Wstałam około 9:00,usiadłam i przeciągnęłam się na łóżku.Spojrzałam
na miejsce obok,Bartka nie było.Trochę to dziwne.Wstałam i poszłam do
kuchni,a tam znalazłam karteczkę.
Poszedłem na trening,będę około 15:00.
Bartek
No
świetnie,ciekawe kiedy wrócił do domu oj ja go przemagluje jak
wróci.Zrobiłam sobie słodkie śniadanie,bardzo słodkie no tak więc moje
żelki pływały w nutelli i bitej śmietanie i do tego popijałam to sobie
jogurtem.Kto bogatemu zabroni???
Po moim śniadanku poszłam się ubrać.
Było
dziś strasznie zimno i jak na złość gdy wyszłam z łazienki podbiegł do
mnie Rafi prosząc o spacer.Więc narzuciłam kurtkę i buty i wyszłam na
ten mróz.Piesek jakby zrozumiał że mi zimno bo szybko załatwił swoją
potrzebę.Kiedy wróciłam do mieszkania to akurat z pokoju wychodziła
Maja.
- Mamusiu a pójdziemy dziś na sanki?-zapytała.
- Maju jak wróci tata to pójdziemy.
- Oj ale tata będzie późno.-powiedziała układając ręce po swoich bokach.
- Nie będzie,a teraz chodź na śniadanie.
Dość
szybko zleciał czas do 15:00 nim się obejrzałam,w mieszkaniu pojawił
się Bartek.Majka poleciała się z nim przywitać i prosić o pójście na
sanki,a ja akurat nakładałam obiad.
- Cześć skarbie.-pocałował mnie w skroń.
- Cześć,dlaczego mnie nie obudziłeś że wychodzisz,trochę się zmartwiłam.-powiedziałam.
- Nie chciałem cię budzić.-usiadł do stołu.
- A o której wczoraj wróciłeś?-odwróciłam się do niego przodem.
- Chyba około 00:30 jakoś tak.
- Co ty tak długo robiłeś?-kolejne pytanie,no co ciekawa jestem.
- Kochanie autografy,wywiady.Przecież wiesz.-powiedział opierając się o oparcie krzesła.
- Tak w między czasie Sabinkę do domu odwiozłeś,może pomogłeś jej też w statystykach.-zaśmiałam się.
- Lenka dlaczego jesteś zazdrosna?
- Bo widzę że ona ci się podoba.-powiedziałam smutna.
-
Ale ja już dawno temu przerzuciłem się na brunetki i blondynki tego nie
zmienią.-podszedł do mnie i objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- To znaczy że jak zrobię sobie na głowie rudy to będą ci się rude podobać?-zapytałam.
-
Nie zrobisz sobie rudego,bo tego kotku koloru zawsze nie
znosiłaś.-zaśmiał się i mnie pocałował.Nie wiem ile to trwało ale
przerwała nam Maja.
- No chodźmy na sanki.-pisnęła.
-
Dobra idź się ubierz a tata zje obiad i pójdziemy.-tak jak było
ustalone Bartek zjadł obiad nawet szybko,ale jak Majka stała mu nad
głową i cały czas powtarzała "szybciej".To co miał robić?
Wyszliśmy
z domu ciepło ubrani i oczywiście Rafi też bo jakże by inaczej.Psiak
strasznie polubił Bartka,codziennie zostawia mu niespodziankę i sądzi że
to panu się podoba.
-
Dobra tato ciągnij mnie.-krzyknęła Maja,więc co musiał zrobić Bartek
oczywiście spełnił zachciankę córki i oczywiście Rafiego bo też wskoczył
na sanki i chciał by jego ciągnąć.Udał nam się ten psiak.Kiedy sobie
tak spacerowaliśmy po parku spotkaliśmy Winiarskich z chłopakami.
- A co wy też na sankach?-zapytała Daga.
-
No jasne,nie dałaby nam żyć.-zaśmiałam się.I tak oto sobie razem
spacerowaliśmy,kiedy przechodziliśmy koło hali to niestety spotkaliśmy
Sabinę.Schodziła po schodach i upadła,my z Dagą zaczęłyśmy się po
kryjomu śmiać,a chłopaki od razu do niej podbiegli.
-
No nie,oni serio pobiegli jej pomóc?-zapytała Daga,a ja kiwnęłam tylko
głową.Widziałam jak ona gwiazdorzy,chłopaki stwierdzili że powinna
jechać do szpitala i nie uwierzycie.Bartek wziął ją na ręce i razem z
Winiarem poszli do jej samochodu i tak nadzwyczajnie odjechali.Zostawili
nas pod halą i nawet na nas nie spojrzeli.
- Co to było?-zapytałam,bo dalej nie rozumiałam ich zachowania.
-
Nie wiem.Dobra Oli zejdź z snaków i je ciągnij,a ja Antosia pociągnę
idziemy do domu.Pa Lenka.-powiedziała Daga i się ze mną pożegnała.
- No Maju zejdź i idziemy do domu.-grzecznie mnie posłuchała,złapała mnie za rękę i poszłyśmy do domu.
Była 22:00 kiedy Bartek wszedł do domu.Byłam w sypialni i czytałam książkę kiedy do niej wszedł nawet na niego nie spojrzałam.
- Jestem już.-powiedział i chciał mnie pocałować ale odchyliłam się.
- Pościel masz przygotowaną w salonie.-powiedziałam i dalej czytałam.
- Czemu?-zapytał.
- Z nudów pośpisz sobie w salonie.
- Lena,przepraszam ale Sabina skręciła kostkę.Przecież musiałem jej pomóc.-powiedział.
-
Nie oczywiście,jej pomogłeś a na mnie nawet nie
spojrzałeś.Zostawiliście nas pod halą jak nawet nie powiem
co.-powiedziałam zła.
- Lena każdy powinien się tak zachować.-powiedział.
-
Tak,nawet gdybym to ja jej pomogła to miałabym ją wziąć na ręce jak
rycerz i zanieść ją do karety,a później zawieść ją do szpitala
psychiatrycznego.-krzyknęłam.
- Lena,przecież gdybyśmy jej nie pomogli to miałaby do nas żal.-szepnął.
- A myślicie że my żalu do was nie mamy,ona okazała się ważniejsza.-powiedziałam odrywając wzrok od lektury.
- Lenka nie gniewaj się to już się nie powtórzy.
-
Nie powtórzy,ale dziś zapraszam do salonu.-powiedziałam gasząc światło i
układając do snu.Bez słowa wyszedł z sypialni.Długo nie mogłam
spać,cały czas myślałam jak takie kobiety potrafią zawrócić w głowach
tylu facetów,a dobrze wie że zajętych.
Dwa miesiące później:
Niby
wszystko było tak samo,ale jednak nie.Bartek cały czas pomaga
Sabinie,nie poprawka cała Skra pomaga Sabince.Ja za kilka dni mam termin
porodu,a ostatni raz z Bartkiem widziałam się tydzień temu.Ta idiotka
kolejny raz sobie coś zrobiła,tym razem nie kostka a całą nogę
złamała.Największej lebiody w Polsce nie widziałam.Jak tylko o niej
pomyślę to szlag mnie trafia.Dziś Maję do szkoły zawiozła Pola,bardzo
jej podziękowałam muszę się przyznać ze trochę się bałam wychodzić z
domu.Była 12:00 kiedy oglądałam sobie telewizję,nagle poczułam że
odeszły mi wody i ten przeraźliwy ból.
-
O boże błagam nie teraz.-szepnęłam.Niestety telefon zostawiłam w
sypialni,a nie mogłam wstać z kanapy.Zaczęłam głęboko oddychać.Bałam się
że będę musiała sama rodzić,nikogo nie było w mieszkaniu.Wreszcie chyba
usłyszeli moje prośby bo do mieszkania weszła Pola z Izą.
- Lena jesteś?-zapytały.
- Boże w salonie.-pisnęłam.Wbiegły tam szybko.
- Jezus Maria ty rodzisz,czemu nie zadzwoniłaś?-powiedziała Pola pomagając mi wstać.
- Telefon jest w sypialni.-bardzo powoli weszłyśmy do samochodu.I zaczęła się jazda.Stanęliśmy w korku.
- Boże idioci ruszajcie się.-krzyczała Iza.
- Lenka spokojnie oddychaj,nie denerwuj się.
-
Pola zadzwoń do Bartka.-powiedziałam.Wykonała moje polecenie,ale
niestety nie odbierał.Więc podała mi telefon i zadzwoniłam do rodziców
swoich i jego.Wreszcie po godzinie dojechaliśmy do szpitala.Lekarze
szybko się mną zajęli.Cholera chciałam żeby ze mną był,ale pewnie pomaga
Sabince.
- Pani Leno mocno przemy.-wykonywałam polecenia lekarza.
- Nie mogę ku.. znaczy kurde.-krzyknęłam.
- Spokojnie podobno to pomaga jak kobieta sobie przeklnie.-uśmiechnął się do mnie choć mi nie było do śmiechu.
-
Kurwa mać,no gdzie ten bałwan jeden.Zawsze jak coś was nie
ma.-krzyczałam.Poród trwał już piątą godzinę,a on dalej nie przyszedł.Z
bezsilności płakałam,ten poród jest o 100 razy cięższy od Mai.Wreszcie
po 7 godzinach na świecie pojawił się mój synek.
- Proszę to pani synek.-podał mi go lekarz.
- O boże.-szepnęłam zmęczona.
- Bardzo była pani dzielna.Pójdę zawiadomić bliskich.-powiedział i wyszedł z sali.
-
Możemy na chwilkę zabrać synka,musimy go zważyć i zmierzyć.-pokiwałam
głową i zabrali mi go.Strasznie mi było ciężko.Najważniejszej osoby nie
było przy mnie.Kiedy przewieźli mnie na normalną salę,to zjawili się u
mnie nasi rodzice.
- Lenka jak się cieszymy.-przytuliła mnie mama.
- Ja też,a gdzie Bartek?-zapytałam.
-
Już jedzie,dodzwoniliśmy się do niego.-powiedział jego
ojciec,ucieszyłam się.Zapomniałam że dziś wtorek a to oznacza że miał
trening i może dlatego odebrać nie mógł.
Rodzice posiedzieli tak do 19:00,wreszcie kilka minut po do sali wszedł Bartek.
- Cześć Lenka.-podszedł do mnie i pocałował w czoło.
- Gdzie ty byłeś?-zapytałam.
- Przepraszam byłem na treningu i rozładował się telefon,dopiero w domu się włączył.Gdzie mały?-zapytał.
-
Zaraz przyjdzie.-zaśmiałam się.I tak jak powiedziałam po 5 minutach na
sali pojawił się nasz synek.Kiedy był na rękach u Bartka,on nie mógł nic
powiedzieć.
- I że ja go stworzyłem,dobry jestem nie?-spojrzał na mnie,a ja zaczęłam się śmiać.
- Tak jesteś dobry,postarałeś się już drugi raz,a powiedz mi co u Sabinki?-zapytałam.
- Ma złamaną nogę,jak czegoś potrzebuje to jej pomagamy,ale nie mówmy o niej lepiej powiedz gdzie Maja?
- U Poli,Bartuś kochasz mnie?-zapytałam,a on podszedł do mnie i położył koło mnie małego.
-
Ciebie nie da się nie kochać,zawsze byłaś i będziesz ważna.-szepnął i
złączył nasze usta w gorącym pocałunku.Niestety po 20 pielęgniarka
wygoniła go do domu.Obiecał że przyjdzie jutro z Mają.
- Przepraszam że dopiero teraz,ale muszę wypełnić kartę.-powiedziała do mnie pielęgniarka.
- Dobrze nie ma problemu.-powiedziałam zmęczona.
- Jakie imię?-zapytała.
- Jakub.
- Imię i nazwisko ojca.-uśmiechnęłam się,teraz nie popełnię tego błędu.
- Bartosz Kurek.-szepnęłam.
- Ma pani cholerne szczęście mieć tak znakomitego faceta.-uśmiechnęła się do mnie i wyszła.
- No mam to szczęście.-zaśmiałam się i nawet nie wiem kiedy odleciałam,ale przed tym poczekałam aż Kubuś zaśnie.
Tydzień później:
Wreszcie
wyszłam z małym ze szpitala.Czekałam aż Bartek z Mają po nas
przyjadą.Najlepszy tekst Mai był wtedy kiedy przyszła pierwszy raz
zobaczyć braciszka.Zapytała się dlaczego jej brat jest pomarszczony?
No
i nareszcie się doczekałam,kiedy pożegnaliśmy się ze wszystkimi i
ruszyliśmy w stronę Bełchatowa.Tak zgodziłam się znów zamieszkać z
przyjmującym bo przecież musimy stworzyć rodzinę dla Mai i Kuby.
Po przekroczeniu progu mieszkania od razu zauważyłam zmianę.
- Bartek jakieś przemeblowanie było?-zapytałam.
- Tak skarbie,chodź zobaczyć pokój Kuby.-pociągnął mnie za rękę.Kiedy otworzył drzwi zaniemówiłam.
- Boże jaki śliczny,sam to zrobiłeś?-spojrzałam na niego.
- Z małą pomocą Mai i rodziców,ale wszystko dla was.
- Mamusiu a ja układałam zabawki zobacz.-pociągnęła mnie Maja.
-
Ślicznie skarbie,to co pomożesz mi przebrać Kubusia?-zapytałam,a ona
pokiwała głową.Wreszcie można powiedziec stworzliśmy rodzinkę taką
prawdziwą szczęśliwą rodzinkę........
I jest kolejny :)
Na potrzeby opowiadania na świecie pojawił się już Kubuś,jak wam się podoba?
Ja właśnie skończyłam oglądać galę " Polacy z werwą ".
Nasi chłopcy są tak przystojni w garniakach.
Następny w środę,a ja muszę podjąć kilka ważnych spraw w swoim życiu więc zostawiam was z rozdziałem do oceny.
Pozdrawiam Aga
Super:)) Cieszę sie, że nie było zadnych komplikacji i ze ogolnie jest dobrze:))
OdpowiedzUsuńDenrwuje mnie ta cała Sabina, oby zabardzo nie namieszała. A z tą pomocą to juz przesadzili...
Pozdrawiam i do następnego Gośka ^^
No proszę, rodzinka już w komplecie :) a pokój faktycznie prześliczny :) Szkoda tylko, że Bartek nie mógł być obecny przy narodzinach swojego syna. Martwi mnie Sabina... Dziewczyna owinęła sobie wokół palca całą drużynę, a chłopaki zdarzają się w ogóle nie zauważać, że ona nimi manipuluje, przy okazji doprowadzając do szewskiej pasji ich partnerki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
O jezu, nie wierzę, że oni tak od razu polecieli do Sabinki... Drażni mnie już ona :x
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kubuś jest już na świecie i że obyło się bez komplikacji :))
Poza tym coś mnie niepokoi cisza ze strony Damiana...
Czekam na następny, pozdrawiam :*
Kurcze, jestem uczulona na ta cala Sabinke -.-
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie,że wreszcie tworzą jedną,wspaniałą rodzinę. Ten Kubuś to musi być niezwykle przesłodki,skoro Bartuś go stworzył xd Mam nadzieję,że nic nie planujesz popsuć.Jest dobrze,tak jak teraz :D Niech sielanka trwa!
Pozdrawiam ;*
świetny rozdział. nie podoba mi się,że Bartek pomaga tej Sabinie..... Fajnie,że urodził sie KUbuś. jestem ciekawa czy Kurek będzie jej pomagał. POzdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOoo i mamy małego Kubusia na świecie! Oby był mądrzejszy niż ojciec, bo to taki debil że ja nie mogę.. Sabinka woła i wszystkie Skrzaty leca, Boże, widzisz i nie grzmisz! Ja tylko czekam aż dziewczyny się wkurzą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No to mamy już Kubę na świecie. Ciekawi mnie ile jeszcze wytrzymają dziewczyny i co wtedy zrobią :)
OdpowiedzUsuńhttp://volleyball-love-13.blogspot.com/ jutro pojawi się prolog, zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńhttp://volleyball-love-13.blogspot.com/ prolog ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli mam być szczera to myślałam, że przy porodzie wystąpią jakieś komplikacje, ale cieszę się, że tak się nie stało. A co do Sabina to mnie cholerę bierze bo wiem, że z tego będą problemy
OdpowiedzUsuń* Sabiny
Usuń**cholera
Głupi telefon :(
Szkoła, obowiązki pozaszkolne, domowe, a i te pozadomowe przyczyniły się do tego, ze mnie nie było, ale postaram się być przy następnych rozdziałach!
OdpowiedzUsuńJaki Słodki Kubuś! Uroda może być po ojcu, ale lepiej, aby mądrość odziedziczył po matce, bo jak po Kurasiu to może nastąpić kataklizm płci pięknej....
Sabinka! "-Złamałam nogę niech mi ktoś pomoże. No Hallo... Jestem damą w tarapatach, pomóżcie" takie mam o niej zdanie, a kurek jak każdy facet ślepy i elci do tej łani, aby jej pomóc! Męskie ego!
Pozdrawiam:*
czekam na dzisiaj ;)
Wpadłan i stąd nie wypadnę. :) Wspanialy blog. Świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Sabina nie namiesza w życiu głównych bohaterów. :)
Dość pisania, trzeba nadrobić wcześniejsze rozdziały.
W międzyczasie zapraszam do siebie. www.zycie-jest-jak-gra.blog.onet.pl
Miłych snów! Madzix