czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 58:

Bartek wrócił z treningu o 14:00,w dość strasznie dobrym humorze.Nie sądzę by spodobał mu się trening,lub jakieś ćwiczenie.Był wszędzie,a to pomagał mi w kuchni,a za chwilę leciał i bawi się z dziećmi.Kurczę tak mogło być codziennie,niż te jęki że boli go tu,a to trening męczący.
- Lenka pójdziesz ze mną na imprezę klubową?-zapytał nagle wchodząc do kuchni.
- Co?-odwróciłam się zaskoczona.
- No skarbie impreza klubowa.-mówił,a ja na niego patrzyłam wielkimi oczami.-No suknie,garnitury,kolacja później tańce.-mówił wymachując rękami.
- Wiem co to impreza klubowa tylko nie mówiłeś mi wcześniej.-powiedziałam odkładając nóż na blat.
- No ale mi właśnie Ivan przypomniał.-uśmiechnął się.
- A co z dziećmi?-zapytałam.
- Moja sąsiadka,taka starsza kobieta powiedziała że zaopiekuję się dziećmi.
- To już z nią gadałeś?-pisnęłam,co go rozbawiło.
- Jasne,tylko wystarczy że się zgodzisz.-dobra Lena nie daj pokazać,że jesteś łatwa i każ mu cię dalej przekonywać,bądź twarda i niedostępna.
- Zgadzam się.-niech to szlag,dobra jeszcze nad tym popracuje.-Ale musimy jechać do jakiejś galerii bym mogła wybrać jakąś ładną suknię,byś nie musiał się za mnie wstydzić.
- Chyba ty za mnie.-pocałował mnie,a ja chętnie oddałam zaczepkę.Niestety naszą namiętną scenę przerwał dzwonek do drzwi. Bartek niechętnie poszedł otworzyć.Zastanawiałam się kto to może być i na odpowiedź długo nie musiałam czekać,bo do kuchni wszedł Bartek z państwem Zaytsev.
- Cześć Lena,długo cię nie widziałam.-zaśmiała się Ashling.
- I wzajemnie.-zaśmiałam się.
Więc tak Ivana i Ashling poznałam na tamtym spotkaniu klubu kiedy przyjechałam do Bartka pierwszy raz.Bardzo świetnie małżeństwo i genialni przyjaciele.
- Więc tak kobiety lecicie do galerii,kosmetyczki i fryzjerki,a my zajmujemy się dziećmi,widzimy się na miejscu.-powiedział Bartek,a ja się na niego spojrzałam.
- To kiedy jest ta impreza?-zapytałam.
- No dziś,chodź kosmetyczkę mamy zamówioną i fryzjerkę też tylko zostaje nam kupić suknie.-pociągnęła mnie za rękę Ashling.Praktycznie nie miałam nic do powiedzenia,jak to powiedział Bartek tylko wystarczy żebym się zgodziła,chociaż nie miałam prawa się nie zgodzić.
Razem z Ashling udałyśmy się do największej galerii w Maceracie.Od razu ruszyłyśmy do pierwszego sklepu z pięknymi sukniami.
- Lena,a ta?-zapytała mnie pokazując czarną sukienkę za kolano.
- Nie ja wolę jakąś jaśniejszą i krótką.-zaśmiałam się.
- Jasne poszukamy,a ciekawe w co się Clara ubierze?-zapytała ze śmiechem Ashling.
- Nie wiem,ale ja sie jej już czepiać nie będę.-uśmiechnęłam się.
- A co się dzieję?-zapytała.
- A wiesz przez nią prawie rozpadł się mój związek z Bartkiem.Byłam po prostu głupia i przewrażliwiona.
- Oj przestań na pewno nie.
- Tak,co bym nie słyszała imienia Clara to od razu posądzałam go o zdradę,ale głupia wiedziałam że Bartek taki nie jest i nigdy by mnie nie zdradził.-uśmiechnęłam się do niej.
- No tak ale warto mieć zawsze szeroko otwarte oczy,tak dla własnego bezpieczeństwa.
- Masz rację Ash,a co tam w ogóle u ciebie?-zapytałam.
- Wiesz jak to leci życie z siatkarzem.
- No coś tam wiem,o zobacz jaka śliczna.-powiedziałam pokazując jej kreację.
- Bierz ją jest świetna.-klasnęła w dłonie.Poszukałyśmy jeszcze kreacje na dzisiejszy wieczór dla Ashling i poszłyśmy do kasy zapłacić za zakupy.Następnie pojechałyśmy do fryzjera gdzie zrobią nam też tam makijaż.Na początku robili nam fryzury,po godzinie powstał piękne uczesanie.
- No Lena wyglądasz prześlicznie.-puściła mi oczko Ashling.
- I tak się czuję.-zaśmiałam się,teraz fotel ustąpiłam Ash,ja udałam się na mój makijaż.Wskazując że mam jasną sukienkę,mój makijaż również był jasny,subtelny i delikatny by podkreślić moje oczy.
Od kosmetyczki wyszłyśmy równo o 18:35,a o 19:00 jest cała impreza,więc szybko udałyśmy się do danej restauracji gdzie miało się to wszystko odbyć,miałyśmy szczęście że mogłyśmy się u kosmetyczki przebrać w nasze stroje.Równo o 19:00 zaparkowałyśmy samochód pod restauracją " Cesare ".
- No na bogato.-zaśmiała się Ash pokazując na budynek.
- Co nie tak z nią?-zapytałam.
- Nie najlepsza restauracja w całym mieście i w ogóle.A wiesz jakie ciasteczka są kelnerami.Po prostu tylko co chwilę coś zamawiać.-zaśmiałyśmy się.
- Chodź bo na nas czekają dwa ciasteczka.-powiedziałam i weszłyśmy do środka.Wzrokiem wypatrzyłam Bartka i Ivana,patrzcie zajęli nam miejsca.Podeszłyśmy do nich i przywitałyśmy się.
- Przepraszam panią,tutaj jest zajęte dla naszych kobiet.-zaśmiał się Ivan.
- Bardzo śmieszne kochanie.-powiedziała Ash.
- Pięknie wyglądasz kotku.-szepnął mi na ucho Bartek,a ja w odpowiedzi lekko ucałowałam jego policzek.
- Dziękuję.-uśmiechnęłam się.Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Clarę,była na prawdę ładnie ubrana i siedziała sama.
- Co tak się rozglądasz?-zapytał Bartek.
- Dlaczego Clara siedzi sama?
- Nie siedzi sama tylko z trenerami i resztą sztabu.-powiedział i zaczął gadać z Ivanem i Ashling.
Wreszcie rozpoczęła się impreza,na początku mówił prezes,trener i kilka osób jeszcze.Po całej przemowie,kelnerzy zaczęli przynosić nasze dania i Ash miała racje kelnerzy są dość przystojni.Serio w skali 1 do 10 to daje im z czystym sercem 8.Wszystkie dania były przygotowane według włoskiej receptury,palce lizać po prostu,ale kochani nadeszła najlepsza część każdej zabawy,tak dobrze myślicie tańce.Wszyscy ruszyli na parkiet,a ja siedziałam dalej na miejscu,ponieważ Bartkowi się nie śpieszyło mnie poprosić do tańca.
- Dlaczego siedzimy?-zapytałam.
- Chcę się napatrzeć na moją piękną narzeczoną.-uśmiechnął się.
- Bartek chodź tańczyć.-wstałam i go pociągnęłam za rękę.
- Lenka poczekaj,chcę coś zrobić.-powiedział,a ja się na niego spojrzałam.
- Co?-zapytałam,a on wpił mi się namiętnie w usta.
- Teraz możemy iść.-powiedział kiedy oderwał się ode mnie.
- Wariat.-zaśmiałam się i poszliśmy tańczyć.
Tańczyliśmy już piątą piosenkę,kiedy mój wzrok utkwił przy stoliku Clary.Siedziała ona smutna i sama.Wiecie zrobiło mi się jej żal.Szepnęłam Bartkowi,żeby poprosił ją do tańca.Spojrzał na mnie uważnie,a ja pokiwałam tylko głową.Ja wróciłam do stolika,a ona udał się do Clary.
- Co się stało?-zapytała Ashling,kiedy usiadłam na swoim miejscu.
- A gdzie Ivan?-zapytałam jej.
- Poszedł do toalety,a ty już nie tańczysz?
- Powiedziałam Bartkowi,żeby poprosił Clarę do tańca.-powiedziałam a ona się zakrztusiła napojem,który piła.
- Wow jaka odmiana,ostatnio ci przeszkadzała.
- Wiem,ale zmieniłam się i wiem że to tylko jego koleżanka.-zaśmiałam się.
- Ale pamiętaj....-zaczęła Ashling,ale przerwałam jej.
- Miej zawsze szeroko otwarte oczy.-powiedziałam,a ona się zaśmiała.
- O czym plotkujecie dziewczyny?-zapytał Ivan podchodząc do nas.
- O tobie kochanie.-zaśmiała się Ash.
- A gdzie Bartek?-spojrzał na mnie.
- Na parkiecie,a co chcesz mnie i Ash porwać na taniec?-zapytałam i obie na niego spojrzałyśmy.
- Jasne,czy mogę panie prosić?-zapytał a my się zaśmiałyśmy i razem ruszyliśmy na parkiet.
Tańczyliśmy w trójkę trzy piosenki,ale kiedy z głośników poleciała moja piosenka to poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.Tym ktosiem okazał się mój misio.Odwróciłam się do niego i objęłam rękoma wokół szyi.W jego ramionach mogłam zostać całe życie,a jak zaczął mi szeptać tekst piosenki do ucha to całkowicie się rozpłynęłam.Kiedy popłynęły ostatnie dźwięki piosenki,zbliżyłam swoje usta do ust Bartka i szepnęłam.
- Kocham cię skarbie.-i złożyłam ciepły oraz delikatny pocałunek.
- Ja ciebie też myszko.
W mieszkaniu byliśmy około 3:00 w nocy,pożegnaliśmy się z sąsiadką i podziękowaliśmy za opiekę.Dzieci smacznie spały,więc my zajęliśmy się sobą,oczywiście w sypiali,ale to już normalka.Kochaliśmy się całą noc,a księżyc oświetlał nasze nagie i bardzo spragnione ciała.Takie noce to ja mogę mieć codziennie.
Rano obudziły mnie promienia słońca wpadające przez okno do sypialni.Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po całym pokoju,byłam w nim sama.Zdziwiona narzuciłam na siebie koszulkę Bartka i wstałam z łóżka.Gdy weszłam do salonu doznałam kolejnego szoku,nikogo nie było.Byłam w każdym pomieszczeniu,cicho pusto i głucho.Poszłam po telefon i wybrałam numer Bartka,ale nie odebrał.Kurcze co się dzieje,przecież zaraz dostanę zawału.Zaczęłam się bardziej denerwować.Nagle drzwi wejściowe się otworzyły i zobaczyłam uśmiechniętego Bartka z dziećmi.
- Cześć kochanie.-cmoknął mnie w czoło.
- Cześć mamusiu.-przytuliła się do mnie Maja.
- Gdzie wy byliście?-zapytałam przytulając Maję.
- Byliśmy w sklepie po coś na śniadanie.-zaśmiał się Bartek.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś,wiesz jak się wystraszyłam.
- Oj tam,chodź zrobimy śniadanie.-poszliśmy do kuchni i zrobiliśmy wspólnie śniadanie.Kiedy wszyscy byliśmy pojedzeni,ja zajęłam się sprzątaniem,a Bartek poszedł bawić się z dziećmi.Kiedy sobie pomyślę,że za chwilę muszę wracać do Polski to odechciewa mi się wszystkiego.Myłam tak naczynia i nagle poczułam jak obejmują mnie silne ramiona i ciepłe pocałunki na szyi.
- Co się stało?-zapytałam z uśmiechem.
- Nic tylko się stęskniłem.-wyłączyłam wodę i odwróciłam się do niego twarzą.
- Wiesz że z dziećmi wracam do Polski za dwa dni.-powiedziałam,a on zrobił smutną minę.
- Niestety wiem,ale zaraz się zobaczymy bo przylatujemy grać ze skrą.
- Bartek musimy w końcu pomyśleć o chrzcie Kuby.-powiedziałam.
- No tak,ale to chyba od razu ze ślubem.
- Nie wiem,w ogóle jakie ty masz plany.-zaśmiałam się.
- Moimi planami jest porwać taką brunetkę pod sam ołtarz i czekać aż powie TAK.
- Oj gdzie ty tą brunetkę znajdziesz?-zapytałam.
- Ona stoi przede mną.-pocałował mnie.
- Jak mi kupisz ładną suknię to pójdę pod ten ołtarz z tobą.-powiedziałam z uśmiechem.
- Kupię ci wszystko co będziesz chciała.-zaśmiał się i mnie pocałował.
- Wszystko mówisz.-uśmiechnęłam się.-Więc chcę piękny kryształowy pałac.
- No dobra może nie wszystko ci kupię,ale postaram się spełniać każdą twoją zachciankę.-znów oddaliśmy się pocałunkowi,ale teraz przerwał nam hałas z salonu,szybko się od siebie oderwaliśmy i pobiegliśmy do pomieszczenia.
- Kuba wszystko mi zepsułeś.-krzyczała Maja,a Kuba się śmiał z tego co mówiła do niego siostra.
- Co tu się dzieje?-zapytałam.
- Mamo on zniszczył mi kolejny rysunek.-powiedziała pokazując na brata.
- Kuba nie wolno.-mówiłam biorąc go na ręce.
- I tyle pracy na marne.Idę się zaszyć do pokoju,żeby pewien osobnik o imieniu Jakub,znowu mi coś nie popsuł.-powiedziała Maja i wyszła z salonu,a ja zaczęłam się śmiać.
- Ty pewny osobniku o imieniu Jakub idziemy się przebrać i lecimy na spacer.-powiedziałam patrząc na synka,a on zadowolony klasnął w dłonie.Przebrałam Kubę i wyszłam z nim na spacer,a Bartek został z Mają w mieszkaniu.Doszłam na jakiś plac zabaw,więc Kuba bawił się w piaskownicy,a ja siedziałam na ławce.Nagle zauważyłam Clarę,nie wiele myśląc zawołałam ją.Na początku była zdziwiona,ale podeszła.
- Hej Clara.-uśmiechnęłam się.
- Hej,coś się stało?-zapytała.
- Nie chciałam cię przeprosić za moje zachowane wcześniejsze.Zrozumiałam,że cię krzywdziłam.
- Nie ma sprawy,nie przejmuj się tym.
- Clara przepraszam cię.-podałam jej rękę, a ona z uśmiechem ją uścisnęła.
- Sama tu jesteś?-zapytała.
- No Maja nie chciała iść więc Bartek z nią w domu został.
- Aaaa rozumiem.-zaśmiała się.
- Wiesz ona to taka straszna obrażalska i musimy uważać żeby jej nie podpaść.-zaśmiałam się.
- Kiedy ślub planujecie?-zapytała.
- Nie wiemy jeszcze,musimy zobaczyć kiedy Bartek będzie mieć tak luźniej w którymś miesiącu.A tak w ogóle dzięki,ze mu pomagałaś tutaj.-uśmiechnęłam się do niej.
- Nie ma sprawy.
- A ty wiesz czy nie zrobił czegoś głupiego po tm jak powiedziałam,że z nami "koniec"?-zapytałam robiąc takiej zajączki z palców i patrząc na nią uważnie.
- Nie,fakt wypił trochę,ale odwiozłam go do domu i pojechałam do siebie.-powiedziała,a mnie ulżyło.Spojrzałam na zegarek na której widniała 13:00.
- Dobra ja się zwijam bo muszę jeszcze obiad zrobić.-powiedziałam biorąc Kubę na ręce.
- Tak ja też już lecę miło było tak pogadać.-uśmiechnęła się.
- Kiedyś to powtórzymy,to cześć.-pożegnałam się z nią i poszłam do mieszkania.Muszę przyznać się,że Clara nie jest taka za jaką ją uważałam,da się z nią pogadać.Jak widać nie ocenia się książki po okładce.....
 
 
 
 
 
I jest kolejny po dłuższym czasie,ale powstał.Nie będę się tłumaczyć bo to nic nie da.Mam nadzieje że wam się spodoba,jak widać Clara chroni Bartka i czy zacznie przyjaźnić się z Leną???
A jak myślicie Bartek przyzna się do zdrady??
Następny pojawi się w następnym tygodniu.Dziękuję za wasze komentarze,a ja obiecuje wszystko u was nadrobić.
Pozdrawiam Aga

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 57:

Już następnego dnia o 12:00 miałam z dziećmi lecieć do Maceraty.Strasznie się bałam,bo wiem że cała ta sytuacja jest moją winą.Właśnie zrozumiałam,że całe życie nie potrafiłam wybrać rozsądnej decyzji nie raniącej nikogo z moich bliskich.Bałam się spojrzeć Bartkowi w oczy,po tak idiotycznym z mojej strony telefonie.Błędy, które po­pełni­liśmy po­zos­tają z na­mi na zawsze
mogą być wy­baczo­ne, ale nig­dy zapomniane.
Kiedy stanęliśmy już na włoskiej ziemi,udałam się z dziećmi do postoju taksówek.Podałam adres,który jest mi już dobrze znany.Maja była zachwycona,że wreszcie zobaczy tatę,w końcu długo go nie widziała.Muszę z Bartkiem poważnie porozmawiać,przeprosić go i ustalić co dla nas będzie najlepsze.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod blokiem Bartka,zauważyłam go jak wracał z treningu.
- Tata.-Majka wyskoczyła z samochodu i szybko znalazła się przy swoim ojcu,który na początku był w szoku,ale szybko otrząsnął się i mocno uśmiechnął.Ja w tym czasie,zapłaciłam za taksówkę i wzięłam Kubę na ręce,a miły taksówkarz wyciągnął nasze bagaże.
- Co wy tu robicie?-zapytał podchodząc do mnie i biorąc na ręce Kubę.
- Dzieci się stęskniły i przylecieliśmy.-wyszeptałam,a on się uśmiechnął.Wzięliśmy bagaże i poszliśmy do mieszkania,w którym panował straszny syf.
- Przepraszam,ale nie wiedziałem że przyjedziecie.-lekko się uśmiechnęłam.-Jesteście głodni?
- Ja jestem.-krzyknęła Maja,a Kuba ją sparodiował też krzyknął coś po swojemu co wywołało u nas śmiech.
- To ja zrobię,a wy się rozpakujcie bo zostajecie chyba na kilka dni?-spojrzał na mnie,a ja lekko kiwnęłam głową.Kuba i Maja zostali w salonie i zaczęli się bawić,a ja udałam się do sypialni.Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nasze wspólne zdjęcie,które podarowałam mu kiedy wyjeżdżał tutaj.Uśmiechnęłam się bardzo szeroko.Poczułam jak jego silne ramiona obejmują mnie nie mogłam się powstrzymać i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
- Tęskniłem za tobą strasznie.-wyszeptał mi do ucha.
- Ja też.-odwróciłam się do niego przodem.-Przepraszam cię za tą ostatnią rozmowę.
- Chodź tu do mnie.-zaśmiał się i przyciągnął moją twarz do swojej i pocałował bardzo namiętnie.-A teraz zapraszam panią do kuchni.-powiedział,kiedy się od siebie oderwaliśmy.
Po posiłku rozpakowałam nasze rzeczy i ze względu że Bartek miał wolne to poszliśmy na spacer,ale skończyło się na tym że usiedliśmy na placu zabaw.
- Bartek bo ja tak nie chciałam ci powiedzieć ostatnio.Jestem po prostu głupią idiotką.
- Nie mów tak,powiedziałaś to w gniewie i ja to rozumiem.-uśmiechnął się do mnie.
- I przepraszam cię,że osądziłam cię o zdradę,bo dobrze oboje wiemy że ty nie zrobiłbyś mi czegoś takiego.-przytuliłam się do niego,a on mocno westchnął.
- Nigdy bym ci tego nie zrobił.-szepnął.Nasz przytulanie przerwał telefon Bartka.On spojrzał na ekran,ale nie odebrał wręcz przeciwnie odrzucił połączenie.
- Kto dzwonił?-zapytałam.
- Nikt ważny,teraz wy się liczycie.-pocałował mnie.
Do mieszkania wróciliśmy pod wieczór,ponieważ Bartek nie miał treningu po południu mogliśmy sobie na to pozwolić.Dzieci szybko nam zasnęły,więc nastał moment naszej poważnej rozmowy.
Bartek siedział w salonie,patrząc w jeden punkt.Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam się do niego.
- Bartek musimy pogadać.-szepnęłam,a on kiwnął głową.
- O czym?-zapytał,usiadłam koło niego i zaczęłam mówić.
- Posłuchaj,ostatnio między nami było wiele spięć i w ogóle te głupie rozstanie tylko z mojej strony.Wiem,że poczułeś się strasznie jak powiedziałam że to koniec,więc przepraszam cię za to.-powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Lenka bo ja chcę ci coś powiedzieć.-szepnął,ale przerwał mu dzwonek do drzwi.Pocałowałam go w usta i poszłam otworzyć drzwi,a za nimi stała Clara.
- O Lena nie wiedziałam że przyjechałaś.-zdziwiła się.
- Hej,a taka niespodzianka.-zaśmiałam się.
- A ty sama przyjechałaś?
- Nie no z dziećmi,w końcu stęskniły się za tatą.
- No tak.-zaśmiała się trochę nerwowo.-Wiesz nie będę przeszkadzać.
- Poczekaj coś chcesz od Bartka?-zapytałam.
- Nie to znaczy ja pogadam z nim jutro na treningu.-powiedziała i szybko się zmyła.Zamknęłam drzwi i wróciłam do Bartka.
- Kto to był?-zapytał.
- Clara,chciała z tobą rozmawiać,ale powiedziała że jutro na treningu z tobą pogada.-powiedziałam.
- Chodź do mnie.-pociągnął mnie na swoje kolana i mocno przytulił.
- Co chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam.
- Że bardzo cie kocham i ty z dziećmi zawsze będziecie na pierwszym miejscu.-powiedział patrząc mi w oczy,a ja pocałowałam go bardzo namiętnie.
- Ty też jesteś dla nas na pierwszym miejscu.
- Idziemy spać?-zapytał,ściągając z moich ramion sweterek.
- A masz coś w planach?-zapytałam przygryzając dolną wargę.
- Mam,ale to pokaże ci w sypialni.-zaśmiał się i wziął mnie na ręce.Poszliśmy do sypialni,a tak na prawdę zaniósł mnie do sypialni,gdzie działy się rzeczy o których tylko my powinniśmy wiedzieć.
Rano obudziły mnie ciche śmiechy dochodzące z mojej prawej strony,więc odwróciłam się i zobaczyłam dzieci ,które wspólnie z Bartkiem się śmiali.
- A co tu taka sielanka?-zapytałam.
- Nic mamusiu,tu jest tak fajnie.-przytuliła się do mnie Maja,a Kubuś zgapił od siostry i też mnie przytulił.
- Muszę już iść na trening.-powiedział Bartek.
- O której wrócisz?-zapytała kiedy ubierał bluzę.
- Jak najszybciej.-pocałował mnie namiętnie i pożegnał się z dziećmi.
- Uważaj na siebie.-uśmiechnęłam się.
- Zawsze będę uważać.-powiedział i wyszedł z mieszkania.Właśnie chciałam by tak moje życie wyglądało,ranne śmiechy,pocałunki to jest życie o którym marzyłam wiele wiele lat.
Oczami Bartka:
Na trening szedłem jak na ścięcie głowy.Jestem tchórzem,nie potrafię przyznać się Lenie do mojej niewierności,nie potrafię stanąć twarzą w twarz z Clarą,przecież nie mogę udawać że nic się nie stało.Wszedłem do szatni i przywitałem się z kolegami,szybko się przebrałem i udałem na salę.Trening nie był jakiś męczący,ale trochę pracy było bo za niedługo gramy mecz z Modeną.Kiedy trener zarządził koniec treningu,wszyscy udali się do szatni,ja jednak zostałem i usiadłem na ławce myśląc.
- Bartek możemy porozmawiać?-nie wiem skąd obok mnie znalazła się Clara.
- Chyba musimy.-szepnąłem.
- Posłuchaj musisz mi powiedzieć teraz,czy ty coś do mnie czujesz?-zapytała,a ja pokiwałem przecząco głową.
- Nie Clara,ja nie wiem byłem pijany i nie wiedziałem co robię.Przepraszam,ale nic do ciebie nie czuję.-powiedziałem.
- Masz zamiar powiedzieć Lenie?-zapytała.
- Nie wiem,nie chce jej okłamywać,ale też nie chce jej stracić.
- Posłuchaj ja nic nie powiem to będzie nasza chwila słabości,zapomnijmy o tym,choć nie ukrywam że mi się podobasz i spędzenie z tobą nocy,to było coś o czym marzyłam,ale wiem że ja nie mogę się równać z Leną i nawet gdybym mocno się starała ty zawsze wybierzesz ją.
- Clara przepraszam,że cię skrzywdziłem.-powiedziałem.
- Wiesz nie będę ci niszczyć rodziny,więc żyjmy tak jakby to się nie wydarzyło.-spojrzała na mnie.
- Dziękuję.-szepnąłem,a ona się uśmiechnęła.
- Leć do swojej rodziny,bo czekają na ciebie.-pożegnałem się z nią i pobiegłem się przebrać i bardzo szybko udałem się do mieszkania gdzie czekały na mnie moje największe osiągnięcia w życiu..........


I jest kolejny.Mam nadzieję,że wam się spodoba.Wkurza mnie tylko ten czas bo mam go tak mało,a nawet prawie wcale.Dziękuję za wasze komentarze,które dają mocnego kopa do pisania kolejnego rozdziału.Więc liczę na wasze komentarze,i bardzo przepraszam,że taki krótki ale jak mówiłam czas nie pozwalał na napisanie dłuższego.
Czy uważacie,że Clara mówiła to wszystko szczerze,czy może jednak to nie koniec jej bycia w życiu Bartka??
Następny pojawi się za tydzień :)
Teraz z całego serca pragnę życzyć wszystkim udanych świąt wielkanocnych,udanego dyngusa :)

Cukrowy baranek ma złociste różki pilnuje pisanek na łączce z rzeżuszki. A gdy nikt nie patrzy, chorągiewką buja i cichutko beczy Święte Alleluja.
 
 
Pozdrawiam Aga