- Lena pójdziesz ze mną na spacer?-zapytał pan Adam.
-
Oczywiście.-powiedziałam i wyszliśmy z domu.Szliśmy przez park nic nie
mówiąc,trochę mnie to męczyło o czym chciał z mną rozmawiać ojciec
Bartka.
- Wiesz dzwonił do mnie jakiś Damian.-powiedział w końcu,a mi zrobiło się słabo.
- Czego od pana chciał?-zapytałam.
-
Zaczął coś opowiadać,o jakimś romansie,ale nie uwierzyłem mu bo brzmiał
mało wiarygodnie.Chciałem żebyś wiedziała że była taka sytuacja.
- Pan nie uwierzył,a mój ojciec w to uwierzył.-powiedziałam i usiadłam na ławce.
-
Posłuchaj z tego co wiem to on spotkał twoich rodziców twarzą w twarz,a
do mnie dzwonił,to też wpływa na wiarygodność przez telefon to
rozpoznasz.-usiadł koło mnie.
- Ale wie pan ile miałam
problemów przez niego,to jest chore bo każdego dnia boję się coraz
bardziej.On chce zniszczyć mi życie i jak na razie odsuwa ode mnie moich
bliskich.
- Musisz zastanowić się nad tym czy nie podać go na policję.
- Nie to jeszcze bardziej go rozzłości.-szepnęłam.
-
Lena wiem że ci ciężko,bo właśnie są takie momenty że bliscy bardzo
chcieliby wierzyć tobie,ale coś im nie pozwala.Ja osobiście cieszę się
że ten telefon ja odebrałem,a nie Iwona.-powiedział,a ja na niego
spojrzałam.
- Dlaczego?
- Iwona jest osobą która
bardzo się przejmuje tym co inni mówią o jej bliskich więc lepiej będzie
jeżeli nic jej nie powiemy.Lena głowa do góry,załatwimy to
razem.-uśmiechnął się.Spacerkiem wróciliśmy do domu,gdzie nikogo nie
było.Byliśmy zdziwieni,gdzie wszyscy???
Udaliśmy się zatem do ogrodu,od razu na mojej twarzy zastał wielki uśmiech.
- Mamusiu zobacz,tata rozłożył basen.-krzyknęła Maja.
-
No to widzę że świetnie się bawicie.-powiedział pan Adam,który już stał
w samych kąpielówkach.Podeszłam do pani Iwony,która siedziała sobie na
trawie z Kubusiem.
- Co tam synku?-zapytałam,a on się uśmiechnął.
- Lenko mam do ciebie prośbę.-spojrzałam na mamę Bartka.
- Słucham?
-
Bo Adam dostał zaproszenie na urodziny i chcieliśmy iść,ale nie chcemy
zostawiać Kubę pod opieką babci bo ona musiałaby znowu się tu tłuc
pociągiem.
- Nie było by problemu się Kubą zająć,a kiedy są te urodziny?-zapytałam.
- No właśnie w tym problem bo wtedy co wy jedziecie na wesele.-powiedziała,a ja się zaśmiałam.
-
Ale to żaden problem żeby on z nami pojechał.Iza nawet będzie
szczęśliwa że jest o jedną osobę więcej,a przede wszystkim Mai nie
będzie się nudzić.-powiedziałam.
- Cieszę się że będziesz moją
synową.-przytuliła mnie.W ogrodzie spędziliśmy cały dzień,kiedy Kubuś
zasnął i Maja oczywiście też,Bartek kazał ubrać mi swój strój
kąpielowy.Trochę zdziwiona poszłam do łazienki i ubrałam swój strój.
- Bartek mogę wiedzieć co ty wymyśliłeś?-zapytałam wychodząc do ogrodu.
- Skarbie,pokąpiemy się w basenie.
- W nocy?-spojrzałam na niego.
-
Noc jest ciepła,więc co nam szkodzi?-zapytał i pociągnął mnie za
rękę.Kiedy byłam już w basenie poczułam,że upadam,Okazało się że to
Bartek mnie popchnął.
- Ha ha bardzo śmieszne idioto mogłam się zabić.-powiedziałam wkurzona.
- Oj Lenor.-powiedział,a zaczęłam go chlapać wodą.
-
Nie mów do mnie Lenor,gburze jeden.-powiedziałam i nagle poczułam jego
usta na swoich.Kochałam takie pocałunki,które przeradzają się w większe
przyjemności,ale dziś nie mogłam mu na to pozwolić.
- Nie skarbie.-powiedziałam kiedy chciał zdjąć górną część stroju.
- Dlaczego?-zapytał odrywając się ode mnie.
- Jesteśmy u twoich rodziców i w dodatku w ogrodzie,a po bokach sąsiedzi.-powiedziałam,a on się zaśmiał.
- Lenka,przecież jest noc,wszyscy śpią.
- Bartek.-spojrzałam na niego,a on znów się zaśmiał.
- Dobrze dziś nie.-powiedział grzecznie siadając w wodzie,usiadłam koło niego i mocno się przytuliłam.
- Bartuś a co z klubem?-zapytałam.
- Dostałem kilka propozycji z Rosji,Włoch,a nawet Turcji i jeszcze się zastanawiam.Mam dać odpowiedź do 20 sierpnia.
- Ale nie zamierzasz chyba wyjeżdżać?-spojrzałam na niego uważnie.
- Właśnie bo powinienem z tobą o tym porozmawiać.Myślę nad Włochami.
- Ale jak to myślisz,przecież wiesz że to na ten czas niewykonalne.-powiedziałam.
- Myślałem o wszystkim,Mai znalazło by się szkołę.-powiedział.
- Przecież to nie chodzi o szkołę,po prostu myślałam że za rok wybrałbyś inny klub,bo Kuba jest za mały.-stwierdziłam.
- Wiem o czym mówisz,ale taka szansa może się za rok nie powtórzyć.
- Czyli pojedziesz i będziesz przyjeżdżać raz na jakiś czas?-zapytałam.
- Lena ja wiem jak to brzmi,ale chcę spróbować.-szepnął.
-
Ja nie będę ci tego utrudniać,zobaczymy jak nam to wyjdzie.Jeżeli
będzie źle to wtedy będziemy myśleć.Jutro zadzwoń i podpisuj
umowę.-uśmiechnęłam się krzywo,Tak na prawdę nie chciałam żeby tego
kontraktu podpisywał.Wszyscy wiemy że zdarzają się takie przypadki,że
ludzie ze względu na duże kilometry się rozstają,znaczy ja na pewno tak
nie zrobię,bo nie chcę mu zawalać kariery,ale też nie chcę go oddawać i
go przy sobie nie mieć.
- Kocham cię Lenka.-pocałował mnie,a dla mnie ten pocałunek był jak pożegnanie.
-
Ja ciebie też.-około 1:00 w nocy poszliśmy się położyć,znaczy ja nie
mogłam zasnąć.Myślałam jak to będzie gdy on będzie tam a ja tu z
dziećmi.Z jednej strony jego forma wzrośnie o wielką skalę,a z drugiej
tęsknota też będzie potrafiła z człowiekiem zrobić porządek.
Zasnęłam
dopiero nad ranem.Nie pospałam sobie długo bo już o 9:00 do pokoju
wbiegłam Maja i chciała iść się kąpać do basenu.Jakoś mój humor był
dziwny,chciało mi się płakać,śmiać,wrzeszczeć i bardzo mocno się do
kogoś tulić.Czyżby w mojej głowie już pokazywały się oznaki tęsknoty za
Bartkiem.
Siedzieliśmy sobie w ogródku,kiedy to wpadł zadowolony Bartek.
-
Jestem w Lube.-krzyknął,jego rodzice nie zrozumieli o co mu chodzi więc
im wyjaśnił.Jego ojciec się ucieszył,gorzej było z panią Iwoną,która
nie odezwała się ani słowem.Może musi sobie wszystko przemyśleć,więc nic
się nie odezwałam.
- No synu Włoch to świetny wybór,tak ci wypracują formę że ho ho.-powiedział pan Adam.
- A to przemyślałeś synku?-zapytała w końcu jego mama.
-
Tak,Lena mi pomogła w tej decyzji.-powiedział i się do mnie
uśmiechnął.Właśnie zrozumiałam jak mu zależało na tej decyzji.Gdybym mu
nie pozwoliła to chodziłby smutny,a może i nawet zły przez cały rok,a
tak widzę jaki jest szczęśliwy.
- Tato,a ja też z tobą pojadę.-podbiegła do nas Maja.
- Wiesz myszko na początku zastaniesz tutaj w domku,a później jak Kubuś podrośnie to jak najbardziej.
- A nie mogę od razu jechać?-zapytała i spojrzała na mnie.
-
Maju idź się kąpać później porozmawiamy.-powiedziałam.Poszłam do kuchni
po jakieś picie i nie wiem kiedy to zaczęły mi po policzku płynąć
łzy.Wytarłam je i oparłam się o blat.
- Żałujesz?-usłyszałam za sobą głos pani Iwony.
- Co,nie po prostu wpadło mi coś do oka.-powiedziałam.
- Lenka nie okłamuj mnie.-powiedziała.
- Widzi pani jaki on jest szczęśliwy,wytrzymamy ten rok,a później ja tam pojadę.Obiecuję.-szepnęłam i znów zaczęłam płakać.
-
Spokojnie,to zawsze na początku będzie bolało,później wszystko się
uspokoi.Wiem co mówię też to przeżywałam.-powiedziała a ja na nią
spojrzałam.
- Tak?
- Adam podpisał kontrakt z
Rosją,to było na początku naszego związku.Nie mogłam się podnieść po
jego wyjedzie.Potrafiłam przepłakać cały dzień i noc,potrafiłam nic nie
jeść,aż w końcu zaczęłam do niego jeździć,a on do mnie i tak minął ten
okres Rosji.Później wrócił i zaszłam w ciążę,teraz jakoś nam te życie
leci.
- Wiem,muszę go wspierać bo przecież się nie załamię.
- Chodźmy do ogrodu,bo Adam wymyślił grilla.-zaśmiała się.Usiadłam sobie przy stole koło Bartka,który trzymał Kubusia.
- Płakałaś?-zapytał.
- Nie,coś mi wpadło do oka.-skłamałam.Chodź on jeszcze nie wyjechał ja już odliczam dni do jego powrotu.
Nastał
piękny sierpień,a dokładnie dziś jest ślub Izy i Sebastiana.W
Katowicach byliśmy już wczoraj.Ja od 9:00 jestem u Izy,a Bartek ma
dojechać do kościoła z dziećmi.Jest z nami Kuba,przed wczoraj przywieźli
go rodzice Bartka,Maja strasznie się ucieszyła że będzie miała
towarzystwo.Rafim zgodzili się zająć Winiarscy więc nie martwiłam się o
niego.
- Lena ale ten łańcuszek pasuje do sukienki?-zapytała kolejny raz Iza.
- Ja pierdziele dziewczyno pasuje ci wszystko.-powiedziała Pola.
- Chyba to normalne że się denerwuję,zobaczymy jak wy się będziecie zachowywać.
-
Mi to nie grozi.-zaśmiała się Pola,a ja pokręciłam głową ze
śmiechem.Szybko pomogłyśmy jej z makijażem i przyjechała fryzjerka by
zrobić nam włosy.Postawiłam na zwykłe spięcie.
Później pomogłam Izie wbić się w sukienkę i sama poszłam założyć swoją kreację.
Następnie odbyło się błogosławieństwo młodych,później pojechaliśmy pod kościół gdzie czekał już na mnie Bartek z dzieciakami.
- Mamusiu jak ty pięknie wyglądasz.-przytuliła mnie Maja.
- Lepiej popatrz na ciocię.-zaśmiałam się i wzięłam od niego Kubusia.
- Ślicznie wyglądasz.-szepnął i na ucho Bartek,a ja się uśmiechnęłam.
-
Ty też skarbie.-szybka msza w kościele,wiele łez wylanych przez
rodziców,przez dziadków,a nawet Pola się złamała.Po mszy młodzi
podpisali wszystkie dokumenty i udaliśmy się na wielkie weselicho.
- Lena powiedz mi że ja też będę taka szczęśliwa.-powiedziała do mnie Pola kiedy młodzi tańczyli swój pierwszy taniec.
- Będziesz Pola,tylko musisz jak widać czekać na takiego co cię nigdy nie skrzywdzi.-przytuliłam ją.
- Czekam całe życie,więc te kolejne dni też poczekam.-zaśmiała się.
- Mogę panią prosić?-zapytał mnie Bartek.
- Jasne,a gdzie dzieci?-zapytałam.
- Rodzice Izy powiedzieli że przypilnują.-udaliśmy się na parkiet i kołysaliśmy w rytm muzyki.
- Za tydzień wyjeżdżasz?-zapytałam.
- Za tydzień jadę do Warszawy na prezentację,a wyjeżdżam za dwa tygodnie,ale nie mówmy o tym.-przytulił mnie.
- Będę cholernie tęsknić za tobą.-szepnęłam.
-
Lenka,proszę nie rozmawiajmy o tym teraz.-pocałował mnie w czoło i
oddaliśmy się całkowicie w dźwięki muzyki.Zabawa była fantastyczna,nawet
nie sądziłam że dzieci wytrzymają do 4:00 rano,ale jak widać potrafią
człowieka zaskoczyć.Kiedy wróciliśmy do mieszkania od razu padliśmy na
łóżko tak jak staliśmy.
I niestety od dziś zostały nam tylko dwa tygodnie razem.......
I jest kolejny :)
Taki
na koniec tygodnia.Z okazji zbliżających się Świąt na które czekałam
bardzo długo,pragnę życzyć wesołych i radosnych świąt,ciepłego
rodzinnego klimatu i przede wszystkim wielki stos prezentów.
Kolejny rozdział pojawi się za tydzień ze względu na właśnie święta.
Bartek wyjeżdża czy przetrwają tą rozłąkę?????
Pozdrawiam Aga
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak przetrwają tą rozłąkę. Nie no, muszą! Nie ma innej opcji. Na pewno na początku będzie ciężko, ale dadzą radę, bo siebie kochają i to jest najważniejsze :)
Pozdrawiam, również życzę ci Wesołych, radosnych świąt! ;*
Cos mi sie wydaje, ze duzo bedzie sie dzialo po wyjezdzie Bartka.. w koncu Damian caly czas knuje kolejne intrygii..
OdpowiedzUsuńWzajemnie Kochana ;3
Ja jednak miałam nadzieję że Bartek bedzie miał romans xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie ma to jak impreza do rana :) Czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że po wyjeździe Barta będzie się działo... I znowu Damian da o sobie znać i będzie chciał zniszczyć życie Leny i jej bliskich... Trzymam kciuki, za to by im się udało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wesołych! :*
Moim zdaniem Lena powinna pojechać razem z Bartkiem i nie zasłaniać się wiekiem Kuby, w końcu w słonecznej Italii ciągle miałaby Bartka "na oku", a poza tym teoretycznie uwolniłaby się od Damiana. A może jednak zmieni zdanie? ;)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;*
Pozdrawiam ;*
Oby nie rozstali się niech przetrwają tą rozłąkę. Niech ona tylko ich wzmocni. Niech Damian w końcu da spokój Lenie, a Bartek jak coś będzie się działo to niech od razu o tym dowie.
OdpowiedzUsuńJezu! Weź nawet nie strasz!! Muszą to przetrwać, a raczej przetrwają. Rozdział super:)) Mam nadzieje ze ten Damian wiecej nie namiesza, pozdrawiam i do następnego! :)
OdpowiedzUsuńPs. Ja także życzę Tobie i innym Czytelniczkom tego opowiadania wesołych, ciepłych rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, szampanskiej zabawy w sylwestra, mnostwa prezentów, żeby Cię wena nie opuszczała, spełnienia marzeń w nadchodzącym Nowym Roku, a przede wszystkim jeszcze więcej sportowych i siatkarskich emocji :) wszystkiego dobrego :) Gośka
Świetny rozdział. Wydaję mi się ,że Lena powinna wyjechać z Bartkiem ;/
OdpowiedzUsuńRównież życzę Wesołych Świąt ;*.
/Ola
O jejku <3 Piekny rozdział ;) I udało mi się nadrobić kilka rozdziałów, bo jednak cztery miesiące przerwy to było dla mnie bardzo dużo :/ /
OdpowiedzUsuńZ góry jeszcze raz baardzo Cie przepraszam,że nie komentowałam. Ale byłam odcięta od świata blogowania :(
Hmm ;) Ja również życzę WESOŁYCH SWIĄT <3
I dziekuję, rzecz jasna ;)
W wolnej chwili zapraszam do siebie na siódemkę ;)
http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
świetny rozdział. czuję,że ten wyjazd namiesza między nimi ale jednak mam cichą nadzieję ,że będzie wszystko dobrze. pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;)
nadrabiam zaległości i już zaczynam czytać resztę :D
OdpowiedzUsuń