poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 53:

- Pani Lena zaczyna samodzielnie wykonywać niewielkie ruchy dłońmi,powiem tak jest wreszcie poprawa.-uśmiechnął się do mnie, ja miałem ochotę skoczyć z radości.
- A kiedy się obudzi?-zapytałem.
- Nie mogę powiedzieć,teraz to wszystko zależy od pana narzeczonej.
- Mogę do niej iść?
- Tak,jest już na normalnej sali.Sala 23.-powiedział,a ja podziękowałem i szybko pobiegłem do mojej ukochanej.Delikatnie wszedłem do środka i zobaczyłem ją bez tych wszystkich maszyn.Miała lepsze kolory na twarzy,usiadłem koło łóżka i złapałem jej rękę.
- Cześć skarbie.-szepnąłem i pocałowałem w głowę.-Wstawaj,długo już spałaś.Musisz się obudzić żeby nie przegapić sylwestra.-zaśmiałem się.-Musimy go razem spędzić.Pewnie będziesz zła,ale jak tylko się obudzisz,zabieram cię do Włoch.Nie pozwolę być ci tutaj samej,pewnie się przez to pokłócimy,ale ja nie odpuszczę.
- Cześć tatusiu.-usłyszałem i odwróciłem wzrok,a tam stała Maja i nasi rodzice.
- A co wy tu robicie?-zapytałem szeptem.
- Dzieci chciały do mamy.-zaśmiała się moja mama.Wziąłem Kubę na ręce i pokazałem na Lenkę.
- Zobacz,mamusia tutaj śpi.-powiedziałem,a on wziął swoją rączkę położył na ręce Leny,aż chciało mi się płakać.
- Tato a może mamusię trzeba obudzić pocałunkiem,jak śpiącą królewnę?-zapytała Maja,a ja się uśmiechnąłem.
- Maju mamusia sama się obudzi.-posiedzieliśmy tam do wieczora.Maja wzięła ze sobą rysunki i opowiadała Lenie wszystko co namalowała.Postanowiliśmy wrócić do domu około 19:00,wychodząc z sali,nachyliłem się nad Lenką.
- Moja śpiąca królewno obudź się.-szepnąłem i pocałowałem ją w usta.
W domu,wszyscy zmęczeni dniem położyli się spać a stanąłem koło okna i patrzyłem jak prószy śnieg.Cholernie zawaliłem na całej linii.Jak mogłem dopuścić do tego,że Lena dziś leży w szpitalu i śpi,a ty nie możesz jej obudzić.Nie mogę darować sobie,tego co powiedział lekarz,wykończyła swój organizm,to brzmi tak strasznie.Od natłoków myśli poszedłem się położyć po 00:00.
Obudził mnie telefon,około 3:00 w nocy.Zaspany odszukałem go na półce i odebrałem.
- Halo?-zapytałem zaspany,ale to co usłyszałem przez słuchawkę szybko mnie obudziło.Niewiele myśląc zerwałem się z łóżka i obudziłem rodziców.W bloku narobiłem niezłego hałasu,ale moja księżniczka się budziła.Tak otrzymałem telefon,że Lena otworzyła oczy.Narzuciłem na siebie ubrania i zbiegłem do samochodu.Rodzice kazali mi dać znać.
Jechałem jak szaleniec,nie patrzyłem że łamię właśnie wszystkie przepisy ruchu drogowego,teraz ważne było to by być przy Lenie.Kiedy dotarłem do szpitala,szybko znalazłem się pod salą 23.Nie mogłem wejść,bo byli tam lekarze,pozostało mi czekać.
Oczami Leny:
Czym jest sen?
Dla mnie zawsze był odskocznią od codziennych problemów,bo zasypiasz i ty kontrolujesz wszystko,bo sen to nasze skryte myśli i pragnienia.Sny są ważne w moim życiu,ponieważ uświadamiają mi że mogę wszystko.Niestety ten sen był dla mnie katorgą.Przez długi czas błądziłam po jakiejś szarej planecie,nie było na niej żadnego życia.Nie potrafiłam znaleźć drogi do mojego normalnego życia,cały czas słyszałam głosy,to Mai,albo rodziców i Bartka.Szukałam wyjścia,wołałam ale nikt po mnie nie przychodził.Byłam sama,nie raz po policzku spłynęła mi pojedyncza łza,kiedy przestałam słyszeć ich głosy to usiadłam po turecku i czekałam czy nikt mnie nie zacznie szukać.
Zamknęłam oczy i tak czekałam,kiedy poczułam jakiś dotyk na swojej dłoni,gwałtownie otworzyłam oczy.Czułam coś i wreszcie znów usłyszałam głos Bartka.
- Cześć skarbie.Wstawaj,długo już spałaś.Musisz się obudzić żeby nie przegapić sylwestra.Musimy go razem spędzić.Pewnie będziesz zła,ale jak tylko się obudzisz,zabieram cię do Włoch.Nie pozwolę być ci tutaj samej,pewnie się przez to pokłócimy,ale ja nie odpuszczę.-mówił,a ja wstałam i zaczęłam biec w stronę jego głosu,ale znów przestał mówić,ale usłyszałam głos Mai.Boże pomóżcie mi się stąd wydostać.Nie wiem,ale zamiast iść w stronę ich głosów,to usiadłam i słuchałam co mają mi ciekawego do powiedzenia.Z tego wszystkiego ocknęłam się,po tym jak Bartek powiedział,że już idą.
- Nie.-krzyknęłam,ale wiedziałam że nikt mnie nie usłyszy.Ale znów usłyszałam głos Bartka.
- Moja śpiąca królewno obudź się.-powiedział,a ja mimowolnie ręką dotknęłam swoich ust kiedy poczułam jakby pocałunek.Nie Lena masz się ruszyć i wydostać się z tego nędznego świata.Biegłam w tą stronę w jaką kierowałam się wcześniej,nie poddam się choć opadałam już z sił.Nie stawałam nawet na chwilę by zaczerpnąć powietrza,nie ja muszę stąd zniknąć.Dotarłam do wielkiej bramy i nie wiedziałam czy mam ją przekroczyć,ale zaryzykowałam i kiedy przeszłam przez nią,zaczęłam spadać w dół.
- Doktorze,otwiera oczy.-słyszałam jak przez mgłę i otworzyłam oczy,ale błyskawicznie je zamknęłam.Światło było strasznie rażące,ale znów ponowiłam próbę otworzenia ich.
- Proszę zawiadomić rodzinę.-znów usłyszałam,ale już wyraźniej nie przez mgłę.
- Pani Leno,wracamy do nas.-otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy,ujrzałam 4 osoby,patrzące na mnie.Rozejrzałam się dokoła i zobaczyłam,że jestem w białej sali.
- Słyszy mnie pani?-nie miałam siły nic powiedzieć,więc pokiwałam lekko głową.Prosili mnie bym poruszyła raz prawą ręką,raz lewą,wyjaśnili też co się dzieje i dlaczego tu jestem.I dali mi w końcu spokój i kazali odpocząć,wcześniej pielęgniarka podłączyła mi coś do ręki.Nie walczyłam ze sobą i znów zamknęłam oczy,ale teraz wszystko było inne.Ten sen był w bajkowych barwach.Nie trwał on długo bo poczułam znów uścisk na swojej dłoni.Delikatnie otworzyłam oczy i ujrzałam od bardzo bardzo dawna twarz Bartka.Uśmiechnęłam się lekko,a w odpowiedzi poczułam ciepły pocałunek na ustach.
- Myszko nie rób tego więcej.-mówił.
- Przepraszam.-szepnęłam ledwo słyszalnie.
- Nie mów nic odpoczywaj,ja będę cały czas przy tobie.-pocałował moją dłoń.
- Bartek...-zaczęłam ale nie pozwolił mi nic powiedzieć.
- Teraz śpij.-powiedział,ale ja pokiwałam głową.
- Bartek,przepraszam.-szepnęłam i po moim policzku spłynęła łza,i później kolejna i kolejna.
- Nie płacz skarbie,ty nic nie zrobiłaś.-starł moje łzy.-Prześpij się.
- Ale będziesz tu.-wyszeptałam.
- Jasne ciebie już nigdy nie zostawię.-pocałował moje czoło i złapał za rękę.Znów zamknęłam oczy,trzymając jego rękę.Wiem,że i tak dostanę porządny opieprz za to że doprowadziłam się do takiego stanu i nic nikomu nie powiedziałam.
Nie wiem ile spałam,ale kiedy otworzyłam oczy to Bartek był i sam spał z głową na moich kolanach.Pogłaskałam go po głowie,a on się zerwał.
- Co się stało?
- Nic,tylko musisz iść do domu.-uśmiechnęłam się lekko.
- Nie,czemu?-spojrzał na mnie.
- Bo jest już 15 po 6.Musisz iść się przespać.
- Nie zostawię cię.
- Bartek,nie umieram idź.
- Ale wrócę.-powiedział i mnie pocałował.Kiedy wyszedł rozejrzałam się dokładnie po sali.Była biała,żadnych innych kolorów.Za oknami też biało.Przespać cały tydzień,nie możliwe,a jednak.Wstałam z łóżka i podeszłam do okna,które następnie otworzyłam.Kiedy poczułam ten powiew śniegu na moją twarz uśmiechnęłam się.Myśl o tym że mogłam już tego nie poczuć przerażała mnie,ale i tak najgorsze jeszcze przede mną.
- A czemu pani nie w łóżku?-usłyszałam głos dobiegający od strony drzwi.Odwróciłam głowę,a tam stała pielęgniarka.
- Musiałam wstać,cały tydzień leżałam.
- Pani kochana,musi pani leżeć.-powiedziała i pociągnęłam mnie do łóżka,po czym następnie dobrze przykryła.
- Dużo mnie ominęło?-zapytałam.
- Nie,tylko święta.Dziś do pani lekarz przyjdzie około 10:00.-uśmiechnęła się i wyszła życząc mi jeszcze dobrego snu.
Nic mnie nie ominęło,tylko święta.Święta,które miałam spędzić z moją rodziną.Święta,które były pierwszymi świętami Kubusia.Ciekawe,czy wszystkim się prezenty podobały,i jeszcze mnie czeka odpakowanie moich prezentów.
Była godzina 10:58,i byłam po wizycie lekarza.Tak jak przypuszczałam dostałam niezły opieprz,ale i tak większy będzie od rodziców.Muszę przyznać,że w końcu jestem wyspana.Co mnie cieszy,bo od długa nie spałam więcej niż godzinę.Usłyszałam pukanie do drzwi,a po chwili przez nie wbiegła uśmiechnięta ta Maja.
- Mamusia.-pisnęła,a ja się uśmiechnęłam przez łzy.Bardzo mocno ją przytuliłam.
- Moja myszka kochana.-szepnęłam.
- Tęskniłam.-wtuliła się we mnie,i usłyszałam Kubusia,który wyrywał się do mnie.
- Chodź do mamy.-wyciągnęłam ręce,i po chwili trzymałam już mój kolejny skarb.Zetknęłam się ze wzrokiem rodziców,mieli łzy w oczach,muszę się domyśleć ile ich to wszystko kosztowało.Po wielkim przywitaniu,rolę mówcy przejęła Maja.Opowiedziała wszystko co mnie ominęło.Porozmawiałam też szczerze z rodzicami.Z tego co wiem,mogę wyjść za dwa dni,ale czy ja wytrzymam????
Nareszcie dziś mogę wrócić do domu,ale niestety wypis będzie o 12:00,a dopiero jest 8:00.Wstałam i ubrałam mój szlafrok i spacerowałam po korytarzach szpitalnych.Muszę przyznać,że są bardziej żywsze niż sale.
- A na boga pani tu robi?-zapytała pielęgniarka.
- Chodzę i czekam do 12:00.-uśmiechnęłam się.
- Pani Leno jest 11:57.-powiedziała,a ja się złapałam za głowę,a tak mnie korytarze wciągnęły.Wróciłam do sali i tam czekał na mnie Bartek z wypisem w ręku.
- Gdzie ty mi uciekasz?-zapytał,a ja podeszłam do niego i objęłam rękami jego kark.
- To tu to tam.-stanęłam na palcach i go pocałowałam.
- Brakowało mi tego.-szepnął i znów mnie pocałował.
- Mi też.-poszłam się ubrać i żegnając się ze wszystkimi wyszliśmy ze szpitala.Droga minęła nam krótko,o pośpieszałam go żeby depnął ten gaz.Kiedy przekroczyłam próg mieszkania,poczułam taki przypływ energii,że dziś to ja będę szaleć.
Powitał mnie wielki napis "WITAJ W DOMU"miło zrobiło mi się n sercu.Wreszcie mogłam cieszyć się tym,że jestem z nimi i teraz już na pewno ich nie opuszczę nigdy.....
 
 
 
 
Witam i oddaję kolejny w wasze ręce.Miło mnie zaskoczyła liczba komentarzy pod poprzednim rozdziałem,wiem skończyłam w okropnym momencie,ale taka jestem.
Mam nadzieje że ten też wam się spodoba i miałyście rację,przecież nie zabiłabym Leny,ona jest mi jeszcze potrzebna :)
Dziś znów troszkę krótszy,ale czas i jeszcze raz czas.
Znów spóźniona,wielkie brawa dla naszych Szczypiornistów,graliście chłopaki genialnie :)
Oby tak dalej :)
Następny za tydzień mam nadzieję,że zaczekacie.
Pozdrawiam Aga
 

10 komentarzy:

  1. Super rozdzial ;D Cieszę się, ze z Leną juz wszystko w porządku ;) Jednak nie sądziłam, że tak szybko się obudzi. W sumie to dobrze. Juz dużo wycierpiala. Pozdrawiam i czekam na nowość ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Mam nadzieję, że Lena już nie będzie cierpieć, ale znając ciebie to nie koniec problemów ;) Nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wszystko się tak skończyło mogło być gorzej. Lena powinna teraz na siebie uważać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że teraz z zdrowiem Leny będzie wszystko w porządku :D Rozdział jak zawsze świetny. Pozdrawiam, życzę weny i czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle świetny. Mam nadzieję, że ze zdrowiem Leny wszystko w porządku. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. I bardzo dobrze, że nie miałaś w planach uśmiercenia Lenki, bo przecież nasz Bartuś umarłby z rozpaczy, a opowiadanie nie byłoby bez niej takie same. Mam nadzieję, że teraz wszyscy porządnie "przypilnują" Lenkę, żeby podobna sytuacja już się więcej nie powtórzyła. A wyjazd do Włoch to świetny pomysł. Wreszcie cała czwórka będzie razem.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!
    Dobrze ,że Lena się obudziła ,oby teraz wszystko było w porządku z jej zdrowiem.
    Do następnego ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny ♡
    Bardzo się cieszę, że jednak jej nie uśmierciłaś ani nic z tych rzeczy..
    Mam nadzieję, że Lena zgodzi się na przeprowadzkę do Włoch wraz z Bartkiem :D

    Póki co zapraszam do mnie :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, że Lena się obudziła :) Dobrze, że tylko tak to się skończyło, bo bym Cię pobiła :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! 😊 Dobrze ze się wybudziła. Super rozdział! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń