Tak jak było ustalone,dziś jadę do Bartka.On nic nie wie,że
przyjeżdżam,Maja myśli że jadę do rodziców.Nie mogłam jej powiedzieć,bo
ja muszę z Bartkiem poważnie porozmawiać.Iza odstawiła mnie na lotnisko o
15:00,poczekała ze mną aż do odprawy.Kiedy samolot wzbił się w
górę,pomyślałam czy ja dobrze robię?
Lena weź się w
garść,jedziesz tam powiedzieć mu jak czujesz się przez niego
zaniedbana.Po trzech godzinach jestem na lotnisku w Maceracie.Świetnie i
co teraz mam zrobić?
Przecież nie zadzwonię do niego że ma
mnie odebrać bo chcę żeby zrobić mu niezapowiedziane odwiedziny.Wyszłam z
lotniska i podeszłam do postoju taksówek.
- Dzień dobry.-powiedziałam po angielsku.
- Dzień dobry,gdzie panią zawieść?-zapytał starszy pan.
- Nie wiem czy pan mi pomoże.Poszukuję mieszkania Bartosza Kurka.-powiedziałam.
- Zaskoczę panią,wiem jaka to ulica,a pani to?-spojrzał na mnie.
- Jestem jego narzeczoną i chcę zrobić mu niespodziankę,tylko zapomniałam się dowiedzieć adresu.-zaśmiałam się.
-
Zazwyczaj jest to małe miasteczko więc wszyscy wiemy gdzie mieszkają
mniej więcej siatkarze tutejszego klubu.-powiedział i ruszyliśmy w
drogę.Trwała ona może z pół godziny,jak nie więcej.Gdy byliśmy pod
bardzo ładnym osiedlu bloków,kierowca się zatrzymał.
- Dziękuję ile płacę?-zapytałam.
- Dla takiej pani za darmo.-powiedział,a ja się zaśmiałam.
-
Dziękuję i mam nadzieję że do zobaczenia.-wyszłam z taksówki i wzięłam
swoją walizkę.Podeszłam do domofonów i bingo KUREK mieszkanie numer
16,przypadek nie sądzę.Na moje szczęście drzwi były otwarte.Ciepłe te
wieczory tutaj.Wjechałam windą na odpowiednie piętro,szczerze nie
chciało mi się iść z tą walizą po schodach.Wreszcie moim oczom ukazał
się numer 16 na brązowych drzwiach.Ogarnął mnie wielki strach bo z
jednej strony jak go nie będzie i spędzę tutaj na korytarzu bóg wie
ile,ale zaryzykowałam i zadzwoniłam dzwonkiem.Nie musiałam długo
czekać.Po chwili otworzył mi Bartek ubrany w dżinsy i białą koszulę.
- Lena?-zapytał nie dowierzając.
-
Przyjechałam cię odwiedzić,ale chyba przeszkodziłam.-powiedziałam
patrząc na jego ubranie.On się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie.
-
Ty mi zawsze możesz przeszkadzać.-szepnął i zatopił swoje usta w
moich.-Tęskniłem za tobą.-pomógł mi wnieść walizkę od środka i znów mnie
pocałował.
- Więc to jest twoje królestwo?-zapytałam odrywając się od niego i rozglądając po mieszkaniu.
- Tak,normalne jak każde mieszkanie.-powiedział.Weszłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko.
- Wygodne.-zaśmiałam się.
- Jak chcesz możemy je wypróbować.-zawisł nade mną.
- Nie,my mamy do pogadania Bartek.-powiedziałam i wstałam.Udaliśmy się do kuchni.
- Co się stało?-zapytał siadając naprzeciwko mnie.
-
Bartek bo ja....-przerwał mi dzwonek do drzwi.Bartek poszedł otworzyć i
po chwili w kuchni pojawiła się długo noga i bardzo ładna blondynka,chyba popadłam we wszystkie możliwe kompleksy jakie mogłam
mieć.
- Oj chyba ci Bartek przeszkodziłam.-zaśmiała się do niego.
- Nie no co ty,to jest Lena moja narzeczona.-powiedział do niej.
- Clara jestem.-wystawiła do mnie rękę.
- Lena.-powiedziałam nawet nie ściskając jej ręki.Byłam wkurzona,nie powiedział mi że zna jakąś Clarę.
- No więc Bartek nie idziesz na bankiet?-zapytała teraz przyjmującego.
- Nie,przeproś trenera i powiedz że mi coś wypadło.-powiedział,ale ja się wtrąciłam.
- Bartek możemy iść ja bardzo chętnie poznam twój cały klub.-spojrzałam na niego,a on się zgodził.
-
Więc Clara jedź,a my dojedziemy.-ona pokiwała głową i wyszła,a ja
udałam się do łazienki wcześniej wyciągając swój strój.Szybko się
jeszcze pomalowałam i wyszłam.
- Kochanie wiesz,że wole teraz zostać w domu,niż tam iść.
-
Nie możesz przegapić takiego bankietu,chodźmy.-powiedziałam i udaliśmy
się do jego samochodu.-Masz nowy samochód?-zapytałam,a on kiwnął głową.
-
Klub mi go dał żebym na treningi zdążał.-powiedział.Jechaliśmy jakieś
15 minut,Bartek zaparkował przed wielką restauracją.Weszliśmy do środka i
od razu przy nas zjawili się chyba trenerzy Bartka.
- Bartek,a to ty nie masz narzeczonej?-zapytał jeden.
-
Panie prezesie to jest moja narzeczona.-zaśmiał się Bratek,oczywiście
cała rozmowa toczyła się po angielsku,bo Bartek z włoskim jeszcze nie za
bardzo.Poznałam cały klub i wszystkich zawodników.Bardzo mili i sądzę
że mnie polubili.Tylko wkurzyło mnie że Bartek poszedł do kolegów,a mnie
zostawił samą przy stoliku.Fantastycznie bawił się w towarzystwie Clary
i reszty,a o mnie zapomniał.Czyżby Sabinka zamieniła się w Clarę?
Wstałam
i wyszłam na wielki balkon,który był jednocześnie wyjściem do wielkiego
ogrodu.Oparłam się o barierkę i patrzyłam w niebo.Nie wiem co mam o tym
wszystkim myśleć,lepiej mu bez nas,czy jak?
Nagle poczułam jak przytuli się do moich pleców.
- Tu mi uciekłaś.-zaśmiał się.
- Wyszłam bo mało się mną interesowałeś.-powiedziałam odwracając się do niego.
- Przepraszam,ale wiesz omawialiśmy tajne sprawy klubu.-puścił mi oczko.
- Aha,możemy już jechać chcę z tobą porozmawiać.-powiedziałam.
- To chodźmy do ogrodu tutaj.-pociągnął mnie za rękę.- Więc o czym?
- Zawiodłam się na tobie.-szepnęłam,a on się na mnie spojrzał.
- Dlaczego?-zapytał.
-
Powiedziałeś,że przez ten wyjazd nie będziesz nas zaniedbywać,a jest
inaczej.Od kąt tu jesteś ile razy rozmawialiśmy więcej niż 5 minut?
- Lena przecież wiesz,że to nowy klub i jest dużo rzeczy do załatwienia.-powiedział.
-
Bartek przez miesiąc nie rozmawiałeś z Mają,ona od miesiąca się nie
odzywa tylko ciche tak lub nie.To chyba nie jest w porządku.Jeżeli
chodzi ci o czas to powiedz mi kiedy mniej więcej nic nie robisz to w
tym czasie będziemy dzwonić.-powiedziałam siadając na ławce.
- Lenka,przepraszam ale po prostu się tutaj tym wszystkim zatraciłem.Może lepiej żebyście przyjechali do mnie.-spojrzał na mnie.
- Aha czyli to jest twoje zagranie,nie będziesz miał dla nas czasu dopóki nie zamieszkamy z tobą?-zaśmiałam się.
- Nie,boże dlaczego nie starasz się mnie zrozumieć?
-
Może jestem za głupia żeby co kol wiek ogarnąć.Ja tylko proszę żebyś
choć raz w miesiącu dzwonił do Mai,choć ten raz.-powiedziałam i poszłam
do środka.Mam nadzieję,że mu to jakoś przemówi do rozsądku.Usiadłam przy
swoim stoliku i zaczął dzwonić mój telefon.To była Pola.
- Halo?
- Cześć Lenka,jak w Italii?-zapytała.
- Gorzej niż w Polsce.-powiedziałam wychodząc przed restauracje.
- Co się stało?
- Czuję,że zbliża się nasz koniec.-powiedziałam,a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
- Lenka nie mów tak,może porozmawiajcie,no cholera pogódźcie się.Macie dwoje świetnych dzieci nie marnujcie im życia.-mówiła.
- A jak w ogóle Maja odzywa się?-zapytałam.
- Nic nie mówi,ze szkoły idzie prosto do pokoju i tam siedzi do wieczora.-powiedziała.
- Posłuchaj miej przy sobie cały czas telefon,Bartek do niej zadzwoni dziś.-powiedziałam stanowczo.
- Dobra,Lenka ja kończę bo twój synek się niecierpliwi pa,pamiętajcie pogodzić się macie.
- Dobra pa.-rozłączyłam się.
Weszłam znów do środka i widziałam jak Bartek się z wszystkimi żegna.
-
Jedziemy?-zapytał,a ja kiwnęłam głową.Całą drogę się nie
odzywaliśmy.Kiedy weszliśmy do mieszkania,on poszedł do salonu więc
poszłam za nim.
- Bartek zadzwoń do Poli,pogadasz z
Mają.Oczywiście jeżeli masz czas.-spojrzałam na niego,nic nie powiedział
tylko chwycił telefon.
Oczami Poli:
Siedziałam w salonie z Mają i Kubą oglądając bajkę.Nagle odezwał się mój telefon,uśmiechnęłam się widząc kto dzwoni.
- Maju do ciebie.-powiedziałam podając jej telefon.
- Halo?-zapytała.
- .......- i na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Tatusiu już myślałam że nie zadzwonisz do mnie.
- .......-słuchała jak zaklęta wszystkiego.
- Też cię kocham tatusiu.-powiedziała i się rozłączyła.
- Kto dzwonił?-zapytałam.
- Tatuś do mnie dzwonił.-pisnęła i przytuliła mnie bardzo mocno.
- Czyli koniec z milczeniem?-spytałam ją a ona kiwnęła główką.
- Koniec ciociu.-później położyliśmy się spać.
Oczami Leny:
- Kocham cię Majek,pa.-rozłączył się.
-
Widzisz nie potrzebowała godzinnej rozmowy,wystarczyło kilka
minut.-powiedziała i chciałam udać się do sypialni,ale on złapał mnie za
ramie i obrócił mnie w swoją stronę.
-
Przepraszam.-szepnął.Uśmiechnęłam się i poszłam do sypialni.Szybko
wzięłam swoje rzeczy i wzięłam prysznic.Położyłam się do łóżka i
czekałam na Bartka.Przyszedł po 20 minutach,położył się koło mnie i
leżeliśmy wpatrując się w sufit.Zerwałam się z łóżka i usiadłam na nim
okrakiem i zaczęłam go całować,bardzo szybko zaczął oddawać
pieszczotę.Nim się zorientowałam już byliśmy nadzy.Nie długo
czekałam,żeby nasze ciała były jednością.Kochaliśmy się bardzo
delikatnie,a zarazem z taką dzikością,ze nie szczędziliśmy gardeł i
głośno wydawaliśmy z siebie zadowolenie.Kiedy doznaliśmy wspólnej
rozkoszy ułożyliśmy się z powrotem na materacu i okryliśmy nasze
rozgrzane ciała cienkim materiałem.
- Mogą być takie przeprosiny z mojej strony?spytałam biorąc głębokie wdechy.
- Jak najbardziej,a moje się dobrze współgrały z twoimi?-teraz on zapytał,a ja się zaśmiałam.
- No pewnie,ale nie kłóćmy się już skarbie.-spojrzałam w jego oczy.
- Obiecuję.-pocałował mnie w czubek głowy i oboje oddaliśmy się krainę morfeusza.
Rano
obudził nas dzwonek do drzwi,Bartek nie chętnie się podniósł i poszedł
otworzyć.Kiedy usłyszałam głos Clary,to specjalnie ubrałam białą koszulę
Bartka i wyszłam z sypialni.
- Kto to kochanie?-zapytałam słodko przecierając przy tym oczy.
- A to tylko Clara.-powiedział patrząc na mnie i uśmiechając się.
- Cześć,a co ty tak z samego rana?-zapytałam podchodząc do Bartka i przytulając się do niego.
- Przyniosłam Bartkowi dokumenty do podpisania.-powiedziała patrząc na mnie złowrogo.
-
No dobra to wy sobie podpisujcie,a ja idę pod prysznic.Jak skończycie
to przyjdź do mnie kochanie.-powiedziałam to także specjalnie po
angielsku,a na koniec pocałowałam go w usta.Przez ten czas który tu będę
pokaże jej,żeby ze mną nie zadzierać.
Stałam pod prysznicem,a
po moim ciele spływała gorąca woda.Bardzo przyjemne uczucie,nie minęło
może 10 minut,a do mnie dołączył Bartek.
- Co wszystko podpisałeś?-zapytałam odwracając się do niego.
- Starałem się to zrobić szybko.-powiedział i mnie pocałował,co się działo to oczywiście wiecie.
Po
bardzo owocnej kąpieli poszliśmy zjeść śniadanie.Okazało się,że dziś
Lube nie ma treningu więc mam go na cały dzień.Leniliśmy się po południu
na kanapie i czekaliśmy na naszą pizzę.
- Bartuś,a ta cała Clara często tu przychodzi rano?-zapytałam.
- Nie jak ma tylko jakieś papiery do podpisania,a co zazdrosna jesteś?-spojrzał na mnie.
- Ależ oczywiście,że tak o takie ciacho.-powiedziałam a on się zaśmiał.
- Ja o ciebie chyba bardziej niż ty o mnie.-pocałował mnie.
- A nie uważasz,że Clara jest ładniejsza ode mnie?-spojrzałam na niego,a on pokazał mi palcem na swoje czoło.
-
Tu się popukaj,jesteś dla mnie najpiękniejsza.-powiedział,a ja już
otwierałam usta by coś powiedzieć.-I nie,wcale nie jesteś gruba i
brzydka,a blondynki dawno przestały mnie interesować.-zaśmiał się,a ja
razem z nim.
- Jak przyjadę do polski to idę do fryzjera.-powiedziałam.
- Będziesz coś zmieniać?-zapytał,a ja się uśmiechnęłam.
- Zobaczysz jak przyjedziesz,bo wiesz że twoi rodzice mają na koniec października rocznicę ślubu?
- No wiem.-odpowiedział i spojrzał w telewizor.
- Bartek załatwiłeś sobie wolne,prawda?-zapytałam,a on nic nie powiedział.-Wiedziałam.-powiedziałam wstając z kanapy.
- Lenka,no przecież wiesz że nie łatwo załatwić siatkarzowi wolne nie mogę tego obiecać.-powiedział.
-
Ale rodzicom mogłeś obiecać że przylecisz,wiesz że im zależy na tym.To
mogę się też spodziewać tego że na nasz ślub sobie wolnego nie
załatwisz.-powiedziałam z lekko podniesionym tonem.
- Spróbuję co da się zrobić.
-
Nie masz to załatwić bo ja nie zamierzam świecić oczami za ciebie przed
twoimi rodzicami.-krzyknęłam i poszłam do sypialni,ale on nie
odpuszczał i podszedł za mną.
- Lena mieliśmy się nie kłócić.-powiedział.
-
Bartek tu nie chodzi teraz o mnie,wiesz że im na tym zależy.Przyjeżdża
cała twoja rodzina i nie może ciebie zabraknąć.-spojrzałam na niego.
-
Spokojnie mam jeszcze kilkanaście dni,załatwię to.-przytulił
mnie.Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.-To pewnie dostawca.-powiedział i
poszedł otworzyć.
Traciłam nadzieję,że on to załatwi ale poczekam.Resztę dnia spędziliśmy przed telewizorem.
Te
kilka dni minęły bardzo szybko,bo już dziś stoję na lotnisku w Łodzi i
ciągnę za sobą wielką walizkę.W oddali widzę Izę,która się do mnie
szeroko uśmiecha.
- No co słychać w Italii było?-zapytała.
-
Świetnie,ciekawych rzeczy się dowiedziałam.-zaczęłam jej wszystko
opowiadać,o Clarze,o jego klubie,o jego niepewnym załatwieniu wolnego.
- No to nie za ciekawie.Może załatwi to wolne?-zapytała,spoglądając na mnie.
-
Mam nadzieję,bo nie będę potrafiła spojrzeć im w oczy,mówiąc że ich syn
zapomniał że mają rocznicę i przez to nie wziął wolnego.
-
Dobra zobaczymy,a teraz w drogę bo dzieci twoje czekają.-przez całą
drogę wymieniłam jej relację z wyglądu Clary i jej zachowania.Nim się
spostrzegłam byłyśmy już w Bełchatowie pod moim blokiem.Kiedy weszłam do
mieszkania to od razu na mnie rzuciła się Maja i zaczęła wszystko
opowiadać.
- Tatuś do mnie zadzwonił i wiesz mamo w szkole
dostałam piątkę z wierszyka i bardzo za tobą tęskniła.-powiedziała na
jednym tchu,a ja się zaśmiałam.Przywitałam się także z moim
siedmiomiesięcznym synkiem i oczywiście z psiakiem.Dziewczyny zostały do
wieczora i po kolacji pojechały do Katowic bo rano musiały iść do
pracy.
Z tego wszystkiego zapomniałam napisać Bartkowi sms'a
że już jestem w domu.Szybko to zrobiłam i poszłam przygotować dzieci do
spania.
Kubuś spał już od godziny,za to Mai nie zamykała się buźka.
- A mamusiu co ty robiłaś u dziadków?-zapytała.
- Musiałam z nimi porozmawiać,nie jesteś zmęczona?
- Nie,kocham cię mamusiu.Kiedy pojedziemy do tatusia?-spojrzała na mnie.
- Może jak będzie dłuższe wolne.-powiedziałam.-Ale teraz do spania,bo rano trzeba wstać.-przykryłam ją kołdrą.
- Po co jutro przecież jest sobota?-zapytała.
-
Jutro jedziemy do Katowic,bo mam umówioną wizytę u fryzjera.A teraz
dobranoc myszko.-cmoknęłam ją w czółko i zgasiłam lampkę.Udałam się do
łazienki i wzięłam długą gorącą kąpiel.Musiałam wszystko przemyśleć,co
będzie jak jednak on tego jednak nie załatwi.Z takimi myślami zasnęłam.
Następnego
dnia tak jak było ustalone,zrobiłam sobie nowy look.Lekko je przycięłam
i zrobiłam ombre.Bardzo mi się spodobał efekt.Po fryzjerze poszłam w sklepy z dziewczynami,dzieci zostały z
Witkiem i Ulą.Szukałam kreacji na święto rodzinne państwa Kurków,na
które moi państwo przybędzie Bartek.Dziś rano powiadomił mnie o tej
miłej wiadomości.Umówiliśmy się,że on od razu z lotniska pojedzie do
rodziców,a ja mam dojechać.Bardzo się ucieszyłam,że nie zawiedzie
rodziców i wreszcie dzieci go zobaczą.Niestety było inaczej niż
myślałam.
Dziś jest rocznica ślubu rodziców Bartka.Od samego
rana latam i patrzę czy czegoś nie zapomniałam spakować.Bartek wczoraj
dzwonił,że powinien być o 15:00 w Nysie,ja zamierzałam wyjechał później
więc on będzie pierwszy.
Po obiedzie,zniosłam wszystkie rzeczy
do samochodu i ostrożnie powiesiłam moją sukienkę w samochodzie i
mogłam ruszać w trasę,oczywiście wcześniej sprawdzając czy dzieci są
dobrze zapięte i czy wszystko mam,Rafi też z nami jedzie więc na
przednim siedzeniu zrobiłam mu posłanie.Trasa nie była ciężka,dość
szybko przebyłam drogę.W Nysie byłam kilkanaście minut po 17:00,troszkę
się zdziwiłam,że Bartek nie wychodzi po nas,ale wyszedł po nas pan Adam i
pani Iwona.
- Lenka,cieszę się że jesteś.I włosy sobie zrobiłaś,bardzo ładnie.-przytuliła mnie.
-
Wszystkiego najlepszego dla państwa,a Bartek już jest?-zapytałam,a pani
Iwona wzięła Kubę na ręce i wraz z Mają poszły do środka.
-
Lenka bo Bartek dziś zadzwonił,że coś się skomplikowało w klubie i nie
da rady przylecieć.-powiedział pan Adam,a mną ogarnęła wielka
złość.Ojciec Bartka wziął moje walizki do domu,a ja stałam na podjeździe
i wybierałam numer do Bartka.
- Świetnie kurwa jeszcze nie
odbieraj.-powiedziałam i usiadłam na schodkach przed drzwiami
wejściowymi.Jak bardzo chciałam nie mogłam powstrzymać łez które zaczęły
spływać po moich policzkach.
- Lenka chodź do środka bo się przeziębisz.-usiadła koło mnie pani Iwona.
-
Dlaczego on znów mnie tak rani,przecież obiecał mi że będzie.Nawet
wczoraj dzwonił że pakuje rzeczy do walizki.-łkałam,a ona mnie
przytuliła.
- Wiem,że jesteś zła,ale wiesz jak to jest dziś problemu nie ma,a jutro może być.Dzwonił i bardzo przepraszał.-powiedziała.
- To czemu ten pieprzony idiota do mnie nie zadzwonił,znowu się na nim zawiodłam,a on mi obiecał że to się nie powtórzy.
- Nie płacz,chodź bo za chwilę przyjadą goście i musimy się przyszykować.
- Dobrze.-szepnęłam.Weszłam do środka i poleciałam się ubrać i pomalować.Wszyscy już byli kiedy schodziłam na dół.Tego wieczoru nie mogę
zaliczyć do udanych,jedyne co mnie cieszyło to,to że rodzicom Bratka
podobał się prezent.Nie mogłam spać przez całą noc.
Następnego
dnia przekonywali mnie żebym została na kilka dni,ale ja miałam wielką
ochotę się zaszyć w pokoju.Teraz właśnie stwierdziłam,że chyba się
pośpieszyliśmy z Kubą,oczywiście nie żałuje że on jest bo z tego się
cieszę,ale nie daję rady w opiece nad nimi.Chciałabym wrócić do czasów
dzieciństwa,kiedy nie miałam problemów,wszystkie decyzje podejmowali za
mnie rodzice.Właśnie w najtrudniejszych momentach tak pragniemy być
dziećmi,a jak jesteśmy dziećmi to pragniemy być dorośli.Dzieci cieszcie
się tym co macie bo dorosłe życie szykuje już dla was wiele
przeszkód,które nawet wszystkim optymistom ciężko jest pokonać.
Kiedy
dojechałam do Bełchatowa to wzięłam śpiącego Kubę na ręce i poszłam na
górę,a za mną szła Maja z Rafim na smyczy.Położyłam małego ostrożnie do
łóżeczka i usiadłam sobie w salonie na kanapie.
- Mamusiu,mogę iść do Oliwera?-spytała mnie Maja.
- Sama?-zapytałam.
- Nie bo Oliwer napisał mi sms'a,że wraca z tatą ze sklepu i wujek pozwolił żebym przyszła i mogą po mnie przyjść.
-
Dobrze,możesz iść.-szepnęłam.Po 15 minutach zjawił się Winiar z
Oliwerem wzięli Maję i poszli.Położyłam się na kanapie i się
rozryczałam.
- Boże ja już nie daję rady.-mówiłam sama do
siebie.Nagle zaczął dzwonić mój telefon,to był Bartek.Wahałam się czy
odebrać,ale odebrałam w końcu.
- Halo?-zaczęłam nie miło.
-
Skarbie,ja wiem że znów zawiodłem,ale trener nagle zadzwonił do mnie
rano i powiedział ze nie mogę lecieć.-zaczął się tłumaczyć.
- Kochanie ja się nie gniewam na ciebie,ja sobie dałam radę sama.Z resztą jak zawsze sama sobie radzę.
- Lenka...-zaczął ale mu przerwałam.
-
Nie lenkuj mi tu teraz,myślałam że po ostatniej mojej wizycie coś
zrozumiałeś ale jest inaczej.Czy ty mnie do cholery kochasz?-krzyknęłam i
się popłakałam.
- Proszę cię nie płacz,skarbie.
-
Ja mam dość,jestem zmęczona,zostawiłeś mnie samą z dziećmi.Muszę być
jednocześnie matką,ojcem,sprzątaczką,kucharką,nianią.Specjalnie byłam u
fryzjera dla ciebie,ale ty oczywiście nie mogłeś przylecieć.Maja za tobą
tęskni,codziennie muszę wymyślać inne bajeczki o tobie żeby tak mocno
nie tęskniła.Kuba rośnie,omijają cię najważniejsze etapy w jego
życiu.-krzyczałam i płakałam jednocześnie.
- Przepraszam cię słonko.-szepnął.
-
Wsadź sobie te przeprosiny głęboko wiesz,nikt mnie tak nie rani jak
ty.Zastanów się czy ja i dzieci jesteśmy jeszcze dla ciebie
ważni.-powiedziałam i się rozłączyłam.Jakoś po tym mi
ulżyło,potrzebowałam mu wykrzyczeć co mi na sercu leżało.Mam nadzieję że
teraz na prawdę zrozumie że znów traci mnie i traci dzieci......
I
jest kolejny,udało mi się dodać wcześniej.Sprawa na chwilę się
naprawiła i znów się zepsuła.Wiem że nie jest to możliwe ze wszyscy
wiedzą gdzie kto mieszka,ale na szybko wymyśliłam że jest jednak
inaczej.Czy zauważyliście,że Lena i Bartek chyba się w życiu zagubili
troszkę??
Czy Bartek zrozumiał błąd,zobaczymy.
Następny pojawi się w może pod koniec tego tygodnia :)
Pragnę
także życzyć wam udanego sylwestra,żeby kolejny rok był również udany
jak ten i żebyście tego sylwestra dobrze zapamiętali,ale i dobrze go
opili ;)
Pozdrawiam Aga