- Bartek spadaj z tej kuchni,bo zamiast przybywać jedzenia to znika przez ciebie.-powiedziałam rozbawiona.
- Kochanie,nie moja wina że tu same takie pyszności.-zaśmiał się.
- Jak będziesz tak podjadał to ci w bioderka pójdzie.-śmiałam się i objęłam go.
- No wiesz może to zrzucę na treningu,a jak nie to powiem że to twoja wina.-puścił mi oczko i pocałował mnie.
-
Dobra idź się pobaw z synem,a ja dokończę te pierogi i biorę się za
ciasto.-powiedziałam,a on poszedł do Kuby.Dziś postanowiłam przyszykować
pierogi z malinami po prostu pycha.Odkąd pamiętam zawsze z Bartkiem
chodziliśmy w soboty do naszej nyskiej knajpki na właśnie te pierogi.Mai
też przypadły do gustu,na deser postanowiłam zrobić ciasto rafaello.
Kiedy
było gotowe wstawiłam je do lodówki by stężało,następnie zaczęłam
gotować pierogi lada chwila powinna przyjść Maja ze szkoły.I jak na
zawołanie do domu wbiegła Maja.
- Jestem strasznie głodna.-krzyknęłam od wejścia.
-
To idź umyć ręce i siadaj zrobiłam pyszny obiad.-zaśmiałam się,a ona
poleciała do łazienki.Do kuchni wszedł Bartek z Kubą na rękach,a za nim
wesoło merdający ogonem Rafi.
- Przyszliśmy zobaczyć co u mamy.-powiedział Bartek,a ja się uśmiechnęłam i pocałowałam Kubusia w czółko.
- Wszystko w porządku,siadaj na obiad.-powiedziałam zabierając mu synka i sama go posadziłam w jego krzesełku.
- Mamusiu wiesz,że dostałam zaproszenie na urodziny.-do kuchni wbiegła Maja i pokazała mi owe zaproszenie.
- No to musimy kupić fajny prezent.-zaśmiałam się.
- A co na obiad?-zapytała,siadając koło Bartka.
-
Pierogi z malinami,a na deser rafaello.-powiedziałam,a ona pisnęła ze
szczęścia.Nałożyłam każdemu po porcji,oczywiście sobie nie bo ja na
samym początku muszę nakarmić Kubusia,zupką marchewkową którą też dla
niego zrobiłam.
- Są pyszne.-powiedział Bartek równo z Mają.
-
Cieszę się,no Kubuś leci samolot.-powiedziałam i robiłam głupie miny by
nasz synek zjadł obiad.Kiedy wszyscy pojedli,to w końcu mogłam ja zjeść
spóźniony obiad.
Później pozmywałam naczynia i wyjęłam ciasto
z lodówki.Pięknie stężało,więc pokroiłam kilka kawałków,a resztę
schowałam do lodówki.Wzięłam talerz z ciastem i poszłam do salonu,gdzie
siedziały moje szczęścia.
- O ciasto.-krzyknęła Maja.
- Maju a powiedz mi czy ty chcesz chodzić na zajęcia z siatkówki?-zapytałam,biorąc na ręce synka.
- Tak bo idzie kilka moich koleżanek z klasy.
- A Oliwer idzie?-zapytałam.
- Tak,dziś mówił że tak.-zaśmiała się i zajadała się dalej ciastem.
- A mój narzeczony ciasta nie chce?-spojrzałam na Bartka.
-
Najpierw ty zjesz,a później ja.-powiedział zabierając mi
Kubę.Uśmiechnęłam się i wzięłam do ręki łyżeczkę,nałożyłam na nią trochę
ciasta i skierowałam ją w stronę Bartka.On się zaśmiał i zjadł ten
kawałek.
- I jak dobre?-zapytałam.
-
Przepyszne.-muszę przyznać,że ciasto wyszło mi genialnie tak tak skromna
ja.Po podwieczorku poszłam wykąpać Kubusia.Mały strasznie uwielbia
wodę,z czego się cieszę bo Majka nie na widziała jej.Może Kuba zostanie
jakimś pływakiem???
Wieczorem kiedy Kuba już zasnął,poszłam do pokoju Mai.
- Co robisz?-zapytałam,kiedy ona leżała na podłodze i coś rysowała.
- Rysuje rysunek do szkoły.-uśmiechnęła się.
- A wcześniej nie mogłaś,bo już spać trzeba.-powiedziałam wskazując na zegarek.
- Ale to właśnie na jutro.
- Jaki temat?-zapytałam siadając na podłodze.
- Kim chcesz zostać w przyszłości.
- I co rysujesz?-znów zapytałam.
- Właśnie nie mogę się zdecydować.Lubię malować,ale też lubię siatkówkę.-zgniotła kolejną kartkę.
- Wiesz myszko,może nie rysuj sytuacji,tylko jakieś przedmioty ,które lubisz.
- Czyli jak?-spojrzała na mnie.
- Możesz narysować piłkę i pędzel,a później opowiesz pani co miałaś na myśli rysując to.-pogłaskałam ją po głowie.
-
A pomożesz mi to narysować?-zapytała,a ja kiwnęłam głową.Zajęło nam to
niecałą godzinę.Kiedy rysunek był skończony,spakowała go do plecaka i
położyła się do łóżka.Ja poczekałam kiedy zaśnie,a później najciszej jak
mogłam wyszłam z pokoju.Poszłam do łazienki wziąć prysznic.Później
posmarowałam się truskawkowym balsamem i poszłam do sypialni.Bartek
rozmawiał przez telefon po angielsku,czyli już nawet przeczuwałam z kim
rozmawia.Położyłam się plecami do niego i patrzyłam tępo w
ścianę.Rozmawiał z nią przez jeszcze dobre 15 minut,ale w końcu
skończył.
- Śpisz skarbie?-zapytał przytulając się do moich pleców.
- Tak.-szepnęłam.
- Właśnie słyszę.-zaśmiał się.
- Kto to dzwonił?
- Clara,chodzi o jakiś wywiad na który po moim powrocie muszę iść.-powiedział całując mnie w ramie.
- Przecież ona jest fizjoterapeutką,nie powinna się tym zajmować.-powiedziałam.
- Wiem,ale nasz menadżer jest na zwolnieniu i teraz zastępuje go Clara.-powiedział.
- Nie lubię jej.-szepnęłam,a on się zaśmiał.
- Zauważyłem to jak u mnie byłaś.
-
Moja wina,że jest pusta jak kości ptaków.-powiedziałam odwracając się
do niego.-Ty tego nie poczujesz bo jesteś facetem,ale kobiety wyczuwają
zagrożenie ze strony innej kobiety i dlatego nie przepadamy za
sobą.-wytłumaczyłam.
- Masz rację,a wiesz jak to się nazywa?-zapytał,a ja kiwnęłam głową.
- Zazdrość skarbie.-pocałował mnie,a później zaśmiał.
- Głupi jesteś,a musiałeś jej zdać całe sprawozdanie z twojego wolnego?-spojrzałam na niego.
- Jakie sprawozdanie?-zapytał.
- Ty nie udawaj głupiego,przecież znam angielski zrozumiałam co mówiłeś.
- Po prostu zapytała jak mi mija wolne.
-
A co ją to obchodzi,następnym razem jak się zapyta masz powiedzieć,że
właśnie spędzasz to wolne z narzeczoną,a ona niech zajmie się swoim
życiem.-powiedziałam poważnie,a on się zaśmiał.
- Dobrze,nawet jak to ci poprawi nastrój powiem,że właśnie spędziłem zajebistą noc z narzeczoną.-puścił mi oczko.
-
Tak możesz tak powiedzieć.-zaśmiałam się.-Bartek bo w zamrażalce są
takie pyszne lody truskawkowe,a ja miałam cały dzień ochotę.-spojrzałam
na niego oczami kota ze Shreka.Wstał z łóżka i po chwili wrócił z
pudełkiem lodów i dwiema łyżkami.I oto takim sposobem wpierniczaliśmy
lody w nocy.
Rano budzik zadzwonił o 7:00,oczywiście wyspana
ja poszłam obudzić Maję.Jak zawsze był kłopot.Z domu wyszłyśmy o
7:50.Lekko się spóźniła,ale raz można.Gdy przemierzałam drogę do domu,to
zadzwonił mój telefon.To była Iza.
- Tak słucham?-powiedziałam.
- Lanka proszę,przyjedź do mnie.-płakała.
- Boże Izka co się stało?-krzyknęłam.
- Przyjedź.-łkała.Szybko się rozłączyłam i poleciałam do domu.Do mieszkania wpadałam jak burza,budząc przy tym Bartka.
- Co się stało?-zapytał.
- Jadę do Katowic,dziś zajmiesz się dziećmi.-mówiłam pakując do torebki jakieś ciuchy.
- Lenka co się stało?
- Iza ma jakiś problem,zadzwoniła do mnie.Jutro będę,obiecuje.-pocałowałam go i wyleciałam z domu.
Jechałam
jak szalona,nigdy nie zdarzyło jej się płakać przez telefon i mnie
prosić o szybkie przybycie do niej.Po dwóch godzinach jestem pod jej
blokiem,gdzie spotkałam zdenerwowaną Polę.
- Lena,boże co się stało?-zapytała mnie.
- Nie wiem zadzwoniła do mnie zapłakana.
-
Do mnie też,jechałam z Darkiem z Zakopanego tutaj jak tylko
zadzwoniła,właśnie przyjechałam.-udałyśmy się do jej
mieszkania.Otworzyła nam cała zapłakana.Od razu ją
przytuliłyśmy.Poszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie.Siedziałyśmy
tak przez godzinę,ona płakała a my ją tuliłyśmy.
- Słonko co się stało?-spojrzałyśmy na nią.
- Dziewczyny jestem w ciąży.-powiedziała.
- Głupku i dlatego płaczesz?-zapytała Pola,a ja się do niej uśmiechnęłam.
- My sobie nie poradzimy,ledwo wiążemy koniec z końcem.-płakała.
-
Iza do cholery,ja lecę tu na złamanie karku aż z Zakopanego bo
myślałam,że coś się stało.Ty za to mi oznajmiasz,że w ciąży
jesteś.Zastanów się,ja bym się cieszyła nawet gdyby nie starczało mi
pieniędzy na rachunki.
- Pola spokojnie.-powiedziałam.
- Nie będę spokojna.-krzyknęła i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami.
- Przepraszam,ale ja się po prostu przestraszyłam,że nie damy rady.-płakała,a ja ją przytuliłam.
- Wiem miałaś prawo,Poli przejdzie spokojnie.-mówiłam.
- Znów jej tylko przypomniałam o aborcji.
-
Iza ona już zawsze będzie o tym pamiętać.Niestety czasu nie
cofniemy.Izka powiedz dziś Sebie.Na pewno się ucieszy.-zaśmiałam się.
- Z czego się ucieszę?-zapytał wspomniany Sebastian wchodząc do mieszkania.
- Patrz jaki ciekawski.-śmiałam się,a razem ze mną Iza.
- Zawsze taki byłem Lena.-puścił mi oczko.
-
Dobra ja was zostawiam,pójdę do Poli.-pożegnałam się z nimi i
wyszłam.Wsiadłam do samochodu i pojechałam pod mieszkanie Poli.Weszłam
na odpowiednie piętro i zapukałam w jasno brązowe drzwi.Otworzył mi
Darek.
- Cześć Lena.-uśmiechnął się.
- Cześć jest
Pola?-zapytałam,on kiwnął głową i wskazał ręką na sypialnie.Poszłam
tam,a Darek do salonu.Otworzyłam drzwi,a ona leżała i płakała.
- Darek mówiłam daj spokój.-powiedziała nawet nie patrząc w stronę drzwi.
- Może i Darek da,ale ja nie.-powiedziałam,a ona się gwałtownie obróciła.
- Lenka ja nie chciałam na nią nakrzyczeć.-szepnęła i znów wybuchła płaczem.Usiadłam koło niej i złapałam za rękę.
- Wiem kierowały nami emocje.Nie jestem zła,a Iza tym prędzej.
- Dlaczego ja byłam taka głupia.Dziś byłabym szczęśliwą matką.
- Pola,posłuchaj pewnie powtórzę to kolejny raz,ale ja wierzę że jeszcze uda ci się zajść w ciąże.
- Też chciałabym w to wierzyć.-popatrzyła tępo w ścianę.
-
Ostatnio miałam sen,byłam w nim ja,ty i Iza.Byłyśmy cholernie
szczęśliwe i wokół nas biegała gromadka dzieci.Jedno z nich mówiło do
ciebie mamo,a wiesz że sny się spełniają.-stwierdziłam.
- Myślisz?-spojrzała na mnie.
- No pewnie.Zadzwoń do Izy i przeproście się bo nie lubię jak jest między nami jakaś niezgodność.
- Zostajesz w Katowicach?-zapytała.
- Tak do jutra,pojadę do mieszkania trochę je ogarnę.Dobra lecę.-powiedziałam i wstałam,a ona razem ze mną.
- Dzięki za wszystko.-przytuliła mnie.
- Tylko pamiętaj żeby mój sen się spełnił trzeba nad tym pracować,a najlepiej w sypialni.-puściłam jej oczko.
-
O to się nie martw.Pracujemy nad tym z Darkiem.-pożegnałam się i
pojechałam jeszcze do knajpki,odwiedzić Ulę i Witka.Brakuje mi ich
wszystkich.
Siedziałam już w starym mieszkaniu i rozglądałam
się to w prawo to w lewo.Wiele się tu działo jak np.imprezy z
dziewczynami,dorastanie Mai.Rozmyślając nad tym wszystkim zasnęłam.Lecz
około 2 w nocy obudził mnie jakiś głos.Nieźle się
przestraszyłam.Pozapalałam w każdym pomieszczaniu światło.Znowu coś
szeptało mi moje imię.Kolejna noc nie przespana.
Rano byłam
nieprzytomna.Wypiłam trzy duże kawy i ruszyłam do Bełchatowa.W pewnym
momencie poczułam się strasznie senna.Zjechałam na pobocze i wyszłam z
samochodu.
- Takie są skutki nie spania całej
nocy.-powiedziałam do siebie i jeszcze chwilę powdychałam świeże
powietrze i znów usiadłam za kółkiem.W domu byłam po 3
godzinach,jechałam strasznie powoli uważając na drogę.
- Jestem.-krzyknęłam,a do mnie podbiegła Maja.
- Mamusiu tęskniłam.-przytuliła się do mnie mocno.
- Tęskniłem.-powiedział Bartek do mnie podchodząc i całując.-Nie wyglądasz dobrze,strasznie blada jesteś.
- Nic mi nie jest,nie wyspałam się po prostu.
- I co się stało Izie?-spytał jak byliśmy w salonie.
- Jest w ciąży,pokłóciła się z Polą,ale już wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
- Może idź się połóż.-spojrzał na mnie.
-
Nie,na razie to opowiadaj co wczoraj robiliście.-opowiadał mi i
opowiadał,a mi było coraz gorzej.Nigdy tak się nie czułam,w tamtym
momencie marzył mi się sen,a najgorsze jest to,że w nocy tak chciało mi
się spać,a nie mogłam bo budził mnie najmniejszy ruch.
Wczoraj
Maja była na urodzinach u Oliwera i jak powiedziała,że było
świetnie.Dziś niestety nadszedł czas powrotu Bartka do Włoch.Odwiozłam
go z Mają na lotnisko,pożegnaliśmy się i znów ta sama pustka. Wieczorem
dostałam wiadomość że jest już na miejscu,byłam już spokojniejsza.
- Mamo zrobisz mi kanapkę?-podeszła do mnie Maja.
- Tak skarbie.-wstałam i poszłam do kuchni.
- Mamusiu dobrze się czujesz?-spojrzałam na nią.
- Tak,a czemu pytasz?
- Bo tak smutna jesteś i taka blada.-przytuliła się do mojej nogi.
-
Spokojnie dobrze się czuję,pójdziesz sprawdzić czy Kubuś się
obudził?-zapytałam,a ona pobiegła.Strasznie kręciło mi się w głowie,ale
zbagatelizowałam to,za chwilę mi pewnie przejdzie.
Przez cały
grudzień postanowiłam oddać się obowiązkom domowym i opieką nad
dziećmi.W końcu w tym roku święta spędzamy tylko w czwórkę.Muszę się wam
pochwalić,że wzięłam się za ćwiczenia,schudłam na tyle że jestem z
siebie zadowolona.Znów mam swoją figurę co miałam przed ciążą.
-
Mamusiu,a może na święta tatusiowi kupimy to?-spytała mnie Maja
pokazując na nakolanniki.Ostatnio nawet Bartek się skarżył że mu się
całkowicie przetarły więc będzie miał niespodziankę.
- Świetnie tylko teraz musimy wybrać kolor.-powiedziałam.
-
To może czarno-niebieskie?-zgodziłam się i poszłyśmy do kasy.Tak byłam
właśnie w galerii,kupując świąteczne prezenty,wolałam to zrobić
wcześniej niż dwa dni przed świętami.Mam prezenty dla dziewczyn,dziadków
i Bartka.Muszę jeszcze kupić rodzicom,moim przyszłym
teściom,Kubusiowi,mojemu Kubie,i oczywiście Mai.
- Maja teraz musimy znaleźć prezenty dla dziadków.
- Których?-zapytała,a ja się zaśmiałam.
- Dla obojga i jeszcze Kubie.
- Którego?-zapytała znowu i teraz to w ogóle zaczęłam się śmiać.
-
Z Nysy.-powiedziałam,a ona pokiwała główką.Udałyśmy się zatem do sklepu
z biżuterią.Postanowiłam tam kupić mamie i prawie teściowej to pięknym
zestawie biżuterii.Dla mojej mamy z dodatkiem niebieskiego jej ulubiony kolor,a dla mamy Bartka z białymi kryształkami.Za to dla mojego taty kupiłam zestaw jego ulubionego whisky,a tacie Bartka kupiłam też whisky,także jego ulubione.Następnie udałyśmy się do sklepu z grami na PSP,z tego co wiem to
Kuba właśnie uwielbia takie gry,miły pracownik pomógł nam w
wyborze.Takim więc sposobem zostały mi tylko kupić prezenty dla Mai i
Kubusia.W tym pomogła mi Pola,zabierając mi dzieci w galerii i udała się
z nimi do kawiarni.Mogłam spokojnie udać się po prezenty.Mai
postanowiłam kupić sztalugę malarską,uwielbia malować więc na stówę się
nada,a Kubuś to tak nie za bardzo rozumie jeszcze te prezenty więc mu
kupiłam drewniane klocki.
Cała obładowana udałam się do domu i
schowałam prezenty do mojej szafy,teraz muszę pilnować by Maja nie
otworzyła jej.Pola z wieczora przywiozła mi moje zguby.
- Mamo,a mogę iść zadzwonić do taty?-zapytała Maja.
-
Tak,telefon jest w salonie.-powiedziałam robiąc kolację.Po chwili
przyszła zadowolona Maja,rozmawiając z Bartkiem przez komórkę.Gadali i
gadali już drugą godzinę.W końcu dała mi telefon i zaczęła jeść kanapki.
- Halo?-zapytałam.
- Cześć skarbie,słyszałem,że prezenty kupiłyście.
- Tak,mam już to z głowy.-zaśmiałam się.
- Ja też kupiłem.-powiedział.
- No,zobaczymy co kupiłeś swojej narzeczonej.-powiedziałam siadając na kanapie.
- Zobaczymy,na pewno ci się spodoba.-poczułam lekkie zamroczenie przed moimi oczami.
- Wiesz ja już kończę,bo Kubę muszę spać położyć.-powiedziałam mrugając.
- Dobrze,ty też zaraz do łóżka.Dobranoc.-powiedział.
-
Dobranoc.-powiedziałam i się rozłączyłam.Po jakiś 10 minutach wszystko
wróciło do normy,więc poszłam wykąpać Kubę,nakarmiłam go i położyłam
spać.Następnie zajęłam się Mają,która zażyczyła sobie czytanie
książki.Kiedy dzieci już spały,poszłam wziąć prysznic i położyłam się
spać,lecz nie było mi to dane.Od miesiąca mam to samo,strasznie chcę
spać,ale nie mogę zasnąć.W końcu mi się to udało,niestety po dwóch
godzinach się obudziłam i tyle z mojego spania.Znowu spędziłam noc na
czytaniu książki.
Około 8:00 usłyszałam dzwonek do
drzwi,poszłam otworzyć,a tam stali rodzice moi i Bartka plus jego
brat,który bardzo mocno mnie uściskał..
- Nie obudziliśmy?-zapytali,a ja się uśmiechnęłam.
- Nie,zapraszam.-zaprosiłam ich do środka i zaprowadziłam do salonu.
- Lenka strasznie schudłaś.-powiedziała moja mama.
- Mamo przestań,wcale nie schudłam.-zaśmiałam się.
-
Tereska ma rację,Lenka strasznie blada jesteś,pewnie się nie ubierasz
dobrze jak wychodzisz na taki mróz.-poparła moją mamę pani Iwona.
- Nie wyspałam się tylko to,chcecie coś do picia,jedzenia?-zapytałam.
- Nie kłopocz się,my i tak tylko na chwilkę.Prezenty przywieźliśmy i na kontrolę.-powiedział tata Bartka.
- Na kontrolę?-spojrzałam na nich.
- No tak,muszę zobaczyć jak się ma moja córeczka,która mnie nie słucha i nie dzwoni do mnie.-uśmiechnęła się mama.
- Ja cię nie słucham,ty też mogłabyś zadzwonić.
- Teresko,nie jesteś sama Bartek też nie dzwoni.-zaśmiała się pani Iwonka.
- A właśnie Bartek kiedy przyjeżdża?-zapytał jego tata.
- Za tydzień.-powiedziałam siadając,znów te zamroczenia.Udawałam żeby nic nie zauważyli,na szczęście się udało.
-
No dobrze,wiesz co ja jednak poproszę kawkę.-zaśmiał się mój
tatuś.Powoli wstałam i wzięłam zamówienia od wszystkich.Kiedy
przygotowałam napoje i dużą stertę kanapek zawołałam wszystkich do
kuchni.Zajadaliśmy się i musiałam słuchaj żalów mojej mamy,na mój temat.
-
Mamusiu.-do kuchni weszła jeszcze zaspana Maja,ale kiedy zobaczyła
gości uradowana pisnęła i wszystkich przytuliła.Usłyszałam też
Kubusia,więc przeprosiłam wszystkich i poszłam po synka,który także
uśmiechał się do wszystkich.Rodzice zostali do południa,bo musieli
wracać już do Nysy.Właśnie dowiedziałam się,ze moi rodzice zostali
zaproszeni na wigilię do Nysy.Wiecznie niewiedząca ja.
- Ale
poczekajcie tez mam dla was prezenty.-powiedziałam i poszłam po
pudełka.Przekazałam im i pojechali.Kiedy wyszli poszłam do salonu
pobawić się z Kubusiem,a do nas dołączyła jeszcze Maja i Rafi.Strasznie
się czułam,wszystko mnie rozsadzało.
- Mamo,a co ja dostanę na święta?-zapytała Maja,a ja się uśmiechnęłam.
- Coś.-powiedziałam.
- To fajnie.-powiedziała obrażona,a ją dźgnęłam palcem w bok.
- Nie ma Majka,czekamy do 24 grudnia.
-
No dobra wytrzymam,ale możemy zachować się jak dorośli i wymienić swoje
relację na temat prezentów.-powiedziała,a ja zaczęłam się śmiać.
-
Nie kokietuj i tak ci nie powiem.Maju pobaw się z Kubą,a ja ogarnę
trochę kuchnię po obiedzie.-puściłam jej oczko i poszłam do
kuchni.Posprzątałam co miałam i wróciłam do salonu,a tam zastałam
kłócąca się Maję i Kubę,który odpowiadał jej tym samym,inaczej mówiąc
ona krzyknęła to ona krzyknął.
- Mamo on mi psuje rysunki.-powiedziała do mnie Maja.Usiadłam koło nich na podłodze.
-
Kubuś nie wolno.-mówiłam,ale on mnie nie słucha,pewnie ma to po
Bartku.-Maja przynieś laptopa to zadzwonimy do taty.-powiedziałam,a ona
pobiegła po urządzenie.Szybko zalogowałam się na Skypie.Tak był
dostępny,wiec zadzwoniłam,a co tam.
- Cześć.-powiedziałam,a on szeroko się uśmiechnął widząc naszą trójkę.
- Cześć,a co u was tak wesoło?-zapytał,a ja się uśmiechnęłam.
- Musiałam odciągnąć Kubusia od niszczenia rysunków Mai.-powiedziałam,a on się zaśmiał.
- Tato ty się nie śmiej,to poważna sprawa.-powiedziała obrażona.
- Maju on jest mały i nie rozumie,że nie wolno.-powiedział.
- Tatusiu a co mi kupiłeś na święta?-zapytała słodko,a ja się zaśmiałam.
- Nie powiem czekamy do 24 grudnia.-zaśmiał się.
- Tato no bądźmy dorośli.-powiedziała.
- Nie skarbie.
- Ojejku nic z wami porozmawiać nie można.-powiedziała i poszła do pokoju rysować dalej.
- Kuba,powiedz jak kochasz tatusia.-powiedział do syna,a on się szeroko uśmiechnął i rączkami dotykał całego ekranu.
- Chyba bardzo.-zaśmiałam się i posadziłam go między swoimi nogami.
- Tęsknie za wami.-jęknął.
- Bartuś,pewnie Clara ci nie pozwali się nudzić.-powiedziałam,co wywołało u niego śmiech.
- Zazdrośnica.
- Haha bardzo śmieszne.-powiedziałam i puściłam synka,bo zachciało mu się bawić zabawkami.
- Kocham twoją zazdrość.Przepraszam,ale muszę skarbie kończyć bo idę z chłopakami na miasto.-puścił mi oczko.
- Tylko spróbuj jakąś Włoszkę podrywać.-pogroziłam mu palcem.
- Najładniejsze są tylko Polki.Pa skarbie.-pożegnałam się z nim i poszłam przygotować kolację.
Szybko
zjedliśmy i musiałam przygotować dzieci do spania.O 23:00 leżałam już w
łóżku i nic.Zapowiadała się kolejna nie przespana noc.
-
Cholera.-szepnęłam,patrząc jak mija kolejna godzina na zegarku.Poszłam
do kuchni i wzięłam proszki nasenne.Myślałam,że mi pomogą,ale się
pomyliłam.Sen przyszedł o 6:00 rano,ale nie nacieszyłam się nim bo
musiałam o 7:00 już wstać by Maję do szkoły obudzić.Mam nadzieję,że w
końcu ten cały koszmar się skończy i choć raz będę spać więcej niż dwie
godziny.Bezsenna noc jest męczarnią, przede wszystkim dlatego, że
bardzo chce się zasnąć.........
I jest kolejny :)
Mam nadzieję,że wam się podoba i was nie zanudziłam.Dziękuję za wasze komentarze i mam nadzieje,że pod tym również ich będzie.
Następny pojawi się w tygodniu.Do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga
Świetny rozdział :) Jak zwykle Maja rozwala system. Myślałam, że u Izy coś się w związku nie układa, a tu proszę ciąża ;p. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! :D
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie tylko to co dzieje się z Leną...powinna iść do lekarza.
Po za tym to super że Iza jest w ciąży...jeszcze Pola by mogła być. Należy jej się.
Czekam na kolejną część. :D
Madzix
Oby nie wróżyło to niczego złego. Lena powinna iść do lekarza. Fajnie, że Izie powiększy się rodzina. Poli też się uda.
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńZ Leną dzieje się coś złego powinna udać się do lekarza. Super ,że Iza jest w ciąży, tylko strasznie szkoda mi Poli ;/. Do następnego.
/Ola
Świetny! :D
OdpowiedzUsuńZ Leną się dzieje coś niepokojącego. Martwi mnie to. Powinna, jak najszybciej wybrać się do lekarza i nie olewać tej sprawy.
Fajnie, że Izka będzie miała dziecko. Szkoda mi Poli. Mam nadzieję, że i jej uda się zajść w ciąże.
Pozdrawiam! ;*
Iza chyba za bardzo dramatyzuje z powodu ciąży, ale właściwie można usprawiedliwić jej zachowanie huśtawką emocjonalną spowodowaną burzą hormonów :P
OdpowiedzUsuńTroszkę niepokojące jest to dziwne samopoczucie Leny... Przez chwilę pomyślałam, że może znów jest w ciąży, ale to chyba byłoby zbyt proste ;)
Pozdrawiam ;*
Lena powinna jak najszybciej udać się do lekarza. Rozdział świetny, czekam na następny :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUważam, że Lena musi iść do lekarza. Mam nadzieję, że jak najszybciej to zrobi. Szkoda, że Bartek juz pojechał, ale niestety to jego praca. Zobaczymy co będzie dalej. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział..Moim zdaniem Lena powinna udać się do lekarza...Fajnie ,że Iza jest w ciąży...Szkoda,ze Bartek musiał juz jechać,no ale taka praca...
OdpowiedzUsuńKiedy następny ??
Pozdrawiam :D
Maja ma gadane :) Rozwaliła mnie całkowicie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Iza będzie miała dziecko :) Nie powinna panikować, w końcu ma męża!
Już się martwię o Lenę i jej stan zdrowia. Coś jest na rzeczy, a ona głupia nic sobie z tego nie robi!
Czekam na next :*
super rozdział. Iza super ,że jest w ciąży tylko niepokoi mi stan Leny. Może znów jest w ciąży??oby to nie było nic groźnego . Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się, że coś jest Lenie ;/ Oby nie tylko jaka choroba :O Dobrze, że z Bartkiem jest okej, choć tyle dobrego. Jejuuu a Iza tyle paniki narobiła, a wiadomość przecież dobra! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*