sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 41:

Rano obudził mnie przyjemny zapach dochodzący z kuchni.Wstałam i udałam się do owego pomieszczenia.Tam zobaczyłam moją ciężarną przyjaciółkę,która wesoło podśpiewując piosenkę lecącą z radia smażyła naleśniki.
- Mogę cię nagrać i później wysłać Miśkowi?-zapytałam uśmiechając się.
- Filmik jak smażę naleśniki,pewnie mu się spodoba.-powiedziała śmiejąc się.
- Oj no wiesz o co chodzi.-puściłam jej oczko.
- Wiesz tak ci się dobrze spało,że Maję zaprowadziłam do szkoły.
- O matko,kurcze dziękuje ci.Miałaś u mnie odpocząć,a ty co.Słaba ze mnie gospodyni.-powiedziałam smutna.
- Ej co się stało?-usiadła koło mnie.
- Boję się,że Sabina że ona.Widzisz nawet mi to przez gardło nie przechodzi.-powiedziałam.
- Posłuchaj nic się nie stanie,Bartek ma swój rozum,a poza tym tam są chłopaki i nie pozwolą jej na nic.
- Właśnie tam są chłopaki,którzy lecą na każde jej wezwanie.
- Lena,posłuchaj nie martwmy się na zapas.O właśnie zapomniałam ci powiedzieć wykorzystałam ci całe mleko i mąkę.-zaśmiała się.
- Dobra,mam prośbę zajmiesz się Kubusiem,a ja teraz skoczę do sklepu?-zapytałam Moniki.
- Jasne,leć.-zjadłyśmy te pyszne naleśniki i poleciałam się ubrać.
 
Zadowolona wyszłam z mieszkania i podążyłam do super marketu na porządne zakupy,bo w końcu mam też ciężarną do wykarmienia.Spacerowałam między półkami i zastanawiałam się co włożyć do koszyka.
- Świetnie cię znów widzieć.-usłyszałam znów ten głos od którego przechodziły mnie ciarki.Gwałtownie się odwróciłam i z przerażeniem patrzyłam na Damiana,tak na tego Damiana.
- Co ty tu robisz?-zapytałam z ciszonym głosem.
- Postanowiłem cię odwiedzić,długo się nie widzieliśmy.Widzę,że urodziłaś już mojego syna.-uśmiechnął się,a ja wzięłam koszyk i poszłam dalej,ale on dalej za mną szedł.
- Daj mi spokój.-powiedziałam i poszłam do kasy,szybko zapłaciłam i udałam się do samochodu,ale nie prędko odjechałam.
- Nawet widzę,że jesteś zaręczona,nie podoba mi się to.-złapał moją rękę na której widniał dowód moich oświadczyn.
- Ostatnim razem za lekko dostałeś i prosisz się o dokładkę?-zapytałam wyrywając mu rękę.
- Nie podobały mi się te odwiedziny,ale muszę cię poinformować,że zabawa trwa dalej.
- Nic nie trwa dalej,bo nic się nie zaczęło.
- Posłuchaj Lenka dokończysz ze mną to co twój ten siatkarz przerwał,a dam ci spokój.Widzisz dużo nie chcę.-zaśmiał się.
- Wolałabym umrzeć niż coś z tobą dokańczać.Nigdy nie zdradzę Bartka.-powiedziałam i chciałam wsiąść do samochodu,ale usłyszałam jeszcze.
- On może w Spale nie jedną obracać,a ty dalej głupio wierzysz że on jest tobie wierny.-krzyknął,a ja odjechałam z parkingu z piskiem opon.Kiedy znalazłam się pod blokiem,po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.Mój koszmar znów się zaczął,a ja znów jestem sama.Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Bartka.
- Halo?-usłyszałam jego głos po dwóch sygnałach.
- Cześć kochanie,co robisz?-zapytałam,chcąc by mój głos brzmiał normalnie.
- Leżę i o was myślę.-zaśmiał się.-Mamy teraz wolne,coś się stało?-zapytał.
- Nie.-mój głos zadrżał.
- Lenka,co się stało?-zapytał.
- Nic tylko się stęskniłam za tobą,a w ogóle Monia przyjechała do mnie żebym sama z dziećmi nie siedziała.
- I tak wiem że mówisz nie prawdę,a o Moni wiem bo Michał mi mówił.-powiedział.
- Bartek,kochasz mnie?-zapytałam.
- Najmocniej na świecie.Skarbie ja lecę z Pitem na kawę,ucałuj dzieci.-powiedział i się rozłączył.Jakoś ta rozmowa mnie uspokoiła.Kiedy się ogarnęłam weszłam do mieszkania.
- Jestem.-powiedziałam wchodząc do kuchni,gdzie przebywała Monia z Kubusiem na rękach.
- A twój synek właśnie się obudził.-uśmiechnęła się.
- Ale sobie pospałeś,pójdę go przebrać.-powiedziałam i poszłam z synem do jego pokoju.Szybko go przebrałam i następnie w salonie rozłożyłam na podłodze koc i poduszki i zaczęłam się z nim bawić.
- Lenka co się stało?-usiadła na podłodze obok mnie Monia.
- Nic tylko w sklepie się trochę posprzeczałam z taką dziewczyną.-powiedziałam.
- Uwaga bo ci uwierzę.-powiedziała.
- Nic na prawdę Monia,może idź się położyć bo jakoś tak blada jesteś.-powiedziałam.
- No masz rację,jakby coś to mnie obudź.-przytuliła mnie i poszła.
- Widzisz synku twoja mamusia znów będzie miała problemy.-powiedziałam do małego,a on się uśmiechnął.Chyba chciał dodać mi otuchy,albo śmiał się z mojej głupoty.Bawiłam się z nimi tak z dwie godziny,dopóki nie zasnął zmęczony.Poszłam go lekko położyć do łóżeczka i usłyszałam dzwonek do drzwi.Trochę się wystraszyłam,że znowu to Damian,spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam moje przyjaciółki.
- No siema Lenka.-uśmiechnęły się obie.
- Cześć.-powiedziałam i każdą przytuliłam.
- A gdzie Monia?-zapytała Pola.
- Śpi,bo jakoś tak źle się czuła,a was co sprowadza?-spojrzałam na nie.
- Przyjechałam ci przypomnieć o moim ślubie w sierpniu.-pisnęła Iza.
- Izunia ale ja pamiętam.O cholera ale zapomniałam o kreacji na ten ślub.-powiedziałam.
- Spokojnie my też w tej sprawie,jak wiecie chcę żebyście były moimi druhnami.Więc pomyślałam że wybierzemy się razem po moją suknię i po wasze kreacje.-powiedziała Iza.
- Jestem za nie kwapi mi się szukania kiecki samej.-powiedziała Pola.
- No masz rację,ale musimy się umówić bo ja skminić muszę opiekę dla dziećmi.-zaśmiałam się i w tym momencie z sypialni wyszła Monika.
- O cześć dziewczyny.-uśmiechnęła się.
- No cześć baloniku.-zaśmiała się Pola.
- Baloniku chyba ciężarówko,obudziłam się bo zgłodniałam.-zaśmiała się więc poszłyśmy do kuchni,ale nie na długo bo zaraz musiałam iść po Kubę.Tak sobie siedziałyśmy do 14:00,kilka minut po usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.Wstałam i z Kubą na rękach poszłam na przedpokój.
- Cześć mamusiu.-powiedziała Maja.-Cześć Kubuś.-wzięła jego rączkę i lekko potrząsnęła.
- Jak było w szkole?-zapytałam.
- Dobrze,nasza pani powiedziała że jeszcze tydzień i wakacje.-zadowolona pisnęła,aż Kubuś się zaśmiał.
- Chodź na obiad.-powiedziałam i poszłyśmy do kuchni,gdzie zadowolona rzuciła się na swoje ciocie.
Dziewczyny pojechały około 18:00,a ja o tej poszłam wykąpać Kubę.Maja razem z Monią poszły na spacer.Kiedy Kubuś spokojnie został nakarmiony i już leżał sobie w łóżeczku,ja zaczęłam mu śpiewać kołysankę.
- Aa były sobie kotki dwa....-kiedy widziałam,że powoli zasypia zaczęłam śpiewać ciszej.Kiedy wychodziłam z jego pokoju usłyszałam dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć,a tam stał wielki bukiet.
- Nie proszę tylko nie to.-oczywiście znów Damian,wkurzona wzięłam i wyrzuciłam je przez okno.Ja już nie wiem co mam robić,bo jak nie powiem Bartkowi to będzie źle,ale jak mu powiem to znowu zacznie wariować i będzie źle.Maja z Monią wróciły o 19:30.
- Lena ktoś wyrzucił kwiaty przez okno.-powiedziała rozbawiona.
- Może się komuś nie podobały.-powiedziałam krojąc pomidora.
- Chłop musiał zawinić i nie dostał rozgrzeszenia.-zaśmiała się a ja posmutniałam.-Lena co się stało?
- To ja je wyrzuciłam.
- Co?-krzyknęła.
- Wszystko ci opowiem tylko Majkę położę spać.-powiedziałam i zawołałam Maję na kolację.
Jak obiecałam Monice,kiedy Maja poszła spać usiadłyśmy w salonie i zaczęłam jej wszystko opowiadać.
- I dziś musiał znowu się pojawić,ja nie wiem co mam robić.Nawet gdy powiem Bartkowi to będzie źle.-opowiedziałam jej wszystko.
- Lena nie możesz z tym czekać,musisz mu powiedzieć,może znowu powinien dostać porządnie w ryj.powiedziała wkurzona.
- Moniś powiedziałabym mu ale nie chcę żeby znowu było między nami źle.Wiesz co było ostatnim razem.-powiedziałam smutna.
- Posłuchaj mnie jeżeli on będzie cię nachodził i straszył to powiesz Bartkowi,na razie staraj się go unikać więc nie wychodzisz nigdzie sama.-powiedziała i mnie przytuliła.
- Dziękuję że jesteś.-zaśmiałam się.
- W końcu musimy sobie pomagać.-posiedziałyśmy tak do 1:00 w nocy,kiedy moja głowa dotknęła poduszki to akurat obudził się Kubuś.Długo płakał więc stwierdziłam że znów ma kolki.Pomasowałam mu brzuszek i zaczął się uspokajać.Nie zanosiłam go już do łóżeczka i położyłam go do siebie na łóżko i zasnął wtulając się we mnie.
Rano obudził mnie telefon,szybko go odebrałam by nie obudził się Kuba.
- Halo?-zapytałam zaspana.
- Cześć nie obudziłem cię?-usłyszałam głos Bartka.
- Nie,właśnie czytałam książkę.-powiedziałam.
- Przepraszam tylko chciałem ci powiedzieć że z Miśkiem będziemy dziś w domu.-powiedział.
- Czemu?-zapytałam.
- Bo trener dał nam wolny weekend.-zaśmiał się,a ja od razu się obudziłam.
- To świetnie o której będziecie?-zapytałam zadowolona.
- No tak około południa,więc czekajcie.-powiedział i się rozłączył.Spojrzałam na zegarek i przeraziłam się,zadzwonił do mnie o 5:30 i jeszcze głupio zapytał się czy mnie nie obudził.Nie no śmiech na sali,ale cieszę się że go w końcu zobaczę.Dzięki bogu była sobota więc Maja do szkoły nie wstawała i mogłam sobie jeszcze pospać.
Kiedy znowu otworzyłam oczy to zobaczyłam godzinę 10:00,poczułam że nie ma obok Kubusia.Przerażona szybko poleciałam do salonu a tam na kanapie siedziała Maja z Kubą na rękach.
- Maju ty sama wzięłaś Kubę?-zapytałam.
- Tak,bo ty spałaś i ciocia też.-powiedziała i teraz znów dziękowałam bogu że miała tyle siły by go nie upuścić.
- Maju następnym razem tak nie rób.-powiedziałam,a ona pokiwała głową.
Monika obudziła się o 11:00,powiedziałam jej o planach chłopaków,bo Michał nie był taki mądry i nie dzwonił do niej o 5:00,tylko mój narzeczony taki mądry.Wreszcie usłyszałam tak długie i oczekiwany okrzyk.
- Jesteśmy.-wręcz pobiegłam do przedpokoju i rzuciłam się na niego.
- Tęskniłam za tobą.-szepnęłam i złączyłam nasze usta czułym pocałunkiem,to samo zrobiła Monika,ale pominęła rzut na Michała.
Jak to my kobiety nakarmiłyśmy naszych mężczyzn i zaczęłyśmy opowiadać co się działo.Maja cały czas siedziała Bartkowi na kolanach widać że bardzo przeżywa brak ojca,ale niech korzysta że teraz jest.
- I co moje słoneczka jeszcze robiły?-zapytał.
- Tatusiu mam dla ciebie rysunek,przyniosę ci.-pobiegła do swojego pokoju.
- Bardzo cię kocham.-powiedziałam siadając mu na kolanach.
- Ja ciebie też.-szepnął i złączył nasze usta gorącym pocałunkiem.-Gdzie Michał i Monika?-zapytał.
- Poszli do pokoju,bo Monia musiała się położyć.-powiedziałam i znów go pocałowałam.
- Zobacz tato.-pokazała mu rysunek i to bardzo ładny rysunek.-To ty jak grasz,a ja ci pomagam skoczyć do bloku,a mama z Kubusiem nam kibicują.
- Bardzo ładny dziękuję.-pocałował ją w czółko.-Wezmę go ze sobą.-powiedział.
- Dobrze.-zgodziła się i włączyła bajkę,którą razem oglądnęliśmy.I tak nam zleciał dzień,późnej wieczorem wyłoniła się Monika z Michałem i tak spędziliśmy wspólny wieczór na rozmowach i śmiesznych historiach chłopaków....
 
 
 
 
I jest kolejny :)
Mam nadzieję że wam się spodoba,Damian wreszcie się pokazał.Czy namiesza,czas pokaże.
Następny pojawi się we wtorek.Zapraszam do czytania i do komentowania.
Pozdrawiam Aga


 

środa, 19 listopada 2014

Rozdział 40:

Szliśmy z 20 minut jakimiś ścieżkami,których nie sądziłam że tyle jest.
- Bartek gdzie my idziemy?-zapytałam szeptem.
- Na randkę.-zaśmiał się.W końcu on odwrócił się do mnie i zasłonił mi rękami oczy.-Teraz coś ci pokażę.-powiedział i stanął za mną.W pewnym momencie,odsłonił moje oczy.Gdy je otworzyłam to cały widok zapierał dech w piersiach.Mimowolnie z moich oczu zaczęły płynąć pojedyncze łzy.
- O boże,ale jak ty to znalazłeś?-odwróciłam się do niego.
- Dla ciebie wszystko.Nawet czeka na nas tu kolacja.-puścił mi oczko.Odwróciłam głowę i ujrzałam stolik z szampanem i pysznym jedzeniem.
- Kiedy ty to wszystko przygotowałeś?-zapytałam.
- To moja słodka tajemnica,chodź.-złapałam go za rękę i poszliśmy usiąść.Wszystko między nami było takie magiczne,niesamowite.Bartek otworzył szampana i nagle w tle zaczęła grać piosenka.
- To za co pijemy?-zapytałam po otrzymaniu lampki z szampanem.
- Za nas?-spojrzał,a ja kiwnęłam głową.
- To za nas.-zaśmiałam się i wypiliśmy je do ostatniej kropli.Później zaczęliśmy jeść tutejsze potrawy.Wszystko było pyszne,choć nigdy nie próbowałam.Nawet muszę się przyznać,że w niektórych daniach nie wiem co było.
- A najlepsze na deser.-powiedział Bartek i podszedł do mnie.Wyciągnął do mnie rękę,więc ją chwyciłam i podeszliśmy kawałek do oceanu.
- Gdzie ten deser?-zapytałam z uśmiechem,a on się uśmiechnął i nie uwierzycie klękną przede mną.Wstrzymałam oddech.
- Lenka,jesteś dla mnie wszystkim.Chcę budzić się i zasypiać koło ciebie.Bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia z nikim innym,dlatego muszę zadać ci ważne pytanie.Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?-zapytał wyciągając czerwone pudełeczko z pięknym pierścionkiem.
Długo nie mogłam z siebie wydusić słowa,patrzyłam na niego zapłakanymi oczami i w końcu pokiwałam głową na znak zgody.Założył mi go na serdeczny palec i wstał.
- Bartek,o boże.-szepnęłam i przyciągnęłam jego twarz do swojej i złożyłam bardzo namiętny pocałunek na jego ustach.-Kocham cię.
- Ja ciebie też.-zaśmiał się i znów mnie pocałował.Później wszystko działo się swoimi tempem,zaczęliśmy powoli zdejmować z siebie ubrania.Delektowaliśmy się swoimi ciałami,to było piękne.Kiedy poczułam,że złączyliśmy się w jedność,nie szczędziłam krzyków zadowolenia i rozkoszy.Dziś był nasz wieczór i w końcu mogę powiedzieć,że stanę się tak upragnioną panią Kurek.Na plaży kochaliśmy się całą noc,nie byliśmy niczym zmęczeni,a nawet byliśmy lekko mówiąc nie nasyci bliskością.
Był godzina 5:34 kiedy to słońce zaczęło pokazywać się na horyzoncie to był śliczny widok.Siedzieliśmy objęci i rozkoszowaliśmy się tym widokiem co chwilę dając sobie króciutkie pocałunku.
- Lenka,dziękuję ci.-szepnął mi na ucho.
- Za co?-zapytałam patrząc mu w oczy.
- Za to że się zgodziłaś.
- Jak mogłabym się nie zgodzić skoro czekałam na ten moment długimi latami.I znowu spełniłeś kolejne moje marzenie,muszę w końcu zacząć spełniać twoje.-uśmiechnęłam się.
- Ty już moje spełniłaś.-spojrzałam na niego ze zdziwieniem.-Podarowałaś mi siebie,dwoje cudownych dzieci,a przede wszystkim zgodziłaś się zostać moją żoną to już trzy moje marzenia.-pocałował mnie.
- Czyli to co mówiłeś wtedy na studniówce się sprawdziło.-stwierdziłam.
- Tak,i bardzo się z tego cieszę.
Studniówka,wszyscy wirowaliśmy w rytm spokojnej piosenki.Ja z Bartkiem także.Zgaszone światła w sali dawały taki romantyczny nastrój.
- Wiesz co Lenka?-zapytał w pewnym momencie Bartek.
- Co się stało?-zapytałam.
- Oświadczę ci się na plaży w przepięknej Hiszpanii co ty na to?-zaczęłam się śmiać.
- Oj Bartuś będziemy mieli na to czas na razie cieszmy się chwilą,którą mamy.-pocałowałam go i znów oddaliśmy się tańcu.
- Czas wracać do hotelu.-szepnął Bartek.
- No dobrze,marzę tylko o spaniu.-zaśmiałam się.
- Nie wątpię.-zaśmiał się i udaliśmy się do hotelu.
Niestety nas pobyt w Hiszpanii dobiegł końca,świetnie odpoczęliśmy i rozkoszowaliśmy się naszymi oświadczynami.Nie mogę uwierzyć że to się stało,że on zrobił ten krok.O 12:00 byliśmy na lotnisku w Łodzi,gdy wyszliśmy przed lotnisko,czekała na nas Maja z tatą Bartka.Gdy nas tylko zobaczyła to w kilka sekund znalazła się przy nas.
- Ale za wami tęskniłam.-pisnęła,a ja ją mocno wyściskałam.
- A ja za tobą żabko.-później przywitaliśmy się z ojcem Bartka i udaliśmy się do Bełchatowa.Nie mogła się doczekać kiedy zobaczę moje najmłodsze dziecko,przecież dla mnie to też było ciężko się z nimi rozstać.Kiedy wreszcie zatrzymaliśmy się pod blokiem,to szybko pognałam na górę.
- O zobacz mamusia wróciła.-powiedziała mama Bartka stojąc z Kubusiem w przedpokoju.
- Kubuś słonko moje najdroższe.-wzięła go na ręce i wycałowałam z każdej strony.-Moja druga żabka.-nareszcie w domu,zawsze marzyłam o takich wakacjach i je w końcu dostałam,ale plus do tego jeszcze jedną ogromną niespodziankę.Kiedy wszystko już opadło,znaczy kiedy dzieci zasnęły to i ja jako tako uporałam się z naszymi walizkami,przekazaliśmy wesołą nowinę rodzicom Bartka,ja postanowiłam zadzwonić do nich jutro z samego rana.Pogratulowali nam i tak Bartek dostał opieprz że tak późno.Moi przyszli teściowie postanowili już dziś wrócić do Nysy bo w końcu stęsknili się za drugim synem.Pożegnaliśmy się i daliśmy pamiątki,które im obiecaliśmy i oczywiście Kubie też.
Bartek poszedł zrobić jakąś szybką kolacje,a ja do łazienki.Stojąc w samej bieliźnie,przyglądałam się sobie w lustrze.Opalenizna jest niezła,tylko jeszcze schudnąć i będzie idealnie.Wzięłam bardzo relaksującą kąpiel z różnymi płynami do wody.Bardzo zrelaksowana po godzinnej kąpieli wyszłam mojej pięknej piżamce,którą kupiłam w Hiszpanii bo bardzo się Bartkowi spodobała do kuchni.
- No kochanie tak to możesz codziennie chodzić przy mnie.-zaśmiał się i mnie objął.
- Wiesz na co dzień wolę chodzić w normalnych ciuchach bo gdybym poszłam tak po Maję do szkoły to wole nie myśleć co to by było.
- Kochanie jak się kąpałaś to dzwonił trener,mam się wstawić w Spale za dwa dni.-powiedział,a ja westchnęłam.
- No musiało w końcu to nadejść,znowu.-zaśmiałam się.
- Niestety,ale mam nadzieję że jakoś na meczach będziemy się widzieć,a teraz zapraszam do stołu.-zjedliśmy pyszne kanapki i zmęczeni położyliśmy się spać.
Kolejny dzień przyniósł wiele wrażeń,od rana w gazetach wypisywali,że Bartek Kurek znów zaręczony.Skąd oni wzięli nasze zdjęcia z Hiszpanii????
Na serio były to zdjęcia kiedy sobie leżeliśmy na plaży i jak chodziliśmy po mieście,ci paparazii są wszędzie.Ten artykuł nie umknął moim rodzicom i przyjaciółką,ciągle ktoś do mnie wydzwaniał,a to mama,Pola,Iza,Monia,wszyscy.Czasem myślałam że nie zdążę odebrać.Kiedy już myślałam,że to wszystko to zaczęli dzwonić do Bartka.
- No po prostu zaraz zwariuję.-zaśmiałam się.Kochani wariaci z nich wszystkich.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy bo już dziś musiałam znowu oddać Bartka treningom.Nie uśmiechało mi się to ale co poradzić.O 7:00 rano tłucze się strasznie po mieszkaniu bo oczywiście wcześniej nie mógł się porządnie spakować,a najlepsze jest to że dowiedziałam się wczoraj późnym wieczorem że jedzie z nim Winiar i Sabina,no szlag mnie trafi.Mam jednak nadzieję,że nie zepsuje mi znów Bartka.Nastała godzina jego wyjazdu,nie mogłam się od niego oderwać,ale w końcu musiałam bo Winiar się pojawił i pośpieszał nas.
- Masz na siebie uważać,ciężko trenować i nie podrywać Sabiny.-powiedziałam poważnie,a on się zaśmiał.
- Oj tu mój zazdrośniku,jadę tam trenować a nie romansować.-pocałował mnie.
- Ja mam tylko bardzo szeroko otwarte oczy i obserwuję.-znów go pocałowałam.
- Kuraś bo się spóźnimy.-znów przeszkodził nam Winiar.
- Już idę,pa dbaj o siebie i dzieci.-puścił mi oczko i jeszcze raz pocałował i niestety pojechał.
Nagle zrobiło mi się tak strasznie pusto w mieszkaniu.Znów sama z dziećmi,ale nikt nie mówił że w życiu jest łatwo.Przecież przyjdzie jeszcze taki czas że będziemy ze sobą całe dnie i noce.
Następnego dnia miałam miłe odwiedziny.
- Cześć Moniś.-przytuliłam ją.
- Cześć,oj Lenka mam do ciebie wielką prośbę.-zaśmiała się,wpuściłam ją do środka i poszłyśmy do salonu.
- Co się stało?-zapytałam.
- Przenocowałabyś mnie z kilka dni?
- A coś się stało?-spojrzałam na nią.
- Boję się zostawać sama bo wiesz jak był Michał to jakoś leciało,a jak jestem sama a coś się zacznie dziać.-powiedziała,a ja się uśmiechnęłam.
- Pewnie,że możesz nawet na całe zgrupowanie,bo mi się będzie nudziło.-zaśmiałam się.-Gdzie masz walizkę?
- W samochodzie,ale ni kłopocz się ja po nią pójdę.
- I tak cię opieprzę,czemu nosisz takie ciężkie rzeczy?-zapytałam.
- Wcale nie.No może troszkę,ale wiesz no.-poszłam po walizki i resztę dnia spędziłyśmy gadając i zajmują się oczywiście dziećmi.
Wieczorem kiedy już spokojnie siedziałyśmy z Monią w salonie,przeglądałam sobie Facebooka.I jedna rzecz przykuła moją uwagę.
- Monia patrz.-powiedziałam i pokazałam jej bardzo interesujące zdjęcie.
- Czy to jest Sabina?-zapytała.
- Widać ze pojechała tam tylko lansować się z chłopakami,a Bartek pierwszy do zdjęć.-powiedziałam wkurzona.
- Ona coś kręci Lenka,ale nie powinnaś się denerwować bo Bartek cię kocha i nie jest taki głupi by lecieć do innej.-przytuliła mnie.
- Wiesz masz rację,ale obiecuję że kiedyś krzywdę jej zrobię,jak jeszcze raz przegnie.-powiedziałam i wyłączyłam laptop.
Wkurzona nie mogłam spać pół nocy,próbowałam rozgryźć co kombinuje Sabina bo to nie jest normalne,ale jak się dowiem to ktoś tej wojny nie przeżyje i to na pewno będzie ona.......




I jest kolejny,on będzie trochę krótki bo nie starczyło mi czasu co muszę tłumaczyć nauką.Mam nadzieję że jakoś przystopujemy w tej szkole z nią bo sama nie wyrabiam.Bartek wreszcie się oświadczył i nic nie zgubił i co najważniejsze nie zapomniał.
Następny pojawi się w sobotę.Na pewno będzie dłuższy.
Zapraszam serdecznie do komentowania i do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga

wtorek, 18 listopada 2014

Małe opóźnienie !!!!

Rozdział będzie dodany jutro około 20:00.
Bo mam małe opóźnienia z treścią.Nie zdążyłam go dokończyć.
Pozdrawiam Aga

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 39:


Pierwszy dzień w Costa Brava zaczęliśmy od śniadania w hotelowej stołówce.Nic nie zepsuje mi tych wakacji.Stołówka bardzo fajnie łączyła się z wejściem na plażę i promienie słońca łatwo dostawało się do środka.Wszystko tutaj jest fantastyczne,choć jeszcze nic nie zwiedziliśmy.
- Lenka jaki masz plan na dziś?-z rozmyśleń wyrwał mnie Bartek.
- Co ty na to by dziś spędzić dzień na plaży?-zapytałam robiąc przy tym maślane oczka.
- Jestem jak najbardziej za.-puścił mi oczko.Więc tak jak się umówiliśmy,po pysznym śniadanku udaliśmy się do pokoju,by zabrać rzeczy.Miałam wielki problem jaki mam założyć strój.No i w ten oto sposób w pokoju spędziliśmy kolejną godzinę,ale w końcu się zdecydowałam.Wyszliśmy z hotelu,trzymając się za ręce.Czułam się jak nastolatka,która ma przy sobie największe szczęście i nic się więcej nie liczyło.Kiedy znaleźliśmy się na plaży,dodam że cudownej plaży to poszukaliśmy najbardziej odpowiadające nam miejsce.Rozłożyliśmy koc i czas było zdjąć ubrania.Czułam się troszkę skrępowana,bo wokół było wiele pięknych kobiet,a ja no niestety ciąża zostawiła po sobie kilka śladów.
- Chodźmy do wody.-pociągnął mnie za rękę Bartek.
- Nie teraz.-powiedziałam,ale nie posłuchał mnie.Po chwili znalazłam się u niego na rękach,a on szybkim krokiem znalazł się w ciepłej wodzie.
-Kocham cię.-szepnął i postawił mnie na nogi,woda sięgała mi do pasa takie przyjemne uczucie,woda jak w wannie.
- Ja ciebie też skarbie.-powiedziałam i pocałowałam go namiętnie.Staliśmy tak całując się,nie wiem ile minęło czasu,ale zawsze mogę go tak spożytkować.Później chlapaliśmy się wodą i ganialiśmy się po plaży.Ludzie patrzyli na nas jak na wariatów,ale co tam my z Polski.Nadszedł czas na opalanie,wyjęłam z torby krem i spojrzałam na Bartka.
- Bartuś posmarujesz mi plecy?-zapytałam,a on się uśmiechnął i wziął ode mnie krem.Położyłam się na brzuchu,a on usiadł okrakiem na mnie i zaczął po woli smarować mi moje ciało zimnym kremem co chwilę całował mnie po szyi.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi.-szepnął mi na ucho.
- Tak,na pewno.-zaśmiałam się.Położył się koło mnie i tak leżeliśmy łapiąc hiszpańskie promienie.
- Wiesz jak pójdziemy na obiad to muszę zadzwonić do twojej mamy.-powiedziałam.
- Lena umówiłem się z mamą,że jak coś się będzie działo to zadzwoni.-zaśmiał się i położył się na brzuchu.
- Bartek ale tak mi no teraz głupio,że zajmujemy im cały tydzień,a twoja babcia musiała przyjeżdżać do Nysy żeby się Kubą zająć.-powiedziałam.
- Cieszmy się,że to babcia nie przyjechała do Bełchatowa.-powiedział z powagą.
- Nie rozumiem.-spojrzałam na niego.
- Oj wiesz gdyby babcia przyjechała do nas to później nie poznałabyś całego mieszkania,a Maja była by strasznie rozpieszczona.-powiedział.
- Aha,to teraz grozi to Kubie?-zapytałam.
- Nie Kuba jest uodporniony.-pocałował mnie i znów czerpaliśmy chwilkę w słońcu.-Zapraszam cię wieczorem na miłą i bardzo sympatyczną randkę z najfajniejszym ciachem w Hiszpanii.-puścił mi oczko,a ja wstała i zaczęłam się rozglądać.-Co ty robisz?-zapytał.
- Szukam tego ciacha.-powiedziałam i się zaśmiałam.
- Bardzo śmieszne kochanie,to co?
- No pewnie,że tak.-pisnęłam i usiadłam na nim okrakiem.-Kocham cię.
- A ja ciebie.Najmocniej na świecie.
Czas do wieczora leciał bardzo szybko,większości spędziliśmy go na plaży.Około 18:00 Bartek wyszedł z pokoju i tyle go widziałam,na wychodne rzucił tylko,żebym o 20:00 zeszła do recepcji.Po prostu super,siedziałam z rozwaloną walizką i nie wiedziałam co mam ubrać.
- No po prostu świetnie,ja nie mam się w co ubrać,a on jeszcze wychodzi i gdzie się szwenda.-mówiłam już sama do siebie.W końcu się zaczęłam brać w garść i poszłam zrobił włosy i makijaż,a następnie ubrałam swoją kreacje.
W końcu jest ciepło,a jakby co to Bartek mnie przytuli,tak jak my dziewczyny lubimy gdy faceci nas przytulają.Równo o 20:00 byłam przy recepcji i czekałam na niego.
Ale spóźniał się już dobre 10 minut,a ja powoli zaczęłam się denerwować,że coś mu się stało.Przecież jesteśmy w obcym kraju,a wiadomo jacy teraz ludzie chodzą po świecie.
- Przepraszam pani Lena Witkiewicz?-podszedł do mnie jakiś mężczyzna i spytał po angielsku i trochę po hiszpańsku.
- Tak to ja,coś się stało?-zapytałam.
- Pani Bartosz kazał to pani przekazać.-podał mi kartkę i odszedł.Popatrzyłam na nią i zaśmiałam się.
Podobno wszystko smakuje najlepiej jak się tylko postaramy o to.
Więc szukaj mnie,a obiecuję że nagroda jest fantastyczna.
Kieruj się w stronę plaży.
B.
No zwariuję z nim,ale z każdym moim krokiem na tą plażę zaczynało się mi to podobać.Przy samym wejściu na plażę stał ten sam gościu co w tedy w hotelu.Podał mi kolejną karteczkę i poszedł w nieznanym mi kierunku.Uśmiechnęłam się i przeczytałam co wymyślił ten głupek.
Pewnie uważasz mnie za głupka,ale uwielbiam takie zabawy.
Udaj się teraz w lewą stronę przepięknej plaży.
B.
Więc tak zrobiłam wcześniej zdejmując obcasy bo w nich się po piasku nie fajnie chodzi.Szłam tak chyba z 15 minut i znów moim oczom ukazał się chłopak z karteczką.Kurcze może są jakieś skróty,a ja idę tą okrężną drogą.
- Proszę tu poczekać i nie odwiązywać oczu.-podszedł do mnie i zawiązał mi oczy chustką.Stałam tak nie wiedząc co mam zrobić,wsłuchiwałam się jak woda szumi wieczorami.Stałam dalej i zaczynałam się zastanawiać czy to oby jakiś nie głupi żart z Bartka strony,ale wierzę mu i nie odwiążę oczu.
Chwilę później usłyszałam głos nad swoim uchem.
- Ślicznie wyglądasz.-musnął moją szuję.
- Kiedy mogę ściągnąć chustkę?-zapytałam szeptem.
- Jeszcze nie teraz.-odwrócił mnie i zaczął gdzieś prowadzić.
- Gdzie mnie prowadzisz?-zapytałam.
- Na twoją obiecaną niespodziankę w końcu znalazłaś mnie.-zaśmiał się.Szliśmy z jakieś 10 minut,aż w końcu on się zatrzymał,więc i ja stanęłam.-Jesteśmy na miejscu,ale nie zdejmuj jeszcze chustki.-poprosił więc się zgodziłam.Do moich uszu dobiegł dźwięk piosenki,którą strasznie uwielbiałam.Poczułam jak Bartek do mnie podszedł i zaczął tańczyć ze mną.Chciałam bardzo ściągnąć ta cholerną chustę,ale obiecałam więc słowa dotrzymam.
- Kiedy ją mogę ściągnąć?-niecierpliwiłam się.
- Spokojnie skarbie,za niedługo.-powiedział i pocałował mnie w policzek.Każda kobieta cieszyła by się z takiej romantycznej randki,ale wszystko widząc,nie wiem co on kombinuje,ale mam nadzieję że to przeżyję.
- Bartuś ja na prawdę nie chcę nic mówić,ale nie mogę już jej ściągnąć?-zapytałam z uśmiechem.
- Daj mi minutkę.-szepnął i odsunął się ode mnie.
Oczami Bartka:
Wszystko było dopięte na ostatni guzik,to dziś chciałem powiedzieć Lenie jak to bardzo ją kocham i chcę z nią spędzić resztę życia.Wymyśliłeś świetny plan z tymi karteczkami i chustką na oczach.Kiedy pozwolę jej ściągnąć ją,ja w tym czasie mam klęknąć.Strasznie śmieszyła mnie jej niecierpliwość.
- Bartuś ja na prawdę nie chcę nic mówić,ale nie mogę już jej ściągnąć?-zapytała z uśmiechem.
- Daj mi minutkę.-szepnąłem i po prostu zdębiałem.Wszystko dopięte na ostatni guzik,a pierścionek w walizce.Jestem totalnym idiotą,nikt nigdy nie wywinął takiego numeru,więc ja jestem pierwszą osobą na ziemi.
- Już mogę?-zapytała.
- Tak.-powiedziałem wkurzony.Zdjęła chustę i zamrugała kilka razy.
- I gdzie ta niespodzianka?-zaśmiała się,musiałem szybko coś wymyślić.
- No tutaj,nie widzisz jak pięknie?-no to żeś wymyślił,nobla ci za to.
- Tak bardzo pięknie,to co robimy?-spojrzałem na nią i po prostu chciałem tak rozwalić swój głupi łeb.
- Chodźmy się przejść,ale obiecuję że bez opaski.-powiedziałem smutny,a ona się zaśmiała.Zgodziła się,złapałem ją za rękę i chodziliśmy wzdłuż plaży.Po jakiejś godzinie ona się odezwała.
- Czemu nic nie mówisz i jesteś smutny?
- Nie jestem tylko odczuwam straszny głód.-zaśmiałem się.
- To czemu nic nie mówisz,kotku chodźmy coś zjeść.-zaśmiała się i udaliśmy się do budki z fast food'ami.Jedliśmy wspólnie karmiąc się kebabem.Ten dzień miał być piękny,a teraz wszystko spieprzyłem.
Oczami Leny:
Od wczorajszej nocy Bartek chodzi jakiś smutny,nie wiem dlaczego,może coś źle zrobiłam?
Co się zapytam to mówi,że wszystko w porządku.Dziś wybraliśmy się na zwiedzanie miasta.Poszłam się szybko ubrać.
I zeszliśmy na śniadanie.
- Bartuś co się stało?-złapałam go za rękę.
- Nic-odpowiedział.
- Skarbie przecież widzę,coś źle zrobiłam?-zapytałam.
- Nie,przepraszam cię za wczorajszą randkę trochę nie wyszła.-powiedział i chyba zrozumiałam czemu jest smutny.
- Miśku posłuchaj mnie to była najlepsza i trochę dziwna randka,ale z najlepszym facetem na ziemi nie zamieniłabym jej na żadna inną.-wstałam ze swojego miejsca i usiadłam mu na kolanach.
- Mam nadzieję,że jeszcze tutaj ją naprawimy.-uśmiechnął się.
- Ale bez chustki na oczach.-zaśmiałam się,a on się do mnie dołączył.
- A w ogóle dzwoniła mama.-powiedział.
- Boże coś się stało?-powiedziałam przerażona.
- Nie tylko dała mi sprawozdanie jak im minął dzień.-zaśmiał się.-Ale koniec idziemy zwiedzać miasto.-chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z hotelu.
Najpierw udaliśmy się do ogrodu botanicznego w Blanes.
Było tam tak pięknie,nie mogłam się nacieszyć.Wszystko uwieczniałam na aparacie,ale i tak trzeba tu przyjechać by to przeżyć.
Następnie udaliśmy się zwiedzić skałę Palomer.I na sam koniec dnia udaliśmy się na ruiny średniowiecznego zamku.
Boże ten dzień będzie dla mnie niezapomniany.Wróciliśmy wyczerpani do hotelu,ale za to mega szczęśliwi.
- Bartuś dziękuję ci za tak wspaniały prezent,spełniłem moje wieloletnie marzenie.Kocham cię.-objęłam go rękami wokół szyi.
- A ja ci dziękuję,że jesteś koło mnie każdego dla mnie ważnego dnia.-pocałował mnie,co przerodziło się to wspaniałą nie przespaną nocą.
Następnego dnia postanowiliśmy spędzić go na plaży,w końcu poprzedni dzień był wyczerpujący a mamy jeszcze całe pięć dni na zwiedzanie.Cieszę się,że mam takiego Bartka bo bez niego moje życie nie miało by sensu.
- Skarbie dziś idziemy na kolację co ty na to?-zapytał mnie Bartek.
- No dobra będę gotowa,a teraz chodź do wody.Kto pierwszy ten lepszy.-krzyknęłam i popędziłam do wody,co niestety przegrałam bo on zrobi dwa kroki jest w wodzie,a ja dziesięć kroków i dopiero jestem w wodzie.Po wszystkim leżeliśmy na kocu czekając jak słońce wysuszy nasze ciała.
- Skarbie,czemu nie wróciłaś do siatkówki?-zapytał w pewnym momencie.
- A co cię tak wzięło?
- No przecież byłaś świetną siatkarką,ba nawet pewnie dalej jesteś.
- Bartek zaszłam w ciąże i wiesz musiałam zająć się Majką.
- To chodź zagrać.-powiedział i pociągną mnie za rękę.
- Niby gdzie?-zapytałam.
- No tu na boisko.-udaliśmy się na puste boisko plażówki i zaczęliśmy grać.Nie powiem świetnie było wrócić do tego i nawet nie miałam problemów z wyskoczeniem do bloku i ataku.Po jakiś dwóch godzinach grania postanowiliśmy wybrać się coś zjeść.
Wieczorem znów poszłam przyszykować się na randkę,ale tym razem bez żadnych karteczek i opasek.Poszłam się ubrać.
W łazience zrobiłam lekki makijaż,a włosy zostawiłam rozpuszczone.Wyszliśmy z hotelu i Bartek prowadził mnie w nieznanym kierunku zobaczymy co znów wymyślił.......
 
 
 
 
 
 
 
I jest kolejny,spodziewaliście się takiego zdarzenie???
Dziękuję wam za wasze komentarze,miałam taką myśl żeby pojawiła się Sabina ale stwierdziłam że to będą romantyczne wakacje,myślicie że Bartek się oświadczy czy znowu coś się mu nie uda???
Kolejny we wtorek.
Pozdrawiam Aga
 


 

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 38:

Dziś 29 maja,czyli moja kochana córeczka ma 8 lat.Boże jak ten czas szybko leci.Z samego rana poleciałam do cukierni w której zamówiłam tort,no ja takich zdolności nie mam.Oczywiście miałam problem z upchaniem go do lodówki,ale się udało.Urządzam Mai urodziny w domu,stwierdziłam że jak są moi rodzice to spokojnie mogę je urządzić.
- Mamo pomożesz mi z tym jedzeniem?-zapytałam mojej rodzicielki.
- Jasne,tata pojechał jeszcze po zakupy bo wiesz musimy dzieci czymś nakarmić.-zaśmiała się.
- Mamuś,dzieci na urodziny nie przychodzą jeść tylko dobrze się bawić.
- Lenka,a kiedy wy z Bartek jedziecie do tej Hiszpanii?
- No dostał wolne dopiero od 6 czerwca więc jakoś tak 8 wylatujemy.
- Może ci się oświadczy.-puściła mi oczko.
- Dobrze wiesz że nie chcę się narzucać,jeżeli zdecyduje to wykona ten krok.
- Lenka ja tylko chcę żebyś była szczęśliwa,przecież pamiętam jak cierpiałaś.-powiedziała.
- Ale już nie cierpię,jestem wreszcie szczęśliwa.-uśmiechnęłam się.
- No dobrze my tu gadamy,a za chwilę dzieci będą się schodzić.
Szybko ogarnęłyśmy jedzenie i o 14:00 zaczęły się urodzinki.Nie było ich dużo no może 10 razem,ale dla radości Majki wszystko bym poświęciła,ale tak jak przewidziałam to mój tata zabawiał młode pokolenie by nie umarli z nudów.Ja mogłam spokojnie siedzieć z Kubusiem i obserwować jak to mój staruszek czerpie radość bardziej z zabawy niż dzieci.
- Lenka,a już nic to głupie.-powiedziała mama,więc się na nią spojrzałam.
- Co chciałaś zapytać?
- Ale nie krzycz,czy Bartek zostaje w Polsce?-zapytała.
- A co ma się wyprowadzić?
- Nie tylko wiesz zaczynają im się transfery i wiesz,on ma plany?
- Mamuś nie wiem nic mi nie mówił,ale spokojnie powie mi.-zaśmiałam się.
- No martwię się o ciebie,czy to takie straszne?-zapytała.
- Nie,dobra dzieci czas na tort.-krzyknęłam i bardzo szybko zjawiły się przy stole.Zapaliłam świeczkę i podeszłam do solenizantki.Zaśpiewaliśmy wspólnie sto lat.-Pomyśl myszko życzenie.-cmoknęłam ją w czółko.
- Już.-pisnęła i zdmuchnęła świeczkę.Biła od niej taka radość,że mi samej przez cały dzień na twarzy ukazywał się uśmiech.Nie było by rzeczy,która by mnie zmartwiła.Około 16:00,nastąpiło malowanie twarzy.Więc szybkie wyjaśnienie,moja mama uparła się,że takie urodziny trzeba jak najlepiej zapamiętać więc dzieci powinny mieć pamiątkę.Myślałam,że nie będą chciały,ale bardzo szybko ustawiła się kolejka i każdy krzyczał co chce.Nie zgadniecie kto pierwszy był w kolejce,tak mój tatuś.
- Więc kochanie namaluj mi maskę pandy.-powiedział,a ja się zaśmiałam.
- Tato ale to było dla dzieci.-szepnęłam.
- Oj każdy może,więc żonko bierz się do roboty.-oczywiście kilka razy musiał marudzić,że tu mu wyjechało,tu mu się rozmazało,ale w końcu powstało cudeńko.Każdy przeważnie brał maskę pieska lub w przypadku chłopców tygrysy.Zabawy nie było końca,ale to co się zaczyna bardzo szybko się kończy,nim się obejrzałam minął cały dzień i koniec imprezy.Ostatni pojechał do domu Oliwer,którego odbierała Daga,ale my musiałyśmy jeszcze pogadać i co musiałam sprzątać ten bałagan.No ale nie codziennie ma się urodziny.
- Co ty tak sprzątasz?-zapytał tata wchodząc do salonu.
- Bo jest bałagan,a ty tatuśku idź zmyć tą twarz.-zaśmiałam się go widząc.
- O jeju a co muzeum otwierasz,że musi być czystko.Jutro posprzątamy,a twarz zmyję jak tylko twoja mamusia przestanie okupywać łazienkę.-powiedział.
- Ja wszystko słyszę,więc uważaj mam cię na widoku.-nie wiadomo skąd nagle za nim znalazła się moja mama.
- Ale musisz przyznać Teresko że długo tam siedzisz.-powiedział,a ja się zaśmiałam.
- Tak,dobrze od dziś liczę ci czas jaki spędzasz rano w toalecie.-powiedziała i zaśmiała się.
- Och nikt mnie nie rozumie.Idę się umyć.-wyszedł a ja z mamą wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Czasami się zastanawiam czy go mi gdzieś nie podmienili.Byłam przed chwilą u Kubusia śpi.
- Dziękuję,ja tu ogarnę bo nie zasnę z myślą że mam bałagan.Dobranoc mamo.-przytuliłam.
- Dobranoc.-poszła do sypialni,a ja postanowiłam otworzyć okno by się przewietrzyło.
- Gdzieś wychodzisz?-zapytał tata,a ja spojrzałam na niego jak na debila.
- Co?-zapytałam.
- No wychodzisz gdzieś?-zapytał wskazując na okno,a ja się zaśmiałam.
- Tato idź spać bo majaczysz.
- No wiesz co tak się odzywać do ojca?-zapytał i się zaśmiał.
- Wiem mam szlaban prawda?-zapytałam ze skruszoną miną.
- No jasne,żadnego wychodzenia z domu aż do trzydziestki.
- A to wytrzymam te 4 lata w domu.Dobra tato dobranoc,jestem padnięta.-pocałowałam go w policzek i poszłam do sypialni,gdzie szybo zasnęłam.
Rano wstałam około 10:00,poszłam się ubrać.
 - Dzień dobry.-weszłam do kuchni,gdzie siedzieli rodzice z Mają i Kubusiem.Podeszłam do mamy i wzięłam od niej małego.
- A o której to się synku wstało?-zapytałam,a on się do mnie uśmiechnął.
- Córeczko my będziemy dziś wracać.-powiedziała mama.
- Już dziś,no proszę was.-powiedziałam.
- Skarbie musimy,wiesz praca nie może wiecznie czekać.-zaśmiał się tata.
I tak jak zapowiedzieli wyjechali tuż po obiedzie,i znów zostałam sama.Jak ja tego cholernie nie lubię.
Dni mijały tak samo,wczesne wstawanie bo Kubusia brały kolki,później odprowadzałam Majkę do szkoły i tak na okrągło.Czas dla siebie znajdywałam dopiero późnym wieczorem.Strasznie cieszyłam się naszym wspólnym wyjazdem.Częściowo walizkę mam spakowaną,ale każdego dnia coś wkładam nowego do niej bo wiem że mi się to przyda.Nim się obejrzałam był już 5 czerwca.Jutro Bartek będzie już w domu,nareszcie.Strasznie się za nim stęskniłam nie było go prawie miesiąc.Maja to od rana chodzi nakręcona jak to ona spędzi czas ze swoim ojcem.Kubuś to jeszcze nic nie rozumie,ale na pewno zauważy tą sytuacje że w końcu widzi swojego drugiego rodzica,ale co poradzić taka praca.
Na nogach byłam już o 6:00 dzięki mojemu synkowi,któremu już po prostu nie chciało się spać i pomyślał,że obudzi matkę.Maja wstała o 8:00,a Rafi jak to pies mu nic nie przeszkadza i spał dalej.One się jakoś zmówiły,przecież Bartek ma być po 15:00 to jeszcze kupa czasu,przecież możemy go wykorzystać snem,ale kto by mnie słuchał.Wreszcie po długich oczekiwaniach Mai w drzwiach pojawił się Bartek z wielką walizką.
- Tatuś-pisnęła na cały dom i wskoczyła mu na ręce.Rafi nie lepszy zaczął łasić się do najlepszego pana na ziemi.
- No już psiaku też się stęskniłem.-klęknął i zaczął go głaskać,ale Kuba tez upomniał się i zaczął płakać,ale kiedy był już na rękach u ojca to przestał.Kiedy wszyscy byli zadowoleni z przyjazdu Bartka,wreszcie mogła ja się przywitać.
- Nareszcie jesteś.-szepnęłam.
- Jestem.-powiedział i mnie pocałował.
- Tato chodź coś obejrzymy.-pociągnęła go za rękę Maja.
- Maja stop,daj tacie odpocząć.-powiedziałam,nie była zadowolona ale odpoczynek siłą wyższą,ale by mi się przydał.
- Spakowana już jesteś?-zapytał mnie kiedy podawałam mu obiad.
- No jasne,nawet ciebie spakowałam,ale nie wiem czy czegoś nie zapomniałam,ale teraz tak pomyślałam że może powinnam wziąć ten drugi strój kąpielowy a nie ten pierwszy.-zaczęłam poważnie myśleć nad tym,a on się śmiał.Może to dla mężczyzn śmieszne,ale to poważna sprawa,w końcu inni tez będą mnie w nim widzieć,muszę jakoś wyglądać.
- Skarbie nie bierz żadnego bo nie będą ci potrzebne.-puścił mi oczko,a ja się zaśmiała.
- Wezmę oba kochanie.-powiedziałam i go pocałowałam.
Dziś wyjeżdżamy do pięknej słonecznej Hiszpanii.Już nie mogę się doczekać kiedy moje stopy dotkną tego rozgrzanego piasku,kiedy promienie słońca zaczną padać na moją twarz.Rodzice Bartka byli u nas już wczoraj.Wszystko im powiedziałam jak to kobieta i matka,co jak i kiedy.Na lotnisku byliśmy o 11:00,a nasz lot jest godzinę później.Oczywiście zaczęłam sprawdzać wszystko sto razy czy wszystko wzięłam.Nareszcie ogłosili że pasażerowie lotu są proszeni do odprawy.Złapałam Bartka za rękę i poszliśmy do samolotu.
- Troszkę się boję.-powiedziałam kiedy siedzieliśmy już na pokładzie samolotu.
- Spokojnie,będę cały czas przy tobie.-zaśmiał się.
- A ja przy tobie.-puściłam mu oczko.Kiedy wzbijaliśmy się w w górę,poczułam takie przyjemne uczucie,jak bym miała skrzydła.Oczywiście całą drogę przespałam,obudziłam się dopiero kiedy Bartek zapiął mój pas,ponieważ lądowaliśmy.Nareszcie koła samolotu dotknęły hiszpańskiej ziemi.Wyszliśmy powoli z pokładu i pierwsze promienia słońca zetknęły się z moją twarzą.
- Ale się cieszę.-pisnęłam i rzuciłam się Bartkowi w ramiona.
- Podoba cię się?-zapytał,a ja w odpowiedzi go pocałowałam.
- To jest najlepsza niespodzianka na ziemi.-odebraliśmy nasz bagaż i pojechaliśmy do naszego hotelu i następnego dnia zaczęliśmy nasze upragnione wakacje......
 
 
 
 
 
I jestem po długiej przerwie,ciesze się że czekaliście na mnie.Mój laptop obiecał mi już żadnych takich niespodzianek więc mam taką nadzieję.Dziś taki krótszy,ale następny będzie już o szalonych wakacjach,myślicie że coś się w Hiszpanii wydarzy?
Następny pojawi się w sobotę.
Pozdrawiam Aga


 

środa, 12 listopada 2014

Wreszcie jestem :)

Mogę wreszcie napisać coś dobrego. Mój laptop wwrócił do żywych i mam nadzieje że na tak długi okres mnie już nie opiści.
Teraz zaczne nadrabiać u was rozdziały, a jutro pojawi się u mnie.Mam nadzieje że ktoś czekał.
Pozdrawia Aga

piątek, 7 listopada 2014

Przepraszam

Mój laptop odmówił posłuszeństwa i nie wiem kiedy powróci. Mam nadzieje że jeszcze w tym tygodniu a jak nie to w następnym.
Pozdrawiam Aga

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 37:

Obudził mnie telefon,spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie Bartka.
- Halo?-zapytałam zaspana.
- Mogę wiedzieć co ty robiłaś w nocy?-krzyknął,a ja aż się podniosłam.
- O co ci chodzi?-zapytałam.
- O to że łazisz po klubach,a dzieci zostawiasz z obcymi.
- Kto ci tak powiedział?-teraz ja krzyknęłam.
- Sabina widziała cię wczoraj kompletnie pijaną,jesteś nie odpowiedzialna.-czułam się jakbym była nastolatką i słuchała kazania ojca.
- Po pierwsze nie byłam pijana,po drugie dzieci zostały z Witkiem i Ulą,a po trzecie jestem dorosła i też mogę czasem spotkać się z przyjaciółkami,a ty zajmij się treningami i dzisiejszym meczem a nie swoją kochanką.-krzyknęłam i się rozłączyłam,a następnie rzuciłam telefonem o ścianę,który rozpadł się na kawałki.Wkurzył mnie,a jeszcze bardziej Sabina że wymyśla bóg wie co,niech ja ją spotkam to jej poprzestawiam kilka rzeczy w głowie,a i jeszcze Bartkowi poprzestawiam trochę w głowie bo za bardzo ulega koleżaneczce.
- Co się stało?-do mojej sypialni weszła Maja.
- Nic skarbie tylko telefon mi upadł i się zepsuł.
- Mamusiu a idziemy dziś na mecz?-zapytała.
- Wiesz myszko dziś raczej nie bo Kubusiem nikt nie może się zająć.
- To może z nami pójdzie?-zapytała siadając koło mnie.
- Jest za mały na mecz,ale nic się nie stanie jak obejrzymy go w telewizji.-powiedziałam a ona posmutniała.
- Ale mamusiu.-zrobiła maślane oczka.
- Wiesz zadzwonię do cioci Oli jak będzie szła po poproszę by ciebie zabrała.-ona się uśmiechnęła i pobiegła do swojego pokoju,a ja wstałam do Kubusia który już nie spał.-A mój synek najpiękniejszy nie śpi już?-zapytałam,a on lekko się uśmiechnął.
Tak jak ustaliłam z Olą,Maja z nią pójdzie na mecz ja nie miałam zamiaru go widzieć.Zdenerwował mnie,wychodzi na to że ja nie mam już na nic prawa.Nigdy nie zrozumiem tej rzeczy,że mężczyźni mogą pozwolić sobie na wszystko,a my mamy siedzieć w domu i zajmować się dziećmi.Równo o 17:30 usiadłam przed telewizorem i oglądałam kolejny mecz naszych orzełków.Dziś graliśmy z Niemcami,potężny przeciwnik.
Mecz był bardzo zacięty,dlatego czekał nas time break.Ja między jedną,a drugą zagrywką latałam do Kuby.Walczyliśmy do końca i udało nam się ugrać te 2 punkty.
Zapewne jesteście ciekawi,dlaczego ja nie gram choć mój talent na to się zapowiadał.Otóż po maturze miałam wiele propozycji klubowych,ale jak dowiedziałam się o ciąży to nie mogłam z nich skorzystać.Po urodzeniu Mai,wolałam zająć się nią i poświęcać jej uwagi za oboje rodziców.No i teraz gdybym miała stanąć na boisku i grać to za pewne nie dałabym rady.Wiem,że zmarnowałam taką okazję,ale dziś nie żałuję bo to co mam teraz mnie zadowala.Ocknęłam się akurat gdy Bartek udzielał wywiadu .Uśmiechnęłam się i po jego rozmowie wyłączyłam telewizor.
- Jestem szczęśliwa.-zaśmiałam się cicho.Ola przyprowadziła Maję po 23:00,podziękowałam jej za opiekę i pożegnałyśmy się.Udałam się do pokoju córki zapytać jak się bawiła.
- No Maju jak było na meczu?-zapytałam siadając koło niej na łóżku.
- Fajnie.-szepnęła smutna.
- Ej tylko fajnie myślałam że znakomicie.-zaśmiałam się,a ona nic.-Co się stało?
- Myślisz że tata lubi bardziej Sabinę niż mnie?-zapytała,a ja zaniemówiłam.
- O czym ty mówisz córeczko?
- Bo dziś tata do mnie w ogóle nie podszedł,wolał rozmawiać z nią.-powiedziała.
- No co ty może cię nie zauważył.-powiedziałam sama w to nie wierząc.
- Może,dobranoc mamusiu.-przytuliła mnie i położyła na drugi bok.Ja zamiast sama iść się położyć,usiadłam na parapecie i zaczęłam się bardziej zastanawiać nad wszystkim.
Ocknęłam się dopiero rano,kiedy to musiałam iść otworzyć drzwi.
- Bartek?-zapytałam.
- Dostaliśmy dziś wolny dzień i postanowiłem zabrać was na spacer.-zaśmiał się.
- Fajnie.-szepnęłam i poszłam do kuchni,a on za mną.
- Przepraszam,że tak na ciebie naskoczyłem.-przytulił mnie od tyłu.
- Bartek musimy poważnie porozmawiać.-odwróciłam się do niego.
- Co się stało?-zapytał siadając na krześle.
- Co ty do mnie czujesz?-zapytałam prosto z mostu.
- Jak to co,kocham cię.-zaśmiał się.
- Bartek przepraszam,że tak pytam bo bardziej się zastanawiam czy jest to samo uczucie co w liceum.-spojrzałam na niego.
- Nawet większe,wiem że tego tak nie okazuję,ale po sezonie wszystko ci wynagrodzę.-powiedział.
- Ja nie chcę żebyś mi to wynagradzał,ja chciałam tylko wiedzieć,a teraz z innej beczki.-powiedziałam,a on spojrzał na mnie bardzo uważnie.
- Co?-zapytał.
- Twoja córka mi się poskarżyła,że nie podszedłeś wczoraj po meczu do niej.
- Nie wiedziałem,że była.Wczoraj mi dopiero Piter powiedział,że była z Olą,a tak właściwie telefonu nie odbierasz.-powiedział zły.
- Bo się rozwalił,po naszej rozmowie.-uśmiechnęłam się.
- Przepraszam za nią.-szepnął tuląc się do mnie.
- Ja też muszę cię przeprosić za tą swoją cholerną zazdrość.-popatrzyłam w podłogę,a on się zaśmiał.
- Cieszę się,że walczysz o mnie jak lwica,ale ja też nie jestem lepszy.-powiedział i mnie pocałował,ale przerwał nam Kuba oznajmiając że się obudził.Z wielkim uśmiechem poszliśmy do pokoju syna.
- No i kto to się obudził?-zapytał go i wziął n ręce.
- A czemu dostaliście wolne?-zapytałam.
- Bo meczu dziś nie mamy tylko dopiero po jutrze więc powiedział,że możemy iść na miasto.-zaśmiał się.
- Na miasto?-spojrzałam na niego.
- Tata.-pisnęła zadowolona Maja i przytuliła się do jego nogi.
- Poczekaj.-podał mi Kubę i teraz ja wziął na ręce.-Moja księżniczka.
- Tato nie podszedłeś do mnie.
- Wiem myszko nie zauważyłem cię,ale za to zapraszam was na spacer.-szybko się ogarnęliśmy i wyszliśmy do parku.
Siedziałam z Bartkiem przytuleni na ławce,Kuba spał w wózku,a Maja latała w te i z powrotem.Lubiłam takie chwilę,kiedy mogę siedzieć i mieć swoje życie przy sobie.Najlepszy odpoczynek,nie zawsze potrzebne są jakieś medytacje czy zamknięcie się w pokoju,żeby uzyskać spokój.Wystarczy iść z najbliższymi na spacer nie żeby rozmawiać,tylko żeby być.
- W ogóle kotku gratulacje.-powiedziałam i cmoknęła go w policzek.
- Za co?-spojrzał na mnie.
- Za mecz,grałeś genialnie.-zaśmiałam się cicho.
- Grałem dla was,Lenka bo wiele myślałem i co ty na to byśmy kupili sobie dom w Bełchatowie?-powiedział.
- Bartuś,na razie dobrze nam tak jak jest.O domie pomyślimy kiedy indziej.-zaśmiałam się.
- Lenka bo po eliminacjach mamy większe wolne i pomyślałem,że może pojedziemy na wakacje.
- Wakacje w połowie czerwca?-zapytałam.-Przecie Maja ma szkołę.
- Wiem,ale tak sami.-powiedział,a ja zaczęłam się nad tym zastanawiać.
- Nie wiem,muszę porozmawiać z rodzicami czy zajmą się dziećmi,ale gdzie ty chcesz jechać?-zapytałam.
- Do Hiszpanii,nawet mam już wszystko zarezerwowane,a moi rodzice zgodzili się w tym czasie zająć dziećmi.-powiedział,a ja pisnęłam z radości co spowodowało,że spadliśmy z ławki.To było moje marzenie od dzieciństwa.
- Pamiętałeś.-pocałowałam go bardzo namiętnie.
- Jak mógłbym zapomnieć,skarbie to co?-spojrzał na mnie.
- No pewnie,e tak kochanie.-zaśmiałam się,co spowodowało to,że przy nas pojawiła się Maja i obudził się Kubuś.
- Czemu leżycie na ziem?-zapytała Maja.
- Spadliśmy z ławki,dobra która godzina?-zapytał Bartek i spojrzał na zegarek.-Muszę już lecieć.
- No nie tato.-tupnęła Maja.
- Muszę myszko,chodźcie odprowadzę was.-spacerkiem wróciliśmy do mieszkania i ja bardzo długo się z nim żegnałam,niestety dalsze mecze oglądnę już w telewizji,ponieważ Maja ma szkołę.Dzieci była tak zmęczone,że bardzo szybko zasnęły,więc miałam okazję się zrelaksować.Poszłam wziąć bardzo długą kąpiel i nie uwierzycie wreszcie poczułam,że odpoczywam.Cały ciężar spadał ze mnie,czułam się tak lekko.Po jakiejś godzinie wyszłam z łazienki,wypoczęta i zrobiłam sobie musli.Zasnęłam po 23:00.
Następnego dnia,z samego rana wyjechałam do Bełchatowa.W ogóle moja mama zapowiedziała wizytę i mam się ich spodziewać około 16:00 no to zacznie się przepytywanie no w końcu nie widzieliśmy się miesiąc,jedynie co pogadaliśmy przez telefon.
Jak tylko weszliśmy do mieszkania,to Kubę położyłam spać,a Maja poszłam się bawić więc postanowiłam posprzątać trochę mieszkanie.No tak już jest,jak w domu masz małe dziecko to trudno zachować porządek,bo wszędzie walają się rzeczy potrzebne do dziecka.Nim się spostrzegłam to była już 16:00 i zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Mama,tata.-powiedziałam i przytuliłam rodziców.
- No córeczko,strasznie schudłaś.-powiedziała mama,jak zwykle gdy mnie widzi po długiej okresie kiedy to się nie widzimy.
- Mamo,przesadzasz.
- No właśnie Teresko przesadzasz.-powiedział mój tata.
- Oj Andrzej poprzyj mnie,a nie.-zaśmiała się.
- Dziadek,babcia.-koło nas zjawiła się Maja.Wy przytulali się i poszłam po ich kolejnego wnuka.Cały dzień spędziliśmy na spacerze i oczywiście zakupach bo w lodówce same światełko,co także skomentowała mama.
Wieczorem kiedy zjedliśmy wspólnie kolację siedziałam z mamą w salonie,a tata i Mają poszli do Kuby,i zaczęło się przepytywanie.
- A jak wam się z Bartkiem układa?-zapytała.
- Dobrze,teraz go nie ma,ale jak jest to poświęca dzieciom dużo czasu.-uśmiechnęłam się.
- A tobie?
- Mi na inny sposób.
- Lenka ja nie chcę być nachalna,ale co z chrzcinami?-zapytała.
- No wiesz nie zastanawialiśmy się nad tym jeszcze.
- Tylko wiecie,że wy ślubu nie macie.Pamiętasz jak trudno było ochrzcić Maję,bo ksiądz był bardzo nie ugięty.
- Wiem mamo,ale nie chcę napierać na niego,żeby się ze mną żenił.Wolę poczekać aż sam zdecyduje czy chcę ze mną być.-powiedziałam.
- Lenka ja nie chcę żebyś znów cierpiała,przez niego.-powiedziała.
- Mamo nie będę cierpieć,ale ostatni razem to przez samą siebie cierpiałam.
- Cieszę się,że wam się ułożyło.-szepnęła i mnie przytuliła.
- Kocham cie mamo.-szepnęłam.
- Ja ciebie,razem z tatą bardo mocno.-odszepnęła.Cieszę się,że mam takich rodziców,którzy zawsze wszystko zrozumieją i nie będą naciskać,kocham ich i nie wyobrażam sobie życia bez nich.
- Mamo,a tata kiedy ci się oświadczył?-zapytałam.
- Wiesz też długo na to czekałam,le wreszcie po tych 3 latach zaszczycił mnie tym klęknięciem.-powiedziała i w tym momencie do salonu wszedł tata.
- Nie skarbie zaszczyciłem cię tylko bardzo kochałem i dalej kocham,dlatego klęknąłem.-powiedział i usiadł koło mamy i mocno ją przytulił.- Mam nadzieję Lenka,że się z Bartkiem pośpieszycie bo chcę doczekać waszego ślubu.-powiedział do mnie.
- Andrzej przestań tak mówić.-powiedziała mama.
- Mogę nawet tato się założyć,że przeżyjesz najdłużej.-zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Cieszę się,że mam takie dwie perły w życiu.-powiedział i przytulił nas obie.
- Dobrze ja pójdę się położyć,bo zmęczona jestem.-powiedziałam.-Dobranoc.-poszłam do sypialni i od razu chwyciłam komórkę,tak mam zastępczą dopóki nie kupie nowej,ale wróćmy wzięłam i wystukałam SMS'a do Bartka.
Bardzo za tobą tęsknię.
Cieszę się,że ciebie mam.
Słodkich snów ;*
Odpowiedź przyszła niemal natychmiastowo.
Też bardzo tęsknię.
Też się cieszę,że ciebie mam.
I czy był nagły przyjazd twoich rodziców?
Kocham cię słońce.
Dobranoc ;*
Zaśmiałam się,czytając jego odpowiedź.Odpisałam tylko,że nie nagły a zapowiedziany i zasnęłam.
Rano obudził mnie przyjemny zapach z kuchni.Spojrzałam na zegarek ,który wskazywał 9:00,o cholera zaspałam.Szybko wstałam poleciałam do pokoju Mai ale jej nie było.Udałam się więc do kuchni i zobaczyłam jak mój najukochańszy tata robi naleśniki.
- Tato bo się przyzwyczaję.-zaśmiałam się.
- Raz człowiek zrobi coś dobrego to już się nabijają.
- Oj nie gniewaj się,a i dziękuję,że Majkę do szkoły odprowadziłeś.-pocałowałam go w policzek.
- Chociaż tak mogę ci pomóc,bo wiem jak ci ciężko jak nie ma Bartka.-powiedział.
- Cholernie ciężko.-szepnęłam i przytuliłam się do niego.......
 
 
 
 
 
I mamy kolejny,dziś wyjątkowo późno.Wszystko wiąże się z dzisiejszym świętem,który pewnie każdy spędził w większości czasu na cmentarzach,by bliskim zapalić znicz.Dzisiaj też z tego wszystkiego krótszy.Następny pojawi się w środę,także zapraszam serdecznie.
Pozdrawiam Aga