Nasza zabawa trwała do 4:00 rano.Ja siłą musiałam zaciągać Bartka
do sypialni,bo on przez alkohol nieźle się rozkręcił,ale nie tylko on
reszta balangowiczów tu czyt.chłopaki też po kilku głębszych kieliszkach
zaczęli się dobrze bawić.Zobaczymy jak rano będą wyglądać.
Otworzyłam
oczy,ponieważ poczułam jak ktoś się na mnie kładzie.Spojrzałam w lewą
stronę i już wiedziałam co to takiego,a raczej kto jest odpowiedzialny
za obudzenie mnie.
- Bartek złaź ze mnie.-powiedziałam trochę wkurzona,no kurcze położy się na człowieku i dalej śpi.
- Jeszcze 5 minutek.-szepnął i dalej spał.
-
Ja za 5 minutek będę martwa.Złaź ze mnie grubasie.-pisnęłam i machnęłam
rękami tak,że spadł z łóżka.Nie wiedziałam ze mam tyle siły i taką
moc.Zaczynam odkrywać swoje moce.
- Boże czemu się tak rzucasz?-zapytał wstając z podłogi i znów legł na łóżku.
-
Trzeba było się na mnie nie kłaść.-powiedziałam i zamknęłam oczy.Lecz
sen nie przybywał już.Spojrzałam więc na zegarek na którym widniała
godzina 11:36.Niechętnie wstałam i założyłam na siebie szlafrok.I
poszłam na takie jakby to nazwać zwiedzanie własnego mieszkania.
Jak
tylko wyszłam to przeżyłam szok.Całego grono męskie leżało na podłodze i
spali smacznie sobie.Niech tylko się obudzą.Żeby dojść do kuchni
musiałam ominąć niezły tor przeszkód.Każdy miał rękę i nogę w inną
stronę i trzeba się nieźle nagimnastykować żeby nie nadepnąć na żadną
cześć ciała.Kiedy już bezpiecznie dotarłam do kuchni tam siedziały
wszystkie dziewczyny.
- Cześć Lenka.-powiedziały równocześnie.
- Cześć dziewczęta.Jak się spało?-zapytałam,siadając na parapecie.
- Dobrze,tylko nie wiem czemu nasi partnerzy wybrali sobie podłogę do spania niż obok nas.-powiedziała Pola.
- Ich wybór,mój partner za to bardzo się wczuł w łóżku.-powiedziałam,a one się zaśmiały.
- Słyszałyśmy,to było dobre.-śmiały się dalej i sama o nich dołączyłam.
- Jedziesz z nim do Włoch?-zapytała Monika.
-
Nie wiem co mam robić.-upiłam trochę herbaty z filiżanki.-Z jednej
strony pojechałabym bo nic mnie tak tu nie trzyma,ale jest Maja która ma
szkołę i tu przyjaciółki.Tak zmienianie jej miejsca nie jest dobre.Bo
co za kilka miesięcy znów tu wrócimy bo Bartek nie przedłuży
kontraktu?-zaczęłam się bawić swoimi sznurkami od szlafroka.
- No wiem,że ci trudno.Ale musisz podjąć jakąś decyzje.-powiedziała Daga.
-
Wiem,ale ja mogę do niego dolecieć później,nie muszę teraz
jechać.-uśmiechnęłam się.Tak sobie gadałyśmy,dopóki nie usłyszałyśmy,że
stado się obudziło.Wszystko było by fajnie gdyby robili to spokojnie,a
oni musieli ogłosić całemu bloku,że wstali.
- Igła gdzie moja skarpetka?
- Nie wiem powiedz lepiej gdzie jest moja skarpetka?
- A gdzie są moje okulary?
- Zibi obśliniłeś mnie!
Oni są po prostu genialni.Wszystkie w wielkimi uśmiechami weszłyśmy do salonu.
- Cześć chłopaki.-krzyknęłam,a oni wszyscy złapali się za głowy.
- Ciszej.-wymamrotał Igła i zaczął na czworaka chodzić po salonie.
- Co ty robisz?-zapytała Iwona.
- Szukam swojej skarpetki,bo któryś mi ją zajebał i przyznać się nie chce.-powiedział i dalej szukał między szafkami.
- Czemu ty Michał jesteś tak obśliniony?-zapytała Dzika,Monika.
- Ten debil mnie obślinił.-powiedział wskazując na Zibiego.
- Nie prawda,no nie wszystko to moja ślina.-powiedział w obronie.
- Skarbie moje najdroższe,gdzie moja skarpetka?-do Oli przytulił się Piotrek.
-
Skąd mam wiedzieć,lepiej jej szukaj bo musimy wracać do
Rzeszowa.-zaśmiała się,a on padł na kolana i tak jak Igła szukał
skarpetki.
- A co tu się dzieje?-zapytał Bartek wchodząc do salonu.
-
Twoi dwaj koledzy szukają skarpetek.-powiedziałam wskazując na Igłę i
Piotrka.-Ten natomiast,obślinił nam Michała znaczy nie cała jest jego
ślina,najlepiej jak zrobimy badania DNA.-streściłam wszystko Bartkowi.
- Aha,głupki.-zaśmiał się,ale później złapał za głowę.
Poszłam
do kuchni już mniej ekstremalnie i przygotowałam stos kanapek i do tego
każdemu mężczyźnie tabletkę i wodę.Niech znają moje dobre
serce.Niestety wszyscy zebrali się już po obiedzie do domów,bo niestety
treningi się rozpoczynają.
Późnym popołudniem siedzieliśmy w salonie przed telewizorem.
- Bartuś,a ty wszystko spakowałeś?-zapytała patrząc na niego.
- Tak,tylko nie wiem czemu ze mną nie lecisz?
- Może dolecę do ciebie,wiesz że to dla mnie też trudne.
- Ale co trudne wszystko załatwione wystarczy tylko że spakujesz rzeczy.-denerwował się.
- Bartek dla ciebie to spakowanie tylko rzeczy a dla mnie to zostawienie wszystkiego tutaj.
- No co tu zostawisz?-zapytał.
- Rodzinę,przyjaciół.-mówiłam wyliczając na palcach.
- Strasznie bo jesteśmy w czasach kiedy to nie ma telefonów.
- Bartek,może tobie łatwo wszystko rzucić i wyjechał ale nie mi.-krzyknęłam ze zdenerwowania.
- Jasne,marzyłem żeby ciebie zostawić tu z dziećmi,bo wcale was nie kocham.-wkurzony rzucił pilotem od telewizora.
-
Dobra powiem wprost.-powiedziałam a on na mnie spojrzał.-Nie chce
wyjeżdżać i nie zmusisz mnie do tego nawet gdybyś powiedział że to
koniec,po co mam tam jechać,po to by siedzieć tam i zajmować się dziećmi
i czasami wyskoczyć na twój mecz,po prostu super zajęcie.
- Aha dobrze,że mogę na ciebie liczyć.-powiedział i poszedł do sypialni i po chwili wyszedł z dwoma walizkami.
- Co ty robisz?-zapytałam.
- Jadę do jakże pięknych Włoch,w których tylko byś siedziała w domu i zajmowała się dziećmi i czasem poszła na mój meczyk.
- Przecież jutro masz samolot.-powiedziałam.
-
Idę spać do Wrony,a jutro on mnie zawiezie i nie kłopocz się,nie
zajmuję ci czas leć i zadzwoń do przyjaciółek i rodziców,bo przecież nie
chcesz ich zostawić.-powiedział i wyszedł z domu,a ja podeszłam do
poduszki i przyłożyła ją do twarzy,ze wszystkich sił krzyknęłam w nią.To
koniec.
Następnego dnia o 4:00 byłam już na nogach.Znaczy nie
spałam tej nocy nic,sprawa z Bartkiem mi nie dawała spokoju.Bartek ma
wylot o 9:00,nie wiedziałam czy mam jechał na lotnisko czy sobie
odpuścić.Wahałam się i spasowałam.Nie pojechałam,durna nie pojechałam na
lotnisko.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi,zdziwiłam się trochę na początku myślałam że to Bartek,ale to byli rodzice z dziećmi.
- Lenka,a co wy nie wyjechaliście jeszcze?-zapytała moja mama.Wzięłam od niej Kubusia i zaczęłam go rozbierać.
- Lena,mama o coś zapytała.-powiedział teraz tata.
- Już go zawiozłam.-powiedziałam.
- Mamusiu a kiedy my lecimy do taty?-zapytała Maja.
- My nie jedziemy nigdzie.
- Jak nie jedziemy?-zapytała,a raczej krzyknęła.
- Chyba powiedziałam wyraźnie.-spojrzałam na nią,a ona zła jak osa poszła do pokoju.
- Córeczko co się stało?-zapytał tata.
- Nic,a co miało się stać?-spojrzałam na niego.
- Miałaś przecież lecieć z Bartkiem.-powiedziała teraz mama.
- Czy wy chcecie mnie tam na siłę wysłać?-zapytałam zła.
- Lenka my chcemy dla ciebie jak najlepiej.
- To nie każcie mi wyprowadzać się gdzieś gdzie nie chcę.
-
Lena,zastanów się czego ty w końcu chcesz.-powiedział tata i razem z
mamą wyszli.Znów wyszłam na tą najgorszą,dobra może przegięłam ale no
kurcze,zdarzył mi się mały spadek formy,ale nie oznacza to że muszę od
razu wyprowadzać się do Włoch,gdzie żyłabym tak samo jak w
Polsce.Niestety do tego wszystkiego byłaby wliczana jeszcze Clara.
Wieczorem,kiedy
siedziałam sobie z Mają i Kubą w salonie,odezwał się mój
telefon.Wzięłam owy przedmiot do ręki i odczytałam sms'a którego wysłał
mi Bartek,z jakże miłą treścią że doleciał do Maceraty i mam pozdrowić
dzieci.Nawet nie napisał żadnych przeprosin,po prostu super.
- Mamo a dlaczego nie pojedziemy do taty?-zapytała mnie Maja.
- Maju,przecież wiesz że Kubuś jest mały i nie możemy lecieć.-powiedziałam.
-
Nie.-tupnęła nogą i rzuciła swoim rysunkiem,który rysowała.-Ty nie
chcesz jechać do taty,bo już go nie kochasz.-powiedziała,a ja
wyszczerzyłam oczy.
- Maju,ja kocham tatusia.Skąd ci taki pomysł mógł wpaść do głowy?
- Widzisz to wszystko przez ciebie Kuba.-krzyknęła na brata,który zaczął płakać kiedy tylko usłyszał głośny głos siostry.
- Maja.-krzyknęłam,ale w odpowiedzi usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami wszystko znów się sypie.
Ja
znów nie mogłam zmrużyć oka tej nocy,wszystko mnie przytłaczało.Kiedy
spojrzałam na zegarek była już 2 w nocy.Nie wiele myśląc złapałam do
ręki telefon.I wybrałam numer do Bartka.Nie odebrał,spróbowałam drugi
raz niestety z marnym skutkiem.Położyłam głowę na poduszce i leżałam tak
do 6:00.Kiedy w końcu zmorzył mnie sen,obudził mnie dzwonek do
drzwi.Nie chętnie wstałam z łóżka i podążyłam do drzwi.
- Cześć Lenka,boże czemu nic nie mówiłaś?-do mieszkania weszła Pola z Izą.
- O czym miałam mówić?-zapytałam ziewając.
- Że Lube gra mecz ze Skrą.-powiedziała Iza,a momentalnie otworzyłam oczy.
- Skąd wy macie taką informację?-zapytałam.
-
Wszyscy o tym trąbią,nawet mamy już bilety,spokojnie dla ciebie też
mamy.-dała mi do ręki Iza kopertę,a ja w tym momencie ziewnęłam.
- Lena,czy ty dziś spałaś?-spojrzała na mnie Pola,a ja popatrzyłam na swoje nogi.
- Tak,spoko.-powiedziałam i znów ziewnęłam.
- Do łóżka,ale już.
- Dziewczyny dajcie spokój.
- Nie do łóżka.-krzyknęły,więc poczłapałam do sypialni i położyłam się do łóżka.
Trochę
dziwne,Bartek nic mi nie powiedział że Lube gra mecz ze Skrą.Nie wiem
może to miała być niespodzianka,choć teraz to raczej nie,ale kurcze mógł
powiedzieć choć ze względu na dzieci.W końcu udało mi się
zasnąć.Niestety nie da się tego snu zaliczyć do przyjemnych.Śniło mi się
mieszkanie Bartka,gdzie on z Clarą zabawiał się w sypialni.Nie mogłam
się ruszyć i tylko stałam i patrzyłam na to co się dzieje,a najgorsze
było to że nie mogłam się obudzić z tego koszmaru.
- Lena.-usłyszałam swoje imię.Otworzyłam gwałtownie oczy i nad sobą zobaczyłam twarz Poli.
- Co się stało?-zapytałam.
- No właśnie,krzyczałaś przez sen.-powiedziała.
-
Miałam koszmar nic więcej.Przepraszam muszę zadzwonić.-powiedziałam
chwytając telefon.Wybrałam numer Bartka i czekałam aż odbierze.Jeden
sygnał,drugi,trzeci i wreszcie usłyszałam głos po drugiej stronie,ale
niestety to nie był głos Bartka.
- Halo?.....
I
jest kolejny,przepraszam że tak długo czekałyście ale laptop odmówił
posłuszeństwa i tak wyszło.Już na szczęście jestem i oddaje wam
rozdział.Mam nadzieje że wam się spodoba.Następny w tygodniu.Dziękuje za
wasze komentarze i oczywiście za waszą cierpliwość.Dziś krótki ale
następny będzie dłuższy.Kto odezwał się po drugiej stronie słuchawki???
Pozdrawiam Aga
Wchodzę i patrzę nowy rozdział. Co mogę powiedzieć cudowny jak każdy poprzedni. Zastanawiam się kto odebrał telefon Bartka...czyżby to była ta nieznośna Clara..? Z jednej strony Lena dobrze zrobiła nie wyjeżdżając za Bartkiem, po tym jak wyszedł dzień przed wylotem i wysłał tylko jednego sms'a. Czekam na następny mam nadzieje, że będzie o wiele szybciej. :) i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Karolina R. :*
Na pewno odezwała się Clara!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że znowu się pokłócili... A było tak pięknie! :(
świetny rozdział. szkoda,że Lena nie pojechała z Bartkiem do Włoch . Proszę ,żeby Bartek odebrał telefon przecież on ją kocha. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCzy oni nie mogą chociaż raz spokojnie porozmawiać i wyjaśnić parę rzeczy. Bartek obraża się o to, że Lena nie chce lecieć. Ciekawi mnie kto odebrał telefon. Żeby nie był za późno gdy może stracić Lenę i dzieci.
OdpowiedzUsuńWidzę, że dzisiaj trochę smutniejszy rozdział, ale nie powiem, bo początek momentalnie mnie rozbawił ;) Po drugiej stronie słuchawki jest na pewno Clara, no bo któż inny -,- , ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńSuper:D Cieszę się, ze dodałaś nowy rozdzial. Kurde, jak zwykle same problemy ;// Mam nadzieję, ze będzie dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość. Pozdrawiam ;* Gośka ^^
Mam nadzieję, że to nie ta cała Clara bo powiem szczerze nie lubię jej. Bardzo jej nie lubię :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Bartek z Leną ogarną się w końcu :)
Zapraszam do mnie na 10 rozdział :
http://ironiaa-losu.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;**
A Lenka znów uparta jak osioł ;) Może i ma swoje racje, ale jak widać, odległość nie sprzyja ich związkowi, a wręcz przeciwnie, sprawia, że można przyrównać go do rozpędzonej karuzeli. Kłócą się i godzą nawzajem, a ta emocjonalna szarpanina odbija się przede wszystkim na ich dzieciach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sen nie okaże się proroczy :>
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńPo drugiej stronie słuchawki będzie Clara.
Do następnego ;)
/Ola
To na pewno będzie ta głupia jędza Clara!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego Lena nie chce wyjechać z Bartkiem. Przecież już nic nie stoi na przeszkodzie, nawet Maja chce. Oby tylko ten sen się nie sprawdził.
Mam nadzieję, że ona w końcu przemyśli wszystko i poleci do Kurka, bo według mnie to nie on powinien ją przepraszać, tylko ona, bo powiedziała o kilka słów za dużo.
Pozdrawiam, buziaki! ;*