Piątek,to dziś mam wizytę u lekarza,bardzo się cieszę że zobaczę
znów mojego synka ale teraz jeszcze większego.Wstałam i poszłam obudzić
Maję,ale napotkałam na małą niespodziankę pieska.
- No nie
Rafi ja cię proszę.-powiedziałam.Więc zmieniłam plany i najpierw poszłam
po mopa żeby powycierać plamę i następnie poszłam obudzić Majkę.
- Maja wstajemy.-usiadłam na łóżku koło niej.
- Nie mamo jeszcze 5 minut.-powiedziała pod nosem i dalej spała.
- Maju bo się spóźnisz do szkoły,a ja spóźnię się do lekarza.-powiedziałam zdejmując z niej kołdrę.
-
Mamo a mogę iść z tobą do lekarza?-spojrzała na mnie.Na początku nie
byłam pewna ale w ostateczności się zgodziłam,jak nie pójdzie jeden
dzień to nic się nie stanie.Wizytę mam na 9:00,spokojnie mogłam się
ogarnąć,zjeść śniadanie.Równo 8:30 wyszłyśmy z mieszkania,do ginekologa
miałam blisko więc się nie śpieszyłyśmy.Kiedy dotarłyśmy na
miejsce,musiałyśmy czekać na swoją kolej.
- Pani Lena Witkiewicz.-zawołała pielęgniarka,z ledwością wstałam i weszłam z Mają do gabinetu.
- Witam jak się pani czuje?-zapytał lekarz pomagając ściągnąć mi kurtkę.
- A dziękuję bardzo dobrze,tylko jak czasami mnie kopnie to wytrzymać się nie da.-zaśmiałam się.
- No to pani synek będzie miał dużo siły.Proszę się położyć,ale ja się zagapiłem.-powiedział i spojrzał na Maję.
- To moja córka chciała zobaczyć swojego braciszka.-wytłumaczyłam.
-
O to oczywiście że zobaczysz,chodź usiądziesz sobie na najlepszym
miejscu.-lekarz rozprowadził żel na moim brzuchu i po chwili na ekranie
mogłam oglądać swojego synka.Maja patrzyła jak zahipnotyzowana.
- To mój braciszek?-zapytała nieśmiało.
-
Tak,ale jak się urodzi to będzie inaczej wyglądać.Zaraz dam pani
zdjęcie i proszę w razie jakiegoś złego samopoczucia przyjść albo
zadzwonić to się zjawię.-powiedział.Podziękowałam i wróciłyśmy do
mieszkania,ale później znowu wyszłam na spacer z małym psiakiem który
powinien nazywać się niespodzianka bo od samego początku zostawia mi
prezent zawsze rano.Wróciłam po 15 minutach i nakarmiłam go.
- Mamusiu a tata dziś przyjeżdża?-do kuchni wpadła Maja.
- Nie,przecież my mamy dziś do taty jechać,jutro mecz jak byśmy mogły go opuścić.-puściłam jej oczko.
- A Rafi też pojedzie?
-
Tak myszko,psiak też jedzie,ale nie życzę sobie żadnych
niespodzianek.-kucnęłam i pogłaskałam go po główce,a on zaczął merdać
ogonkiem i szczekać.Udał się nam ten psiak.
- To ja idę spakować swoje zabawki.-poleciała ale ją zatrzymałam.
-
Żabko ale kilka a nie cały kosz zabawek.-upomniałam ją i sama poszłam
do sypialni.Spakowałam swoje rzeczy i Mai,oczywiście zabawki dla Rafiego
też.Przecież nie mogłabym wyjść z domu bo psiak się upomina o swoje
rzeczy.Około 15:00 zapakowałam nasze rzeczy do samochodu i ruszyliśmy w
stronę Bełchatowa.W mieście byliśmy po 2 godzinach,te korki.Kiedy
byłyśmy pod blokiem przyjmującego zadzwoniłam by zszedł po torby,no ja
wnosić ich nie będę.
- Tata.-pisnęła Majka i już była w ramionach Bartka.
- Cześć ale się za tobą stęskniłem,no za tobą też Rafi.-no świetnie za psem też,a za mną?
Maja pognała z Rafim do mieszkania,a do mnie podszedł Bartek.
- Witam moją piękną dziewczynę.-szepnął i pocałował mnie w policzek.
- Zapomniałeś dodać że grubą dziewczynę.-powiedziałam i się do niego odwróciłam.
- Przesadzasz kotku,jesteś piękna.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Jasne weź przestań,ty nie wiesz ile przytyłam.
- Lenka,przecież tak zawsze było że w ciąży się trochę przybiera,ale to zawsze można szybko zrzucić.-uśmiechnął się.
-
Wiesz przed ciążą nosiłam rozmiar 38,a teraz nawet nie chcę
mówić.-powiedziałam i się odwróciłam by wziąć torbę,ale on mnie
uprzedził i wziął ją szybciej.W milczeniu doszliśmy do mieszkania,Maja
siedziała w salonie z Rafim i się bawili.
- No Maja idź się wykąpać,a tata weźmie Rafiego na spacer.-uśmiechnęłam się do niego,a mu mina zrzedła.
- Czemu ja?-zapytał.
-
A co każesz mi iść w takie zimno,Bartek jak raz z nim wyjdziesz to nic
się nie stanie.No dalej idź a ja zrobię kolację.-pocałowałam go w
policzek i poszłam do kuchni.Wyszedł z niezadowoloną miną,postanowiłam
przygotować tosty bo niestety tylko to miał w lodówce.Wrócił po 10
minutach,kiedy wszedł do kuchni zaczęłam swoje kazanie.
- Jestem już.-powiedział i usiadł na krześle.
- Czy ty nie mogłeś zrobić zakupów skoro dobrze wiedziałeś,że przyjeżdżamy?-zapytałam.
- Zapomniałem,ale jutro zrobię.-uśmiechnął się.
- Jak,skoro masz mecz.Wychodzi że ja mam wszystko zrobić.
- Oj Lenka nie gniewaj się,spędźmy ten czas bez kłótni.-podszedł do mnie i mnie objął.
-
Przecież ja się nie kłócę,ja tylko się zapytałam.-zaśmiałam się,a w
odpowiedzi on pocałował mnie bardzo namiętnie.Trochę straciliśmy rachubę
czasu,ale ocknęliśmy się wtedy kiedy krzyknęła do nas Maja.
- Pali się.-oderwałam się od Bartka i okazało się że z naszej kolacji nici,moje tosty się spaliły.
- No nie,czyli jesteśmy bez kolacji.-szepnęłam,otwierając okno i próbując wyrzucić ten dym.
- To może zamówmy coś?-zapytał Bartek,kiwnęłam głową i tak straciłam ochotę na ponowne gotowanie.
Spać
poszliśmy dopiero po 23:00,bo włączyli film romantyczny który chciałam
obejrzeć,a wiadomo kiedy ja nie idę spać to Bartek też ach ci faceci bez
nas zginą.Kiedy już się dobrze ułożyłam na torsie przyjmującego i
odlatywałam do krainy snów,z tego transu wyrwało mnie szczekanie i
skomlenie Rafiego.
- Bartek do ciebie.-powiedziałam.
- Przecież z nim byłem.-powiedział zapalając lampkę nocną.
- Widocznie nie wystarczyło mu,zakładaj spodnie i lecisz na spacer.-powiedziałam siadając.
- O nie tam jest zimno,a tu ciepło.
-
Bartek ja ci tylko powiem ze jeżeli Rafi będzie piszczał całą noc i
obudzi mi dziecko to tak dostaniesz ode mnie że na mecz pójdziesz z
podbitym okiem.-powiedziałam trochę wkurzona.
- No dobra,chodź
idziemy na spacer ale bądź że wyrozumiały i szybko załatwiaj
sprawę.-powiedział do psa i wyszli z mieszkania.Nie minęło 5 minut kiedy
byli z powrotem.
- Już,więc teraz dobranoc.-przytulił się do
moich pleców i próbowaliśmy zasnąć,ale tym razem psiakowi zachciało się
spać z nam.Wskoczył na łóżko pomiędzy nas tak,że Bartek musiał się ode
mnie odsunąć.
- No nie teraz mi nie pozwalasz się do pani przytulić,wredny jesteś.-powiedział a ja się zaśmiałam.
- Śpij już dobra.-powiedziałam i zamknęłam oczy.Obudziłam się około 9:00,znaczy obudził mnie krzyk Bartka.
-
Rafi do cholery jak mogłeś załatwić się w domu.-zaśmiałam
się,zapomniałam mu powiedzieć o porannych niespodziankach.Wyszłam z
sypialni i zobaczyłam jak Bartek zmywa plamę z podłogi.
- Skarbie bo zapomniałam ci powiedzieć że Rafi jeszcze się nie nauczył że w domu się nie załatwia.
-
Dzięki że mi o tym mówisz skoro nadepnąłem na ta plamę.-powiedział a ja
nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.-Bardzo śmieszne,haha boki zrywać.
- Bartuś ale teraz grzecznie pójdziesz się ubrać i wyjdziesz z nim na spacer.
- Znowu ja?-zapytał.
- A co chcesz mnie wysłać na takie zimno?-pogłaskałam się po brzuchu i zrobiłam minę typu "Chyba śnisz kotku".
Nic
nie powiedział i poszedł do sypialni,a ja do kuchni.Na co ma dziś Lena
ochotę,mam ogórki z bitą śmietaną.Kiedy sobie tak jadłam,Bartek zdążył
wyjść z psiakiem i wrócić.
- Bartuś pójdziesz do sklepu?-zapytałam.
- Po co?-siadł na przeciwko mnie.
- Bo mam ochotę na śledzie,proszę.-zrobiłam piękne maślane oczka.
- O boże czuję się wykorzystywany.-wstał z krzesła,a ja do niego podeszłam.
- Kotku bardzo cię kocham.-pocałowałam go.
- Coś jeszcze mam ci kupić?-zapytał ubierając kurtkę.
-
Czekoladę z orzechami,śledzie,dżem truskawkowy,bitą śmietanę,ogórki
kiszone,żelki,ciastka czekoladowe i na co mam ochotę o i ptysie mi
możesz kupić,a zapomniałabym jogurty owocowe to wszystko.-uśmiechnęłam
się,a on zrobił wielkie oczy.
- Dobra zapiszę sobie
to.-powiedział i pocałował mnie.Wyszedł z mieszkania więc ja
postanowiłam pójść wziąć prysznic.Kiedy stałam przed lustrem już ubrana w
bieliznę to postanowiłam się zważyć.Modliłam się żeby tylko nie
pokazała zbyt dużo.
- Nie jest tak źle.-powiedziałam sama do
siebie,kiedy waga pokazała że w trakcie ciąży przytyłam tylko 7
kg,niektóre kobiety to po 10 kg tyją,choć tyciem nie można tego nazwać
to tylko na potrzeby ciąży przybieramy na wadze,później dajemy radę to
rzucić nie kobity.
- Jestem już.-usłyszałam Bartka.Szybko się ubrałam.
I wyszłam z łazienki,bez słowa zaczęłam przeglądać wszystko co kupił.
-
Dobra to teraz otwórz mi śledzie i dżem.-powiedziałam i puściłam mu
całusa.Posłusznie mi otworzył słoiki,a ja zaczęłam w dżemie maczać sobie
śledzie.
- Kochanie dobrze się czujesz?-zapytał patrząc na mnie.
- Tak a co?-zapytałam.
- Nie dobrze tak mieszać takie rzeczy.
- Idź lepiej spakować się na mecz.-powiedziałam i do kuchni wpadła Maja.
- Cześć,kiedy idziemy na mecz?-zapytała,a nie poprawka krzyknęła.
-
Za jakieś 5 godzin,widzisz spałaś żabko do 13:30.-pocałowałam ją w
czółko.Tak dziś mecz Skra-Jastrzębie.Cieszę się że zobaczę Monię,która
jest już w drugim miesiącu ciąży,choć już w trzecim.Czas strasznie
szybko minął,nim się obejrzałam już była 16:00 i musiałyśmy z Majką
wychodzić.Maja oczywiście miała replikę koszulki Bartka,a ja niestety
nie bo i tak bym się nie zmieściła.Kiedy pojawiłyśmy się na hali to tak
trochę dziwnie mi było.No co ja jedynie taka wielka baba,a w okół tyle
ładnych dziewczyn.W miejscu dl rodzin zauważyłam Monię i jak ona pięknie
kwitła w ciąży.
- Cześć Moniś.-pocałowałam ją w policzek.
- Hej o jaki masz już brzuszek.-uśmiechnęła się.
-
Raczej ty wyglądasz przepięknie ja to jakaś słonica
jestem.-powiedziałam siadając koło niej i już zaczęłyśmy wcinać
orzeszki.Rozmawiałyśmy o wszystkim,dołączyła do nas jeszcze Daga z Olim i
Antosiem,ale on już duży.Maja z Olim skakali cały mecz przy bandach,a
my przegadałyśmy cały mecz.Ocknęłyśmy się akurat kiedy sędzia zagwizdał
koniec mecz i o wygrała Skra jak cudownie.Z ledwością wstałam z tego
plastikowego krzesełka i powoli schodziłam do band reklamowych i
natknęłam się na uroczą scenkę,gdzie Sabinka przytulała każdego z osobna
z bananem na ryju.No nie ona mnie zarz rozsadzi ten jej głupi
uśmieszek.
- No i znowu dobiera się do nich.-powiedziała do mnie Daga.
- Spokojnie,jak mnie zdenerwuje to ja jej pokaże gdzie jej miejsce.-powiedziałam.
- A wiecie że ona została nową panią statystyk w reprezentacji razem z Oskarem.-powiedziała Monia,a we mnie się zagotowało.
-
No świetnie tylko tego brakowało.Spoko ustawię sobie tak Bartka że
hoho.-zaśmiałam się.Wreszcie łaskawie podszedł do mnie mój książę.
- No nareszcie,myślałam że się nie doczekam.
- Oj kochanie,nie denerwuj się.-powiedział i mnie pocałował.Niestety przerwała nam Sabinka.
- Witaj.-uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć.-powiedziałam.
- Kochanie poznaj to jest Sabina,Sabina poznaj to moja Lenka.-powiedział,a my sobie podałyśmy ręce.
- Miło poznać,chcę poznać dziewczyny chłopaków w końcu będziemy się widywać prawie codziennie.-pisnęła.
- Ale świetnie.-pisnęłam tak jak ona to przed chwilą zrobiła,a Bartek trochę się wkurzył.
- Dobra to ja lecę pomóc chłopakom w statystykach.-poszła sobie.
- Nie musiałaś tego robić.-powiedział.
- A co ja zrobiłam?-zaśmiałam się.
- Ty dobrze wiesz co,gdzie Maja?-zapytał.
- Idzie tu.-wskazałam na nią,podbiegła i przytuliła się do Bartka.
- Patrz co dostałam od pani Sabiny.-pokazałam na dwa cukierki,oho pewnie zatrute.
- A dlaczego bierzesz słodycze od obcych?-zapytałam,a ona spuściła głowę na dół.
- Lena nie przesadzaj.-powiedział i postawił Maję na ziemię.
- Dobra my wychodzimy,bo zaraz będzie nie miło.O której mogę się ciebie spodziewać?-zapytałam.
- Nie wiem ile mi zejdzie,dwie godzinki max.-stwierdził.
- Tylko daj znać jak Sabinka cię zatrzyma.-powiedziałam,a on się zaśmiał.
- Zazdrośnica.-podszedł do mnie i wpił mi się w usta,a ja się uśmiechnęłam.
- Kocham cię.-szepnęłam.
- A ja ciebie i żadna blondi tego nie zmieni.-szepnął,a ja zaczęłam się śmiać.
-
Wariat,dobra my lecimy.-puściłam mu oczko i wyszłam z Mają z hali.Kiedy
dotarłyśmy do mieszkania przyjmującego położyłam małą spać i wyszłam
jeszcze na krótki spacer z Rafim.Nawet nie wiem kiedy wrócił Bartek,po
prostu ze zmęczenia zasnęłam.......
I jest kolejny :)
Chciałam wam podziękować za wasze komentarze,które można powiedzieć dodają mi skrzydeł,czuję wasze wsparcie chociaż aż tak dobrze się nie znamy. Jedno wielkie DZIĘKUJE!!!!!
Następny pojawi się w sobotę.Więc widzimy się w weekend.
Pozdrawiam Aga
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńa ja zapraszam na epilog: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com:)
No kolejna czy oni nie mogą mieć chwili spokoju? Oby tylko Bartek nie zrobił nic głupiego, bo może stracić wszystko.
OdpowiedzUsuńA ja czuje że sabina coś namiesza. Sabiny już tak mają xd
OdpowiedzUsuńTez co s czuję, ze ona namiesza ;//
OdpowiedzUsuńMam andzieję, ze będzie dobrze,
Pozdrawiam, Gośka ^^
Trzeba się wspierać nawzajem :* Rozdział świetny! Ale Sabinka mnie zacyzna irytować.. zresztą nie tylko mnie, bo dziewczyny siatkarzy też nie wytrzymują, a pierwsza pewnie pęknie Lena i jej w końcu wygarnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
coś mi się wydaje, że ta Sabinka poleci odwiedzić rodzinę na Marsie.. -.- kuźwa, czy te głupie baby się nie nauczą, że zajętych mężczyzn się nie tyka?! masakra -,-
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Fajny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńTa Sabinka powoli zaczyna działaś mi na nerwy.Niech się zajmie tym co ma robić,a nie podlizuje się każdemu siatkarzowi. Mam nadzieję,że jej Lena wygarnie,bo się jej należy.Może wtedy coś zrozumie.
Pozdrawiam :*
świetny rozdział. myślę,że sabina namiesza. mam nadzieję,że u nich będzie lepiej z każdym dniem. czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń"Jadłospis" Lenki mnie rozbraja :P Podobnie jak piesek "niespodzianka" Rafi :)
OdpowiedzUsuńOj, coś mi się wydaje, że Sabina namiesza. Generalnie kobiety o takim imieniu jakby z góry wydają się "negatywne". Dziewczyna wyraźnie narzuca się chłopakom i za wszelką cenę usiłuje zwrócić na siebie uwagę, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Pozdrawiam ;*