środa, 8 października 2014

Rozdział 30:

Piątek,to dziś mam wizytę u lekarza,bardzo się cieszę że zobaczę znów mojego synka ale teraz jeszcze większego.Wstałam i poszłam obudzić Maję,ale napotkałam na małą niespodziankę pieska.
- No nie Rafi ja cię proszę.-powiedziałam.Więc zmieniłam plany i najpierw poszłam po mopa żeby powycierać plamę i następnie poszłam obudzić Majkę.
- Maja wstajemy.-usiadłam na łóżku koło niej.
- Nie mamo jeszcze 5 minut.-powiedziała pod nosem i dalej spała.
- Maju bo się spóźnisz do szkoły,a ja spóźnię się do lekarza.-powiedziałam zdejmując z niej kołdrę.
- Mamo a mogę iść z tobą do lekarza?-spojrzała na mnie.Na początku nie byłam pewna ale w ostateczności się zgodziłam,jak nie pójdzie jeden dzień to nic się nie stanie.Wizytę mam na 9:00,spokojnie mogłam się ogarnąć,zjeść śniadanie.Równo 8:30 wyszłyśmy z mieszkania,do ginekologa miałam blisko więc się nie śpieszyłyśmy.Kiedy dotarłyśmy na miejsce,musiałyśmy czekać na swoją kolej.
- Pani Lena Witkiewicz.-zawołała pielęgniarka,z ledwością wstałam i weszłam z Mają do gabinetu.
- Witam jak się pani czuje?-zapytał lekarz pomagając ściągnąć mi kurtkę.
- A dziękuję bardzo dobrze,tylko jak czasami mnie kopnie to wytrzymać się nie da.-zaśmiałam się.
- No to pani synek będzie miał dużo siły.Proszę się położyć,ale ja się zagapiłem.-powiedział i spojrzał na Maję.
- To moja córka chciała zobaczyć swojego braciszka.-wytłumaczyłam.
- O to oczywiście że zobaczysz,chodź usiądziesz sobie na najlepszym miejscu.-lekarz rozprowadził żel na moim brzuchu i po chwili na ekranie mogłam oglądać swojego synka.Maja patrzyła jak zahipnotyzowana.
- To mój braciszek?-zapytała nieśmiało.
- Tak,ale jak się urodzi to będzie inaczej wyglądać.Zaraz dam pani zdjęcie i proszę w razie jakiegoś złego samopoczucia przyjść albo zadzwonić to się zjawię.-powiedział.Podziękowałam i wróciłyśmy do mieszkania,ale później znowu wyszłam na spacer z małym psiakiem który powinien nazywać się niespodzianka bo od samego początku zostawia mi prezent zawsze rano.Wróciłam po 15 minutach i nakarmiłam go.
- Mamusiu a tata dziś przyjeżdża?-do kuchni wpadła Maja.
- Nie,przecież my mamy dziś do taty jechać,jutro mecz jak byśmy mogły go opuścić.-puściłam jej oczko.
- A Rafi też pojedzie?
- Tak myszko,psiak też jedzie,ale nie życzę sobie żadnych niespodzianek.-kucnęłam i pogłaskałam go po główce,a on zaczął merdać ogonkiem i szczekać.Udał się nam ten psiak.
- To ja idę spakować swoje zabawki.-poleciała ale ją zatrzymałam.
- Żabko ale kilka a nie cały kosz zabawek.-upomniałam ją i sama poszłam do sypialni.Spakowałam swoje rzeczy i Mai,oczywiście zabawki dla Rafiego też.Przecież nie mogłabym wyjść z domu bo psiak się upomina o swoje rzeczy.Około 15:00 zapakowałam nasze rzeczy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa.W mieście byliśmy po 2 godzinach,te korki.Kiedy byłyśmy pod blokiem przyjmującego zadzwoniłam by zszedł po torby,no ja wnosić ich nie będę.
- Tata.-pisnęła Majka i już była w ramionach Bartka.
- Cześć ale się za tobą stęskniłem,no za tobą też Rafi.-no świetnie za psem też,a za mną?
Maja pognała z Rafim do mieszkania,a do mnie podszedł Bartek.
- Witam moją piękną dziewczynę.-szepnął i pocałował mnie w policzek.
- Zapomniałeś dodać że grubą dziewczynę.-powiedziałam i się do niego odwróciłam.
- Przesadzasz kotku,jesteś piękna.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Jasne weź przestań,ty nie wiesz ile przytyłam.
- Lenka,przecież tak zawsze było że w ciąży się trochę przybiera,ale to zawsze można szybko zrzucić.-uśmiechnął się.
- Wiesz przed ciążą nosiłam rozmiar 38,a teraz nawet nie chcę mówić.-powiedziałam i się odwróciłam by wziąć torbę,ale on mnie uprzedził i wziął ją szybciej.W milczeniu doszliśmy do mieszkania,Maja siedziała w salonie z Rafim i się bawili.
- No Maja idź się wykąpać,a tata weźmie Rafiego na spacer.-uśmiechnęłam się do niego,a mu mina zrzedła.
- Czemu ja?-zapytał.
- A co każesz mi iść w takie zimno,Bartek jak raz z nim wyjdziesz to nic się nie stanie.No dalej idź a ja zrobię kolację.-pocałowałam go w policzek i poszłam do kuchni.Wyszedł z niezadowoloną miną,postanowiłam przygotować tosty bo niestety tylko to miał w lodówce.Wrócił po 10 minutach,kiedy wszedł do kuchni zaczęłam swoje kazanie.
- Jestem już.-powiedział i usiadł na krześle.
- Czy ty nie mogłeś zrobić zakupów skoro dobrze wiedziałeś,że przyjeżdżamy?-zapytałam.
- Zapomniałem,ale jutro zrobię.-uśmiechnął się.
- Jak,skoro masz mecz.Wychodzi że ja mam wszystko zrobić.
- Oj Lenka nie gniewaj się,spędźmy ten czas bez kłótni.-podszedł do mnie i mnie objął.
- Przecież ja się nie kłócę,ja tylko się zapytałam.-zaśmiałam się,a w odpowiedzi on pocałował mnie bardzo namiętnie.Trochę straciliśmy rachubę czasu,ale ocknęliśmy się wtedy kiedy krzyknęła do nas Maja.
- Pali się.-oderwałam się od Bartka i okazało się że z naszej kolacji nici,moje tosty się spaliły.
- No nie,czyli jesteśmy bez kolacji.-szepnęłam,otwierając okno i próbując wyrzucić ten dym.
- To może zamówmy coś?-zapytał Bartek,kiwnęłam głową i tak straciłam ochotę na ponowne gotowanie.
Spać poszliśmy dopiero po 23:00,bo włączyli film romantyczny który chciałam obejrzeć,a wiadomo kiedy ja nie idę spać to Bartek też ach ci faceci bez nas zginą.Kiedy już się dobrze ułożyłam na torsie przyjmującego i odlatywałam do krainy snów,z tego transu wyrwało mnie szczekanie i skomlenie Rafiego.
- Bartek do ciebie.-powiedziałam.
- Przecież z nim byłem.-powiedział zapalając lampkę nocną.
- Widocznie nie wystarczyło mu,zakładaj spodnie i lecisz na spacer.-powiedziałam siadając.
- O nie tam jest zimno,a tu ciepło.
- Bartek ja ci tylko powiem ze jeżeli Rafi będzie piszczał całą noc i obudzi mi dziecko to tak dostaniesz ode mnie że na mecz pójdziesz z podbitym okiem.-powiedziałam trochę wkurzona.
- No dobra,chodź idziemy na spacer ale bądź że wyrozumiały i szybko załatwiaj sprawę.-powiedział do psa i wyszli z mieszkania.Nie minęło 5 minut kiedy byli z powrotem.
- Już,więc teraz dobranoc.-przytulił się do moich pleców i próbowaliśmy zasnąć,ale tym razem psiakowi zachciało się spać z nam.Wskoczył na łóżko pomiędzy nas tak,że Bartek musiał się ode mnie odsunąć.
- No nie teraz mi nie pozwalasz się do pani przytulić,wredny jesteś.-powiedział a ja się zaśmiałam.
- Śpij już dobra.-powiedziałam i zamknęłam oczy.Obudziłam się około 9:00,znaczy obudził mnie krzyk Bartka.
- Rafi do cholery jak mogłeś załatwić się w domu.-zaśmiałam się,zapomniałam mu powiedzieć o porannych niespodziankach.Wyszłam z sypialni i zobaczyłam jak Bartek zmywa plamę z podłogi.
- Skarbie bo zapomniałam ci powiedzieć że Rafi jeszcze się nie nauczył że w domu się nie załatwia.
- Dzięki że mi o tym mówisz skoro nadepnąłem na ta plamę.-powiedział a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.-Bardzo śmieszne,haha boki zrywać.
- Bartuś ale teraz grzecznie pójdziesz się ubrać i wyjdziesz z nim na spacer.
- Znowu ja?-zapytał.
- A co chcesz mnie wysłać na takie zimno?-pogłaskałam się po brzuchu i zrobiłam minę typu "Chyba śnisz kotku".
Nic nie powiedział i poszedł do sypialni,a ja do kuchni.Na co ma dziś Lena ochotę,mam ogórki z bitą śmietaną.Kiedy sobie tak jadłam,Bartek zdążył wyjść z psiakiem i wrócić.
- Bartuś pójdziesz do sklepu?-zapytałam.
- Po co?-siadł na przeciwko mnie.
- Bo mam ochotę na śledzie,proszę.-zrobiłam piękne maślane oczka.
- O boże czuję się wykorzystywany.-wstał z krzesła,a ja do niego podeszłam.
- Kotku bardzo cię kocham.-pocałowałam go.
- Coś jeszcze mam ci kupić?-zapytał ubierając kurtkę.
- Czekoladę z orzechami,śledzie,dżem truskawkowy,bitą śmietanę,ogórki kiszone,żelki,ciastka czekoladowe i na co mam ochotę o i ptysie mi możesz kupić,a zapomniałabym jogurty owocowe to wszystko.-uśmiechnęłam się,a on zrobił wielkie oczy.
- Dobra zapiszę sobie to.-powiedział i pocałował mnie.Wyszedł z mieszkania więc ja postanowiłam pójść wziąć prysznic.Kiedy stałam przed lustrem już ubrana w bieliznę to postanowiłam się zważyć.Modliłam się żeby tylko nie pokazała zbyt dużo.
- Nie jest tak źle.-powiedziałam sama do siebie,kiedy waga pokazała że w trakcie ciąży przytyłam tylko 7 kg,niektóre kobiety to po 10 kg tyją,choć tyciem nie można tego nazwać to tylko na potrzeby ciąży przybieramy na wadze,później dajemy radę to rzucić nie kobity.
- Jestem już.-usłyszałam Bartka.Szybko się ubrałam.
 
I wyszłam z łazienki,bez słowa zaczęłam przeglądać wszystko co kupił.
- Dobra to teraz otwórz mi śledzie i dżem.-powiedziałam i puściłam mu całusa.Posłusznie mi otworzył słoiki,a ja zaczęłam w dżemie maczać sobie śledzie.
- Kochanie dobrze się czujesz?-zapytał patrząc na mnie.
- Tak a co?-zapytałam.
- Nie dobrze tak mieszać takie rzeczy.
- Idź lepiej spakować się na mecz.-powiedziałam i do kuchni wpadła Maja.
- Cześć,kiedy idziemy na mecz?-zapytała,a nie poprawka krzyknęła.
- Za jakieś 5 godzin,widzisz spałaś żabko do 13:30.-pocałowałam ją w czółko.Tak dziś mecz Skra-Jastrzębie.Cieszę się że zobaczę Monię,która jest już w drugim miesiącu ciąży,choć już w trzecim.Czas strasznie szybko minął,nim się obejrzałam już była 16:00 i musiałyśmy z Majką wychodzić.Maja oczywiście miała replikę koszulki Bartka,a ja niestety nie bo i tak bym się nie zmieściła.Kiedy pojawiłyśmy się na hali to tak trochę dziwnie mi było.No co ja jedynie taka wielka baba,a w okół tyle ładnych dziewczyn.W miejscu dl rodzin zauważyłam Monię i jak ona pięknie kwitła w ciąży.
- Cześć Moniś.-pocałowałam ją w policzek.
- Hej o jaki masz już brzuszek.-uśmiechnęła się.
- Raczej ty wyglądasz przepięknie ja to jakaś słonica jestem.-powiedziałam siadając koło niej i już zaczęłyśmy wcinać orzeszki.Rozmawiałyśmy o wszystkim,dołączyła do nas jeszcze Daga z Olim i Antosiem,ale on już duży.Maja z Olim skakali cały mecz przy bandach,a my przegadałyśmy cały mecz.Ocknęłyśmy się akurat kiedy sędzia zagwizdał koniec mecz i o wygrała Skra jak cudownie.Z ledwością wstałam z tego plastikowego krzesełka i powoli schodziłam do band reklamowych i natknęłam się na uroczą scenkę,gdzie Sabinka przytulała każdego z osobna z bananem na ryju.No nie ona mnie zarz rozsadzi ten jej głupi uśmieszek.
- No i znowu dobiera się do nich.-powiedziała do mnie Daga.
- Spokojnie,jak mnie zdenerwuje to ja jej pokaże gdzie jej miejsce.-powiedziałam.
- A wiecie że ona została nową panią statystyk w reprezentacji razem z Oskarem.-powiedziała Monia,a we mnie się zagotowało.
- No świetnie tylko tego brakowało.Spoko ustawię sobie tak Bartka że hoho.-zaśmiałam się.Wreszcie łaskawie podszedł do mnie mój książę.
- No nareszcie,myślałam że się nie doczekam.
- Oj kochanie,nie denerwuj się.-powiedział i mnie pocałował.Niestety przerwała nam Sabinka.
- Witaj.-uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć.-powiedziałam.
- Kochanie poznaj to jest Sabina,Sabina poznaj to moja Lenka.-powiedział,a my sobie podałyśmy ręce.
- Miło poznać,chcę poznać dziewczyny chłopaków w końcu będziemy się widywać prawie codziennie.-pisnęła.
- Ale świetnie.-pisnęłam tak jak ona to przed chwilą zrobiła,a Bartek trochę się wkurzył.
- Dobra to ja lecę pomóc chłopakom w statystykach.-poszła sobie.
- Nie musiałaś tego robić.-powiedział.
- A co ja zrobiłam?-zaśmiałam się.
- Ty dobrze wiesz co,gdzie Maja?-zapytał.
- Idzie tu.-wskazałam na nią,podbiegła i przytuliła się do Bartka.
- Patrz co dostałam od pani Sabiny.-pokazałam na dwa cukierki,oho pewnie zatrute.
- A dlaczego bierzesz słodycze od obcych?-zapytałam,a ona spuściła głowę na dół.
- Lena nie przesadzaj.-powiedział i postawił Maję na ziemię.
- Dobra my wychodzimy,bo zaraz będzie nie miło.O której mogę się ciebie spodziewać?-zapytałam.
- Nie wiem ile mi zejdzie,dwie godzinki max.-stwierdził.
- Tylko daj znać jak Sabinka cię zatrzyma.-powiedziałam,a on się zaśmiał.
- Zazdrośnica.-podszedł do mnie i wpił mi się w usta,a ja się uśmiechnęłam.
- Kocham cię.-szepnęłam.
- A ja ciebie i żadna blondi tego nie zmieni.-szepnął,a ja zaczęłam się śmiać.
- Wariat,dobra my lecimy.-puściłam mu oczko i wyszłam z Mają z hali.Kiedy dotarłyśmy do mieszkania przyjmującego położyłam małą spać i wyszłam jeszcze na krótki spacer z Rafim.Nawet nie wiem kiedy wrócił Bartek,po prostu ze zmęczenia zasnęłam.......
 
 
 
 
 
I jest kolejny :)
Chciałam wam podziękować za wasze komentarze,które można powiedzieć dodają mi skrzydeł,czuję wasze wsparcie chociaż aż tak dobrze się nie znamy. Jedno wielkie DZIĘKUJE!!!!!
Następny pojawi się w sobotę.Więc widzimy się w weekend.
Pozdrawiam Aga


 

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    a ja zapraszam na epilog: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No kolejna czy oni nie mogą mieć chwili spokoju? Oby tylko Bartek nie zrobił nic głupiego, bo może stracić wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja czuje że sabina coś namiesza. Sabiny już tak mają xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez co s czuję, ze ona namiesza ;//
    Mam andzieję, ze będzie dobrze,
    Pozdrawiam, Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba się wspierać nawzajem :* Rozdział świetny! Ale Sabinka mnie zacyzna irytować.. zresztą nie tylko mnie, bo dziewczyny siatkarzy też nie wytrzymują, a pierwsza pewnie pęknie Lena i jej w końcu wygarnie!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. coś mi się wydaje, że ta Sabinka poleci odwiedzić rodzinę na Marsie.. -.- kuźwa, czy te głupie baby się nie nauczą, że zajętych mężczyzn się nie tyka?! masakra -,-
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział! ;)
    Ta Sabinka powoli zaczyna działaś mi na nerwy.Niech się zajmie tym co ma robić,a nie podlizuje się każdemu siatkarzowi. Mam nadzieję,że jej Lena wygarnie,bo się jej należy.Może wtedy coś zrozumie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział. myślę,że sabina namiesza. mam nadzieję,że u nich będzie lepiej z każdym dniem. czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jadłospis" Lenki mnie rozbraja :P Podobnie jak piesek "niespodzianka" Rafi :)
    Oj, coś mi się wydaje, że Sabina namiesza. Generalnie kobiety o takim imieniu jakby z góry wydają się "negatywne". Dziewczyna wyraźnie narzuca się chłopakom i za wszelką cenę usiłuje zwrócić na siebie uwagę, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń