Pozdrawiam Aga
 
 

środa, 8 października 2014

Rozdział 30:

Piątek,to dziś mam wizytę u lekarza,bardzo się cieszę że zobaczę znów mojego synka ale teraz jeszcze większego.Wstałam i poszłam obudzić Maję,ale napotkałam na małą niespodziankę pieska.
- No nie Rafi ja cię proszę.-powiedziałam.Więc zmieniłam plany i najpierw poszłam po mopa żeby powycierać plamę i następnie poszłam obudzić Majkę.
- Maja wstajemy.-usiadłam na łóżku koło niej.
- Nie mamo jeszcze 5 minut.-powiedziała pod nosem i dalej spała.
- Maju bo się spóźnisz do szkoły,a ja spóźnię się do lekarza.-powiedziałam zdejmując z niej kołdrę.
- Mamo a mogę iść z tobą do lekarza?-spojrzała na mnie.Na początku nie byłam pewna ale w ostateczności się zgodziłam,jak nie pójdzie jeden dzień to nic się nie stanie.Wizytę mam na 9:00,spokojnie mogłam się ogarnąć,zjeść śniadanie.Równo 8:30 wyszłyśmy z mieszkania,do ginekologa miałam blisko więc się nie śpieszyłyśmy.Kiedy dotarłyśmy na miejsce,musiałyśmy czekać na swoją kolej.
- Pani Lena Witkiewicz.-zawołała pielęgniarka,z ledwością wstałam i weszłam z Mają do gabinetu.
- Witam jak się pani czuje?-zapytał lekarz pomagając ściągnąć mi kurtkę.
- A dziękuję bardzo dobrze,tylko jak czasami mnie kopnie to wytrzymać się nie da.-zaśmiałam się.
- No to pani synek będzie miał dużo siły.Proszę się położyć,ale ja się zagapiłem.-powiedział i spojrzał na Maję.
- To moja córka chciała zobaczyć swojego braciszka.-wytłumaczyłam.
- O to oczywiście że zobaczysz,chodź usiądziesz sobie na najlepszym miejscu.-lekarz rozprowadził żel na moim brzuchu i po chwili na ekranie mogłam oglądać swojego synka.Maja patrzyła jak zahipnotyzowana.
- To mój braciszek?-zapytała nieśmiało.
- Tak,ale jak się urodzi to będzie inaczej wyglądać.Zaraz dam pani zdjęcie i proszę w razie jakiegoś złego samopoczucia przyjść albo zadzwonić to się zjawię.-powiedział.Podziękowałam i wróciłyśmy do mieszkania,ale później znowu wyszłam na spacer z małym psiakiem który powinien nazywać się niespodzianka bo od samego początku zostawia mi prezent zawsze rano.Wróciłam po 15 minutach i nakarmiłam go.
- Mamusiu a tata dziś przyjeżdża?-do kuchni wpadła Maja.
- Nie,przecież my mamy dziś do taty jechać,jutro mecz jak byśmy mogły go opuścić.-puściłam jej oczko.
- A Rafi też pojedzie?
- Tak myszko,psiak też jedzie,ale nie życzę sobie żadnych niespodzianek.-kucnęłam i pogłaskałam go po główce,a on zaczął merdać ogonkiem i szczekać.Udał się nam ten psiak.
- To ja idę spakować swoje zabawki.-poleciała ale ją zatrzymałam.
- Żabko ale kilka a nie cały kosz zabawek.-upomniałam ją i sama poszłam do sypialni.Spakowałam swoje rzeczy i Mai,oczywiście zabawki dla Rafiego też.Przecież nie mogłabym wyjść z domu bo psiak się upomina o swoje rzeczy.Około 15:00 zapakowałam nasze rzeczy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa.W mieście byliśmy po 2 godzinach,te korki.Kiedy byłyśmy pod blokiem przyjmującego zadzwoniłam by zszedł po torby,no ja wnosić ich nie będę.
- Tata.-pisnęła Majka i już była w ramionach Bartka.
- Cześć ale się za tobą stęskniłem,no za tobą też Rafi.-no świetnie za psem też,a za mną?
Maja pognała z Rafim do mieszkania,a do mnie podszedł Bartek.
- Witam moją piękną dziewczynę.-szepnął i pocałował mnie w policzek.
- Zapomniałeś dodać że grubą dziewczynę.-powiedziałam i się do niego odwróciłam.
- Przesadzasz kotku,jesteś piękna.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Jasne weź przestań,ty nie wiesz ile przytyłam.
- Lenka,przecież tak zawsze było że w ciąży się trochę przybiera,ale to zawsze można szybko zrzucić.-uśmiechnął się.
- Wiesz przed ciążą nosiłam rozmiar 38,a teraz nawet nie chcę mówić.-powiedziałam i się odwróciłam by wziąć torbę,ale on mnie uprzedził i wziął ją szybciej.W milczeniu doszliśmy do mieszkania,Maja siedziała w salonie z Rafim i się bawili.
- No Maja idź się wykąpać,a tata weźmie Rafiego na spacer.-uśmiechnęłam się do niego,a mu mina zrzedła.
- Czemu ja?-zapytał.
- A co każesz mi iść w takie zimno,Bartek jak raz z nim wyjdziesz to nic się nie stanie.No dalej idź a ja zrobię kolację.-pocałowałam go w policzek i poszłam do kuchni.Wyszedł z niezadowoloną miną,postanowiłam przygotować tosty bo niestety tylko to miał w lodówce.Wrócił po 10 minutach,kiedy wszedł do kuchni zaczęłam swoje kazanie.
- Jestem już.-powiedział i usiadł na krześle.
- Czy ty nie mogłeś zrobić zakupów skoro dobrze wiedziałeś,że przyjeżdżamy?-zapytałam.
- Zapomniałem,ale jutro zrobię.-uśmiechnął się.
- Jak,skoro masz mecz.Wychodzi że ja mam wszystko zrobić.
- Oj Lenka nie gniewaj się,spędźmy ten czas bez kłótni.-podszedł do mnie i mnie objął.
- Przecież ja się nie kłócę,ja tylko się zapytałam.-zaśmiałam się,a w odpowiedzi on pocałował mnie bardzo namiętnie.Trochę straciliśmy rachubę czasu,ale ocknęliśmy się wtedy kiedy krzyknęła do nas Maja.
- Pali się.-oderwałam się od Bartka i okazało się że z naszej kolacji nici,moje tosty się spaliły.
- No nie,czyli jesteśmy bez kolacji.-szepnęłam,otwierając okno i próbując wyrzucić ten dym.
- To może zamówmy coś?-zapytał Bartek,kiwnęłam głową i tak straciłam ochotę na ponowne gotowanie.
Spać poszliśmy dopiero po 23:00,bo włączyli film romantyczny który chciałam obejrzeć,a wiadomo kiedy ja nie idę spać to Bartek też ach ci faceci bez nas zginą.Kiedy już się dobrze ułożyłam na torsie przyjmującego i odlatywałam do krainy snów,z tego transu wyrwało mnie szczekanie i skomlenie Rafiego.
- Bartek do ciebie.-powiedziałam.
- Przecież z nim byłem.-powiedział zapalając lampkę nocną.
- Widocznie nie wystarczyło mu,zakładaj spodnie i lecisz na spacer.-powiedziałam siadając.
- O nie tam jest zimno,a tu ciepło.
- Bartek ja ci tylko powiem ze jeżeli Rafi będzie piszczał całą noc i obudzi mi dziecko to tak dostaniesz ode mnie że na mecz pójdziesz z podbitym okiem.-powiedziałam trochę wkurzona.
- No dobra,chodź idziemy na spacer ale bądź że wyrozumiały i szybko załatwiaj sprawę.-powiedział do psa i wyszli z mieszkania.Nie minęło 5 minut kiedy byli z powrotem.
- Już,więc teraz dobranoc.-przytulił się do moich pleców i próbowaliśmy zasnąć,ale tym razem psiakowi zachciało się spać z nam.Wskoczył na łóżko pomiędzy nas tak,że Bartek musiał się ode mnie odsunąć.
- No nie teraz mi nie pozwalasz się do pani przytulić,wredny jesteś.-powiedział a ja się zaśmiałam.
- Śpij już dobra.-powiedziałam i zamknęłam oczy.Obudziłam się około 9:00,znaczy obudził mnie krzyk Bartka.
- Rafi do cholery jak mogłeś załatwić się w domu.-zaśmiałam się,zapomniałam mu powiedzieć o porannych niespodziankach.Wyszłam z sypialni i zobaczyłam jak Bartek zmywa plamę z podłogi.
- Skarbie bo zapomniałam ci powiedzieć że Rafi jeszcze się nie nauczył że w domu się nie załatwia.
- Dzięki że mi o tym mówisz skoro nadepnąłem na ta plamę.-powiedział a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.-Bardzo śmieszne,haha boki zrywać.
- Bartuś ale teraz grzecznie pójdziesz się ubrać i wyjdziesz z nim na spacer.
- Znowu ja?-zapytał.
- A co chcesz mnie wysłać na takie zimno?-pogłaskałam się po brzuchu i zrobiłam minę typu "Chyba śnisz kotku".
Nic nie powiedział i poszedł do sypialni,a ja do kuchni.Na co ma dziś Lena ochotę,mam ogórki z bitą śmietaną.Kiedy sobie tak jadłam,Bartek zdążył wyjść z psiakiem i wrócić.
- Bartuś pójdziesz do sklepu?-zapytałam.
- Po co?-siadł na przeciwko mnie.
- Bo mam ochotę na śledzie,proszę.-zrobiłam piękne maślane oczka.
- O boże czuję się wykorzystywany.-wstał z krzesła,a ja do niego podeszłam.
- Kotku bardzo cię kocham.-pocałowałam go.
- Coś jeszcze mam ci kupić?-zapytał ubierając kurtkę.
- Czekoladę z orzechami,śledzie,dżem truskawkowy,bitą śmietanę,ogórki kiszone,żelki,ciastka czekoladowe i na co mam ochotę o i ptysie mi możesz kupić,a zapomniałabym jogurty owocowe to wszystko.-uśmiechnęłam się,a on zrobił wielkie oczy.
- Dobra zapiszę sobie to.-powiedział i pocałował mnie.Wyszedł z mieszkania więc ja postanowiłam pójść wziąć prysznic.Kiedy stałam przed lustrem już ubrana w bieliznę to postanowiłam się zważyć.Modliłam się żeby tylko nie pokazała zbyt dużo.
- Nie jest tak źle.-powiedziałam sama do siebie,kiedy waga pokazała że w trakcie ciąży przytyłam tylko 7 kg,niektóre kobiety to po 10 kg tyją,choć tyciem nie można tego nazwać to tylko na potrzeby ciąży przybieramy na wadze,później dajemy radę to rzucić nie kobity.
- Jestem już.-usłyszałam Bartka.Szybko się ubrałam.
 
I wyszłam z łazienki,bez słowa zaczęłam przeglądać wszystko co kupił.
- Dobra to teraz otwórz mi śledzie i dżem.-powiedziałam i puściłam mu całusa.Posłusznie mi otworzył słoiki,a ja zaczęłam w dżemie maczać sobie śledzie.
- Kochanie dobrze się czujesz?-zapytał patrząc na mnie.
- Tak a co?-zapytałam.
- Nie dobrze tak mieszać takie rzeczy.
- Idź lepiej spakować się na mecz.-powiedziałam i do kuchni wpadła Maja.
- Cześć,kiedy idziemy na mecz?-zapytała,a nie poprawka krzyknęła.
- Za jakieś 5 godzin,widzisz spałaś żabko do 13:30.-pocałowałam ją w czółko.Tak dziś mecz Skra-Jastrzębie.Cieszę się że zobaczę Monię,która jest już w drugim miesiącu ciąży,choć już w trzecim.Czas strasznie szybko minął,nim się obejrzałam już była 16:00 i musiałyśmy z Majką wychodzić.Maja oczywiście miała replikę koszulki Bartka,a ja niestety nie bo i tak bym się nie zmieściła.Kiedy pojawiłyśmy się na hali to tak trochę dziwnie mi było.No co ja jedynie taka wielka baba,a w okół tyle ładnych dziewczyn.W miejscu dl rodzin zauważyłam Monię i jak ona pięknie kwitła w ciąży.
- Cześć Moniś.-pocałowałam ją w policzek.
- Hej o jaki masz już brzuszek.-uśmiechnęła się.
- Raczej ty wyglądasz przepięknie ja to jakaś słonica jestem.-powiedziałam siadając koło niej i już zaczęłyśmy wcinać orzeszki.Rozmawiałyśmy o wszystkim,dołączyła do nas jeszcze Daga z Olim i Antosiem,ale on już duży.Maja z Olim skakali cały mecz przy bandach,a my przegadałyśmy cały mecz.Ocknęłyśmy się akurat kiedy sędzia zagwizdał koniec mecz i o wygrała Skra jak cudownie.Z ledwością wstałam z tego plastikowego krzesełka i powoli schodziłam do band reklamowych i natknęłam się na uroczą scenkę,gdzie Sabinka przytulała każdego z osobna z bananem na ryju.No nie ona mnie zarz rozsadzi ten jej głupi uśmieszek.
- No i znowu dobiera się do nich.-powiedziała do mnie Daga.
- Spokojnie,jak mnie zdenerwuje to ja jej pokaże gdzie jej miejsce.-powiedziałam.
- A wiecie że ona została nową panią statystyk w reprezentacji razem z Oskarem.-powiedziała Monia,a we mnie się zagotowało.
- No świetnie tylko tego brakowało.Spoko ustawię sobie tak Bartka że hoho.-zaśmiałam się.Wreszcie łaskawie podszedł do mnie mój książę.
- No nareszcie,myślałam że się nie doczekam.
- Oj kochanie,nie denerwuj się.-powiedział i mnie pocałował.Niestety przerwała nam Sabinka.
- Witaj.-uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć.-powiedziałam.
- Kochanie poznaj to jest Sabina,Sabina poznaj to moja Lenka.-powiedział,a my sobie podałyśmy ręce.
- Miło poznać,chcę poznać dziewczyny chłopaków w końcu będziemy się widywać prawie codziennie.-pisnęła.
- Ale świetnie.-pisnęłam tak jak ona to przed chwilą zrobiła,a Bartek trochę się wkurzył.
- Dobra to ja lecę pomóc chłopakom w statystykach.-poszła sobie.
- Nie musiałaś tego robić.-powiedział.
- A co ja zrobiłam?-zaśmiałam się.
- Ty dobrze wiesz co,gdzie Maja?-zapytał.
- Idzie tu.-wskazałam na nią,podbiegła i przytuliła się do Bartka.
- Patrz co dostałam od pani Sabiny.-pokazałam na dwa cukierki,oho pewnie zatrute.
- A dlaczego bierzesz słodycze od obcych?-zapytałam,a ona spuściła głowę na dół.
- Lena nie przesadzaj.-powiedział i postawił Maję na ziemię.
- Dobra my wychodzimy,bo zaraz będzie nie miło.O której mogę się ciebie spodziewać?-zapytałam.
- Nie wiem ile mi zejdzie,dwie godzinki max.-stwierdził.
- Tylko daj znać jak Sabinka cię zatrzyma.-powiedziałam,a on się zaśmiał.
- Zazdrośnica.-podszedł do mnie i wpił mi się w usta,a ja się uśmiechnęłam.
- Kocham cię.-szepnęłam.
- A ja ciebie i żadna blondi tego nie zmieni.-szepnął,a ja zaczęłam się śmiać.
- Wariat,dobra my lecimy.-puściłam mu oczko i wyszłam z Mają z hali.Kiedy dotarłyśmy do mieszkania przyjmującego położyłam małą spać i wyszłam jeszcze na krótki spacer z Rafim.Nawet nie wiem kiedy wrócił Bartek,po prostu ze zmęczenia zasnęłam.......
 
 
 
 
 
I jest kolejny :)
Chciałam wam podziękować za wasze komentarze,które można powiedzieć dodają mi skrzydeł,czuję wasze wsparcie chociaż aż tak dobrze się nie znamy. Jedno wielkie DZIĘKUJE!!!!!
Następny pojawi się w sobotę.Więc widzimy się w weekend.
Pozdrawiam Aga


 

sobota, 4 października 2014

Rozdział 29:

Następnego dnia dostałam zaproszenie na sylwestra od Igły.Oczywiście moja rozmowa wyglądała nieco głupio bo on zadzwonił o 6:00 rano,a ja o tej nie kontaktuje.I z moich ust wypadło pytanie " KIEDY? ".
I później przez niego już spać nie mogłam,więc poszłam się ubrać.
 
Zeszłam do kuchni i spotkałam tam tatę Bartka.
- Dzień dobry a pan już nie śpi?-zapytałam.
- Dzień dobry a jakoś nie mogę,a ty?
- Też dostałam telefon od znajomego i już nie zasnęłam,coś się stało?-usiadłam na przeciwko niego.
- Muszę cię przeprosić.-powiedział musiałam zrobić głupią minę bo się zaśmiał.
- Ale dlaczego?
- Za Bartka,wiem że trochę cierpiałaś przez niego.-powiedział.
- Ale on przeze mnie też,to ja powinnam przeprosić że tyle lat żyliście w niewiedzy.
- Nie oskarżaj się,kiedy zaczął spotykać się z Anką to wiedziałem że to tylko dlatego żeby zapomnieć o tobie,żeby nie myśleć o rzeczach związanymi z tobą,ale mu się nie udawało.Zawsze gdy przyjeżdżali na święta,albo w wakacje to wychodził sam na spacer i siedział po kilka godzin pod twoim starym domem,oglądał wasze zdjęcia.Kiedy zaczynałem rozmowę to od razu powstawała awantura w której zarzekał się że ty już nic dla niego nie znaczysz.
- Panie Adamie ja przez cały okres ciąży próbowałam wysłać mu list,brakowało mi go i nawet teraz kiedy wiem,że mam go przy sobie to brakuje mi go.-zaśmiałam się.
- Wiesz cieszę się że sobie wyjaśniliście wszytko.-powiedział i uścisnął mi rękę,i w tym momencie do kuchni wszedł Bartek.
- Cześć,a co tu się dzieje?-zapytał.
- Nic synu ja idę się jeszcze położyć.-powiedział jego ojciec i wyszedł.
- Czemu nie śpisz?-zapytał,sadzając mnie na swoich kolanach.
- A wiesz dostałam zaproszenie od Igły na sylwestra i nie mogłam później zasnąć.-pocałowałam go w policzek.
- Wiesz chcę cię zaprosić dziś na romantyczny spacer,co ty na to?-spojrzał mi w oczy.
- Raz gdzieś z tobą mogę wyjść.-zaśmiałam się.
- Więc dziś o 18:00 proszę być gotowa.-puścił mi oczko.
Cały dzień praktycznie się nudziłam,a to poczytałam książkę,a to pooglądałam telewizję.To wyglądało tak:śniadanie,książka,obiad,telewizja,podwieczorek i wreszcie poszłam się szykować na mój romantyczny spacer.Zrobiłam lekki makijaż i poszłam się ubrać.
 
- Jestem gotowa.-powiedziałam schodząc ze schodów,ale nikogo nie było.-Halo?-krzyknęłam.W oczy rzuciła mi się karteczka:
Nasz spacer będzie wyglądał jak zabawa więc udaj się na zewnątrz.
Oho zaczyna się,kurcze nie lubię takich zabaw,ale wyszłam tam kolejna kartka:
Widzę że świetnie orientujesz się w kierunkach więc trochę trudniejsza wskazówka
idź w lewo skręć w prawo i później już prosto,następnie skręć w uliczkę prowadzącą do parku.
Idiota,po prostu idiota.Kiedy go tylko spotkam to zatłukę.Idę tak jak kazał kiedy skręciłam do parku moim oczom ukazał się napis ze świeczek.
- O boże.-szepnęłam.
- Podoba się.-poczułam jak mnie obejmuje i szeptał do ucha.
- Tak.-wydukałam kiwając głową.
- Wiem że zawaliłem ale ja ci to wszystko wynagrodzę,obiecuję.-pocałował mnie w skroń.Odwróciłam się do niego przodem i mocno wtuliłam się w jego silne ramiona.
- Dziękuję,to najpiękniejszy prezent jaki mogłam dostać na te święta.-wreszcie złączyliśmy nasze usta w pocałunku.Nie wiem ile tak staliśmy całując się ale mi to nie przeszkadzało,liczyło się to że jest tam ze mną.
31 Grudnia:
Dziś sylwester u Igły,stwierdziliśmy że pojedziemy,a co tam.Maja została z dziadkami,więc też nie musiałam się martwić że nikt się nią nie zainteresuje.Wyjechaliśmy z samego rana i tak około 16:00 byliśmy pod domem gospodarza.
- No witamy państwa Kurek.-krzyknął Igła.
- Jakich państwa Kurek ja mam swoje nazwisko.-oburzyłam się,ale po chwili zaśmiałam.
- Oj Lenka to kwestia czasu,w końcu musi ci się oświadczyć.-przytulił mnie.
- A jak nie dojdzie do oświadczyn?-zapytałam za co zgromił mnie wzrokiem Bartek.
- Spokojnie już się ode mnie nie uwolnisz.-powiedział.
- Jasne jasne.-weszliśmy do środka i jak się okazało znowu przyjechaliśmy ostatni.Przywitałam się z wszystkimi,i od razu zajęłam łazienkę.Wzięłam odświeżającą i gorącą kąpiel w końcu nie jest na dworze tak ciepło.Impreza miała zacząć się o 18:00 w sam raz wyszłam ubrana w moją dzisiejszą kreacje.Brzuch jest już tak wielki że trudno było mi znaleźć jaką kol wiek kieckę,ale pomogły mi dziewczyny.
- No Lenka wyglądasz fantastycznie.-powiedziała Monia.
- Tak,jestem z was wszystkich najgrubsza.-zrobiłam smutną minkę.
- Za jakiś czas ja będę tak wyglądać.-zaśmiała się a mnie olśniło.
- Moniś czy ty właśnie chcesz powiedzieć że...-nie dokończyłam bo ona to zrobiła.
- Jestem w ciąży.-zadowolone wpadłyśmy sobie w ramiona.- Boże z Michałem tak się cieszymy,myślałam że już to nigdy nie nastąpi.
- Monia po prostu nie mieliście czasu a jak już się wzięliście do roboty to widać efekty.
- Tylko boję się jak to będzie wyglądać,znaczy wiem że Michał mi pomoże,ale poród jest najstraszniejszy.-powiedziała.
- Wiesz ja urodziłam w wieku 18 lat bałam się tego co ty,ale kiedy już on się zaczął nie myślisz o niczym tylko o tym żeby tą małą istotkę wydać na świat.
- Oj będę co ciebie po rady przychodziła.-udałyśmy się do salonu gdzie już trwał sylwester.Było na prawdę świetnie,chłopaki nie pili tak żeby od razu się upić tylko z umiarem.Jak się okazało Iwona z Igłą wystawili trochę rzeczy z salonu i zrobił się na prawdę niezły parkiet,dużo miejsca było.My z Monią nic nie piłyśmy ale żadna z dziewczyn nie piły nic innego oprócz wina.Zabawa była fenomenalna,wreszcie nadeszła 23:58.Wszyscy szybko ubraliśmy kurtki i wyszliśmy przed dom powitać nowy rok.Kiedy wystrzeliły pierwsze petardy to zaczęli składać sobie życzenia.Stałam trochę nie poradnie bo mój sylwester zawsze wyglądał tak samo czyli ja i Maja w salonie,oglądając e petardy przez okno.Teraz byłam otoczona wielką grupą,która w każdym momencie potrafiła się dogadać mimo to,że rywalizują z sobą na co dzień to zgrana ekipa,dlatego odnoszą takie sukcesy w sporcie bo są drużyną.
- Wszystkiego najlepszego słonko i życzę żeby nowy rok był lepszy od tego starego.-podszedł do mnie Bartek.
- Wszystkiego najlepszego.-szepnęłam i przytuliłam się do niego.Niestety długo się nie mogliśmy tulić bo wszyscy wystrzelili składać nam życzenia.Kiedy skończyliśmy z życzeniami wyjęłam telefon i zadzwoniłam do rodziców żeby im złożyć życzenia i Mai która no niestety już spała,ledwo co wytrzymała do 00:00.Kiedy skończyłam rozmawiać weszłam do domu,gdzie zabawa trwała dalej w najlepsze.Ja zasnęłam około 3:00 w nocy,a reszta nie mam pojęcia.
Rano obudził mnie zapach świeżo usmażonych omletów,zeszłam do kuchni i przy kuchence stała Iwonka.
- Dzień dobry co dziś kuchnia podaje?-zapytałam.
- A dzień dobry co powie pani na pyszne omlety?-uśmiechnęła się.
- Kobiety w ciąży się pytasz ale jeśli mogę to poproszę dwa.-nałożyła sobie i mi.-Iwonka kiedy zakończyliście zabawę.
- Dziewczyny razem ze mną zgarnęły się po 3:00,a chłopaki buszowali do 5:00.-puściła mi oczko.
- Mocny myślisz kac będzie?
- Jasne,oni przy nas nie chcieli pić,ale jak już poszłyśmy to nagle na stole pojawiły się trzy reklamówki samej wódki.-powiedziała a ja aż się zakrztusiłam.
- Trzy reklamówki ale skąd?
- Z tego co się okazało każdy przyniósł po jednej,a ich było 14 to daje nam...-spojrzała na mnie.
- No to świetnie,ale to ich będzie męczyć nie nas.-reszta dziewczyn dołączyła do nas po godzince,a chłopy spały do 17:00 z małymi przerwali typu toaleta i pić.Gospodarze przenocowali wszystkich jeszcze jeden dzień.
Wróciliśmy z Mają do Katowic,postanowiliśmy z Bartkiem że zaczniemy od początku nie od razu mieszkanie razem,wiem ale uwierzcie tak będzie nam lepiej.Zaczęła się szkoła,mój brzuch jest ogromy można rzec że jest świetnie tak jak powinno być od samego początku,tylko przeszkadzała mi jedna rzecz a mianowicie nowa pani statystyk w Skrze Bełchatów,która ma 23 lata,wszyscy mamy przez nią problemy.Daga cały czas wkurzona na Winiara,oczywiście przez panią Sabinę,ja też nie lepsza.Ja byłam na meczu Skra-Resovia.To po meczu ona rzuciła się Bartkowi w ramiona oczywiście zapewnia mnie że kocha tylko mnie,ale ja będę miała oczy szeroko otwarte........
 
 
 
 
 
I jest kolejny,chciałam was przeprosić że nie dodałam wczoraj rozdziału chciałam,ale moi rodzice przekazali mi wiadomość że  biorą rozwód i trochę się załamałam.Mam teraz takiego dołka,że masakra.Rozdziały będę teraz dodawać w soboty i w środy.Przepraszam ale teraz muszę ograną sobie wszystko w życiu.
Dziękuję za wasze komentarze,i dziękuję za takie pouczające wiem że w rozdziałach zdarzają się błędy teraz będę zwracać na to uwagę.
Pozdrawiam Aga