Obudziło mnie lekkie głaskanie po mojej twarzy.Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Mai.
- Cześć mamusiu,jak się czujesz?-zapytała.
- Córeczko bo się zarazisz.-powiedziałam.
- Nie,a wiesz że tata zrobił obiad.-zaśmiała się,a ja na nią spojrzałam.
- Jaki obiad?
-
No dobra zamówił pizzę,ale kazał powiedzieć,że zrobił
obiad.-uśmiechnęła się.Powoli wstałam z łóżka i poszłam do salonu,gdzie
siedział Bartek z Kubą i oglądali bajkę.
- Cześć słoneczko.-powiedziałam,a mój syneczek się uśmiechnął.
- Miałaś skarbie leżeć.-powiedział do mnie Bartek.
- A Maja zawołała mnie na obiad bo powiedziała,że zrobiłeś to gdzie jej moja porcja wyśmienitej pizzy?-zapytałam i kaszlnęłam.
- Lenka idź się połóż,ja ci zaraz obiad przyniosę do łóżka.-powiedział wstając.
- Nie przesadzaj nie umieram to tylko choroba,która przechodzi.Sama zrobię sobie obiad.-zaśmiałam się.
- Lenka proszę cię.-złapał mnie za rękę.
-
Ja też cię proszę.-uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.Zrobiłam sobie
kanapkę,ale kiedy miałam ją ugryźć to przeszła mi ochota na
jedzenie.Zostawiłam więc ją na blacie i wróciłam do sypialni.Położyłam
się i nie minęła chwila,kiedy do pomieszczenia wszedł Bartek.Niósł ze
sobą moją kanapkę.
- Proszę bardzo chyba zapomniałaś jej z kuchni.-powiedział i usiadł koło mnie.
- Nie jestem głodna straciłam apetyt.
- Lenka jesteś chora powinnaś jeść,żeby wyzdrowieć..-spojrzał na mnie.
- To ja ją tu położę,a jak zgłodnieje to zjem ją,dobrze?-zapytałam,a ona westchnął.
- Mierzyłaś gorączkę?-zapytał.
-
Teraz będę mierzyć.-powiedziałam biorąc do ręki termometr.Nie musiałam
długo czekać na wskazanie temperatury,byłam tak gorąca,że urządzenie
pokazało szybko 39'C.
- Poczekaj przyniosę ci leki.-pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Nigdy
nie lubiłam chorować,zawsze gdy w dzieciństwie chorowałam to było to
tak okropne,że dziwiłam się że przeżywałam.Czekając na Bartka,zadzwonił
dzwonek do drzwi.Nie miałam siły wstać,ale bardzo mnie ciekawiło kto
przyszedł,więc z ledwością wstałam i podeszłam do drzwi
sypialni,zaczęłam nasłuchiwać.Po kilku sekundach,już wiedziałam kto
przyszedł i powiem wam tylko jedno,Bartka to kiedyś zabiję za jego długi
jęzor.
- Lenka córeczko czemu nie zadzwoniłaś,że jesteś chora.-do sypiali dosłownie wbiegła moja mama i mama Bartka.
- Bo nie umieram to zwykła grypa.-powiedziałam przewracając oczami.
-
Grypa to poważny wirus,powinnaś pierwsze co zadzwonić do
nas.-powiedziała pani Iwona.I nagle do sypialni z lekami wszedł Bartek.
- Bartek ty kablu jeden.-krzyknęłam na niego i zakaszlałam.
- Co to nie ja powiedziałem.-bronił się.-Znaczy próbowałem nie mówić.-podrapał się po głowie.
- Śpisz dziś w salonie.
- Dlaczego niby?-zapytał i zrobił minę oburzonego dziecka.
- Bo się skarbie zarazisz,a ja nie mogę na to pozwolić.-powiedziałam i położyłam się przykrywając kołdrą.
- Chodź Iwonka musimy ugotować rosół.On pomoże Lence.-powiedziała moja mama i wyszły obie z pokoju.
- Ojcowie też są?-zapytałam narzeczonego.
- Nie.Lenka zadzwoniłem bo ja bym sobie nie poradził.-powiedział siadając po drugiej stronie łóżka.
- To nie powód żeby od razu dzwonić po nasze mamy.Bartek ja jestem dorosła umiem o siebie zadbać.-powiedziałam.
- Mhm na pewno.-szepnął tak żebym ja tego nie usłyszała,ale niestety słuch mam bardzo dobry.
- Co znowu chcesz mi przypomnieć że byłam w szpitalu?-zapytałam.
- Byłaś w szpitalu,kobieto ty walczyłaś o życie,a my wszyscy się o ciebie martwiliśmy.-powiedział podniesionym głosem.
- Przepraszam,ale to ty mnie doprowadziłeś do takiego stanu.
- Jasne teraz wszystko zwal na mnie,nie moja wina że nie chciałaś ze mną pojechać.-spojrzałam na niego wściekła.
-
Oczywiście bo ja nie chciałam pojechać,człowieku nie chciałam być
suką,która ogranicza swojego faceta.Od początku ci mówiłam,że jak
wybierzesz klub za granicą to ja nie jadę.-krzyknęłam i poczułam ze moje
gardło się rozpada,ale nie zaprzestanę na tym.
- Umowę podpisałem na kolejny rok,znowu tu zostajesz?-zapytał zły,przepraszam poprawka krzyknął zły.
- A żebyś wiedział że zostaję.
- I sobie zostawaj.-krzyknął znów.
-
Wynoś się stąd,bo tylko mi ciśnienie podnosisz.-również krzyknęłam,a on
posłusznie wyszedł trzaskając drzwiami.Nie minęła chwila,a do pokoju
weszła moja mama.Po jej wzroku widziałam,że szykuje się poważna rozmowa.
- Lena mogę wiedzieć co wy robicie?-zapytała.
- Nic,rozmawialiśmy.-powiedziałam cicho,moje gardło totalnie wysiadło.
- To nazywasz rozmową,Maja uciekła do pokoju,Kuba siedzi i was słucha.Cały blok was słyszał.-mówiła wyliczając na palcach.
- Mamo proszę cię nie....-zaczęłam ale mi przerwała.
-
Nie teraz ty mnie posłuchasz.Zaszłaś w ciąże,postanowiłaś nic Bartkowi
nie mówić,dobrze nie odzywałam się.Nie chciałaś z nim wyjechać,też się
nie odzywałam,ale teraz przegięłaś.Trafiłaś do szpitala,nic nikomu nie
powiedziałaś że źle się czułaś.On siedział każdego dnia martwił się o
ciebie,przeżywał to a ty wbijasz mu nóż w plecy i oskarżasz że to jego
wina.Jesteś dorosła,a tak się nie zachowujesz,bo osoba dorosła szuka
pomocy u bliskich,a ty nic.-mówiła,a z każdym jej słowem coraz gorzej
się czułam.
- Przestań już.-powiedziałam.
- Mam
prawo się odezwać jeżeli widzę,że moja córka źle postępuje.Teraz cię
zostawiam i masz przemyśleć co do ciebie powiedziałam.-powiedziała i
wyszła zostawiając mnie z wielkim natłokiem myśli.
Oczami Bartka:
Wkurzony wyszedłem z sypialni i udałem się kuchni,gdzie zastałem tylko moją mamę.
- Dlaczego się tak patrzysz?-zapytałem.
- Bartek czy wy musicie się tak kłócić,dzieci się przestraszyły.Teresa poszła je uspokoić.-powiedziała.
- Rozmawialiśmy tylko.
-
Dlaczego cały czas jej przypominasz ten szpital?-spojrzała na mnie,ale
nie odpowiedziałem.-Bartek to dla niej był trudny okres w życiu,a ty nie
pozwalasz jej o tym zapomnieć.
- Martwiłem się o nią wtedy,a ona mi mówi że to moja wina.
-
Synu ja nie chce się wtrącać,ale poniekąd ta wizyta w szpitalu to też
wzięła się od stresu,który sam przyznasz jej sprawiałeś.-stwierdziła.
- Ty też przeciwko mnie?-zapytałem.
-
Bartek widziałam jak ona się męczyła twoim wyjazdem.Jesteście
dorośli,macie dzieci.One są bardziej dojrzalsze od was.Zabawa w
wypominanie sobie złego się powinna w waszym wieku zakończyć.A ty
chłopie jesteś za nich odpowiedzialny.Chcesz ich stracić przez jakąś
głupotę?-zapytała,a ja kiwnąłem głową.
- Nie chcę.-szepnąłem.
- To zacznij Bartek był głową rodziny.-powiedziała i wyszła z kuchni.Moją głową zawładnęły myśli.
Oczami Leny:
Moja
głowa pękała od natłoków tych myśli,ale żadna nie była sensowna.Z
jednej strony moja mama ma rację,ale zawsze starałam się ratować Bartka
przyszłość.Został bardzo znanym siatkarzem,wiele dzieci wzoruje się
nim.Jest autorytetem,jestem dziecinna,sama to wiem.Może dlatego że dość
szybko musiałam się stać dorosła.Nie mogłam zostać nastolatką poznającą
otaczający mnie świat,musiałam udawać sama przed sobą że znam go na
pamięć.To było trudne,ale z czasem myślałam,że to ogarnęłam.Właśnie
myślałam i jak widać pomyliłam się.Wiele razy popełniłam błąd,ale każdy
człowiek je popełnia,ale i tak to nie może być moim
usprawiedliwieniem.Doprowadziłam się prawie do śmierci nie myśląc o
konsekwencjach.Zostawiłabym tutaj Bartka,który jest moją miłością od
dawna i zawsze czekałam na nowy dzień,żeby móc go spędzić razem z
nim.Zostawiłabym Maję i Kubusia owoce naszej miłości,która miała dość
długą przerwę,ale wróciła z tej dalekiej podróży.Zostawiałbym
rodziców,którzy cieszyli się kiedy zabrzmiał mój pierwszy płacz,którzy
uczyli mnie jakimi ścieżkami mogę podążać,a jakie omijać szerokim
łukiem.Jeden błąd a tyle konsekwencji.Najgorsze co może być w tym
wszystkim to,to że nasze dzieci wiedzą że rodzice się nie
dogadują.Przyprawiamy im wiele zmartwień,koniec czas dorosnąć Lena i to
jak najszybciej.
Przykryłam się szczelniej kołdrą bo poczułam
chłód.Połknęłam jeszcze leki,które dawno temu powinnam wziąć i znów
ułożyłam się na łóżku.Głowa mi pulsowała,moje zatoki powoli się zatykały
na dobre,gardło cholernie piekło.Masakra z tymi wirusami.Tak sobie
myślałam i myślałam,nie spostrzegłam się nawet,że do pokoju wszedł
Bartek.Bez słowa wyciągnął z szafy dresy i zaczął się przebierać.
- Gdzie idziesz?-zapytałam cienkim głosem.
- Pobiegać.-powiedział i dalej się ubierał.
- A kiedy wrócisz?
- Nie wiem.-szepnął i wyszedł.
- Aha.-także szepnęłam,ale on nawet tego nie usłyszał.I tyle z tego dorastania mojego.
Musiałam zasnąć bo obudziła mnie mama wchodząc do sypialni z talerzem rosołu.
- Masz Lenka i zjedz wszystko.-uśmiechnęła się.
- Długo spałam?-zapytałam cicho.
- Z dwie godzinki.Dzieci już zjadły i Rafi był na dworze.-mówiła.
- A...-zaczęłam ale mi przerwała.
- Jedz,a i żadnego gadania bo głos w ogóle ci wysiądzie.
- Ale czy....-znów mi przerwała.
-
Jedz.-powiedziała i wyszła.Zaczęłam więc wiosłować łyżką w talerzu.Nie
miałam ochoty jeść,nie czułam się głodna.Odstawiłam talerz koło talerza z
kanapką i się położyłam.Chciałam spytać czy wrócił już Bartek.Wstała z
łóżka i weszłam do salonu.Nasze mamy siedziały z dziećmi i oglądały
bajki,a Bartka jak nie było
- Dziecko czemu ty nie leżysz?-zapytała teraz mama Bartka.
- Wrócił Bartek?-zapytałam kaszląc.
- Nie jeszcze nie.-odpowiedziała.
- Mamo oglądniesz z nami bajkę?-zapytała Maja.
- Tak żabko.-usiadłam koło nich i oglądaliśmy razem.
Nie
wiem ile minęło czasu,ale wreszcie w mieszkaniu zawitał Bartek.Po
prostu przypomniał sobie gdzie mieszka.Bez słowa poszedł do
sypialni,chciała się tam udać ale powstrzymała mnie jego mama.
Dzieci
zmęczone całym dniem zasnęły,nasze mamy też się położyły.Ja poszłam
wziąć jeszcze leki i też ruszyłam do sypialni.Bartek leżał na podłodze.
- Co ty robisz?-zapytałam.
- Leże i myślę.-powiedział krótko.
- Aha.-szepnęłam i się położyłam.-Nie idziesz spać?-zapytałam znowu.
-
Już idę.-wstał i wziął swoją poduszkę i koc.-Dobranoc.-i wyszedł.Nie
wiecie jak w tym momencie zrobiło mi się przykro.Przykryłam się i
patrzyłam na sufit.
W nocy wstałam do łazienki załatwiłam swoją potrzebę i w drodze powrotnej poszłam do salonu.Bartek nie spał bo stał przy oknie.
- Czemu nie śpisz?-zapytał jak mnie zobaczył.
- A ty dlaczego...-przerwał mi.
- Nie mogę jakoś zasnąć.-powiedział i znów spojrzał w okno.-Ty idź się połóż,musisz leżeć.
-
Jak pójdziesz położyć się ze mną to i ja też się położę.-powiedziałam i
zauważyłam pomimo tej ciemności,że kącik jego ust powędrował ku
górze.Bez słowa wziął mnie za rękę i poszliśmy do sypialni.Położyłam się
na swoim miejscu,a on na swoim.
- Dobranoc.-szepnął.
- I co to tyle,dobranoc?-zapytałam.
- A co mam ci zaśpiewać kołysankę?-zaśmiał się.
- Bartek,masz mnie w tym momencie przytulić.-uśmiechnęłam się,a on przysunął i spełnił mój rozkaz.Wtuliłam się bardzo w niego.
- Przepraszam.-szepnął i pocałował mnie w czoło.
- Ja ciebie też przepraszam.-odszepnęłam i zamknęłam oczy.
Następnego
dnia obudziłam się z gorączką.Było mi strasznie gorąco,a na dodatek
Bartek grzał lepiej niż kaloryfer i nie mogłam się od niego odkleić.Za
mocno mnie trzymał.
- Bartek odsuń się.-powiedziałam szturchając go.
- Co się dzieje?-zapytał zaspany.
- Odsuń się.-powiedziałam jeszcze raz.
-
Tak już.-szepnął i znów się położył,znów mnie przytulając.Ale teraz nie
miałam do niego pretensji bo nagle zrobiło mi się zimno i jeszcze
bardziej się do niego przytuliłam.Nagle zrobiło mi się nie dobrze i
szybko zerwałam się z łóżka,biegnąc do łazienki.Po wszystkim oparłam się
o szafkę.
- Lena wszystko dobrze?-usłyszałam głos mamy.
- Tak.-powiedziałam,ale ona i tak weszła do środka.
- Jaka ty blada jesteś.-powiedziała siadając koło mnie.
- Źle się poczułam i musiałam zwymiotować.
-
Chodź się położyć.-pomogła mi wstać i poszłam do sypialni,a mama poszła
zrobić mi herbatę.Spojrzałam na zegarek była 9:00 rano.
- Czemu nie śpisz?-zapytał mnie Bartek,który się właśnie obudził.
- Zrobiło mi się nie dobrze,ale już wszystko dobrze.
- Na pewno,może do lekarza pojedziemy?p-zapytał.
-
Nie trzeba.-powiedziałam,a on się nachylił i mnie pocałował.-Zarazisz
się.-zaśmiałam się kiedy zaczął obsypywać pocałunkami całe moje ciało.
- Nie ważne.-zaczęliśmy się całować namiętnie,ale do sypialni wkroczyły nasze mamusie.
- O Lenka słoneczko jak się czujesz?-zapytała mama Bartka.
- Dobrze,dziękuje.-powiedziałam.
- Zabierzemy dziś dzieci na spacer.-powiedziała moja mama.-A Bartek pójdzie na zakupy.-później spojrzała na mojego narzeczonego.
- Sam mam iść?-zapytał.
- A co z księdzem?-zaśmiałam się.
- No dobrze,co moja księżniczka chce ze sklepu?-spojrzał na mnie,a nagle do sypiali wbiegła Maja.
- Więc twoja księżniczka,chce to.-powiedziała i podała mu listę długą jak z stąd do Warszawy.
- Przecież to same słodycze.-stwierdził po przeczytaniu wszystkiego.
- Będziesz dzieciom odmawiał?-spojrzałam i poszłam po Kubusia.
- Ma-ma.-powiedział kiedy mnie zobaczył.
- Lenka,powinnaś leżeć.-usłyszałam za plecami.
- Mamo,przecież nie umieram.
- Lenka nawet tak nie mów.-powiedziała zła.Wzięłam Kubę na ręce i poszliśmy do salonu.
-
Dobra,teraz śniadanie,ubieramy się i idziemy na spacer co
niektórzy.-powiedziała mama Bartka i znów wbiła wzrok na przyjmującego.
- Boże przecież zostawię w tym sklepie majątek.-powiedział zawiedziony i poszedł do sypialni.
- Ma to po Adamie,takie dramatyzowanie.-zaśmiała się pani Iwonka.
- Mamusiu a ty nie idziesz z nami?-zapytała mnie Maja.
- Nie żabko,bo jestem chora.-powiedziałam i pocałowałam ją w główkę.
- Ale później obejrzymy bajkę?
- Tak obejrzymy.
Po
godzinie zostałam sama w mieszkaniu.Usiadłam przy laptopie i zaczęłam
szukać sali na ślub,bo ostatnio Bartek jakoś z chłopakami nie
znalazł.Zapisałam na kartce co jest zrobione i załatwione.Został nam
tylko garnitur Bartka,ustalenie menu i muzyki,zamówienie tortu,kupienie
dzieciom strojów i oczywiście następnego dnia chrzest Kubusia.Ojeju to
będzie dużo roboty.Jak sobie przypomnę kiedy będąc jeszcze nastolatką
myślałam o swoim ślubie,to chce mi się płakać.Mój ślub miał być
magiczny,ale ten będzie zaczarowany i wszyscy zapamiętamy go długo,a w
szczególności ja zapamiętam go co końca życia.....
I jest kolejny.
Mam nadzieję że was nie przynudziłam tym rozdziałem.Liczę na wasze komentarze.
Niestety przegraliśmy dwa mecze z USA,ale chłopaki walczymy dalej :)
Następny pojawi się za tydzień,przepraszam że pojawiają się takie opóźnienia.
Pozdrawiam Aga
świetny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Oboje są uparci , muszą znaleźć jakiś kompromis . Czyżby Lena była w ciąży? Nalot mam , trochę im współczuję ale chociaż czasami są przydatnę przynajmniej powiedziały swoim dzieciom co myślą. dobrze ,że się pogodzili, jestem ciekawa co dalej. pisz szybko. POzdrawiam :*
OdpowiedzUsuńnie podoba mi się ta choroba Leny, mam nadzieję, że to nic poważnego :) czekam na kolejny i po południu zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nic złego się nie stanie :d Bartek z Leną powinni porozmawiać, bo jeśli dalej tak pójdzie to oni rozbiją swoją rodzinę.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D Mam nadzieję, ze wszystko bd dobrze. Z niecierpliwością czekam na nowość. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że Lena szybko wyzdrowieje ;)
Do następnego ;)
/Ola
Hmm myślałam, że będa dłuższe przeprosiny ik taka dłuuuga i szczera rozmowa, ale przyjdzie na to jeszcze czas ;) Póki co niech Lena wyzdrowieje, bo wszyscy się martwią i zaczynam się niepokoić :O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jak dobrze ze sie pogodzili :) Nowy rozdzial na Muzaju zapraszam :*
OdpowiedzUsuńNo ja też liczyłam na taką długą i szczerą rozmowę po której wpadłaby Maja i znow zaczęła zadawać głupie pytania xD Zapraszam do mnie :D Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Lena powinna wreszcie dorosnąć, bo momentami zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, a zdrada Bartka jest dowodem na to, że w związku z główną bohaterką czegoś mu brakowało. Może włoska "przyjaciółka" jest bardziej ułożona i dojrzała? Niemniej jednak zmienić muszą się oboje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jejku kocham Cię ;3 Kolejny świetny rozdział 💋💋
OdpowiedzUsuńŻyczę weny. Buziaki i do następnego :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń