Obudził mnie przeogromny kac jak stąd do Warszawy.Otworzyłam oczy i
zaczęłam się rozglądać po swojej sypialni.Obok mnie spała Pola,a po
drugiej stronie Ula.Kaśka i Julka spały w salonie na kanapie.Nie chętnie
wstałam i udałam się do kuchni w celu znalezienia czegoś co choć przez
chwilę by mi się dobrze zrobiło.Na parapecie leżała moja komórka i w tym
momencie przypomniałam sobie,że Bartek miał dzwonić czy dojechali.Oho
super 20 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości o treści czy mogłabym
odebrać i czy nic się nie stało,a niech się pomartwi trochę o mnie.
- Cześć piękna.-do kuchni weszły po kolei dziewczyny.Dałam każdej po butelce wody i tabletce na głowę.
- Dzięki,że przyszłyście.-uśmiechnęłam się.
- Wiesz Lenka było świetnie,tylko nie jest ci żal że zniszczyłyśmy tą suknię?-zapytała Pola.
-
Nie ja tego potrzebowałam,ona ciągle mi tylko przypominała jaka jestem
beznadziejna.Dobra laski ogarniamy się i lecimy do roboty,znaczy zależy
kto dziś musi iść.-powiedziałam i spojrzałam po dziewczynach i od razu
zobaczyłam zmęczoną minę Poli.-Ooo Polcia razem dziś
pracujemy.-zaśmiałam się.
- Ula zadzwoń do Witka że ja nie dam rady.-powiedziała do Uli.
-
Pola wiesz,że po ostatniej imprezie powiedział,że nie chce rano
dostawać telefonów że za bardzo zaszalałyśmy i nie możesz
przyjść.-powiedziała i spojrzała na Polę.
- Dziewczyny ale mi jest tak nie dobrze.-powiedziała i poleciała do kibelka.
-
Dobra ja ją dziś zastąpię.-powiedziała Ula i zaczęłyśmy się
zbierać.Przed pracą odprowadziłyśmy też Polę do domu i wraz z Ulką
poszłyśmy do baru.Na początku było dobrze,myślałam że dziś nie będzie
tak dużo ludzi,ale tylko gdy wybiła godzina obiadowa,to aż ludzie się u
nas w knajpie nie mieścili.Nie miałyśmy z Ulą chwili spokoju.Cały czas
dzwonił mi telefon,ale nie mogłam odebrać bo albo coś podać,albo przyjąć
zamówienie.Na szczęście o 18:00 zmieniły nas Kaśka i Julka,które miały
na wieczór tak powiem dyżur bo dziś jakaś impreza jest organizowana.
- Lena musisz zostać.-do szatni wszedł Witek.
- Jak to zostać,przecież dziewczyny już mnie zmieniły.-popatrzyłam na niego.
- No wiem,ale czterech kelnerów nie da radę,musisz zostać,Ula też zostaje.
-
Dobra tylko jeszcze zadzwonię bo cały czas mój telefon się do mnie
dobija.-powiedziałam i wyjęłam urządzenie,które znów zaczęło dzwonić.To
był Bartek.
- Halo?-zapytałam i usłyszałam taki spokojny wydech.
- Boże czemu od wczoraj nie odbierałaś,dzwoniłem?
- Jezu pracuje chyba,co u dzieci?-zapytałam nie chcąc słuchać jego niby martwienia się o mnie.
- Dobrze,cały czas z dziadkami siedzą.
-
To się cieszę.Dobra ja kończę bo muszę wracać do
pracy.Cześć.-powiedziałam i się rozłączyłam.Wiecie męczy mnie rozmowa z
nim przez telefon,sami widzicie że ona się nawet nie klei.Wyłączyłam
komórkę i wróciłam na salę.I taki zapieprz do samego rana.
Wszystko
skończyło się o 5 rano,ale samo sprzątanie zajęło nam do godziny
7:00.Do domu wracałam z zamkniętymi oczami,w ogóle cud że wróciłam do
domu i że nie zasnęłam gdzieś na pierwszej ławce w parku.Gdy tylko
znalazłam się w mieszkaniu padłam jak długa na łóżku i zasnęłam.Ale nie
dali mi długo pospać bo znów mój telefon się odezwał.Tym razem to była
moja mamusia.
- Tak mamuś?-zapytałam zaspana.
-
Przepraszam nie chciałam cię obudzić,ale co ty na to że jak będziesz
dzieci odbierać to może byś wpadła do nas,wiesz tata dostał teraz
tydzień urlopu to przyjedźcie.
- A może to wy
przyjedziecie,miejsca jest dużo,a teraz najbardziej byście mi się tu
przydali bo mamy teraz taki zapierz w pracy,że czasami nie mam co z
dziećmi zrobić a tak to z wami by były.
- No dobra to za tydzień się widzimy córeczko.-zaśmiała się.
-
No papa.-wyłączyłam telefon i znów spać.Takim oto sposobem pospałam
sobie do godziny 16:00.Wiecie gdyby dzieci były to już o 9:00 byłabym na
nogach a teraz mam taki luz lekki że są u niedoszłych teściów.Oni to
mają okropnie co chwilę muszą poznawać nowe laski Bartka,co się do
jednej przyzwyczają to muszą już kolejną poznawać,ale Bartek zawsze taki
był w szkole to tydzień z tą ,później ten tydzień z tamtą.Nawet nie
wiem co mnie tak do niego ciągnęło,ale gdy już zaczęliśmy być razem to
było cudownie do czasu,kiedy nie dostał tego pieprzonego kontraktu z
Kędzierzynem.Najbardziej bolało mnie że zerwał ze mną jakby to był tylko
mały problemik.Nie patrzył co się między nami stało.Bo skoro jesteśmy w
związku i decydujemy się na łóżko to chyba jednak kobieta coś dla tego
faceta znaczy.Chyba że byłam wtedy zabawką,którą znowu zapragnął mieć i
znowu ją zapłodnił i teraz którą znowu porzucił,znaczy ja porzuciłam ale
on powinien walczyć a nie znalazł sobie kolejną.I co mam się spodziewać
że za kilka lat znowu przyjdzie do mnie i ja głupia znowu uwierzę że
mnie kocha,bo ja go do cholery kocham i w tej sprawie zawsze będę
naiwna.Wybaczyłam mu wszystko co możliwe,nawet to że jest teraz z Clarą
mu wybaczyłam.Czemu ja zawsze muszę wszystko zniszczyć,Bartek nigdy nie
był niczego winny.Ja mu nie powiedziałam o ciąży,uciekłam,7 lat się nie
odzywałam,wieczne kłótnie to ja zaczynałam,teraz to rozstanie to ja tego
zażądałam.Boże właśnie zrozumiałam że wszystko złe w naszym związku to
ja.W tym momencie czuję się okropnie.
W końcu mogłam jechać
odebrać od swoich niedoszłych teściów,moje kochane dzieci.Z samego rana
wyjechałam do Nysy,ale droga za fajna nie była,nie sądziłam że mogą być
takie wielkie korki na ulicy.Ale kiedy wreszcie minęłam tabliczkę z
napisem Nysa to odetchnęłam z ulgą.Kiedy znalazłam się pod domem Kurków
to siedziałam w samochodzie dobre 30 minut,jakoś głupio mi było tam
wejść po tym wszystkim.W końcu oni dalej nie rozumieją mojej decyzji o
zerwaniu zaręczyn,ale też nie mogłam siedzieć w aucie cały dzień.Wzięłam
kilka głębokich oddechów i ruszyłam w stronę drzwi
wejściowych.Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzyła mi drzwi Maja.
- Mama!!!-krzyknęła i mocno się do mnie przytuliła.
-
Boże moja myszka jak ja się stęskniłam za tobą.-zaśmiałam się i weszłam
z nią do środka.-Dzień dobry.-powiedziałam jak w przedpokoju zobaczyłam
rodziców Bartka i Kubusia,którego trzymała pani Iwona.Wzięłam syna na
ręce i mocno przytuliłam.
- Cześć Lenka,jak cię dawno nie
widzieliśmy.-zaśmiał się tata Bartka.Zostałam zaproszona do salonu gdzie
siedziała Clara z Bartkiem.Nie powiem,ale zrobiło mi się trochę tak
niezręcznie.
- Maja masz już rzeczy spakowane?-spojrzałam na córkę,która usiadła Bartkowi na kolanach i mocno się przytuliła.
- Jeszcze nie.
- To chodź spakujemy i uciekamy.-powiedziałam.
-
Gdzie myślałam że zostaniecie do jutra,dopiero co
przyjechałaś,odpoczniesz i jutro pojedziecie.-powiedziała pani Iwona
uśmiechając się do mnie.
- Nie chce wam kłopotu sprawiać,a lepiej będzie jak pojedziemy już.
-
Przestań jak mama mówi żebyście zostali to zostaniecie.-po dłuższej
chwili odezwał się Bartek.I wszyscy mnie przegłosowali,więc nie miałam
wyjścia.
Po kolacji,na której musiałam siedzieć koło Clary
udałam się do pokoju,żeby się odświeżyć.Kiedy patrzyłam przez okno do
pokoju weszła Clara.
- Cześć nie przeszkadzam?-zapytała.
- Nie raczej nie,coś się stało?-powiedziałam dalej patrząc w okno.
- Mam nadzieję że nie jesteś zła że jestem z Bartkiem?
-
Słucham?-zapytałam odwracając się do niej.-Po tym wszystkim mam ci
życzyć szczęścia bo nie rozumiem,od samego początku dostawiałaś się do
Bartka,mi już nawet nie chodzi o to że z nim jesteś,ale jak jeszcze był
zaręczony to wtedy nie miałaś skrupułów i normalnie się nie martwiłaś
czy nie jestem zła,a teraz masz tupet tu przychodząc i zadawać mi takie
pytanie.To ja ci zadam lepsze ile razy weszłaś Bartkowi do łóżka jak
jeszcze był ze mną?-zapytałam patrząc jej prosto w oczy,a ona
zaniemówiła.
- Czyli już wiesz?-szepnęła i teraz to ja
poczułam się jakbym dostała porządnie w twarz.-Dwa razy ale to było
przypadkiem po alkoholu.-tłumaczyła się a ja stałam i nie mogłam w to
uwierzyć.Zostałam zdradzona przed własnym ślubem i gdybym nie zerwała z
Bartkiem nigdy bym się tego nie dowiedziała.Zaczęłam się sama sobą
brzydzić,on spał z nią,później przychodził do mnie,całował ją później
mnie.Niedobrze mi się zrobiło.
- Dobra możesz już wyjść,chcę
zostać sama.-powiedziałam odwracając się do okna i ukrywając spływające
po moim policzku łzy.Na szczęście wyszła bez słowa.Całe życie w tym
momencie mi się zawaliło to jest nie do opisania.
Nie zważając
na godzinę oznajmiłam że idę na spacer choć było w cholerę zimno to nie
przeszkadzało mi to bo po takiej dawce nowinek ostudzić myśli
musiałam.Chciałam być sama,ale za mną z domu wybiegł Bartek.
- Lena pogadajmy.-powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Ale o czym bo jest dużo tematów.-powiedziałam śmiejąc się.
- Lena proszę cię.-szepnął.
-
Bartek popatrz mi się prosto w oczy.-powiedziałam a on spełnił moją
prośbę.-Nie nawidzę cię.-szepnęłam.-Potrafiłam ci wszystko wybaczyć,ale
myśl że ty przed ślubem mnie zdradzałeś i przyjeżdżałeś do mnie i do
dzieci jakby nic się nie stało mnie osłabia i obrzydza.Czy ty przez całe
życie traktowałeś mnie poważnie,czy jednak byłam twoją kolejną zdobyczą
i jak tylko pojawił się kontrakt to uciekłeś ode mnie bo tak było ci
prościej.
- Lena zawsze byłaś ważna dla mnie,a nawet dalej jesteś.-powiedział,ale mu przerwałam.
-
Przestań mnie w końcu okłamywać,wiesz odkąd zaczęłam się z tobą
spotykać zawsze myślałam że stworzymy świetną rodzinę dla naszych
dzieci,które chciałam mieć z tobą,później jak powiedziałeś o kontrakcie i
że już w naszą miłość nie wierzysz to całe moje plany się zawaliły.Po 7
latach odzyskałam tą wiarę,ale znowu ty mi ją zepsułeś.Tylko po co
znowu namieszałeś mi w życiu,boże ja już nie mogę.Ty sobie teraz
pojedziesz a ja tu zostaję z dwójką dzieci,nie wiesz jaki to jest trud
dla mnie.-powiedziałam płacząc.
- Przecież ci pomogę Lenka.-przytulił mnie.
-
Nie dotykaj mnie.Chcesz usłyszeć prawdę więc tak żałuję że jesteś ojcem
moich dzieci,żałuję że w ogóle zgodziłam się z tobą być.Rozumiesz mnie
żałuje.-wykrzyczałam i wróciłam do domu.Widziałam przez okno że stał
cały czas w tym samym miejscu i w ogóle się nie ruszał.Niestety rozum
wykrzyczał swoje,a w tym momencie głos serca był za cichy by pokonać
głos rozumu.
Rano od razu po śniadaniu postanowiłam
wyjechać,Bartek zapakował rzeczy dzieci do samochodu i od razu się z
nimi pożegnał ja tylko zrobiłam to z rodzicami Bartka i jego bratem.
- Lena mogę mieć prośbę?-zapytał Bartek.
- Mam nadzieję że nie będziesz prosić o wybaczenie.-zaśmiałam się zła.
- Dla dobra dzieci pogódźmy się.-powiedział,a ja spojrzałam na dzieci w samochodzie.
-
Mogę z tobą normalnie rozmawiać,nie będę utrudniała kontaktów z
dziećmi,ale nic poza tym i tak za dużo ode mnie wymagasz.-powiedziałam i
wsiadałam do samochodu.Z każdą minutą kiedy samochód oddalał się od
Nysy to miałam ochotę zawrócić i powiedzieć mu że dalej go kocham,ale
także mam ochotę uderzyć go porządnie w twarz za to że mnie zdradził,ale
muszę być dorosła i pokazać że nie z takimi rzeczami daję sobie radę.
- Mamo dlaczego ty i tata się nie kochacie?-zapytała w pewnym momencie Maja.
- Maja posłuchaj to że ja i tata nie jesteśmy razem nie oznacza że was nie kochamy.-popatrzyłam w lusterko by widzieć jej twarz.
- Ale ja wiem,że nas kochacie,ale czemu wy?
- To trudne,ale tata kocha Clarę i tak musi być.
- Czyli znowu będziemy same przez tyle lat co ostatnio?-zapytała a ja zjechałam na ubocze.
-
Maju posłuchaj ja wiem,że masz żal do mnie że nie wiedziałaś tyle lat
kto jest twoim tatą,za to cię strasznie przepraszam.Gdy tylko będziesz
starsza wytłumaczę ci moje zachowanie,a to że tata nie będzie z nami nie
oznacza że o nas zapomni i znów będziemy same,bo tak nie
będzie,zobaczysz.-uśmiechnęłam się do niej,a ona do mnie.
- Kocham cię mamusiu.
-
Ja ciebie też mój krasnalku,a teraz ciii bo Kubuś śpi.-puściłam jej
oczko i ruszyliśmy w dalszą drogę.Teraz moje myśli krążą nad nowym
początkiem.Na końcu drogi jest początek, z którego
wystartowałam.Teraz widzę, ile się zmieniło,ale na końcu drogi jest
nowy początek.Teraz widzę, ile jeszcze przed mną.Ktoś mi powiedział
abym w końcu zapomniała o przeszłości,więc może to teraz będzie moją
receptą na dalsze życie bez osoby którą kocham,a którą będę codziennie
widzieć patrząc na moje dwa skarby,które trzymają mnie przy życiu.......
Oto
i jest nowy rozdział,mam nadzieję że wam się spodoba.Dziękuję za
poprzednie komentarze,bo strasznie się cieszę że czekałyście na mnie i
tak ciepło mnie przyjęłyście.Ten jeszcze krótki,ale kolejne będą już dłuższe :-) Kolejny rozdział za kilka dni,a na drugim
blogu troszkę się spóźnię ale nadrobię :-) Także do następnego ;-*
Pozdrawiam Aga
Smutna ta rozmowa Leny z Majką... Eh...
OdpowiedzUsuńZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA! http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/ . JEST TO KONTYNUACJA BLOGA : http://you-and-me-forever.blog.pl/. PRZEPRASZAM ZA KŁOPOT I ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ 30! :)
UsuńW sumie to dobrze, że Lena dowiedziała się od Clary o zdradzie Bartka przed ślubem. Przynajmniej będzie mogła zacząć życie od nowa. Bez Bartka i jego kłamstw. Szkoda tylko dzieci, Maja nie jest ślepa i widzi, że coś jest nie tak. Na szczęście Kuba nic nie rozumie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
Aż brak mi słów ...szkoda ,że tak się stało a tą Clarę bym zabiła , bo poszła do Leny taka dumna. Maja cierpi, bo chciałaby mieć prawdziwy dom. czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze się pogodzą. Bartek sam nie wie czego chce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że się pogodzą, bo dzieci potrzebują ojca.. A co do rozdziału to jest super, dawaj szybko nexta:*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że te zdrady kiedyś wyjdą... no teraz to ja czarno widzę żeby się zeszli :/ Aż nie wiem sama co by się musiało stać żeby się pogodzili :O To głowy przyszedł mi tylko jakiś wypadek albo choroba dziecka żeby się na nowo zbliżyli...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Super!!! Tylko tylę mogę powiedzieć!! ;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Ty jesteś świetna ! Koocham :* Tak sie cieszę ze wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://my-life-my-game-my-rules.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńKiedy next? nie mogę się doczekać
kiedy nasteony?
OdpowiedzUsuńKiedy next? :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuń