- Halo?-usłyszałam po drugiej stronie słuchawki,nie był to głos Bartka,chyba że nagle zmienił mu się na damski głos.
- Przepraszam mogę rozmawiać z Bartkiem?-zapytałam po angielsku.
- Niestety teraz bierze prysznic,przekazać coś?-zapytała,a ja rozpoznałam głos Clary.
-
Powiedz mu żeby się ze mną skontaktował.-powiedziałam wkurzona i
rozłączyłam się.Podeszłam do okna i patrzyłam w dal,myśląc ze tam znajdę
rozwiązanie tego wszystkiego.
- Lena co się stało?-zapytała Iza równocześnie z Polą.
-
Nic wszystko jest w porządku,to ja lecę na zakupy.Miło było ze
wpadłyście ale musicie już iść.-powiedziałam,a one spojrzały na mnie
zdziwione.
- Wyrzucasz nas?-zapytała Iza.
- Nie,ale muszę załatwić parę spraw.
- Dobra,jakby coś się działo to zadzwoń.-powiedziała Pola i razem z Izą wyszły z mieszkania.
- Maju idź do pokoju spakuj kilka swoich rzeczy.-powiedziałam biorąc synka na ręce.
- Po co?-zapytała.
-
Jedziemy do babci i dziadka.-jak powiedziałam,tak postanowiłam.Już
godzinę później kierowaliśmy się w stronę Berlina.Może to był dziwny i
lekko myślny pomysł,ale chce się oderwać od tego wszystkiego.
Po
4 godzinie jazdy dzieciaki spały,więc ja włączyłam cicho radio.Wszędzie
leciały jakieś radosne piosenki i w końcu natrafiłam na audycję,w
której wypowiadała się jakaś kobieta:
- Bywają dni,które nie
pachną słońcem,są burzowe i zachmurzone.W takie dni spróbuj
przywołać nadzieję uśmiechem.Wznieś się ponad zmartwienia.Kłopoty
wystaw za okno,niech wiatr je uniesie wysoko i zabierze w
dal.Pamiętajmy zakazany owoc smakuje najlepiej-dlatego mamy tyle
kłopotów.-jej słowa dają strasznie do myślenia.Zaczęłam się
zastanawiać,co ja źle robię w naszym związku,że wiecznie się kłócimy.U
nas brakuje kilka elementów by było stabilnie,ale jak my możemy to
ustabilizować,jeżeli nie potrafimy dogadać się w najprostszych
sprawach.Minął cały dzień,a Bartek nie oddzwonił,pewnie jest zajęty
Clarą.Czy on jest mi wierny???
Około 1:00 w nocy byłam pod domem moich rodziców,lekko byli zdziwieni że mnie zobaczyli no tak zapomniałam zadzwonić.
- Lena,dziecko a co ty tu robisz?-zapytała mama.
- Możemy zostać kilka dni?-zapytałam.
-
Możecie zostać nawet kilka miesięcy.-zaśmiał się tata,biorąc wnuka na
ręce.Maja zadowolona,złapała za rękę swoją babcię i podążyły do domu,a
za nimi Rafi i tata z Kubusiem na rękach.Ja wzięłam nasze walizki i też
weszłam do środka.Dzieciaki szybko zasnęły,a i rodzice się położyli.Ja
natomiast siedziałam głupia przy tym telefonie i czekałam aż
zadzwoni,choć wiedziałam że w nocy dzwonić nie będzie.Ale w głębi serca
liczyłam że chociaż sms'a napisze,ale się przeliczyłam.Zmęczona
położyłam się na kanapie w salonie i zasnęłam.
Rano obudziła mnie Maja,wołając na śniadanie.Mega nie wyspana weszłam do kuchni,na mój widok tata zaczął się krztusić kawą.
- Dzięki tato,wiem że przerażam ale mogłeś zachować to dla siebie.
- Córeczko czy ty dziś w nocy spałaś?-zapytała mama.
- Mało,czekałam aż Bartek zadzwoni.
- W środku nocy miał dzwonić,dziś pewnie zadzwoni.-powiedział tata.
- Wątpię.-szepnęłam pod nosem i zaczęłam jeść śniadanie.
Po śniadaniu tata wyszedł do pracy,a ja pomagałam mamie posprzątać po posiłku.
- Lenka co się między wami dzieje?
- Nic mamusiu.-zaśmiałam się.
- Ściemniać sobie możesz tatę,ale nie mnie.
- Mamy ciche dni po prostu.-zaśmiałam się nerwowo.
- Lena,pamiętasz że macie dwójkę dzieci?-zapytała.
- Tak i myślę,że chyba się pośpieszyliśmy.-powiedziałam,a ona na mnie spojrzała.
- Z czym?
- Z nami,ledwo do siebie wróciliśmy i już zaszłam w ciążę.-usiadłam przy stole.
- Skarbie żałujesz,że tak to się potoczyło?
-
Mamo,ja już nie wiem czy byłam szczęśliwa jako samotna matka,czy teraz
zaręczona kobieta wychowująca dwójkę dzieci ale dalej samotna,bo on jest
daleko.Po prostu nie wiem.-szepnęłam i do kuchni weszła Maja
rozmawiając przez moją komórkę.
- Już daję.-powiedziała do
telefonu i w tym momencie podała mi telefon.-Tatuś dzwoni.-uśmiechnęła
się.Szybko wyszłam z kuchni i poszłam do pokoju.
- Halo?-zapytałam nie miło.
- Cześć Lena,czemu mi nie powiedziałaś że do rodziców jedziecie?-zapytał,a ja się zaśmiałam.
- Kiedy miałam ci powiedzieć,jak wczoraj nie oddzwoniłeś.
- Wiem,ale zapomniałem po prostu.
- Tak bo o tym się zapomina że trzeba zadzwonić do swojej narzeczonej.-podeszłam do okna i patrzyłam w dal.
- Lena musimy się kłócić?-zapytał.
- Nie,tylko ja mam kilka pytań.Czemu nie powiedziałeś że gracie mecz ze Skrą?
- Zapomniałem.-szepnął.
- A nie zapomniałeś przelecieć Clary?-zapytałam zła.
- O czym ty mówisz?-zapytał.
- Co robiła wczoraj u ciebie,jak ty brałeś prysznic?
- Nic przyszła,a ja akurat szedłem pod prysznic,nic wielkiego.
- Bartek to nie wypali,rozstańmy się.-powiedziałam.
- Co?-krzyknął,aż odsunęłam telefon od ucha.
- Rozstańmy się,ja daję ci wolną rękę co do dziewczyn i w ogóle.
- Lena co ty gadasz,nie chcę się rozstawać.-powiedział smutny.
- Rozstańmy się na okres twojego pobytu we Włoszech.
- Nie zgadzam się do cholery.-krzyczał.
-
Bartek to koniec.-szepnęłam i się rozłączyłam.Po czym się odwróciłam i
zobaczyłam Maję,która patrzyła na mnie dużymi oczami.-Maju,posłuchaj to
nie jest tak.-powiedziałam,a ona odwróciła się i pobiegła do drugiego
pokoju.Usiadłam na łóżku i dałam upust swoim emocją.Za mocno
zareagowałam tak mówiąc Bartkowi,ale tak będzie lepiej dla nas
obojga.Jeżeli przetrwamy do jego powrotu to znaczy że nie łączą nas
tylko dzieci.Kiedy się ogarnęłam,zeszłam do kuchni gdzie siedział już
tata z mamą.
- A gdzie Kubuś?-zapytałam.
- Zasnął,tata go położył w pokoju.-powiedziała mama.
- Córeczko,możesz nam wreszcie wytłumaczyć,co się stało?-zapytała tata.Smutna odetchnęłam ciężko i zaczęłam wszystko tłumaczyć.
- No i powiedziałam,że to koniec na czas jego pobytu we Włoszech,a Majka to usłyszała i uciekła do pokoju.-skończyłam opowiadać.
- Byłaś u Mai?-pokiwałam przecząco głową.
- To idź do niej,wiesz że ona najbardziej to wszystko odczuwa.-wstałam z krzesła i udałam się do pokoju Mai.
Lekko zapukałam ale nie usłyszałam odpowiedzi,uchyliłam drzwi i zobaczyłam jak leży na łóżku i płacze.
- Maju nie płacz.-szepnęłam i usiadłam na łóżku.
- Dlaczego ty nie kochasz tatę?-spojrzała na mnie zapłakanymi oczami.
- Kocham tatę.Co ty opowiadasz?
- To dlaczego nie pojechaliśmy do taty,on tak chciał żebyśmy pojechali.
-
Maju posłuchaj...ja... to znaczy tata my się bardzo kochamy ale po co
mamy jechać jak za raz kończy się tacie tak kontrakt.-powiedziałam,a ona
przytuliła się do mnie.
- Mamusiu proszę pojedzmy do taty.-łkała.
- Pojedziemy myszko na kilka dni dobrze?-zapytałam,a ona pokiwała głową i wytarła łzy.
- Tatuś będzie szczęśliwy.-uśmiechnęła się lekko.
- Na pewno.-szepnęłam i mocną ją przytuliłam.
W
nocy kiedy wszyscy spali,ja zamawiałam bilety do Maceraty.Nie powinnam
tak krzywdzić dzieci,ale nie zadzwonię do Bartka z wiadomością że
przyjeżdżamy,chce zrobić mu niespodziankę.
Oczami Bartka:
-
Bartek to koniec.-szepnęła,podczas naszej rozmowy przez telefon i
szybko się rozłączyła.Próbowałem się do niej jeszcze kilka razy
dodzwonić ale nie mogłem bo wyłączyła telefon.Było mi smutno,a nawet
byłem na siebie wkurzony.
- Kurwa.-powiedziałem i kopnąłem stojące krzesło.
- Co się stało?-zapytała mnie Clara,która weszła do szatni.
- Lena właśnie oznajmiła że na czas mojej gry tutaj się rozstajemy.-powiedziałem i usiadłem na ławce.
-
Ojej bardzo mi przykro,wiesz co chodź na jakiegoś drinka.Oderwiesz się
od tego wszystkiego.-powiedziała a ja się zgodziłem w końcu musiałem
odreagować.
Dwie godziny później:
Weszliśmy do mieszkania Clary,ja byłem kompletnie zalany.Wszystko się kręciło.
-
Bartek chodź się położyć.-ciągnęła mnie za rękę Clara.Kiedy byliśmy w
sypialni ja usiadłem na łóżku i nie wiem czemu przyciągnąłem ją do
siebie.
- Wiesz cholernie mi smutno.-powiedziałem.
-
Wiem ona nie jest ciebie wart.-szepnęła i pocałowała mnie,a ja oddałem
pocałunek.Przez dłuższą chwilę się z nią całowałem,ale nie wytrzymałem i
przewróciłem ją na plecy,a sam zawisłem nad nią i stało się.
Obudziły
mnie promienia słońca wpadające przez okno.Nie pamiętam co się wczoraj
działo,bolała mnie nieźle głowa.Odwróciłem się na drugi bok i zobaczyłem
Clarę.Szybko zerwałem się z łóżka i zacząłem się ubierać.
- O już wstałeś?-zapytała.
- Tak,lecę do siebie.Clara czy my...?-nie mogło mi to przejść przez gardło.
- Bartek poniosło nas,niestety spaliśmy ze sobą.-powiedziała,a ja się załamałem.
-
O boże.-szepnąłem.-Ja muszę już iść.Cześć.-powiedziałem i wybiegłem z
jej mieszkania.Jak mogłem zrobić to Lenie,przecież to że tak powiedziała
nie dawała mi prawa od razu iścia do łóżka z inną.Nie mogę jej o tym
powiedzieć,po prostu nie mogę.Super Kurek potrafisz spieprzyć
sprawę.....
I
jest kolejny.Wiem że mnie zabijecie,ale tak musi być.Dziękuję za wasze
komentarze i przepraszam że taki krótki jest ale brak czasu powoduje że
nie mogę siąść i porządnie go napisać.Mam nadzieję że spodoba wam się i
będą pod nim również komentarze.
Następny pojawi się za tydzień i obiecuje że będzie długi.
Pozdrawiam Aga