niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 55:

Nasza zabawa trwała do 4:00 rano.Ja siłą musiałam zaciągać Bartka do sypialni,bo on przez alkohol nieźle się rozkręcił,ale nie tylko on reszta balangowiczów tu czyt.chłopaki też po kilku głębszych kieliszkach zaczęli się dobrze bawić.Zobaczymy jak rano będą wyglądać.
Otworzyłam oczy,ponieważ poczułam jak ktoś się na mnie kładzie.Spojrzałam w lewą stronę i już wiedziałam co to takiego,a raczej kto jest odpowiedzialny za obudzenie mnie.
- Bartek złaź ze mnie.-powiedziałam trochę wkurzona,no kurcze położy się na człowieku i dalej śpi.
- Jeszcze 5 minutek.-szepnął i dalej spał.
- Ja za 5 minutek będę martwa.Złaź ze mnie grubasie.-pisnęłam i machnęłam rękami tak,że spadł z łóżka.Nie wiedziałam ze mam tyle siły i taką moc.Zaczynam odkrywać swoje moce.
- Boże czemu się tak rzucasz?-zapytał wstając z podłogi i znów legł na łóżku.
- Trzeba było się na mnie nie kłaść.-powiedziałam i zamknęłam oczy.Lecz sen nie przybywał już.Spojrzałam więc na zegarek na którym widniała godzina 11:36.Niechętnie wstałam i założyłam na siebie szlafrok.I poszłam na takie jakby to nazwać zwiedzanie własnego mieszkania.
Jak tylko wyszłam to przeżyłam szok.Całego grono męskie leżało na podłodze i spali smacznie sobie.Niech tylko się obudzą.Żeby dojść do kuchni musiałam ominąć niezły tor przeszkód.Każdy miał rękę i nogę w inną stronę i trzeba się nieźle nagimnastykować żeby nie nadepnąć na żadną cześć ciała.Kiedy już bezpiecznie dotarłam do kuchni tam siedziały wszystkie dziewczyny.
- Cześć Lenka.-powiedziały równocześnie.
- Cześć dziewczęta.Jak się spało?-zapytałam,siadając na parapecie.
- Dobrze,tylko nie wiem czemu nasi partnerzy wybrali sobie podłogę do spania niż obok nas.-powiedziała Pola.
- Ich wybór,mój partner za to bardzo się wczuł w łóżku.-powiedziałam,a one się zaśmiały.
- Słyszałyśmy,to było dobre.-śmiały się dalej i sama o nich dołączyłam.
- Jedziesz z nim do Włoch?-zapytała Monika.
- Nie wiem co mam robić.-upiłam trochę herbaty z filiżanki.-Z jednej strony pojechałabym bo nic mnie tak tu nie trzyma,ale jest Maja która ma szkołę i tu przyjaciółki.Tak zmienianie jej miejsca nie jest dobre.Bo co za kilka miesięcy znów tu wrócimy bo Bartek nie przedłuży kontraktu?-zaczęłam się bawić swoimi sznurkami od szlafroka.
- No wiem,że ci trudno.Ale musisz podjąć jakąś decyzje.-powiedziała Daga.
- Wiem,ale ja mogę do niego dolecieć później,nie muszę teraz jechać.-uśmiechnęłam się.Tak sobie gadałyśmy,dopóki nie usłyszałyśmy,że stado się obudziło.Wszystko było by fajnie gdyby robili to spokojnie,a oni musieli ogłosić całemu bloku,że wstali.
- Igła gdzie moja skarpetka?
- Nie wiem powiedz lepiej gdzie jest moja skarpetka?
- A gdzie są moje okulary?
- Zibi obśliniłeś mnie!
Oni są po prostu genialni.Wszystkie w wielkimi uśmiechami weszłyśmy do salonu.
- Cześć chłopaki.-krzyknęłam,a oni wszyscy złapali się za głowy.
- Ciszej.-wymamrotał Igła i zaczął na czworaka chodzić po salonie.
- Co ty robisz?-zapytała Iwona.
- Szukam swojej skarpetki,bo któryś mi ją zajebał i przyznać się nie chce.-powiedział i dalej szukał między szafkami.
- Czemu ty Michał jesteś tak obśliniony?-zapytała Dzika,Monika.
- Ten debil mnie obślinił.-powiedział wskazując na Zibiego.
- Nie prawda,no nie wszystko to moja ślina.-powiedział w obronie.
- Skarbie moje najdroższe,gdzie moja skarpetka?-do Oli przytulił się Piotrek.
- Skąd mam wiedzieć,lepiej jej szukaj bo musimy wracać do Rzeszowa.-zaśmiała się,a on padł na kolana i tak jak Igła szukał skarpetki.
- A co tu się dzieje?-zapytał Bartek wchodząc do salonu.
- Twoi dwaj koledzy szukają skarpetek.-powiedziałam wskazując na Igłę i Piotrka.-Ten natomiast,obślinił nam Michała znaczy nie cała jest jego ślina,najlepiej jak zrobimy badania DNA.-streściłam wszystko Bartkowi.
- Aha,głupki.-zaśmiał się,ale później złapał za głowę.
Poszłam do kuchni już mniej ekstremalnie i przygotowałam stos kanapek i do tego każdemu mężczyźnie tabletkę i wodę.Niech znają moje dobre serce.Niestety wszyscy zebrali się już po obiedzie do domów,bo niestety treningi się rozpoczynają.
Późnym popołudniem siedzieliśmy w salonie przed telewizorem.
- Bartuś,a ty wszystko spakowałeś?-zapytała patrząc na niego.
- Tak,tylko nie wiem czemu ze mną nie lecisz?
- Może dolecę do ciebie,wiesz że to dla mnie też trudne.
- Ale co trudne wszystko załatwione wystarczy tylko że spakujesz rzeczy.-denerwował się.
- Bartek dla ciebie to spakowanie tylko rzeczy a dla mnie to zostawienie wszystkiego tutaj.
- No co tu zostawisz?-zapytał.
- Rodzinę,przyjaciół.-mówiłam wyliczając na palcach.
- Strasznie bo jesteśmy w czasach kiedy to nie ma telefonów.
- Bartek,może tobie łatwo wszystko rzucić i wyjechał ale nie mi.-krzyknęłam ze zdenerwowania.
- Jasne,marzyłem żeby ciebie zostawić tu z dziećmi,bo wcale was nie kocham.-wkurzony rzucił pilotem od telewizora.
- Dobra powiem wprost.-powiedziałam a on na mnie spojrzał.-Nie chce wyjeżdżać i nie zmusisz mnie do tego nawet gdybyś powiedział że to koniec,po co mam tam jechać,po to by siedzieć tam i zajmować się dziećmi i czasami wyskoczyć na twój mecz,po prostu super zajęcie.
- Aha dobrze,że mogę na ciebie liczyć.-powiedział i poszedł do sypialni i po chwili wyszedł z dwoma walizkami.
- Co ty robisz?-zapytałam.
- Jadę do jakże pięknych Włoch,w których tylko byś siedziała w domu i zajmowała się dziećmi i czasem poszła na mój meczyk.
- Przecież jutro masz samolot.-powiedziałam.
- Idę spać do Wrony,a jutro on mnie zawiezie i nie kłopocz się,nie zajmuję ci czas leć i zadzwoń do przyjaciółek i rodziców,bo przecież nie chcesz ich zostawić.-powiedział i wyszedł z domu,a ja podeszłam do poduszki i przyłożyła ją do twarzy,ze wszystkich sił krzyknęłam w nią.To koniec.
Następnego dnia o 4:00 byłam już na nogach.Znaczy nie spałam tej nocy nic,sprawa z Bartkiem mi nie dawała spokoju.Bartek ma wylot o 9:00,nie wiedziałam czy mam jechał na lotnisko czy sobie odpuścić.Wahałam się i spasowałam.Nie pojechałam,durna nie pojechałam na lotnisko.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi,zdziwiłam się trochę na początku myślałam że to Bartek,ale to byli rodzice z dziećmi.
- Lenka,a co wy nie wyjechaliście jeszcze?-zapytała moja mama.Wzięłam od niej Kubusia i zaczęłam go rozbierać.
- Lena,mama o coś zapytała.-powiedział teraz tata.
- Już go zawiozłam.-powiedziałam.
- Mamusiu a kiedy my lecimy do taty?-zapytała Maja.
- My nie jedziemy nigdzie.
- Jak nie jedziemy?-zapytała,a raczej krzyknęła.
- Chyba powiedziałam wyraźnie.-spojrzałam na nią,a ona zła jak osa poszła do pokoju.
- Córeczko co się stało?-zapytał tata.
- Nic,a co miało się stać?-spojrzałam na niego.
- Miałaś przecież lecieć z Bartkiem.-powiedziała teraz mama.
- Czy wy chcecie mnie tam na siłę wysłać?-zapytałam zła.
- Lenka my chcemy dla ciebie jak najlepiej.
- To nie każcie mi wyprowadzać się gdzieś gdzie nie chcę.
- Lena,zastanów się czego ty w końcu chcesz.-powiedział tata i razem z mamą wyszli.Znów wyszłam na tą najgorszą,dobra może przegięłam ale no kurcze,zdarzył mi się mały spadek formy,ale nie oznacza to że muszę od razu wyprowadzać się do Włoch,gdzie żyłabym tak samo jak w Polsce.Niestety do tego wszystkiego byłaby wliczana jeszcze Clara.
Wieczorem,kiedy siedziałam sobie z Mają i Kubą w salonie,odezwał się mój telefon.Wzięłam owy przedmiot do ręki i odczytałam sms'a którego wysłał mi Bartek,z jakże miłą treścią że doleciał do Maceraty i mam pozdrowić dzieci.Nawet nie napisał żadnych przeprosin,po prostu super.
- Mamo a dlaczego nie pojedziemy do taty?-zapytała mnie Maja.
- Maju,przecież wiesz że Kubuś jest mały i nie możemy lecieć.-powiedziałam.
- Nie.-tupnęła nogą i rzuciła swoim rysunkiem,który rysowała.-Ty nie chcesz jechać do taty,bo już go nie kochasz.-powiedziała,a ja wyszczerzyłam oczy.
- Maju,ja kocham tatusia.Skąd ci taki pomysł mógł wpaść do głowy?
- Widzisz to wszystko przez ciebie Kuba.-krzyknęła na brata,który zaczął płakać kiedy tylko usłyszał głośny głos siostry.
- Maja.-krzyknęłam,ale w odpowiedzi usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami wszystko znów się sypie.
Ja znów nie mogłam zmrużyć oka tej nocy,wszystko mnie przytłaczało.Kiedy spojrzałam na zegarek była już 2 w nocy.Nie wiele myśląc złapałam do ręki telefon.I wybrałam numer do Bartka.Nie odebrał,spróbowałam drugi raz niestety z marnym skutkiem.Położyłam głowę na poduszce i leżałam tak do 6:00.Kiedy w końcu zmorzył mnie sen,obudził mnie dzwonek do drzwi.Nie chętnie wstałam z łóżka i podążyłam do drzwi.
- Cześć Lenka,boże czemu nic nie mówiłaś?-do mieszkania weszła Pola z Izą.
- O czym miałam mówić?-zapytałam ziewając.
- Że Lube gra mecz ze Skrą.-powiedziała Iza,a momentalnie otworzyłam oczy.
- Skąd wy macie taką informację?-zapytałam.
- Wszyscy o tym trąbią,nawet mamy już bilety,spokojnie dla ciebie też mamy.-dała mi do ręki Iza kopertę,a ja w tym momencie ziewnęłam.
- Lena,czy ty dziś spałaś?-spojrzała na mnie Pola,a ja popatrzyłam na swoje nogi.
- Tak,spoko.-powiedziałam i znów ziewnęłam.
- Do łóżka,ale już.
- Dziewczyny dajcie spokój.
- Nie do łóżka.-krzyknęły,więc poczłapałam do sypialni i położyłam się do łóżka.
Trochę dziwne,Bartek nic mi nie powiedział że Lube gra mecz ze Skrą.Nie wiem może to miała być niespodzianka,choć teraz to raczej nie,ale kurcze mógł powiedzieć choć ze względu na dzieci.W końcu udało mi się zasnąć.Niestety nie da się tego snu zaliczyć do przyjemnych.Śniło mi się mieszkanie Bartka,gdzie on z Clarą zabawiał się w sypialni.Nie mogłam się ruszyć i tylko stałam i patrzyłam na to co się dzieje,a najgorsze było to że nie mogłam się obudzić z tego koszmaru.
- Lena.-usłyszałam swoje imię.Otworzyłam gwałtownie oczy i nad sobą zobaczyłam twarz Poli.
- Co się stało?-zapytałam.
- No właśnie,krzyczałaś przez sen.-powiedziała.
- Miałam koszmar nic więcej.Przepraszam muszę zadzwonić.-powiedziałam chwytając telefon.Wybrałam numer Bartka i czekałam aż odbierze.Jeden sygnał,drugi,trzeci i wreszcie usłyszałam głos po drugiej stronie,ale niestety to nie był głos Bartka.
- Halo?.....



I jest kolejny,przepraszam że tak długo czekałyście ale laptop odmówił posłuszeństwa i tak wyszło.Już na szczęście jestem i oddaje wam rozdział.Mam nadzieje że wam się spodoba.Następny w tygodniu.Dziękuje za wasze komentarze i oczywiście za waszą cierpliwość.Dziś krótki ale następny będzie dłuższy.Kto odezwał się po drugiej stronie słuchawki???
Pozdrawiam Aga

10 komentarzy:

  1. Wchodzę i patrzę nowy rozdział. Co mogę powiedzieć cudowny jak każdy poprzedni. Zastanawiam się kto odebrał telefon Bartka...czyżby to była ta nieznośna Clara..? Z jednej strony Lena dobrze zrobiła nie wyjeżdżając za Bartkiem, po tym jak wyszedł dzień przed wylotem i wysłał tylko jednego sms'a. Czekam na następny mam nadzieje, że będzie o wiele szybciej. :) i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
    http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno odezwała się Clara!
    Szkoda, że znowu się pokłócili... A było tak pięknie! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział. szkoda,że Lena nie pojechała z Bartkiem do Włoch . Proszę ,żeby Bartek odebrał telefon przecież on ją kocha. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy oni nie mogą chociaż raz spokojnie porozmawiać i wyjaśnić parę rzeczy. Bartek obraża się o to, że Lena nie chce lecieć. Ciekawi mnie kto odebrał telefon. Żeby nie był za późno gdy może stracić Lenę i dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że dzisiaj trochę smutniejszy rozdział, ale nie powiem, bo początek momentalnie mnie rozbawił ;) Po drugiej stronie słuchawki jest na pewno Clara, no bo któż inny -,- , ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super:D Cieszę się, ze dodałaś nowy rozdzial. Kurde, jak zwykle same problemy ;// Mam nadzieję, ze będzie dobrze. ;)
    Czekam na nowość. Pozdrawiam ;* Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że to nie ta cała Clara bo powiem szczerze nie lubię jej. Bardzo jej nie lubię :D
    Mam nadzieję, że Bartek z Leną ogarną się w końcu :)

    Zapraszam do mnie na 10 rozdział :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. A Lenka znów uparta jak osioł ;) Może i ma swoje racje, ale jak widać, odległość nie sprzyja ich związkowi, a wręcz przeciwnie, sprawia, że można przyrównać go do rozpędzonej karuzeli. Kłócą się i godzą nawzajem, a ta emocjonalna szarpanina odbija się przede wszystkim na ich dzieciach.
    Mam nadzieję, że sen nie okaże się proroczy :>
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!
    Po drugiej stronie słuchawki będzie Clara.
    Do następnego ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  10. To na pewno będzie ta głupia jędza Clara!
    Nie rozumiem dlaczego Lena nie chce wyjechać z Bartkiem. Przecież już nic nie stoi na przeszkodzie, nawet Maja chce. Oby tylko ten sen się nie sprawdził.
    Mam nadzieję, że ona w końcu przemyśli wszystko i poleci do Kurka, bo według mnie to nie on powinien ją przepraszać, tylko ona, bo powiedziała o kilka słów za dużo.
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń