Oczywiście standardem jest że w nocy wstawałam
więcej niż spałam,ale rano nie byłam tak strasznie zmęczona.W piżamie
poszłam do kuchni i usiadłam na parapecie.Zaczęłam myśleć nad nową dietą
i zdrowym trybie życia,muszę się wziąć za siebie.Nie wiem czy to jest
jakaś schiza,ale teraz częściej zaczęłam się porównywać z Sabiną.Ona
zgrabna,długo noga blondynka,po prostu jest ładna,skończyła studia ma
dobrą pracę,a ja gruba brunetka bez wykształcenia i bez pracy.Może
powinnam znów być blondynką???
- Tu jesteś?-odwróciłam głowę w stronę wejścia i zobaczyłam Bartka.
- Jestem,już jedziesz?-zapytałam odwracając wzrok w szybę.
- Postaram się być jak najszybciej.-podszedł do mnie i chciał przytulić ale zeszłam z parapetu i usiadłam przy stole.
- Jeżeli po drodze nie będziesz musiał zaliczyć jeszcze z nią solarium albo fryzjera.-zaśmiałam się.
- Lenka.-szepnął.
-
Co Lenka,prosiłam cię że też chcę spędzić z tobą czas,a ty lecisz do
niej,Bartek pragnę ci przypomnieć że masz dwoje dzieci,które też chcą
spędzić czas z ojcem,a ciebie wiecznie nie ma.-powiedziałam,a on nic nie
odpowiedział i po prostu wyszedł.-Oczywiście,najlepiej wyjść.-szepnęłam
do siebie.Poszłam się ubrać.
Bo paradować w same piżamie nie chciałam.Wychodząc z łazienki usłyszałam swój telefon.
- Halo?-zapytałam.
- Cześć Lenka,posłuchaj mam do ciebie ogromną prośbę.-usłyszałam głos Dagi.
- Jasne o co chodzi?
-
Mogłabyś zająć się dziś Oliwerem,bo musimy z Antkiem do lekarza jechać i
nie wiem ile to potrwa i nie chcę żeby Oliemu się nudziło.-poprosiła.
- Jasne nie ma problemu to o której mi go przywieziecie?
-
Za jakąś godzinkę.-dogadałyśmy się,więc ja poszłam obudzić Majkę.Jak
tylko usłyszałam że młody Winiarski do nas przyjdzie to szybko wstała.I
tak jak było ustalone godzinę później zjawił się u nas Oli.Nie było
wielkiego problemu bo ja zajmowałam się Kubą,a oni bawili się u Mai w
pokoju.Kiedy siedziałam sobie z Kubusiem w salonie,do mieszkania wszedł
Bartek.Nareszcie pomyślałam żeby z nią 5 godzin siedzieć,to małe
przegięcie.
- Cześć,już jestem.-powiedział.
- Rychło w czas.-powiedziałam bawiąc się z małym.
- Trochę duża kolejka była.
- Nie musisz się tłumaczyć,przecież nic się nie stało,nie pierwszy raz siedzę z dziećmi sama w domu.-uśmiechnęłam się do niego.
- Lena proszę czy my musimy się kłócić?-zapytał.
- Przecież ja się nie kłócę,ja wyrażam swoją opinię a z tego co wiem to nie jest kłótnia.
- Lena,Sabina jest moją koleżanką i poprosiła mnie o pomoc,a każdy jej odmówił więc pomogłem.
- Jasne bo każdy odmówił więc Bartek pomoże,też mogłeś odmówić.-powiedziałam i do salonu wbiegła Maja z Oliwerem.
- Mamo chcemy jeść.-powiedziała.
- Już,na co macie ochotę?-uśmiechnęłam się.
- Na pizzę.-krzyknęli równocześnie.
-
No dobra,Bartek zamów im jaką będą chcieli,a ja pójdę położyć
małego.-powiedziałam,a on pokiwał głową.Kubę szybko zmorzył sen,więc ja
także szybko wyszłam z pokoju żeby go nie obudzić.
- Zasnął?-zapytał mnie Bartek.
-
Tak,ja też pójdę się położyć.-szepnęłam i chciałam pójść do
sypialni,ale on złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę,a chwilę
później poczułam jego usta na swoich.
- Kocham cię.-powiedział,a ja się uśmiechnęłam.
-
Ja ciebie też.-powiedziałam i poszłam do sypialni.Pospałam sobie może z
godzinkę,bo później przyjechała Daga odebrać Oliego.Oczywiście nie
mogłam się znów położyć bo musiałam nakarmić Kubę,umyć go i ponownie
uśpić.Kiedy Kuba zasnął musiałam zająć się Majką.I oto takim sposobem z
całego domu to ja poszłam spać najpóźniej bo o 1:00 w nocy,nic tylko się
po prostu radować.
Dziś niedziela,dzień kiedy wreszcie będę
mogła nacieszyć się Bartkiem.Wstałam sobie o 9:00 wyjątkowo mały dał mi
pospać tak samo psiak i Maja.Postanowiłam zrobić słodkie śniadanie ale
od jutra dieta.Zjedliśmy i postanowiliśmy iść na spacer bo akurat trafił
nam się piękny słoneczny dzień.Poleciałam się więc ubrać.
Następnie ubrałam Kubusia i wyszliśmy razem do parku,oczywiście
Rafi też.Chodziliśmy sobie i było miło,wreszcie poczułam jakie to
przyjemne uczucie,ale wszystko co dobre szybko się kończy.Bartek dostał
telefon od Sabiny z prośbą o przyjazd do niej.No szlag mnie trafił.
- Nigdzie nie jedziesz.-powiedziałam kiedy skończył rozmawiać.
- Ale....-przerwałam mu.
- Nie ma żadnego ale,albo lepiej daj mi adres ja jej pomogę.-uśmiechnęłam się sztucznie.
- Lena.-skarcił mnie.
-
No co spędzisz czas z dziećmi,a ja pomogę dziewczynie w potrzebie.-i
postawiłam na swoim to ja udałam się do mieszkania Sabiny,zadzwoniłam
dzwonkiem i czekałam kiedy ona się doczłapie do drzwi.
- O Lena przyjechałaś z Bartkiem?-zapytała z uśmiechem.
- A jak ci powiem że tylko ja przyjechałam to co?-zapytałam.
- No trochę dziwna sprawa bo prosiłam Bartka,bo ty nie jesteś mi do niczego potrzebna.
-
To ja co powiem tylko tyle nie zapominaj że Bartek ma rodzinę i nie
będzie wiecznie na twój telefon tu przybiegać.Proś sobie o pomoc kogoś
innego,ale nie waż się zadzwonić do niego bo nie wytrzymam i zrobię ci
krzywdę.-powiedziałam.
- Będę dzwonić do kogo mi się
podoba,także żegnam panią.-zamknęła mi drzwi przed nosem.Wkurzona
wróciłam do mieszkania,Maja siedziała i oglądała bajkę,a Bartek
spacerował po domu z małym.
- Jestem.-uśmiechnęłam się.
- I co chciała?-zapytał.
- Nic potrzebnego,nie chce spać?-zamieniłam temat.
- No jakoś nie chce.-zaśmiał się.
- Maja a ty lekcje odrobiłaś?-poszłam do salonu.
- Tak tylko muszę sobie jeszcze wierszyk powtórzyć.
- To po bajce pójdziesz powtórzyć a później mi go powiesz.-i tak zleciał nam czas,dobrze że już dziś nie zadzwoniła.
Następnego
dnia Bartek zawiózł Maję do szkoły i pojechał na trening,trochę się
nudziłam bo praktycznie dziś był spokój z Kubą.Czas bardzo szybko mi
zleciał do tej 16:00.Nim się obejrzałam to przyjmujący był z powrotem z
Majką.
- Mamusiu a wiesz że jutro jest mecz,i tata powiedział ze mnie ze sobą weźmie.-od razu przy mnie znalazła się Maja.
- Jaki mecz?-zapytałam nie będąc w temacie.
-
Taki charytatywny wiesz gramy dla dzieci i w ogóle.O 17:30
zaczynamy,później będą jakieś zabawy dla dzieciaków więc wezmę
Majkę.-podszedł do mnie i wyjaśnił mi całą sytuację.
- No dobrze,ale nie wrócicie chyba późno?
- Nie spokojnie,dobra co dziś ugotowałaś?-zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Same dobre rzeczy.-podałam im porcję pysznej ryby,a sobie nałożyłam samą sałatkę.
- Dlaczego nic nie jesz,tylko tą sałatę?-zapytał Bartek.
- Odchudzam się,więc będę żyła na samych sałatkach.
- No chyba nie,nie pozwalam ci się odchudzać rozumiesz.-spojrzał na mnie i nałożył mi na talerz rybę.
- Nie wiedziałam że gustujesz w grubych słonicach.-zaśmiałam się ironicznie.
- Lena proszę cię nie denerwuj mnie,jesteś bardzo ładna i mi się taka podobasz.
-
To chyba sobie kup okulary skoro tak źle widzisz.-powiedziałam i
poszłam do salonu,tak teraz on będzie miał ze mną ciężko,ale ja obiecuję
sobie z tego miejsca że ja zrzucę te kilogramy które nabyłam i będę
jeszcze ładniejsza niż przedtem.
- Lenka.
- No co Bartek,wiesz że dużo przybrałam w ciąży.Chce wyglądać tak jak kiedyś.-powiedziałam i zaczęłam układać ubrania do szafy.
- Skarbie,wyglądasz pięknie,nie potrzebujesz żadnych diet.Nie chcę żebyś wyglądała jak wieszak.-zaśmiał się.
- Bartek ale tu nie o to chodzi że chcę być wieszakiem ale chcę wglądać tak jak przed ciążą.-powiedziałam a on mnie przytulił.
-
Zawsze będziesz dla mnie najpiękniejsza,pamiętaj o tym.-szepnął mi na
ucho,a mi zrobiło się tak ciepło na sercu bo wiem że na niego zawsze
będę mogła liczyć.
Nadszedł czas na mecz charytatywny,ja
niestety oglądnę go w telewizji bo z Kubą nie pójdę na halę.O 17:30
wszystko się zaczęło i muszę przyznać że dzieci były zadowolone.Niestety
ta małpa też była,rzygać mi się chce jak widzę jej wytapetowaną
twarz.Znów łasiła się do Bartka.Czy ona nie rozumie że igra w tym
momencie z ogniem ,któregoś dnia się wkurzę i zrobię jej krzywdę.
-
Widzisz Rafi,taka głupia blondynka a całe Skrzaty są pod jej
władzą.-mówiłam głaskając psa po głowie.Oderwałam się od telewizji kiedy
usłyszałam płacz Kubusia.Mały teraz przechodzi tak zwane kolki które są
cholernie bolesne i dość często się budzi.
Bartek z Mają zjawili się po 22:00,zabawa musiała być niezła bo Majka miała pomalowaną całą twarz.
- Widzisz mamo to jest maska tygrysa.-powiedziała i przytuliła mnie.
- Dobra tygrysku teraz do łazienki,i się umyć.-poszła a ja przytuliłam się do Bartka.
- Co się stało?-zapytał.
- A coś się musiało stać,po prostu cię kocham.-zaśmiałam się.
- Ja ciebie też,najmocniej na świecie.-szepnął.
- Tak na całym wszechświecie.........
I jest kolejny :)
No nareszcie wychodzę na prostą i mam nadzieję że w końcu przestanę zaniedbywać was i bloga.Dziękuję wam za wasze komentarze i zapraszam serdecznie w środę na kolejny.Czyżby Sabina miała jakiś szatański plan???
Do następnego!!!
Pozdrawiam Aga
Ja tylko czekam az Sabina ruszy do ataku xd
OdpowiedzUsuńCzy Bartek nie widzi, że ta cała Sabina chce rozwalić jego rodzinę oraz związek z Leną. Chciałabym zobaczyć co robi Lena.
OdpowiedzUsuńSabina bardzo narzuca się Bartkowi. Widać, że dziewczyna nie ma żadnych zahamowań, chociaż wie, że Kuraś ma rodzinę. Lenka chyba znów będzie musiała mieć się na baczności, ale wierzę, że pokona wszelkie przeszkody jak na strażniczkę domowego ogniska przystało. Powinna zapomnieć o kompleksach, tylko z podniesioną głową bronić swojego szczęścia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jejku,jak ta Sabina działa mi na nerwy. Narzuca się Bartkowi,a wie że ma rodzine.Ja tylko czekam aż wreszcie Lenka jej dogada! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jakos mam dziwne wrażenie że Sabinka jest w jakiś sposób powiązana z Anka czekam na rozwój wydarzeń
OdpowiedzUsuńSuper:))) Mam nadzieję,że nic złego sie nie wydarzy i ta Sabina nic nie namiesza. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBartek jest slepy !!! Powinien Sabine odesłać w kosmos!! Ma kochającą rodzinę i to powinno być dla niego najważniejsze czekam na kolejny :*.
OdpowiedzUsuńJezu....jak mnie ta Sabina wkurza....na miejscu Leny od razu bym jej przywalila. Tak nie może być. Same problemy....Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do siebie : www.zycie-jest-jak-gra.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMadzix :)))